(Zawiercie) PKS Zawiercie po raz kolejny nie znalazł inwestora. Sytuacja w zakładzie jest coraz gorsza. Nie powiodła się druga już próba sprzedaży przedsiębiorstwa. Pracownicy zatrudnieni u przewoźnika tkwią w „zawieszeniu” i narzekają na zaległe pensje.
Przypomnijmy: po raz pierwszy Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej S.A. w Zawierciu miało zostać sprzedane 14 grudnia 2009 roku. Jednak na aukcję Ministerstwa Skarbu Państwa w Warszawie nikt się nie zgłosił. Wadium uprawniające do udziału w grudniowej aukcji miało wynosić ponad 437 tys. 605 zł, czyli 10 proc. ceny wywoławczej. Firmę chciano początkowo sprzedać za prawie 4,5 miliona złotych, a do tego trzeba jeszcze byłoby dołożyć 2 miliony na zadłużenie PKS-u. Nowym pomysłem na pozyskanie właściciela była sprzedaż 85 procent akcji w drodze negocjacji. Ta forma różniła się od poprzedniej tym, że inwestor mógł wynegocjować cenę nabycia korzystniejszą dla siebie. Zainteresowani kupnem mieli zgłaszać się do godziny 15.00, 8 lutego 2010 roku do siedziby MSP. I znowu okazało się, że nie ma chętnych na zakup zawierciańskiego przewoźnika. Do ministra skarbu nie wpłynęła ani jedna oferta negocjacji zakupu spółki.
- Czujemy się jak jakieś sieroty. To wszystko za długo trwa. Nie ma gospodarza, więc nikogo nie obchodzi to, co się u nas dzieje. Jeździmy za darmo, bo z czego niby mają nam płacić? – mówi jeden z pracowników.
PKS Zawiercie zatrudnia 103 osoby, w tym 58 kierowców. W skład taboru wchodzi 57 autobusów. Jaka będzie przyszłość zakładu, nadal nie wiadomo. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze