(Zawiercie) Podczas marcowego posiedzenia Rady Miejskiej w Zawierciu w interpelacjach kilkorga radnych pojawił się temat utworzenia publicznej szkoły muzycznej w Zawierciu. Jak zapewniał prezydent Witold Grim, póki co miejscy urzędnicy i samorządowcy podejmują wszelkie możliwe działania, aby od 1 września placówka rozpoczęła działalność. Mówiąc o dotychczasowych działaniach podjętych w tym kierunku, jak również wspominając o ubiegłorocznej dotacji dla niepublicznej szkoły muzycznej działającej w mieście, prezydent Grim zapewniał, że dla niego ważny jest zarówno fizyczny rozwój dzieci, jak i kulturalny.
Pierwszą radną, która w punkcie interpelacji zabrała głos podczas marcowej sesji była Małgorzata Benc. Podniosła ona kwestię zarobków pracowników ZKM-u – przede wszystkim kierowców. Jak wyjaśniała radna, władze ZKM-u nie wyraziły zgody na podwyżkę wynagrodzeń, jako argument podając zmniejszone wpływy ze sprzedaży biletów. To z kolei miały spowodować przyjęte w lipcu ubiegłego roku ulgi na przejazdy. Małgorzata Benc zaznaczyła, że wprowadzone ulgi na przejazdy są oczywiście bardzo ważne i potrzebne, ale nie mogą się odbywać kosztem pracowników spółki. Poprosiła więc prezydenta o wyrównanie ZKM-owi straty (jak podawała radna wynosi ona 30 tysięcy złotych miesięcznie) ze sprzedaży biletów. Dalsze interpelacje radnej dotyczyły głównie szkoły muzycznej – Małgorzata Benc pytała m.in. o sprawozdanie z kilkumiesięcznej pracy pełnomocnika prezydenta ds. powołania szkoły muzycznej oraz przedstawienie – o ile jest to możliwe – rozliczenia dotacji, jakiej miasto udzieliło pod koniec roku szkolnego 2016/2017 niepublicznej szkole muzycznej. Wyniosło ona 50 tysięcy złotych. Małgorzata Benc złożyła również wniosek o utworzenie stypendium dla dzieci uzdolnionych muzycznie w przypadku, gdyby nie udało się utworzyć publicznej placówki o charakterze muzycznym.
O przyszłość szkoły pytała również Barbara Kozioł. Radna chciała się dowiedzieć, czy miasto złożyło do ministerstwa jakiekolwiek wnioski o utworzenie publicznej szkoły muzycznej oraz co dalej z dziećmi dotychczas uczęszczającymi do szkoły niepublicznej, której przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Prócz tego, radna B. Kozioł w swych interpelacjach zwracała uwagę na zły stan chodnika przy ul. Włodowskiej, nawierzchnię ul. Długiej, rewitalizację osiedla Stary Rynek i remont znajdujących się tam mieszkań. Ich stan – jak wyjaśniała radna – jest obecnie fatalny i wymaga natychmiastowego remontu, choćby doraźnego. W związku z tym prosiła, by miasto przekazało na ten cel dofinansowanie dla ZGM-u, który administruje położonymi tam budynkami. Barbara Kozioł zwróciła również uwagę na parkowanie przy ul. Widok oraz występujące tam trudności, które doprowadzać mają do stłuczek.
Kolejnym radnym, który 28 marca poruszył temat szkoły muzycznej był Jerzy Gębala. Radny podkreślał, że to on – parokrotnie już – mówił podczas obrad o utworzeniu publicznej szkoły muzycznej. Jak przypominał J. Gębala jego pomysłem było to, by powstała w Zawierciu placówka ministerialna, za którą samorząd nie będzie ponosił kosztów.
Na część interpelacji prezydent Witold Grim postanowił odpowiedzieć od razu, choć część radnych prosiła o pisemną odpowiedź. Prezydent przybliżył co miasto robiło przez ostatnie kilka miesięcy, by powołać publiczną szkołę muzyczną i na jakim etapie obecnie znajdują się starania zawierciańskich urzędników.
- Nikt inny tylko ta rada i ten prezydent podjęli konkretne działania, jeżeli chodzi o szkołę muzyczną. Powołałem dnia 1 września ubiegłego roku doradcę prezydenta ds. utworzenia szkoły muzycznej w Zawierciu. W wyniku pracy doradcy i naszych służb skierowaliśmy pismo do pana profesora Piotra Glińskiego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 28 września. (…) na tej sali odbyła się debata na temat powołania do życia w Zawierciu publicznej szkoły muzycznej. Oczywiście wszyscy wypowiadali się w sposób jednoznaczny, że taka szkoła powinna być tylko o charakterze publicznym. Ta szkoła, którą do tej pory mamy, to szkoła o charakterze niepublicznym, a więc jest to szkoła prywatna. W wyniku tej dyskusji, która miała miejsce na posiedzeniu rady 27 września, rada miejska podjęła uchwałę intencyjną zezwalającą prezydentowi o zwrócenie się do ministra w celu utworzenia szkoły publicznej w Zawierciu. (…) Takie pismo poszło już we wrześniu. Mogliśmy takie pismo złożyć do 30 września. Jeżeli w terminie nie złożylibyśmy takiego pisma, to już by było dzisiaj nieaktualne – mówił prezydent Witold Grim. Jak tłumaczył, w odpowiedzi na przesłane do ministerstwa pismo, zawierciański urząd otrzymał odpowiedź z Katowic (tu pracuje ministerialny wizytator, koordynujący takimi sprawami) z prośbą o przekazanie danych dotyczących bazy szkoły, kadry oraz instrumentów muzycznych. Prezydent zapewniał, że miasto cały czas stara się o to, by publiczna placówka powstała w mieście.
W swojej wypowiedzi odniósł się również do zeszłorocznej dotacji dla funkcjonującej w Zawierciu niepublicznej szkoły muzycznej, o której wspominała wcześniej radna Małgorzata Benc. Niepubliczna szkoła poprosiła miasto o wsparcie finansowe. Ministerstwo zmniejszyło dotację dla tej szkoły i to spowodowało apel o pomoc skierowany przez jej przedstawicieli. Miasto zgodziło się wówczas na przekazanie niepublicznej placówce kwoty 50 tysięcy złotych. Zarówno ubiegłoroczne dofinansowanie, jak i działania zmierzające ku utworzeniu publicznej szkoły mogą stanowić – zdaniem prezydenta Grima – dowód na to, że nie tylko sport jest wysoko ceniony w Zawierciu. - Czy to jest nasz obojętny stosunek do kształcenia młodzieży w tym zakresie? Czy ta kwota nie przemawia do tych wszystkich, którzy mówią, że my tylko preferujemy sport, a nie preferujemy żadnych zajęć w zakresie rozwijania w kierunku muzycznym? – pytał Witold Grim, mówiąc o udzielonej dotacji dla niepublicznej szkoły muzycznej.
- W dalszym ciągu pracujemy nad tym, żeby szkołę muzyczną tak jak było w uchwale, tak jak pani pełnomocnik zwróciła się do ministra, żeby utworzyć szkołę publiczną 1 stopnia od 1 klasy w Zawierciu. (…) Ja rozumiem, że jest to problem dla państwa, bo dziecko chodziło do szkoły, teraz tę szkołę prywatny właściciel zamyka, likwiduje. Ale my z naszych zobowiązań – mówię o sobie – chcemy się wywiązać i chcemy tą szkołę 1 września otworzyć na bazie Miejskiego Ośrodka Kultury. W Miejskim Ośrodku Kultury mamy to, co jest wymagane – mamy małe pomieszczenia do nauki, mamy salę do rytmiki, mamy instrumenty. Robimy wszystko w kontakcie z wizytatorem ministerialnym, żeby tą szkołę uruchomić – zapewniał prezydent. Podkreślał on, że rozumie zmartwienie rodziców dzieci, które uczęszczają do niepublicznej szkoły. Sugerował jednak, że nie jest właściwym adresatem pytania o to co dalej z uczniami po likwidacji szkoły prywatnej – miasto za nią nie odpowiada i nią nie kieruje.
Krótki komentarz do tematu wygłosił również radny Leopold Stawarz, który stoi na czele komisji kultury i promocji: - Robimy co możemy, żeby ta szkoła powstała. Natomiast nie ma opcji przekształcenia istniejącej szkoły w szkołę publiczną. Nie ma takiej opcji, ponieważ nie istnieje taki przepis. Dlatego powstająca szkoła jest od klasy pierwszej.
21 RADNYCH WYBIERANYCH W 3 OKRĘGACH
Podczas marcowej sesji radni pochylili się również nad uchwałą dotyczącą podziału gminy na okręgi wyborcze w zbliżających się wyborach samorządowych. Przedłożony przez prezydenta projekt zakłada, że jesienią zawiercianie będą wybierali nową radę w 3 okręgach wyborczych. Projekt ten negatywnie zaopiniowała komisja samorządu i ładu publicznego. Niepochlebnie wypowiadał się o niej również radny Zbyszek Wojtaszczyk.
- Pomniejszanie okręgów, które kiedyś były 4, dzisiaj do 3 oznacza, że dostępność mieszkańców do radnego i na odwrót, dotarcie radnych - czy potencjalnych radnych - do wyborców jest w znacznym stopniu jeszcze bardziej ograniczone. Jeżeli okręg wyborczy sięga od stacji całe centrum do Karlina, Bzowa, Skarżyc – poszerzanie tych okręgów oznacza, że większa część wyborców z tych okręgów w ogóle nie będzie wiedziała o kogo chodzi. Im mniejszy okręg, tym bardziej można dotrzeć do wyborców. Poza tym przy trzech okręgach jest mniej kandydatów. Na tym zyskują partie polityczne. W tej radzie większość samorządowców jest spoza jakichkolwiek partii i im dotarcie do takiej ilości mieszkańców graniczy z cudem – oceniał Zbyszek Wojtaszczyk. Radny wspominał przy tym, że w dużych okręgach wyborczych radnym jest trudniej poznać mieszkańców i ich problemy. Przewodniczący Paweł Kaziród dodał, że uchwała jest wynikiem rządowej ustawy, na co miejscy radni nie mają wpływu. - Ja tego prawa nie zmieniam i nie naruszam. Można głosować za 3 lub 4 okręgami. W przypadku 4 okręgów liczba zgłaszanych kandydatów jest większa. To dopuszcza prawo. Mogą być u nas 4 okręgi wyborcze i 3. Przy 4 okręgach tych potencjalnych kandydatów możemy zgłosić więcej – wyjaśniał Z. Wojtaszczyk.
Z radnym nie do końca zgodziła się Ewa Mićka w zakresie liczby kandydatów, jaka może wystartować w przypadku podziału na 3 lub na 4 okręgi. - Chciałabym tylko sprostować, żeby mieszkańcy mieli wiedzę. Ustawa mówi - o tym o czym pan przed chwilą mówił - że będzie więcej kandydatów, jeżeli będą 4 okręgi. Liczył pan o ile więcej? Wyszło mi, że o dwóch. Mówimy o dwóch kandydatach więcej w sumie, w całym mieście. Więc to jest żaden argument – mówiła przed głosowaniem nad uchwałą Ewa Mićka, podkreślając przy tym, że zgadza się z radnym w kwestii samych jednomandatowych okręgów wyborczych i negatywnego wpływu ich likwidacji na samorządowe wybory. Radni przyjęli uchwałę przy 15 głosach „za” oraz 4 „przeciw”.
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze