- Już trzeciego września Pani dyrektor powiedziała, że mi nie ufa i że będzie uważnie przyglądać się mojej pracy w sekretariacie. Nie ukrywam, że te słowa bardzo mnie zdziwiły, gdyż prawie nie znałyśmy się. Ona przyszła do tej szkoły raptem parę dni temu i szczerze powiedziawszy nawet nie miałyśmy okazji porozmawiać. Jej słowa wtedy wydały mi się dziwne, bo przecież jak można nie ufać komuś, kogo nawet się nie zna – tak o początkach współpracy z nową dyrektorką opowiada nam Mariola Więcławek.
Kulisy objęcia przez Orzoł stanowiska dyrektora w szkole też budziły kontrowersje. Przypomnijmy naszym czytelnikom. Przed wakacjami tego roku starosta ogłosił konkurs na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół im. prof. R. Gostkowskigo w Łazach. Do konkursu zgłosił się tylko jeden kandydat. Był nim ówczesny dyrektor tej szkoły Michał Brzozowski. Konkurs nie został jednak rozstrzygnięty. Brzozowski otrzymał 7 głosów za i 7 przeciw. W tej sytuacji starosta ma prawo wskazać osobę, która będzie nowym dyrektorem szkoły. Rafał Krupa wskazał właśnie Marzenę Orzoł. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się pisząc artykuł „Krupa i jego dyrektorzy”, Orzoł to dobra znajoma starosty jak również wicestarosty zawierciańskiego Rafała Porca. Będąc uprzednio nikomu nieznanym w powiecie nauczycielem, bo pracowała w jednej ze szkół na terenie Rudy Śląskiej otrzymała stanowisko wicedyrektora Zespołu Szkół im. H. Kołłątaja w Zawierciu. Dyrektorem szkoły został wtedy Marek Koziorowski i mówiło się, że dostał Orzoł niejako w pakiecie. Ta miała przeczekać rok na stanowisku zastępcy Koziorowskiego i zostać dyrektorką w Łazach w popularnym „Gostku” – (tak młodzież nazywa Zesół Szkół im. prof. R. Gostkowskigo w Łazach). Były to informacje, które docierały do redakcji nieoficjalnie. Czas pokazał, że stały się faktem. Powróćmy jednak do problemów Marioli Więcławek.
- Wykonywał swoje obowiązki, jako szkolny sekretarz tak samo, jak za czasów poprzedniego dyrektora. Stosowałam się do poleceń Pani Orzoł ta jednak była ciągle niezadowolona z mojej pracy. Czułam, że ma do mnie jakąś niechęć, zupełnie zresztą bezpodstawnie, bo nic złego jej nie zrobiłam. Pracowałem w tej szkole 28 lat i nigdy nie zdarzyło mi się otrzymać jakiegokolwiek, nawet słownego upomnienia od przełożonego. Pod moim adresem nigdy nie było jakichś skarg. Od każdego z moich poprzednich szefów, dyrektorów szkoły w Łazach otrzymywałam za swoją pracę nagrody i wyróżnienia żaden z nich nie powiedział pod moim adresem złego słowa nie mówiąc już o upomnieniach czy naganach. Gdybym była nagradzana za swoją pracę jedynie przez dyrektora Brzozowskiego to ktoś złośliwy mógłby pomyśleć, że Orzoł z tego powodu ma do mnie tak negatywny stosunek. Ale poprzednicy dyrektora Brzozowskiego również do mojej pracy nie mieli jakichkolwiek uwag i oni też doceniali to, co robiłam. Jak wcześniej wspomniałam dyrektorka już 3 września powiedziała mi, ze nie ma do mnie zaufania i nie wiem, co musiałbym zrobić, aby je odzyskać. Później było już coraz gorzej. Orzoł kazała mi pisać oświadczenia, które niejako miały potwierdzać czynności służbowe, jakie wykonywałam. Zaczęła zamykać też gabinet na klucz – tak czas poprzedzający zwolnienie ze łzami w oczach wspomina Mariola Więcławek.
Postanowiliśmy porozmawiać z dyrektor Orzoł o powodach zwolnienia z pracy Marioli Więcławek.
- Nie będę tego komentować i rozmawiać na ten temat. Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Skoro już rozmawiamy to zapraszam redakcje na uroczystości ślubowania klas pierwszych 7 listopada – tak o całej sprawie mówi, a raczej nie mówi Marzena Orzoł dyrektor szkoły w Łazach.
Jak nas poinformowała zwolniona z pracy Mariola Więcławek:
- Za pośrednictwem adwokata wniosłam już pozew do Sądu Pracy. Domagam się odszkodowania za zwolnienie mnie z pracy. Obecnie jestem w okresie wypowiedzenia, który kończy się w dniu 31 stycznia 2015 roku. Pracuje, zatem nadal, bo dyrektorka nie zwolniła mnie z obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia niemniej obawiam się, iż mogą zostać podjęte próby zwolnienia mnie w trybie dyscyplinarnym. Dlatego koleżanki i koledzy ostrzegli mnie abym uważała na ewentualną prowokację. Do szkoły bardzo chciałabym wrócić, lecz wiem, że praca z obecną dyrektor będzie niemożliwa – o swoich obawach mówi nam dalej zwolniona Mariola Więcławek.
Sygnały, mogące świadczyć o tym, że w szkole dzieje się źle docierały do nas od kilku miesięcy. Próbowaliśmy porozmawiać z nauczycielami placówki.
- Atmosfera jest niezdrowa. Część nauczycieli zaczyna się bać. To jest tak, jak wsadza się kogoś na siłę i ten ktoś ma jeszcze poparcie władzy. Ten cały konkurs w starostwie a potem to, jak ją tutaj wsadzili to śmiechu warty. Ale każdy chce pracować to nie ma się, co odzywać i tyle. Najpierw dyrektorka wręczała nagrody na Sali gimnastycznej, bo obchodziliśmy dzień nauczyciela a po akademii poszła i zwolniła Mariolkę i nawet jej powieka nie drgnęła i jeszcze przy świadku, bo sama się boi, bo wie, że robi źle – opowiada nauczycielka chcąc zachować anonimowość w obawie o utratę pracy.
Jak widać w szkole zaczyna robić się nieciekawie. Jeśli zwolniona pracownica wygra w Sądzie pracy to ma szanse na odszkodowanie, bo jak sama powiedziała do pracy pod tym kierownictwem raczej nie wróci. Sprawie będziemy się uważnie przyglądać.
Napisz komentarz
Komentarze