Prokurator oraz obrońcy byłego prezydenta Zawiercia Ryszarda Macha wygłosili mowy końcowe na rozprawie 23 kwietnia, natomiast w ubiegły poniedziałek swoje stanowisko przedstawili obrońcy trzech pozostałych oskarżonych. Podczas kwietniowej rozprawy prokurator Jacek Otola wnosił o wymierzenie Bartłomiejowi K. łącznej kary 2 lat pozbawienia wolności z zawieszeniem na lat 5 i karę grzywny. Łagodniejszych wyroków prokurator zażądał dla byłego wiceprezydenta Marka K. i kierownika budowy osiedla w Kromołowie Krzysztofa G. - dla Marka K. 10 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem na 4 lata i zapłatę 3000 zł grzywny; dla Krzysztofa G. 10 miesięcy z zawieszeniem na 2 lata i 30.000 grzywny.
PRZEDSIĘBIORCA NIE UCZESTNICZYŁ W ROZPRAWIE
Bartłomiej K. to jedyny spośród czworga oskarżonych, który nie zjawił się na majowej rozprawie. Przedstawicielka jego obrońców przekazała, że mężczyzna był poinformowany o terminie rozprawy.
- Bartłomiej K. składał obszerne wyjaśnienia o - można tak powiedzieć - procederze, który jest przedmiotem niniejszego postępowania. Być może sąd uzna za prokuratorem, że Bartłomiej K. nie jest krystaliczną postacią, ale zdaniem obrony taki wniosek stanowiłby daleko idącą nadinterpretację. Wyjaśnienia Bartłomieja K. nie zawierają wewnętrznych sprzeczności i przede wszystkim są spójne z pozostałym materiałem dowodowym zebranym w sprawie. Ewentualne nieścisłości zostały przez oskarżonego kompleksowo doprecyzowane podczas wyjaśnień w toku rozprawy. Wyjaśnienia oskarżonego ujawniały istotne informacje dotyczące przestępstw objętych aktem oskarżenia, co wysoki sąd winien mieć na względzie - mówiła 7 maja przedstawicielka obrońców Bartłomieja K. Odniosła się ona również - podobnie jak uczynili to obrońcy Ryszarda Macha 23 kwietnia - do materiałów niejawnych. Obrona Bartłomieja K. zwróciła uwagę na trudności obrony w korzystaniu z tychże materiałów. Wniosła o uniewinnienie swojego klienta. Jednak w przypadku, gdyby został on uznany za winnego, obrona prosiła o łagodny wymiar kary oraz o warunkowe zawieszenie jej wykonania.
ZDANIEM OBRONY RELACJE ŚWIADKÓW SĄ „WĄTPLIWE”
Jako drugi głos zabrał obrońca byłego zastępcy prezydenta Marka K., oskarżonego o przyjęcie korzyści majątkowej w wysokości 1000 złotych w zamian za podpisanie umowy najmu mieszkania komunalnego. W swej mowie końcowej podkreślał, że oskarżenie dotyczące jego klienta opiera się głównie na relacji trzech świadków. Są nimi kobieta, która starała się o przydział mieszkania komunalnego, jej matka oraz były partner kobiety. Świadkowie ci w swoich zeznaniach przybliżali okoliczności, w jakich matka kobiety rzekomo miała przekazać byłemu zastępcy prezydenta Markowi K. korzyść majątkową. Obrońca oskarżonego stwierdził, że prócz zeznań świadków w materiale dowodowym znalazły się urzędowe dokumenty, jednak one potwierdzają jedynie fakt podpisania umowy najmu mieszkania.
Obrońca położył nacisk na dwie kwestie - wiarygodność relacji świadków oraz okoliczności zebrania materiału dowodowego, pozwalającego na postawienie zarzutu Markowi K. Jego prawnik poświęcił dużo czasu na przybliżenie tła towarzyszącemu przedstawieniu zarzutów. Jak wyjaśniał obrońca, kobiety zostały przesłuchane w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach, jednak funkcjonariusz, który przesłuchiwał pierwszą z kobiet miał zarządzić krótką przerwę i poinformować przesłuchiwaną o tym, że jeśli ujawni organom ścigania informację o czynie korupcyjnym, to sama uniknie odpowiedzialności karnej za wręczenie łapówki. Dopiero po tym pouczeniu kobieta - jak mówił obrońca Marka K. - miała zacząć w swych zeznaniach obciążać obu prezydentów. Jeszcze tego samego dnia zeznania składała matka kobiety i też zeznawała na niekorzyść Marka K. Obrońca nadmienił, że kobiety razem przyjechały do katowickiej komendy. Zdaniem obrony istotnym elementem w tej sprawie jest notatka sporządzona przez jednego z funkcjonariuszy kilka dni przed przesłuchaniem kobiet, mówiąca o tym, że wszedł on w posiadanie informacji o tym, że kobieta otrzymała mieszkanie z naruszeniem prawa, a pomagała jej w tym matka. Kilka dni po przesłuchaniu obu kobiet swoje zeznania przedstawił policjantom Mariusz H. (były partner kobiety), który opisywał jak panie miały mu opowiadać o ich staraniach o przydział na mieszkanie komunalne oraz o wręczeniu rzekomej korzyści materialnej. Bardzo istotne zdaniem obrońcy Marka K. jest to, że świadek Mariusz H. miał spotkać się z policjantami kilka miesięcy przed przesłuchaniem zarówno obu kobiet, jak i jego samego. Jest to o tyle istotny fakt, że gdyby oficjalne przesłuchanie Mariusza H. nastąpiło przed przesłuchaniem kobiet i to on ujawniłby organom ścigania okoliczności dotyczące rzekomego przyjęcia korzyści majątkowej przez funkcjonariusza publicznego, to wówczas policja mogłaby nie mieć podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów. Jak tłumaczył obrońca Marka K., gdyby Mariusz H. został przesłuchany jako świadek, to wówczas osoby mające rzekomo wręczyć korzyść majątkową mogłyby temu po prostu zaprzeczyć. Perspektywa braku ukarania za wręczenie łapówki miałaby tutaj stanowić dla kobiet zachętę do przyznania się i złożenia zeznań obciążających byłego zastępcę prezydenta. Zdaniem obrońcy Marka K. kobiety zostały przesłuchane, gdy organy ścigania w rzeczywistości już dysponowały informacją o rzekomej korupcji. Jak mówił podczas poniedziałkowej rozprawy, robiono wszystko, by kobiety utrzymały status świadków, by same nie zostały oskarżone, bo wówczas ich zeznania przeciwko Markowi K. straciłyby swoją moc. W ocenie obrońcy było to „żonglowanie, manipulowanie przepisami procedury karnej”.
Drugim aspektem, na który nacisk położyła obrona Marka K. była wiarygodność zeznań świadków. Mariusz H. przybliżał w nich zasłyszane od obu kobiet opowieści o ich kontaktach z byłym prezydentem Ryszardem Machem oraz jego ówczesnym zastępcą Markiem K. Jak mówił obrońca, kobiety miały się świadkowi Mariuszowi H. „chwalić względami” u prezydentów, sprawiać wrażenie, że imponowała im znajomość z prezydentami, przy czym obrońca zaznaczył, że opowieści kobiet na ten temat, które miał od nich zasłyszeć Mariusz H. nie musiały być prawdziwe. Prócz tego obrona wskazała na sprzeczności pomiędzy zeznaniami tych trzech świadków.
- Jeżeli relacje osób, na których opiera się to oskarżenie są wątpliwe, jeżeli zawierają sprzeczności, to w mojej ocenie brak jest podstaw do tego, aby relacje te obdarzyć mianem wiarygodności. Można przynajmniej dwa motywy w tej sprawie wyróżnić takie, które pozwalają zakwestionować wiarygodność tych zeznań. Po pierwsze była to kwestia związana z tym, aby obciążyć odpowiedzialnością za łapówkę po to, aby uniknąć odpowiedzialności za przestępstwo przeciwko dokumentom. Motyw drugi został wskazany tak naprawdę w wyjaśnieniach mojego klienta, który składając wyjaśnienia jeszcze na etapie postępowania przygotowawczego wskazywał, że nie łączą go bliższe relacje ani z panią Magdaleną K., ani z Elżbietą K, które od 6 lat ubiegały się o przyznanie lokalu i dwukrotnie, w dość niegrzeczny sposób odmówiły proponowanych im przez miasto Zawiercie lokali i które w związku z powyższym prezentowały taką dość roszczeniową postawę. Wydaje mi się, że ta okoliczność również mogła zaważyć na tym, iż te oszczercze, kłamliwe relacje dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej zarówno przez pana prezydenta Macha jak i przez pana prezydenta K. zostały uzewnętrznione w zeznaniach obydwu osób. Z tych powodów wysoki sądzie, mając na uwadze tak względy formalne jak i niewiarygodność relacji składanych przez świadków, ośmielę się prosić o uniewinnienie mojego klienta z zarzucanego mu czynu - mówił w poniedziałek 7 maja obrońca Marka K. Oskarżony przychylił się do wniosku swojego obrońcy i zaznaczył, że jest niewinny.
CO NALEŻY WPISAĆ W DZIENNIKU BUDOWY?
Ostatnią mowę końcową wygłosił obrońca Krzysztofa G. Mężczyzna był kierownikiem budowy osiedla socjalnego w Zawierciu-Kromołowie, a oskarżony jest o poświadczenie nieprawdy w dzienniku budowy co do daty jej rozpoczęcia. Obrona zwróciła uwagę na to, że dziennik budowy dotyczy konkretnego budynku i prowadzonych prac niezbędnych do jego budowy. Z dziennika ma wynikać proces powstania budynku, a nie prac okołobudowlanych. Jak mówił obrońca Krzysztofa G., zadaniem kierownika budowy jest przybycie na jej teren po otrzymaniu od wykonawcy informacji, że zamierza rozpocząć prace. Humusowanie, czyli usunięcie nadmiaru ziemi nie jest rozpoczęciem prac - pierwszą czynnością, która wymaga wpisu do dziennika budowy jest wykonanie fundamentów. W mowie końcowej obrońca zwrócił również uwagę na to, że nie tylko kierownik budowy może dokonywać wpisów w dzienniku, ponadto kierownik budowy nie został przez nikogo poinformowany o rozpoczęciu prac, a taką informację powinien otrzymać. Jak mówił obrońca Krzysztofa G., zadaniem kierownika budowy nie jest „pilnowanie” terenu dzień i noc. Zwrócił też uwagę na wieloletnie doświadczenie zawodowe swojego klienta. Obrońca wniósł o uniewinnienie oskarżonego. Takie samo stanowisko zajął sam Krzysztof G. – Jestem przekonany, że każdy inny kierownik budowy na moim miejscu zachowałby się tak samo. Uczestnikami całego procesu budowlanego są zarówno inwestor, jak i wykonawca i oni również są uprawnieni do dokonywania wpisów. To nie jest moją winą, że o tym po prostu nie wiedziałem, że być może jakieś prace nastąpiły wcześniej, bo nie dostałem żadnej informacji ani od wykonawcy, ani od inwestora, a przedstawicielami inwestora przypomnę, że był inspektor nadzoru. Na żadnym etapie budowy takiej informacji nie otrzymałem. W związku z tym wnoszę o uniewinnienie. Uważam, że jestem niewinny – mówił Krzysztof G.
FINAŁ PROCESU NASTĄPI NIEBAWEM
Wyrok nie został ogłoszony jeszcze tego samego dnia, co nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Podkreślał to sędzia Karol Gondro, zaznaczając wagę sprawy oraz jej zawiłość. Wydanie orzeczenia wymaga dokładnego przeanalizowania stanowisk stron i odniesienia się do nich, co wymaga czasu. Sąd zdecydował, że wyrok zostanie ogłoszony 21 maja.
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze