(Poręba) Trzy lata temu Polska pogrążyła się w żałobie po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii i wielu wysokich rangą przedstawicieli państwowych. Dziś wiele wątków tamtych wydarzeń nadal pozostaje niezbadanych. Rosyjska „Komsomolskaja Prawda” sugeruje, że to Polska opóźnia śledztwo w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M i wykorzystuje to do atakowania Rosji. Taka informacja obiegła większość ogólnopolskich mediów. Porębianin Grzegorz Szczerba, ma swoją własną teorię na całe zamieszanie wokół katastrofy, jest to „Teoria Zemsty”. Powieść sensacyjna o takim tytule właśnie trafiła do księgarń i cieszy się sporą popularnością.
3 kwietna na spotkanie z autorem książki do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Porębie przyszło wielu fanów. O czym jest „Teoria Zemsty”?
Polska i Rosja musi ze sobą współpracować, by ustalić wszystkie przyczyny katastrofy. Właśnie dlatego stworzony zostaje specjalny zespół śledczych. Do Smoleńska zostają wysłani dwaj oficerowie: Kapitan Andrzej Kamiński i major Wladimir Pietrow. Ich zadaniem jest rozwikłanie towarzyszącej katastrofie zagadki. Choć postacie są fikcyjne, to bez wątpienia wpisują się w rzeczywiste realia.
W rozmowie z naszą redakcją Grzegorz Szczerba przyznaje, że jego książka jest pewną formą protestu.
Kurier Zawierciański - Tajemnica katastrofy w Smoleńsku nadal wzbudza emocje, przede wszystkim w Sejmie. Za tą tragedią Pana zdaniem mogą stać wciąż nieustalone osoby?
Grzegorz Szczerba - Nigdy nie było moim zamiarem opowiadanie się po którejkolwiek ze stron tego zamieszania. Nie zamierzam oceniać naszych polityków. Skorzystałem z ogólnodostępnych danych i przesłałem im zaproszenie do odwiedzenia strony dotyczącej „Teorii Zemsty”. Czas pokaże, czy temat zupełnie innego postrzegania tamtych wydarzeń, stanie się dla nich interesujący, czy też do dyskusji mogą zachęcić ich dopiero media. Stoję z boku i niczym widz, obserwuję towarzyszące tym wydarzeniom emocje. Dlatego też posłużę się pewnym przykładem – najprostsze wyjaśnienia bywają zazwyczaj trafne. Czy to można uznać za odpowiedź na zadane pytanie?
KZ - Skąd u porębianina zainteresowanie taką tematyką? Co pan czuł pisząc książkę?
G.S. - Wiele zostało powiedziane lub też napisane w kwestii zdarzeń z kwietnia 2010 roku. Informacje prawdziwe mieszają się z plotkami i coraz ciężej oddzielić jest prawdę i fakty od mitów i wyobrażeń. W zasadzie mogę przyznać, że w pewnym momencie dałem się „porwać” natłokowi podawanych w związku z tragedią informacji. Ochłonąłem jednak szybko. Stało się to głównie za sprawą niesamowitej, mającej miejsce w odniesieniu do wydarzeń z lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, wrzawy. Zasadnicza większość moich rozmówców, na dźwięk tych słów dostaje „gęsiej skórki”, która w połączeniu z innymi odruchami organizmu, przypomina nieco reakcję alergiczną. W mojej ocenie podziękować za to można wszystkim, którzy zbijają na tych wydarzeniach swój kapitał. Książka jest pewną formą protestu na to, co zostało powiedziane lub niedopowiedziane w tej kwestii i w moim zamyśle, ma dać do myślenia każdej z posuwających się do tego osób.
KZ - „Teoria Zemsty”, to powieść sensacyjna. Kto próbuje przeszkodzić w ujawnieniu prawdy o katastrofie i wreszcie, kto na kim się mści?
G.S. - Zgadza się. Teoria zemsty w założeniu miała być powieścią sensacyjną i sądzę, że udało mi się osiągnąć zamierzony cel. Na jej kartach przedstawione zostały losy dwójki oficerów, którzy niezależnie od prowadzonego przez zespoły prokuratorskie śledztwa, rozpoczynają badanie wątku interesującego polityków stojących na czele rządów Rosji i Polski. Pozwólcie, że nie odpowiem na zadane tutaj pytanie. Tylko wytrawni czytelnicy, którzy przejdą przez każdą z 864 stron książki, poznają na nie odpowiedź. Dodam tylko, że wyjaśnienia mogą zaskoczyć każdego, kto już teraz będzie prognozował zamach…
KZ - Zespół Antoniego Macierewicza przygotował już nowy cząstkowy raport w sprawie wydarzeń sprzed trzech lat. Wciąż podtrzymywana jest teza, że najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem były eksplozje, które zniszczyły samolot w powietrzu. Wydanie książki także zbiegło się w czasie z rocznicą tragedii, to przypadek?
G. S. - Absolutnie tak. Prace nad „Teorią zemsty” rozpoczęły się w maju 2011 i trwały do 8 lipca 2012. Później rozpoczęło się poszukiwanie wydawcy i odliczanie, które trwało aż do połowy marca tegoż roku. Nawet najzagorzalszy wyznawca teorii spiskowych nie odkryje tutaj żadnego związku.
KZ - Przyzna Pan, że katastrofa smoleńska, to jedna z boleśniejszych dla nas lekcji. Rosji może zależeć na tym, by podtrzymywać „odwieczny” wewnętrzny konflikt PiS-PO?
G.S. - „Lekcja” to chyba nie do końca właściwe wyrażenie, ale nie mnie to oceniać. Bez wątpienia możemy mówić w tym wypadku o tragedii i niechaj nikt nigdy tego nie zamierza podważać. Ale na tę sprawę można też popatrzeć z nieco innej perspektywy. Uszanujmy pamięć tych, którzy odeszli i choć daleki jestem od stwierdzenia: przestańmy się tym zajmować, to przynamniej dokonajmy próby ograniczenia najbardziej przedziwnych teorii na ten temat. Pozostał jeszcze temat Rosji, ale w tym przypadku moja odpowiedź może nie do końca odpowiadać czytelnikom. Staram się pisać i do tego na chwilę obecną wolałbym się ograniczyć. Sprawy wiążące się z tak przedziwną metodą pobudzania waśni politycznych w naszym kraju, wolałbym pozostawić innym. Tylko tyle mogę w tej kwestii powiedzieć. A od siebie dodam, że naprawdę ciężko mi uwierzyć w sterowany z Kremla spisek zmierzający do poróżnienia dwóch dominujących partii politycznych. Ich liderzy wcale nie potrzebują pomocy Putina – kłócą się i bez tego.
KZ - Tuż po tragedii byliśmy jedną wspólnotą, Narodem. Co się zmieniło i kto powoduje dezinformację w sprawie katastrofy?
G.S. - Jakoś nie dostrzegłem żadnego rozłamu w naszym Narodzie. Dalej jesteśmy Polakami. Mamy prawo wyrażać własne zdanie i różnić się pod pewnym względami. Popełniany nagminnie błąd dotyczy prezentowania braku poszanowania dla poglądów innych i zapominaniu o ich prawach. W tym o wolności do swobody wyrażania własnego zdania. Usilne przekonywanie kogokolwiek do swoich racji i czynienie tego w sposób uznany za „jedyny i słuszny”, może prowadzić do lekkiego, a w tym przypadku poważnego, bałaganu informacyjnego. W książce odpowiadają za to politycy. A w rzeczywistości? To pytanie może przybrać formę retoryczną.
KZ - Z jednej strony pojawia się wiele teorii spiskowych, z drugiej strony historia nauczyła Polaków braku zaufania do sąsiadów. Przez długi czas nie mieliśmy dostępu do wraku, czarnych skrzynek, dowodów. Potem do tego doszły zaniedbania rosyjskie: kradzieże na miejscu katastrofy, czy nieprawidłowości przy sekcji zwłok ofiar. Te elementy również można dostrzec w „Teorii Zemsty”?
G.S. - W zasadzie tak i nie. Brak zaufania i niechęć do podjęcia współpracy widoczna jest zarówno w postawie przełożonego kapitana Kamińskiego, jak i jego samego. Z czasem to wyraźnie ustępuje. Podobne wrażenie można dostrzec także i u wielu z „gospodarzy”. Czytelnicy niech ocenią sami, jak mi się udało oddać panującą pomiędzy bohaterami atmosferę. Na kartach „Teorii Zemsty” nikt nie odnajdzie natomiast śladów tych przykrych zdarzeń, o które zostałem zapytany. Pewne sprawy można i należy przemilczeć, by nie ranić nikogo, kto dalej cierpi z powodu wydarzeń z kwietnia 2010.
KZ - Coraz częściej mówi się o znużeniu tematyką katastrofy. Nadal warto walczyć o prawdę?
G.S. - Jestem zakłopotany słysząc coś takiego. O prawdę walczyć warto zawsze i tego typu pytanie praktycznie nie powinno zostać zadane. Gdzieś przeczytałem, że nie powinniśmy brać przykładu z wyciszenia zabójstwa JFK, które nigdy do końca nie zostało wyjaśnione. Cóż to za model myślenia? Autorowi tych słów nawet przez moment nie przyszło do głowy, że przyczyny mogą być inne. Dlaczego? Poglądy ciężko jest zmienić. Zapewne dotyczy to także i mnie. Nigdy nie zamierzałem nikogo oceniać. Zależało mi na jasnym zaakcentowaniu protestu, o którym tutaj już wspomniałem i tylko z tego powodu powstała „Teoria Zemsty”.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze