Wydana 29 X 2020 decyzja o przedłużeniu koncesji badawczej do 2025 roku dla złoża „Zawiercie 3” i „Marciszów” dotyczy obszaru na skraju gmin Zawiercie, Poręba, Łazy i Ogrodzieniec. To mniej więcej połowa badanego przez Rathdowney obszaru. Firma obecnie odwołała się od odmownej decyzji o przedłużenie koncesji na złoże „Rokitno”, którą wydał były już minister Michał Woś, nieistniejącego Ministerstwa Środowiska. Po pozytywnej decyzji dla złóż „Zawiercie 3” i „Marciszów” nie wydaje się nieuprawniona spekulacja, że obecny minister Michał Kurtyka, bliski współpracownik premiera M. Morawieckiego, uzna odwołanie firmy Rathdowney, i również tę koncesję przedłuży. Byłaby to logiczna konsekwencja przedłużenia koncesji dla dwóch złóż, już wydana.
Badania to cenna wiedza! -stwierdza minister Kurtyka
Na zdjęciu: Projekt Olza. Rdzeń wiertniczy zawierający rudę cynku i ołowiu ze złoża Rokitno
Przedstawiciel Rathdowney Polska tak komentuje korzystną dla firmy decyzję Ministra Klimatu i Środowiska: -Z satysfakcją przyjmujemy decyzję Ministerstwa Klimatu w sprawie przedłużenia koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złoża. Pozwoli to spółce na dokończenie szeregu zaawansowanych prac geologicznych, hydrogeologicznych, w tym środowiskowych , a także ekonomicznych i społecznych. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że koncesja na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż nie jest tożsama z koncesją na wydobycie i nie należy mylić tych pojęć. Przedłużenie koncesji poszukiwawczej w żaden sposób nie przesądza o budowie kopalni i nie pociąga za sobą żadnych inwazyjnych działań, które mogłyby niepokoić mieszkańców. Aby wystąpić o koncesję na wydobycie inwestor musi spełnić szereg warunków formalnych, z których większość jest poddanych obligatoryjnie pod konsultacje społeczne, w których mieszkańcy mogą wyrazić swoją opinie, a organy nadzorujące, czy też samorząd lokalny uwzględniają je przed podjęciem ostatecznej decyzji dotyczącej realizacji danej inwestycji. Udzielając podmiotom gospodarczym tego typu koncesji Ministerstwo Klimatu pozyskuje wiele bardzo ważnych, cennych informacji dotyczących danego złoża, danego terenu (informacja geologiczna) wraz z uwarunkowaniami środowiskowymi, co ma znaczenie strategiczne dla kraju - jest w interesie Skarbu Państwa.
Oczywiście bardzo ważny jest także dla nas głos mieszkańców i tak jak do tej pory społeczność lokalna będzie informowana o kolejnych etapach prac w ramach przedłużonej koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złoża. Od samego początku realizacji projektu „OLZA” w powiecie zawierciańskim prowadzimy dialog ze społecznością lokalną, który niestety został obecnie mocno ograniczony przez sytuację epidemiczną.
Do tej pory w ramach posiadanej koncesji wywierciliśmy ponad 260 otworów poszukiwawczo-rozpoznawczych, z czego większość była zlokalizowana na terenach prywatnych, na które mogliśmy wejść, a następnie realizować nasze prace geologiczne tylko i wyłącznie za zgodą mieszkańców, właścicieli gruntów. Takie zgody, pozwolenia uzyskaliśmy. Zdajemy sobie sprawę , iż w powiecie zawierciańskim są zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy projektu. Wierzymy, że poprzez merytoryczny, otwarty dialog, będziemy mogli przekonać do nas sceptycznie nastawionych mieszkańców -mówi Bartosz Władimirow Community Relations Office Manager.
Wczytaliśmy się w uzasadnienie ministerialnej decyzji. Całość ma osiem stron, ministerstwo odnosi się też do kwestii sprzeciwu samorządów. Przytaczane jest stanowisko gminy Zawiercie, w tym uchwały sprzeciwu radnych z 2008, 2010, 2015 i 2019 roku. Przytaczany jest m. in. argument ochrony tzw. „Głównego Zbiornika Wód Podziemnych 454”. Pisaliśmy obszernie w artykule „Tajemniczy zbiornik 454” z czerwca 2020, dostępny w archiwum na kurierzawiercianski.pl czym jest Zbiornik 454”. Warto przeczytać ten artykuł ponownie, dlatego nie będziemy pisać już o tym szczegółowo. Najkrócej mówiąc to obszar wodonośny obejmujący prawie cały Śląsk i część Małopolski, na którym zlokalizowane są dziesiątki hut, kopalni i innych zakładów. Zarówno Prezydent Zawiercia jak i burmistrzowie Łaz, Poręby wskazują w swoich sprzeciwach ewentualne problemy z jakością wód podziemnych, ryzyko zagrożeń dla środowiska naturalnego oraz niesprecyzowaną „sprzeczność z oczekiwaniami społeczności lokalnej i samorządów”. Wszystkie te zarzuty, choć niczym nie poparte, nie licząc uchwał rad gmin i miast o sprzeciwie, odnoszą się jednak do budowy kopalni, a nie samych badań złoża rud cynku i ołowiu.
Odniósł się do tego Minister Klimatu i Środowiska: „organy (samorządowe) wydały swoje negatywne opinie w odniesieniu do zagrożeń mogących wyniknąć w przypadku budowy kopalni rud cynku i ołowiu oraz prowadzenia eksploatacji złoża kopaliny. Na tym etapie należy stwierdzić, że obawy te są przedwczesne. Zmiana koncesji obejmuje krótkotrwałe i małoinwazyjne roboty geologiczne.” W decyzji zaznaczono, że dalsze prace będą prowadzone na terenach należących do Nadleśnictwa Siewierz i Agencji Nieruchomości Rolnych, poza obszarem Natura 2000, a „wykonanie zaprojektowanych prac badawczych nie przesądza o przyznaniu jakiemukolwiek przedsiębiorcy koncesji na wydobycie”.
W Kurierze Zawierciańskim piszemy o tym od 2010 roku: prace badawcze na postawie koncesji to etap niezależny od starań do koncesję wydobywczą. Rathdowney po zakończeniu badań będzie miało co prawda wyłączność na starania o koncesję wydobywczą przez kilkanaście lat, ale nie będzie miało gwarancji jej uzyskania.
Podkreśla to ministerstwo w swoim uzasadnieniu: „udzielenie koncesji wydobywczej wymaga odrębnego postępowania administracyjnego”.
Skarb Państwa ma w tym interes!
„Co do zasady, udzielenie koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż leży w interesie Skarbu Państwa, który uzyskuje informację geologiczną. Udokumentowanie złoża kopalin podlegają ochronie zgodnie z art. 95 Prawa geologicznego i górniczego, poprzez obowiązek ich ujawnienia w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin, miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego oraz planach zagospodarowania przestrzennego województw. Takie działanie ma na celu zachowanie strategicznego znaczenia udokumentowanych złóż kopalin dla gospodarki kraju, które (…) w bliższej lub dalszej przyszłości podlegać mogą eksploatacji. (…) Pozyskanie nowej informacji geologicznej w przypadku złóż rud cynku i ołowiu pozwala zweryfikować dotychczasową wiedzę na temat występowania i zasobów tych złóż. Ze względu na spektrum zastosowania, rudy cynku i ołowiu należy uznać za surowiec o istotnym znaczeniu dla gospodarki kraju, zatem zwiększenie stopnia rozpoznania struktury geologicznej, w której występują omawiane złoża jest korzystne z punktu widzenia interesu publicznego”.
Decyzja ministra nie jest ostateczna i np. Stowarzyszenie „Nie dla kopalni cynku i ołowiu”, którego powiązania z przemysłem hutniczym w Zawierciu wydają się oczywiste, może wnioskować o ponowne rozpatrzenie sprawy. I pewnie takiego wniosku należy się spodziewać.
Czego obawiają się przeciwnicy kopalni?
Zakończone badania obejmą ochroną udokumentowane złoża.
Warto zwrócić uwagę na przytaczany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska art. 95 Prawa geologicznego i górniczego. Gdy Rathdowney zakończy badania i złoży raport do ministerstwa, złoża będą podlegały obowiązkowi ujęcia ich możliwej eksploatacji w planach zagospodarowania. Gminy mają oczywiście wpływ na te plany, ale jednocześnie muszą uwzględniać istnienie udokumentowanych zasobów. Nie będą mogły np. dla zablokowania budowy kopalni ustanowić całego obszaru np. Parkiem Narodowym, albo w całości przeznaczyć pod budownictwo jednorodzinne. Po prostu pewne tereny będą musiały być (art 95 PGiG) zarezerwowane dla możliwych, przyszłych zakładów górniczych. I to bez względu na to, czy zakład taki będzie budował Rathdowney, KGHM czy np. ZGH „Bolesław” spod Olkusza, który w eksploatacji rud cynku i ołowiu ma duże doświadczenie, ale ich złoże się wyczerpało.
W kontekście tego, co czytamy w decyzji Ministerstwa Klimatu i Środowiska o przedłużeniu koncesji dla złóż „Zawiercie 3” i „Marciszów” pojawia się inne pytanie o odpowiedzialność za blokowanie dalszych badań przez byłego ministra Michała Wosia. Bo skoro -jak stwierdza minister Kurtyka- zdobycie wiedzy (za którą ministerstwo nic nie płaci, jeszcze pobiera opłatę koncesyjną) leży w interesie Skarbu Państwa i jest „korzystne z punktu widzenia interesu publicznego”, to czy działanie byłego ministra, polegające na blokowaniu dalszych badań, nie jest przypadkiem działaniem na szkodę tego interesu? Nad tym powinna zastanowić się Prokuratura, gdyby była niezależna od polityków, zwłaszcza niezależna od środowiska politycznego, które jest bezpośrednim zapleczem odwołanego ministra M. Wosia.
W najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnych protestów organizowanych lub inspirowanych przez Stowarzyszenie „Nie dla kopalni cynku i ołowiu”. Na razie zauważyliśmy, że pod ten temat postanowił podczepić się Wicemarszałek Sejmu z Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który już złożył w tej sprawie interpelację poselską. Nie mający żadnych związków z regionem Czarzasty w ostatnich wyborach parlamentarnych, w wyniku kalkulacji politycznych wystartował z Zagłębia, założył nawet w Zawierciu filię biura poselskiego, co przeszło niezauważone, bo i pewnie posła Czarzastego w nim nie zobaczymy. Za to zaprotestował w sprawie złóż cynku i ołowiu, które bada Rathdowney, po tym, jak 29 X 2020 wydano decyzję o przedłużeniu koncesji badawczej. Cytujemy za „DZ”: - Spodziewałem się tej decyzji, bo to jest rząd który ma w d... ochronę środowiska i ludzi - powiedział Czarzasty.
Czarzasty i grupa posłów lewicy 5 listopada złożyli interpelację do Ministra Klimatu i Środowiska. W treści interpelacji podkreśla, iż „w tej sprawie odbyło się wiele protestów, które organizowano na terenie powiatu zawierciańskiego przeciwko tej inwestycji, zaledwie kilka miesięcy temu”. Przypomina, o obietnicy, jaką złożył ówczesny Minister Środowiska, zapewniając, że żadna z koncesji nie zostanie przedłużona kanadyjskiej firmie Rathdowney.
Włodzimierz Czarzasty zwrócił się do Ministra Klimatu i Środowiska z następującymi pytaniami:
Co wpłynęło na decyzję resortu w sprawie przedłużenia firmie Rathdowney Polska koncesję na poszukiwanie i rozpoznanie rud cynku i ołowiu na obszarze obejmującym części złóż rud ZN=PB Zawiercie i Marciszów?
Czy Ministerstwo Środowiska uwzględniło, przy podejmowania decyzji, negatywne opinie mieszkańców Powiatu Zawierciańskiego?
Czy Ministerstwo Środowiska uwzględniło, przy podejmowania decyzji, negatywne opinie organów władzy samorządowej?
Nieliczna to okazja, kiedy kierując się rzetelnością i uczciwością dziennikarską muszę brać w obronę decyzje rządu PiS-u, jednocześnie wskazując na przekłamania posłów lewicy. Określenie „liczne protesty” jest naciągane. Był jeden duży protest, z udziałem około 300-400 osób przed Urzędem Miasta Zawiercie 27 X 2019, w dodatku pretekstem był przyjazd TV-PiS, czyli tzw. „telewizji publicznej”. Oprócz tego trwa akcja plakatowania powiatu banerami „Nie dla kopalni” i „Nie dajmy się wkopać”. Oczywiście są przeciwnicy budowy kopalni, jak i zwolennicy, widzący w niej ogromną szansę dla regionu, stworzenia od postaw przemysłu, którego w tej części województwa nie było od 200 lat, kiedy -mniej więcej na tym samym terenie między Łazami i Zawierciem wydobywano rudy żelaza. Do dzisiaj w lasach widać ślady tej działalności w formie zmienionej rzeźby terenu.
Decyzja (o odmowie przedłużenia koncesji) wydana przez ministra Wosia wydawała się być podyktowana chęcią podlizania się przeciwnikom budowy kopalni. Obecna -nowego ministra z nowego ministerstwa- jest z kolei podyktowana rozsądkiem. Badania nie bolą, wiedza o kopalinach nie kosztuje nic nas, tylko firmę Rathdowney, która ponosi cały ciężar badań. Byłoby więc głupotą blokować dokończenie badań, nie mówiąc już o ryzyku międzynarodowego arbitrażu w tej sprawie i utraty wiarygodności przez Państwo Polskie, które nieodpowiedzialną decyzją min. Wosia wystawiło na szwank wiarygodność Polski. Minister Michał Kurtyka swoją decyzją częściowo znosi to ryzyko, nawraca działania rządu na tory rozsądku. A posłowie lewicy, pod tak sformułowaną interpelacją zdają się kierować zasadą „byle dowalić PiS-owi”. Jeżeli już warto gdzieś dowalać PiS-owi, czy raczej całej Zjednoczonej Prawicy, to przypominając grę przedwyborczą, przed wyborami prezydenckimi, jednego z ministrów, w tym przypadku ministra wywodzącego się z Solidarnej Polski, czyli Michała Wosia, który jest nawet wiceprezesem tej partii. Jej szefem z kolei Zbigniew Ziobro, upokorzony przy ostatniej restrukturyzacji rządu. Ale ciągle szef prokuratury, jako Prokurator Generalny, więc raczej nie ma ryzyka, aby znalazł się jakiś odważny prokurator, który zbadałby, czy przypadkiem Michał Woś, jako Minister Środowiska, nie działał na szkodę interesu publicznego, próbując blokować przedłużenia koncesji na badanie złoża „Rokitno”.
To mogłaby być ciekawa interpelacja posłów Lewicy, z Włodzimierzem Czarzastym na czele. Podsuwam pytanie do Ministra Sprawiedliwości: „Czy nie należy zbadać, czy wiceprezes Solidarnej Polski Michał Woś, będąc Ministrem Środowiska mógł narazić interes publiczny na straty, nie przedłużając koncesji badawczej dla firmy Rathdowney na złoże „Rotkitno”? Oraz czy możliwe jest, że Minister Środowiska zrobił to pod naciskiem lobby hutniczego, które finansuje pseudo-badania, mające wykazać zagrożenia dla ewentualnej eksploatacji takich kopalin?”
W artykule celowo nie zająłem się argumentami za i przeciw budowie kopalni, gdyż jest to obszerny temat, którym zajmować się będziemy, gdy Rathdowney przestawi pełny raport środowiskowy do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wg. naszych informacji raport mógł już być gotowy, gdyby nie zwłoka z przedłużeniem koncesji. Ale można się go spodziewać, jak się dowiadujemy nieoficjalnie w połowie 2021 roku.
Napisz komentarz
Komentarze