Urząd Miasta Zawiercie chwali się – i słusznie- utworzeniem Strefy Aktywności Gospodarczej. Tylko w strefie, należącej do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej- nie powstał na razie żaden zakład. Jednocześnie w świat idzie informacja, że radni z Zawiercia niechętnie spotykają się z inwestorami, którzy specjalnie przylecieli z Kanady i Irlandii, żeby przestawić radnym warunki, w jakich pracują nowoczesne zakłady górnicze na świecie. Jakie zasady rządzą nowoczesnymi badaniami geologicznymi. Jakie są zagrożenia dla środowiska na naturalnego i jak w nowoczesnym górnictwie rozwiązuje się te problemy.
O przyczynie niechęci radnych do zdobywania wiedzy rozmawialiśmy z Przewodniczącym Rady Miasta Zawiercie Markiem Koziełem: -Radni na spotkaniu Komisji Gospodarczej, której przewodniczy radny Tyszczak, postanowili, że nie potrzebują spotkania z geologami, gdyż mają wiedzę na temat zagrożeń, jakie niesie kopalnia i nie chcą żadnych badań, w kierunku powstania kopalni rud cynku i ołowiu.
Skąd radni tę wiedzę czerpali?
Marek Kozieł: - Już 2-3 lata temu podjęliśmy uchwałę w sprawie sprzeciwu dla budowy kopalni rud cynku i ołowiu. Mieliśmy na ten temat opracowania naukowe, chyba z AGH (Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie). Uważamy, że zgoda na badania geologiczne idzie docelowo w kierunku budowy kopalni, a tego w Zawierciu nie chcemy. Nie wierzę też, że utworzenie takiego zakładu w Zawierciu da zatrudnienie mieszkańcom naszego miasta. W likwidacji jest duża kopalnia Bolesław-Bukowno, to nie tak daleko. Więc jeżeli powstałby nowy zakład w Zawierciu, bez problemu pracowników będzie można dowozić z kopalni Bukowno. Naszych mieszkańców zatrudnią pewnie mało. Zawiercie nic na tym nie zyska, poza degradacją środowiska. Spadek poziomu wód gruntowych może wynieść nawet 50-60 metrów. Wyschną wszystkie studnie w okolicy. Poza tym, po co wiercić, skoro złoża są rozpoznane w 100%.
CZY JEST SIĘ CZEGO BAĆ?
Powiedzieć, że zakład przemysłowy, a zwłaszcza wydobywczy nie ma żadnego wpływu na środowisko, byłoby oczywiście nieprawdą. Jeżeli działalność przemysłowa nie zatruwa wody, powietrza, to skutkiem, którego uniknąć się nie da, jest choćby zmiana krajobrazu. Z przedstawicielami firmy Rathdowney Resourses Limited i Hunter Dickinson, kanadyjskiej kompanii górniczej do której należy Rathhdowey spotykamy się w Zajeździe Hetman w Lgocie Murowanej, do którego Redakcja Kuriera Zawierciańskiego zaprosiła naszych gości. Wybór lokalu nie był przypadkowy, to miejsce z dobrą kuchnią, słynące ze świetnej dziczyzny. Z okien zajazdu widać Okiennik Wielki.
Na spotkanie z radnymi Zawiercia przylecieli: Bruce W. Jenkins z Vancouver w Kanadzie, Irlandczyk David Furlong z Dublina i z Krakowa, z polskiego oddziału firmy Rathdowney szef geologów Michał Młynarczyk. Do spotkania nie doszło, z powodu niechęci radnych. Jedynie podczas spotkania gości z prezydentem Zawiercia Mirosławem Mazurem i wiceprezydent Anną Nemś, doszło do prezentacji stanowiska gminy. A ta jest niechętna „wszelkim wierceniom”.
SĄ DOBRE I ZŁE KOPALNIE
Kurier Zawierciański: - Z okien zajazdu, w którym się spotykamy, widać piękną Jurę, w oddali Okiennik Wielki. Chcecie to zniszczyć?
Bruce W. Jenkins, szef strategicznych projektów w Hunter Dickinson na to pytanie uśmiecha się: - Gdyby nasza działalność miała doprowadzić do negatywnych zmian w środowisku, to taki zakład nigdy nie powstanie. Na świecie są po prostu dobre i złe kopalnie. Nasza firma działa respektując kanadyjski protokół o Odpowiedzialnym Poszukiwaniu Surowców Mineralnych.
Mówiąc w skrócie, nakłada to na nas obowiązek poszanowania polskiego prawa, prowadzenia badań z najwyższą troską o środowisko naturalne, z poszanowaniem praw właścicieli terenów i np. -tworzenie miejsc pracy w poszanowaniu zasad BHP i praw człowieka. Polska należy do Unii Europejskiej i daje wam dodatkową gwarancję, że prowadząc badania musimy też respektować prawo wspólnotowe.
Ale najważniejsza różnica w tym, co my chcemy zrobić, a czego boją się radni z Zawiercia, to zakres rodzaj koncesji, o jaką wystąpiliśmy. Rathdowney wystąpiło o koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż. Nie daje to firmie praw do eksploatacji dokumentowanych lub nowo odkrytych złóż. Wyniki badań będą dostępne dla polskiego rządu i gmin.
KZ: - W Zawierciu, ze strony radnych słyszymy, że boją się degradacji środowiska. Czy kopalnia może być przyjazna środowisku? Co z wodami gruntowymi? Obawa mieszkańców tych terenów wiąże się z tym, że stosunki wodne na Jurze są bardzo skomplikowane. Pojawiają się źródła okresowe. To teren gdzie funkcjonuje wiele wytwórni wysokiej jakości wód mineralnych. Radni opierają się na wynikach badań dotyczących kopalni w Bolesławcu, że szkody dla środowiska przy takiej działalności są ogromne.
Bruce W. Jenkins, David Furlong: - Ponownie podkreślę, że w naszych planach nie ma budowy kopalni, a jedynie odwierty badawcze, a uciążliwość tych jest właściwie żadna. Można powiedzieć, że to same korzyści. Gminy za darmo otrzymują wiedzę o swoich bogactwach, mogą planować strategię rozwoju. Właściciele terenów z których korzystamy przy odwiertach, otrzymują wynagrodzenie za wejście na ich działki. Odwierty, które chcemy wykonać na terenie 3 obszarów: Zawiercie, Rokitno i Chechło to koszt około 1 mln euro rocznie.
Wrócę do zdania o dobrych i złych kopalniach. Przykład Bolesławca, to właśnie przykład złej kopalni, gdzie przez dziesięciolecia następowała rabunkowa gospodarka, więc szkody w środowisku są rzeczywiście ogromne. Ten zakład funkcjonował w oparciu o bardzo przestarzałe technologie wydobycia. My tak nie pracujemy.
KZ: - Mogą panowie podać przykłady takich właśnie „dobrych kopalni”?
Bruce W. Jenkins, David Furlong: - TOSEKO, należąca do nas, druga pod względem wielkości kopalnia odkrywkowa na świecie, w dystrykcie Columbia, od 30 lat funkcjonuje w sąsiedztwie dużej rzeki. I dzięki zabezpieczeniom w rzece nie obniżył się poziom wód, to czysta rzeka, z rozwijającą się turystyką, bogata w ryby.
Nie tworzymy kopalni, które mogą być szkodliwe. Nowe podejście przy projektowaniu kopalni jest takie, że projekt nie kieruje się zyskiem finansowym, ale przyjaznym podejściem do środowiska. Każdy projekt górniczy musi skupić się na sprawach hydrogeologicznych. Wykonuje się w tym celu szczegółowe badania, rozpoznanie hydrogeologiczne, jak płyną wody podziemne.
Kopalnia Tara, obok miasta Navan w Irlandii, to piąta największa kopalnia świata, z wydobyciem 100 mln ton. To kopalnia podziemna, o głębokości nawet 700 metrów. Navan to miasto mniej więcej wielkości Zawiercia, piękne, zielone.
KZ: - Mimo wszystko nie wykonuje się badań geologicznych, na które wydacie sporo pieniędzy, bez perspektywy, że w przyszłości może nastąpi ich eksploatacja.
Bruce W. Jenkins, David Furlong: - Nasza firma ma tylko w Irlandii 68 koncesji wydobywczych, obejmujących łącznie 2,5 tys. km/2. Trwa ich weryfikacja pod względem opłacalności wydobycia. Może być tak, że bo zakończeniu odwiertów w Zawierciu, nigdy do wydobycia na tym terenie nie dojdzie. Obecnie staramy się tylko o koncesję poszukiwawczą, która nie daje absolutnie praw do eksploatacji złóż.
KZ: - A jeżeli do tego dojdzie, to kiedy? Jakie mogą być korzyści dla regionu?
Bruce W. Jenkins, David Furlong: - Od decyzji, że eksploatacja złoża jest ekonomicznie uzasadniona do rozpoczęcia wydobycia może upłynąć 7 lat. W przypadku Zawiercia, najpierw musimy określić ekonomiczną wartość tego projektu. Zakład górniczy zatrudnia około 400 osób. Zwykle drugie tyle pracuje w firmach współpracujących. Zasadą jest współpraca z lokalnymi firmami, np. transportowymi.
Więcej informacji o planach odwiertów wokół Zawiercia, Łaz, Ogrodzeńca, Olkusza wkrótce na www.kurierzawiercianski.pl
Informacje o firmach Rathdowney i Hunter Dickinson:
http://www.rathdowneyresources.com/ - firma działająca w Irlandii i w Polsce
http://www.hdgold.com/hdi/Home.asp - kanadyjska korporacja, której częścią jest Rathdowney
http://www.pdac.ca/e3plus/ - strona o standardach „odpowiedzialnego poszukiwania/rozpoznawania złóż”
Jarosław Mazanek
Nasz komentarz:
OBRONA NA STRUSIA
Postępowanie radnych: nie spotykamy się w geologami i górnikami, bo już wszystko wiemy (choć nasza wiedza przestarzała), nie przynosi Zawierciu żadnych korzyści, a tylko straty. To postawa malkontenta, który nie kupi losu Lotto, ale narzeka, że nic nie wygrał. Negatywna opinia radnych (i prezydenta) prawdopodobnie nie zatrzyma wydania koncesji dla Rathdowney, wytworzy tylko atmosferę nieufności. W globalnym świecie informacji oprócz twardych analiz ekonomicznych, na decyzję, gdzie lokować inwestycje, czasem ogromny wpływ mają czynniki „miękkie”, np. kontakty towarzyskie. Spotka się np. prezes powiedzmy firmy Hunter Dickinson na golfa z prezesem firmy X. W towarzyskiej rozmowie padnie jakieś Zawiercie, gdzieś w Polsce. Prezes z X zapyta: podobno tam chcieliście wiercić. Jak was przyjęto? A prezes Huntera powie: daj sobie spokój z tym miastem. Z nami radni nawet nie chcieli się spotkać.
Radnym Zawiercia nie można by nic zarzucić, gdyby wyczerpali całą ścieżkę do wiedzy, spotkali się z górnikami i geologami z Rathdowney, po czym, powiedzieli: -Panowie, nie przekonaliście nas, ciągle mamy obawy. Jesteśmy na NIE. Ale woleli przyjąć postawę strusia. Głowa w piach w problemu nie ma. Ale tylko struś w to wierzy. Z zewnątrz, wygląda się wtedy co najmniej śmiesznie.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze