(Poręba) Mieszkańcy Poręby są wstrząśnięci. Na każdym rogu ulicy, w kolejce, czy na przystanku – wszędzie mówi się tu tylko o jednym. Miasteczko huczy od plotek, rozgoryczenia i żalu. Wszystko za sprawą Agencji Ubezpieczeniowej Kamex, której właściciel Krzysztof Milewski nie odprowadzał wpłacanych przez klientów pieniędzy za gaz, prąd i inne opłaty na konta właściwych firm i instytucji. Milewski twierdzi, że nie chciał nikogo skrzywdzić i zapewnia, że dług odda. Liczba poszkodowanych sięga na razie tysiąca osób.
Agencja Ubezpieczeniowa Kamex Krzysztofa Milewskiego oferowała szeroki wachlarz ubezpieczeń: OC, Autocasco, NNW, ubezpieczenia majątkowe i turystyczne. Świadczyła także usługi z zakresu pośrednictwa kredytowego. Główna siedziba firmy mieściła się w Porębie, miała oddziały w Zawierciu i w Poraju.
- Lubiłam płacić tu rachunki. W tym miejscu zawsze można było wszystko załatwić – bez zbędnych formalności i bez gonienia po całym mieście. Kiedy mieliśmy wypadek, właściciel firmy bardzo nam pomógł, wytłumaczył co i jak. Byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy wybuchła ta cała afera – tłumaczy Jolanta z Poręby.
Z usług agencji korzystało wiele osób. Często byli to ludzie starsi, schorowani z niewielkimi dochodami. Właśnie takie osoby nie potrafią zrozumieć, dlaczego wpłacane pieniądze np. za gaz, prąd, nie trafiły do właściwego adresata.
- Tak jak większość porębian rachunki w firmie Kamex płaciłem od wielu lat. O całej sprawie dowiedziałem się, gdy nagle odłączono mi telefon i internet. Potem okazało się, że mimo tego, iż uczciwie i terminowo za wszystko wpłacałem, to od trzech miesięcy tych wpłat nie odnotowano. Kiedy dotarłem do właściciela agencji, ten powiedział, że wszystko ureguluje, ale jak już nie powiedział – mówi jeden z poszkodowanych
Agencja Kamex jest obecnie w likwidacji, ale nadal pod jej główną siedzibę (ul. L.W.P. 6 a) przychodzą dawni klienci, którzy domagają się zwrotu pieniędzy. W miniony piątek o godzinie 11.00 przed budynkiem ubezpieczyciela zjawiła się grupa około pięćdziesięciu osób. Nic dziwnego, że tego dnia nikt z przedstawicieli firmy nie odbierał naszych telefonów. Na drzwiach głównej siedziby można przeczytać, że od 16 lutego firma jest w stanie upadłości.
- Jak on może spojrzeć nam w oczy? Jak on może w ogóle się pokazać? Taka osoba nie ma serca i sumienia – powtarzają między sobą porębianie.
W siedzibie PZU na ulicy Daszyńskiego w Zawierciu ustawiają się kolejki poszkodowanych, którzy chcą sprawdzić, czy ich pieniądze dotarły na miejsce za pośrednictwem firmy Kamex. Pokrzywdzeni to także osoby z Zawiercia i z innych miejscowości z terenu powiatu, a nawet z poza niego np. z Myszkowa. W ubiegłym tygodniu pod siedzibę w Zawierciu przybyli rozżaleni byli klienci agencji. W obronie pracującej tam kobiety podobno musieli stanąć policjanci.
- Krzysztof Milewski (właściciel) ogłosił upadłość w styczniu, ale nie przeszkadzało mu to w ciągłym przyjmowaniu pieniędzy za rachunki i w prowadzeniu działalności. Plotka głosi, że teraz albo zmienił branżę, albo jest cichym udziałowcem firmy Ekonomik. Dziwię się, jak on teraz może chodzić po ulicy – stwierdza jeden z byłych klientów Kamexu.
- Nie wiemy, czy odzyskamy nasze pieniądze, przecież agencja zaciągała duże kredyty – dodaje ktoś inny.
Jedna z plotek głosi, że szef agencji pieniędzmi petentów grał na giełdzie. W tej sprawie jest dużo niejasności.
- Sam zgłosiłem się na policję z problemem nie przekazania wpłat klientów. Poszkodowani odzyskają swoje pieniądze wraz z odsetkami w najbliższym możliwym czasie. Nie uciekłem z pieniędzmi, ani przed problemem. Muszę wszystko wszystkim oddać. Niestety to trochę może potrwać. Chcę i dalej mogę pracować. Bzdurą i oszczerstwem jest posądzanie mnie o granie na giełdzie, czy posądzanie mnie o to, że poszedłem w hazard i wszystko przegrałem. Nie mam zielonego pojęcia o jednym, czy drugim. W firmach prywatnych za wszystko zawsze odpowiada właściciel. Zapewniam, że nie zrobiłem tego celowo. Chciałem utrzymać agencję i miejsca pracy - mimo kryzysu i coraz mniejszych dochodów, aby przeczekać ciężki okres. Niestety nie udało się. Pokrzywdzeni zostaną zawiadomieni przez policję o prowadzonym postępowaniu. Wszystkich za powstałą sytuację bardzo mocno przepraszam. Biuro w Zawierciu nie będzie już otwarte, natomiast biuro w Porębie zostało przejęte przez inną agencję z dniem 2 stycznia. Będzie tu prowadzona obsługa, sprzedaż tylko i wyłącznie ubezpieczeń PZU SA (samochody, domy, mieszkania itp.). Ta część działalności Kamexu była bezpieczna i tu nie ma żadnych zalęgłości czy problemów. W Porębie można dalej bezpiecznie zawierać i opłacać ubezpieczenia samochodów, domów, mieszkań (tzw. „asekurówki”). Odpowiada za to nowa agencja EKONOMIK – mówi Krzysztof Milewski, właściciel Kamex-u.
Sprawę prowadzą policjanci z Wydziału ds. Przestępstw Gospodarczych Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu. Obecnie prowadzone jest śledztwo w sprawie przywłaszczenia pieniędzy na kwotę przynajmniej 50 000 złotych, choć jak się szacuje, kwota może urosnąć do nawet kilkuset tysięcy złotych.
- Czujemy się pokrzywdzeni. Wiele osób ufało właścicielowi agencji. Dookoła płacz i lament. Najbiedniejsi nie są w stanie uregulować zobowiązań, które nie powstały z ich winy – mówi jeden z mieszkańców Poręby.
Ciągle przybywa poszkodowanych, którzy wpłacajli pieniądze w Kamex-ie teraz przekonują się, że wpłaty nie dotarły na miejsce i dostają wezwania do uregulowania zaległych rachunków. Osoby pokrzywdzone proszone są o kontakt telefoniczny z policjantką prowadzącą dochodzenie, tel. 032 67 38 273.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze