Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 30 listopada 2024 17:42
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

DWIE KOLEJNE ROZPRAWY W DWÓCH PROCESACH „ROKITNIANKI”

(Szczekociny, Myszków) W czwartek 26 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Myszkowie odbyły się dwie kolejne rozprawy w toczących się procesach związanych z Okręgową Spółdzielnią Mleczarską „Rokitnianka” ze Szczekocin. Przypomnijmy – pierwsza sprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadają obecny prezes spółdzielni Zbigniew K. oraz jej były wiceprezes Waldemar G. dotyczy wykorzystania do produkcji twarogu mleka skażonego antybiotykami, a prowadzi ją sędzia Magdalena Mastaj. Z kolei druga sprawa, w której zarząd OSM „Rokitnianka” jest oskarżycielem posiłkowym, a oskarżonym jest były wiceprezes spółdzielni, dotyczy podpisania przez niego długoterminowej umowy na dostawę węgla, a orzekać w niej będzie sędzia Karina Kostrzewska. Podczas pierwszej z rozpraw sędzia M. Mastaj wysłuchała kolejnego świadka w sprawie – członkinię zarządu, która jednocześnie pracuje w laboratorium spółdzielni. Z kolei w sprawie dotyczącej umowy na dostawę węgla sędzia K. Kostrzewska wysłuchała stanowiska dwojga członków zarządu spółdzielni.
Podziel się
Oceń

(Szczekociny, Myszków) W czwartek 26 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Myszkowie odbyły się dwie kolejne rozprawy w toczących się procesach związanych z Okręgową Spółdzielnią Mleczarską „Rokitnianka” ze Szczekocin. Przypomnijmy – pierwsza sprawa, w której na ławie oskarżonych zasiadają obecny prezes spółdzielni Zbigniew K. oraz jej były wiceprezes Waldemar G. dotyczy wykorzystania do produkcji twarogu mleka skażonego antybiotykami, a prowadzi ją sędzia Magdalena Mastaj. Z kolei druga sprawa, w której zarząd OSM „Rokitnianka” jest oskarżycielem posiłkowym, a oskarżonym jest były wiceprezes spółdzielni, dotyczy podpisania przez niego długoterminowej umowy na dostawę węgla, a orzekać w niej będzie sędzia Karina Kostrzewska. Podczas pierwszej z rozpraw sędzia M. Mastaj wysłuchała kolejnego świadka w sprawie – członkinię zarządu, która jednocześnie pracuje w laboratorium spółdzielni. Z kolei w sprawie dotyczącej umowy na dostawę węgla sędzia K. Kostrzewska wysłuchała stanowiska dwojga członków zarządu spółdzielni.

 

Pierwsza rozprawa dotycząca Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej „Rokitnianka” w Szczekocinach odbyła się w myszkowskim sądzie na początku marca br.. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko obecnemu prezesowi spółdzielni Zbigniewowi K. oraz byłemu wiceprezesowi ds. techniki i produkcji Waldemarowi G. Mężczyźni oskarżeni są o wyprodukowanie i wprowadzenie do obrotu handlowego w styczniu 2016 roku sera śmietankowego, do którego produkcji użyte zostało mleko skażone antybiotykami. Akt oskarżenia obejmuje dwa dni – 10 oraz 11 stycznia 2016 roku. W sprawie tej orzekać będzie sędzia Magdalena Mastaj. W połowie swoje zeznania przez sądem złożył pierwszy świadek – pracownica OSM „Rokitnianka”. Z kolei podczas rozprawy 26 kwietnia M. Mastaj wysłuchała zeznań drugiego świadka – również pracownicy spółdzielni, która od niewiele ponad 2 lat jest członkiem zarządu spółdzielni, od kilku dekad pracuje również w laboratorium spółdzielni.

 

Kobieta opisała, co się działo w OSM „Rokitnianka” w pierwszej połowie stycznia 2016 roku. Jak zeznawała, 9 stycznia nie było jej w pracy, z kolei następnego dnia pracowała na porannej zmianie. Zauważyła w dokumentacji laboratorium wpis o antybiotyku w mleku. Jak wynika ze słów kobiety, odnotowane było również to, że skażone mleko zostało skierowane do produkcji twarogu śmietankowego. Jak zeznawała kobieta, taka sytuacja wydarzyła się w spółdzielni po raz pierwszy, a skierowanie mleka do produkcji było dla niej zaskoczeniem. Wyjaśniała, że tak wyprodukowany twaróg nie powinien trafić do sprzedaży, tylko powinien zostać zutylizowany. Aby zablokować sprzedaż, kobieta miała polecić laborantce, by nie wydawała ona atestu dla tego produktu. Z relacji świadka wynika, że była ona przekonana o tym, że cała sprawa zostanie wyjaśniona kolejnego dnia. Tak się jednak nie stało – nazajutrz w spółdzielni zjawili się przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej. Z zeznań świadka wynika, że obecny prezes K. na początku stycznia został wybrany na zajmowane obecnie stanowisko, ale w czasie, gdy w mleku wykryto antybiotyk rada nadzorcza nie przekazała mu jeszcze jego nowych obowiązków. Wniosek płynący ze słów kobiety jest taki, że w tamtym czasie za pracę spółdzielni odpowiedzialny był ówczesny wiceprezes ds. techniki Waldemar G. Ten z kolei 13 stycznia miał już nie pojawić się w pracy – poszedł na zwolnienie lekarskie. Świadek zeznawała, że Waldemar G. zostawił nowego prezesa samego z zakresem nowych dla niego obowiązków. Rada nadzorcza i pracownicy spółdzielni podobno nie mogli nawiązać porozumienia i dialogu z wiceprezesem i to miało być – zdaniem świadka – powodem jego odwołania ze stanowiska wiceprezesa.

 

Jeszcze tego samego dnia w myszkowskim sądzie odbyła się druga rozprawa w drugim procesie, który – krótko mówiąc - dotyczy podpisania umowy na dostawę węgla (oskarżonym jest były wiceprezes Waldemar G., z kolei obecny zarząd „Rokitnianki” jest oskarżycielem posiłkowym. Były wiceprezes, pracując jeszcze w OSM „Rokitnianka” miał samodzielnie podpisać długoterminową umowę na dostawy węgla, w której pojawiły się zapisy o wysokich karach umownych dla spółdzielni mleczarskiej, gdyby zdecydowała się ona na zerwanie umowy). Pod koniec kwietnia sędzia Karina Kostrzewska wysłuchała obecnego prezesa spółdzielni oraz jednego z członków zarządu (kobiety, która na wcześniejszej rozprawie wystąpiła w charakterze świadka). Prezes spółdzielni wyjaśniał, że nie wiedział nic o pisemnej umowie na dostawę węgla z dostawcą z Kielc, którą podpisać miał były wiceprezes. Zbigniew K. miał się dowiedzieć o zawarciu tej umowy dopiero gdy do spółdzielni dotarła nota obciążająca za niewywiązanie się OSM „Rokitnianka” z tejże umowy. Prezes Zbigniew K. opisywał też, jak po odwołaniu ze stanowiska wiceprezesa w połowie lutego 2016 roku dokonano spisu w pomieszczeniach, zajmowanych dotychczas przez Waldemara G. Zdaniem prezesa nie znaleziono nigdzie umowy zawartej z dostawcą węgla z Kielc. Jak tłumaczył, spółdzielnia nie nawiązuje pisemnych umów długoterminowych na dostawę węgla z powodu zmieniających się cen na rynku. Zdaniem Zbigniewa K. nieustannie spółdzielnia stosuje tę samą praktykę – dokonuje poszczególnych zleceń na dostawę węgla, opłaca je, ale nie ma tutaj mowy o umowach długoterminowych z którymkolwiek z dostawców.

Jak opisywał prezes, jego zdaniem Waldemar G. zaczął podejmować działania, mające zaszkodzić spółdzielni. Miał zacząć to robić po tym, jak w styczniu 2016 roku Zbigniew K. został nowym prezesem. Wspomniał również, że w tym czasie kontakt przedstawicieli spółdzielni z Waldemarem G. znacząco się pogorszyły i zaczął narastać konflikt. Po odwołaniu Waldemara G. na członka zarządu powołano pracownicę laboratorium z wieloletnim doświadczeniem – uczyniono to po to, by spółdzielnia mogła dalej funkcjonować bez przeszkód formalnych. Mówił również o tym, że odejście byłego wiceprezesa na zwolnienie lekarskie było opuszczeniem zarówno nowego prezesa, jak i spółdzielni.

 

W podobnym tonie wypowiadała się druga przedstawicielka zarządu spółdzielni. Podczas kwietniowej rozprawy mówiła ona, że dziwne było również to, że umowę z dostawcą węgla podpisać miał tylko były wiceprezes. Jak wyjaśniała, członków zarządu było troje, a na umowach wymagany jest podpis co najmniej dwojga przedstawicieli zarządu. Potwierdziła słowa prezesa o przeprowadzonej inwentaryzacji i o tym, że nie znaleziono w spółdzielni umowy, której dotyczy sprawa. Oboje członkowie zarządu zgodnie twierdzą, że spółdzielnia skierowała sprawę do sądu, mając na uwadze dobro „Rokitnianki”, a pozew od dostawcy węgla z Kielc, który żądał od spółdzielni odszkodowania było próbą wyłudzenia. Ze słów przedstawicieli zarządu wynika, że związany z tym był odwołany przed dwoma laty wiceprezes Waldemar G.

 

Edyta Superson

 


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: abcTreść komentarza: no cóż zrobić, lata lecą, kilkadziesiąt lat przemian, a edukacja w Polsce, haha, leży... ważniejsze są tik toczki i pół dnia z nosem w smartfonie.Data dodania komentarza: 27.11.2024, 08:43Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz! J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Mamy rok 2024, jak Pan (lub Pani) raczył odszukać w historii, bank działa od 1991r, to już 33 lata, czyli kilkadziesiąt. W dla liczb w przedziale 20-90 liczebniki główne wszystkie można nazwać, że to jest "kilkadziesiąt". Ale nie każdy, haha, to zrozumie. PozdrawiamyData dodania komentarza: 26.11.2024, 09:11Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: ha_haTreść komentarza: od kilkudziesięciu lat !!! hahaha... Bank Śląski jest u nas od 1991 r a ing od 1996... od kiedy to kilkadziesiąt?Data dodania komentarza: 25.11.2024, 13:53Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Pytający mieszkańcy to rynsztok ? Kim jest ten gość ?Data dodania komentarza: 24.11.2024, 08:24Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: Zdzichu z PKSTreść komentarza: Klatka schodowa i winda w szpitalu za milionów🫢To może pan Jorg poszuka jeszcze lekarzy. Myszy plotkują, że zaden lekarz dyzurujacy na OIOM nie zgodzi się na dyzury w Zawierciu nawet za podwójną ustawkę. Ciekawe dlaczego? 🤦Data dodania komentarza: 22.11.2024, 00:21Źródło komentarza: KTÓREMU Z RADNYCH NIE PODOBA SIĘ „TĘCZOWY PIĄTEK”?Autor komentarza: AntoninaTreść komentarza: Link do sierpniowej sesji z podsumowaniem przez Burmistrza Spyrę osób pytających i komentujących "porębską fuszerkę": https://esesja.tv/transmisja/56596/iii-sesja-rady-miasta-poreba-w-dniu-poniedzialek-26-sierpnia-2024.htm?fbclid=IwY2xjawGqe_hleHRuA2FlbQIxMAABHa763Pf-UB0IP7jKvX85vrHIGEj6BIU6VRn-eYwS-KEDoD2VFPrHsVLb-g_aem_fu2tMvmzUA76ESLBrZyoRw Godzina 11.25 lub 2 godzina 8 minuta sesji. Oceńcie to sami.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 09:26Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzienia
Reklama
Reklama