(Zawiercie) Prawdziwe poruszenie w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Zawierciu wywołał nasz artykuł pt. „Dewastacja czy fuszerka” dotyczący zniszczonego placu Jana Pawła II w Zawierciu. ZGK, na którego winę wskazywali nasi czytelnicy, czuje się pokrzywdzony oskarżeniami ze strony mieszkańców. Urząd Miejski w Zawierciu nadal nie jest w stanie ocenić, kto za powstanie zniszczeń odpowiada. Nadal nie ma także jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: kto naprawi szkody.
Przypomnijmy. Zapadniętą nawierzchnię placu - którego rewitalizacja kosztowała prawie 1,5 mln zł - zauważyli nasi czytelnicy. Ich zdaniem przyczyną zniszczeń było wjeżdżanie na plac m.in. ciężkich samochodów Zakładu Gospodarki Komunalnej.
- Ciągnik z piaskarką mają za duży tonaż. To jest nowiutka kostka. Jeżdżą po całym placu, ci co odśnieżają, ci co sprzątają. Te dziury pojawiły się od zimy, kiedy zaczęli odśnieżać. Cały ten odcinek jest zdewastowany. Kto to teraz naprawi?– pytali oburzeni mieszkańcy.
Pisaliśmy wówczas, że usterki mogły nastąpić także przy okazji organizacji grudniowego Jarmarku Mikołajkowego, ponieważ wówczas na teren skweru wjeżdżały ciężkie pojazdy przewożące m.in. świąteczną choinkę, scenę i stragany.
- Kategorycznie stwierdzamy, że odśnieżanie na tym placu odbywało się w sposób ręczny. O tym, że nasz ciągnik tam nie wjechał świadczy zapis z monitoringu GPS, który jest w siedzibie naszej spółki jak i UM w Zawierciu. Na okoliczność zapadniętego chodnika na placu Jana Pawła II posiadamy stosowną notatkę służbową sporządzoną między przedstawicielami Spółki, a UM w Zawierciu. Nadmieniamy, że w grudniu 2012 r. wykonany był przekop pod kanał ciepłowniczy zasilający nowo wybudowany budynek przy sklepie „Rossman”. Z tego co nam wiadomo grunt nie został dostatecznie zagęszczony przed ułożeniem płytek i obecnie nastąpiły zapadnięcia w chodniku. Prosimy o umieszczenie sprostowania, gdyż przedstawione informacje są dla nas krzywdzące – zwrócili się do naszej redakcji prezes Zarządu Zakładu Gospodarki Komunalnej Grażyna Szlęk oraz wiceprezes Kamil Laber.
Oświadczeniu zarządu ZGK zaprzecza sam Urząd Miejski w Zawierciu, którego urzędnicy zaprzeczyli, aby byli w posiadaniu monitoringu GPS z pracy ciągnika. Urząd Miasta słusznie też potwierdził, że dokładność wskazań urządzeń GPS (do kilkudziesięciu metrów) uniemożliwia ocenę czy ciągnik był np. na ulicy, czy na środku skweru.
- W Urzędzie mamy bieżący podgląd monitoringu GPS, na którym widać w jakim rejonie pojazd ZGK się znajduje. Jednak w przypadku GPS musimy brać pod uwagę pewien margines błędu i nie podejmujemy się kategorycznego osądu, czy jakiś samochód znajduje na drodze, czy na przykład już na chodniku. Co do powstałych szkód, to Firma „Budomix” poinformowała nas, że dysponuje dokumentacją zdjęciową, na której widać jak traktor ZGK odśnieża plac. Poprosiliśmy o jej dostarczenie, jednak do dnia dzisiejszego żadnych zdjęć nie otrzymaliśmy. W takiej sytuacji będziemy prowadzić rozmowy z firmą „Budomix”, by to oni - jako wykonawca przekopu pod kanał ciepłowniczy – naprawili szkody powstałe w tamtym miejscu. Chcielibyśmy także, aby zniszczenia które pojawiły się w innych częściach placu „Budomix” – jako wykonawca rewitalizacji placu - naprawił w ramach gwarancji – wyjaśnia Łukasz Czop z Urzędu Miejskiego w Zawierciu.
Właściciel firmy „Budomix” Czesław Iłyszyn zapytany przez nas podczas rozmowy telefonicznej (14 marca), o to czy ZGK jest sprawcą zniszczeń, odpowiedział: „To jest oczywiste”. Wskazał także na fakt, że choinka, która była ustawiona na placu ważyła kilka ton (prawdopodobnie około 8), a jedyny wjazd na plac przystosowany dla pojazdów znajduje się od strony banku. Nie wiemy, w jaki sposób choinka ustawiana była na skwerze, ale przy jej demontażu pojazdy na pewno stały od strony postoju taksówek. Ponieważ Iłyszyn chciał przed spotkaniem z nami porozmawiać na temat placu Jana Pawła II z Urzędem Miejskim, umówiliśmy się na telefon następnego dnia. W piątek i w poniedziałek nie odbierał już od naszej redakcji telefonu komórkowego. Sekretarka firmy przekazała nam jedynie, że pan Iłyszyn nie chce wypowiadać się w sprawie placu Jana Pawła II. Do właściciela Budomix-u próbowaliśmy więc dzwonić z innych telefonów. Jego komórka zawsze milczała.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze