Szkoły ponadgimnazjalne w Zawierciu, a co za tym idzie ich dyrektorzy, już dawno przestali być niezależni. Kasę trzyma Zespół Obsługi Ekonomiczno-Administracyjnej Szkół i Placówek Oświatowo-Wychowawczych, a władzę Starosta Rafał Krupa. Pomimo tych niedogodności bycie dyrektorem takiej szkoły, to wciąż niezła - jak na warunki zawierciańskie - „fucha”. Trzeba być tylko „ mądrym” dyrektorem, a i tak łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Przekonali się o tym dwaj Brzozowscy. Pierwszy to Leszek Brzozowski - były już dyrektor Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego w Zawierciu. Ten długoletni pracownik PCKZ, który zna tam pracę jak własną kieszeń, wiedząc, że kończy mu się kadencja, staje do konkursu, aby powalczyć o jeszcze jedną. Biorąc pod uwagę to, co umie i co dotychczas robił zawodowo, rzecz jak najbardziej zrozumiała. Staje do konkursu i co? Przegrywa. Zwycięzcą konkursu i nowym dyrektorem zostaje nauczycielem wychowania fizycznego ze Szczekocin. Leszek Brzozowski nie jest już dyrektorem, a jego miejsce zajął Krzysztof Bała ze Szczekocin - rodzinnych stron Krupy.
Czy dyrektor chciał być burmistrzem?
Bała jest nauczycielem, ale ma też spore ambicje polityczne. Są one tym większe, im więcej niepowodzeń zawodowych zbiera się na jego koncie. Wielokrotnie startował w konkursach na dyrektorów różnych szkół i zawsze bezskutecznie. Chciał tez zostać dyrektorem szkoły w Szczekocinach, ale nawet tam się nie udało. W tej sytuacji pozostała mu jedynie polityka. Z naszych informacji wynika, że Bała poważnie rozważał kandydowanie na burmistrza Szczekocin w nadchodzących wyborach samorządowych i tu pojawił się problem. Krupa zna i lubi dwóch Krzysztofów, których interesy polityczne raczej się nie pokrywają. Krzysztof Bała - potencjalny kandydat na burmistrza mógłby zagrozić Krzysztofowi Dobrzyniewiczowi, aktualnemu włodarzowi Szczekocin. Rafałowi Krupie zależy na poparciu i dobrych relacjach z jednym i drugim.
Objęcie przez Krzysztofa Bałę stanowiska dyrektora PCKZ skutecznie eliminuje go z gry politycznej o fotel burmistrza Szczekocin. Formalnie oczywiście startować może. Realnie w wyborach o stanowisko burmistrza Szczekocin na pewno go nie zobaczymy. Burmistrz Dobrzyniewicz będzie miał mniejszą konkurencję, a Bała wreszcie zostanie dyrektorem. Jeśli tak było, to kto na wszystkim zyska najwięcej? Otóż najwięcej zyskał Rafał Krupa, który zaskarbił sobie przychylność Bały i Dobrzyniewicza, a nic go to nie kosztowało. Idą wybory i Krupa też będzie walczył o głosy, a przychylność to rzecz bezcenna.
Próbowaliśmy skontaktować się z Leszkiem Brzozowskim, który został wyeliminowany z rozgrywki, jednak bezskutecznie. Czym naraził się władzom zasiadającym na Sienkiewicza 34? Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się - niczym szczególnym. Nie chciał, aby PCKZ miało pod sobą Ośrodek Rekreacji Konnej PARNAS w Chruszczobrodzie, który przeszedł na rzecz powiatu, a PCKZ miało nim zarządzać. To być może wystarczyło, aby spaść z pstrego konia powiatowej władzy dosłownie i w przenośni.
Co się działo w Łazach:- Farsa, nie konkurs - komentuje dyr. Brzozowski
Drugi dziwny konkurs to ten na dyrektora szkoły w Łazach. Tu dyrektorem był też Brzozowski, tylko Michał. Zasłynął tym, że 2 lata temu jego szkoła cieszyła się sporym, znacznie większym aniżeli to zaplanowano, zainteresowaniem. Za dyrektorem stanęli uczniowie i rodzice. Do starostwa przyjechała telewizja. Wszyscy zebrali się przed gabinetem Krupy domagając się, aby podjął decyzję. Sytuacja z chwili na chwilę stawała się coraz bardziej nerwowa i nieprzyjemna. W końcu około godziny 15.00 zbiera się zarząd. Jak nas poinformowano do samego końca warzyły się losy dodatkowej klasy. Ówczesny Członek Zarządu Powiatu Rafał Porc, który notabene pochodzi z tamtych terenów, nie był przekonany i wahał się „otwierać - nie otwierać” Przeważył głos Wicestarosty Jana Greli (później odwołany ze stanowiska), który w zdecydowanych słowach wymógł na Porcu zajęcie ostatecznego stanowiska w sprawie dodatkowej klasy. Zarząd się skończył i zapadła wreszcie decyzja. Nowa klasa będzie. Rodzice odetchnęli z ulgą, ale mleko się rozlało. Niewątpliwie wizerunkowo na całym tym zamieszaniu stracił starosta Krupa. Po pierwsze musiał się zgodzić, po drugie uczynił to pod naciskiem opinii publicznej, a to dla urzędnika wielki wstyd.
Ugiął się, ale czy zapomniał i wybaczył?
Rozmawiamy z Michałem Brzozowskim, który konkursu nie przegrał, ale dyrektorem też nie został.
Kurier Zawierciański: - Jak samopoczucie po konkursie?
Michał Brzozowski: - Konkursie? (śmiech – przyp. red.) Z całym szacunkiem, ale nie nazywajmy farsy konkursem. To nie był konkurs tylko autorytarna, podkreślam to słowo: autorytarna decyzja Starosty Krupy. Komisja głosowała 7:7. W tej sytuacji decyzję podejmuje starosta.
KZ:- Był Pan zaskoczony?
M.B.: - Nie, od dłuższego czasu spodziewałem się, że tak może się stać. Z początkiem lipca 2012 roku dostałem obietnicę od starosty Krupy, że jeżeli otworzę klasę, której nie pozwolono mi otworzyć w naborze elektronicznym, to ta klasa będzie i następnego dnia ona fizycznie była. 30 sierpnia władze obudziły się, i stwierdziły, że działam nielegalnie. Rodzice upomnieli się o swoje. Radny Konrad Knop również, z racji pełnienia mandatu z tamtego okręgu i zarząd był zmuszony klasę otworzyć.
KZ: - Jak wyglądały później relacje Pana ze starostwem?
M.B.: - Krupa nigdy nie interesował się szkołą w Łazach. Przez dłuższy czas w naszych wzajemnych relacjach nic nadzwyczajnego się nie działo, aż mniej więcej do marca, kwietnia tego roku. Wtedy to rzeczywiście zaczęły dziać się rzeczy dziwne. Przychodziły donosy na mnie do starostwa, przychodziły donosy do kuratorium, nawet do kurii sosnowieckiej. Sanepid atakował mnie dwukrotnie; w kwietniu miałem wizytę policji. Ocenę pracy dostałem na 20 minut przed upływem terminu składania ofert na stanowisko na dyrektora szkoły.
KZ: - Ostro.
M.B.: - No tak tutaj się działa.
KZ: - Jak Pan dowiedział się, że nie jest już dyrektorem?
M.B.: - W poniedziałek 14 lipca naczelnik Jerzy Muc (Jerzy Muc pełni obowiązki naczelnika Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Zawierciu – przyp. red.) poprosił o nadzwyczajne zebranie rady pedagogicznej na środę na 10.00. Wtedy przyjechał Krupa, Muc i pani Marzena Orzoł, która została mi przedstawiona, jako nowy dyrektor szkoły.
KZ: - Kim jest Orzoł?
M.B.: - Była wicedyrektorką w Kołłątaju, a wcześniej z tego, co pamiętam to próbowała swoich sił w konkursie na dyrektora w Dunikowskim, ale jej się nie udało. Poczekała rok i teraz poszło jak trzeba.
KZ: - Będzie dobrym dyrektorem szkoły w Łazach?
M.B.: - To wiedzą tylko dwie osoby w powiecie.
KZ: - Dwie?
M.B.: - Tak dwie. Ona sama i Rafał Krupa (śmiech – przyp. red.).
KZ: - Żałuje Pan?
M.B.: - Nie, zresztą widzę, co się dzieje z oświatą w powiecie i jak władza ją traktuje. Oczywiście są wyjątki, ale trzeba być bardzo oddanym i wiernym. Ja do takich osób nie należałem, więc stało się, jak się stało. Władze i osoby zajmujące się oświatą w powiecie nie mają żadnego pomysłu na szkoły i szkolnictwo. Podejmują doraźne działania. Jeszcze jedna ważna rzecz: w mojej ocenie szkoły powinny być wolne od polityki, wpływów lokalnej władzy, a tak w powiecie zawierciańskim nie jest i stad może utarło się, że są dyrektorzy i dyrektorzy Krupy.
Napisz komentarz
Komentarze