Możemy się spotkać przy Wigilijnym stole, ale wolne miejce raczej dla policjanta, który teoretycznie może sprawdzić, czy na święta nie zjechała zbyt licznie rodzina. Wiele rodzin z tego powodu zostanie podzielonych. W jeszcze gorszej sytuacji są ci, u których ktoś właśnie przechodzi covidową infekcję lub jest w kwarantannie. Przy świątecznym stole z tego powodu w wielu domach nie siądą wnuki z dziadkami. Musimy chronić najstarszych, ale w tej sytuacji w niejednym domu senior -z troski rodziny o jego zdrowie- spędzi sam święta. Dlatego nie będzie takich świąt, jakie każdy z nas pamięta.
Są rodziny, w których Święta będą jeszcze smutniejsze, i z nimi łączymy się w szczerym współczuciu. Pisaliśmy w artykule „wymieramy”, że liczba zgonów jest obecnie średnio 2x większa niż rok temu. Chyba już nie ma nikogo, kto -jeżeli nie z bliskiej rodziny- to nie znałby kogoś, kto w ostatnich miesiącach nie stracił kogoś bliskiego. I wiemy bardzo dobrze, że wiele z tych osób żyłoby, gdyby nie ogólna zapaść służby zdrowia. Covid do tych zgonów przyczynił się, albo nie. Nie ma to większego znaczenia. Epidemia pokazała systemowe słabości naszej służby zdrowia, pozornie darmowej, wiecznie niewydolnej, w której Państwo Polskie ( w tym przypadku Państwo PiS) obiecuje, że wszystko działa OK., choć każdy na własne oczy widzi, że wszystko jest w rozsypce.
Pasterka. Oczywiście w reżimie sanitarnym. Dawniej, w tłoku, mogliśmy nawet poczuć po wyziewach, w których domach kolacja wigilijna mocno się przeciągnęła... Teraz, gdy mamy zachować dystans, i tego wspomnienia świąteczego raczej nie poczujemy.
Boże Narodzenie i Nowy Rok dla wielu z nas to czas wypoczynku. Wyjeżdżamy na narty, czy po prostu pobyć w górach. Od Alp Francuskich po Tatry to zawsze najdroższy, oblegany okres. W tym roku cała zagranica zamknięta; odpada. W kraju zostały wyjazdy „służbowe”, a i to ma się kończyć po świętach. Można jeszcze wsiąść rano w pociąg lub samochód i do Wisły lub Szczyrku. Pojeździć na stoku, wrócić. Suchy prowiant i termos w plecaku, bo gastronomia zamknięta. Przypomną się czasy sprzed 30 lat.
Więc może lepiej zostać w domu? Pocieszenie takie, że smog mamy taki sam, jak Zakopane, więc nie ma za czym tęsknić…
Sylwester. W tym roku od 19-tej obowiązkowo do 6 rano. Dreszczyk emocji gratis, gdy sąsiad uzna domówkę za zbyt głośną i nabierze podejrzenia, że przebywa u nas więcej niż regulaminowe 5 osób spoza rodziny. Wtedy nie zostanie nam nic innego, jak zaprosić pukających fukcjonariuszy do wspólnej zabawy, licząc na ich poczucie humoru.
Po covidzie nic już nie będzie takie samo
Wirus dokonał w naszym życiu prywatnym, społecznym, politycznym wielu spustoszeń, ale też na wiele spraw otworzył oczy. Rząd PiS-u okazał się na wiele sposobów nieudolny, a ludzie PiS po prostu pazerni na kasę. Pamiętacie dowcip: „które państwo najlepiej sobie radzi z epidemią? Państwo Szumowscy.” Rząd może siać w TVP propagandę, ale ludzie po prostu widzą pusty „Szpital na Narodowym” i pełne karetek podjazdy pod SOR-y. Drobni przedsiębiorcy zostawieni sami sobie wielu obostrzeń nie rozumieją, a na 27 grudnia mają dostać następne. Sanepid notuje czasem tylko kilka tysięcy zakażonych dziennie, ale już chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że te liczby niczego nie odzwierciedlają. Zawsze było wiadomo, że zakażonych może być stale kilka razy więcej niż oficjalnie. Od wielu tygodni mamy jednak inne zjawisko, że osoby zakażone nigdzie się z tym nie zgłaszają. Leczą się w domu. Jedyne co im zapewni rząd to wizyta konrolna… policji, nie lekarza, więc racjononalnie zadają sobie pytanie i sami na nie odpowidają: po co się zgłaszać?
Epidemię oswoiliśmy i zracjonalizowalilśmy. Oczywiście, to nie wina rządu, że epidemia w ogóle jest, ale to już wyłączna wina rządu i rządzących, całej Zjednoczonej Prawicy, że zamiast jak najskuteczniej zwalczać epidemię, robiła to „od Sasa do Lasa”, że fundowali nam „tematy zastępcze”, jak wyrok Trybunału Przyłębskiej praktycznie zakazujący aborcji, co wyprowadziło na ulice setki tysięcy Polek i Polaków. Rząd używa policji jak pałki, często dosłownie pałką wali, dziewczynkom łamie ręce w trzech miejscach, a czternastolatka o 6 rano wzywa za organiację „nielegalnego” zgromadzenia. Coraz bliżej nam do Białorusi, choć biją na razie jakby mniej, a jak biją, to jest im przykro.
Covid minie, ale raz obudzona wściekłość młodzieży wychodzącej na ulice nie skończy się tak łatwo. Mają dość wszyscy, wszystkiego. Szkoły, która nie uczy, tylko zleca rodzicom i uczniom, przeładowanych programów, które zabierają czas na rozwijanie pasji. Mamy dość służby zdrowia, która udaje, że leczy, choć nie ma na leki. Dość tego, że zawsze znajdzie się 2 mld na telewizję Kurskiego, ale nie ma tyle samo na dzieci z rzadkimi nowotworami.
Dziewczyny, kobiety i ich partnerzy dość mają grzebania im w macicach. Ale też tego, że muszą wydawać po 3000 zł prywatnie na nowoczesną, bezpieczną biopsję usuwającą drobne zmiany w piersi, tylko dlatego, że Rząd refunduje strare, dziewiętnastowieczne, bardziej rzeźnicze niż medyczne leczenie.
Piszemy o tym obszernie w tym tygodniu, jak rządowi udało się znaleźć kolejny sposób na podzielenie Polek i Polaków. To tzw. Fundusz Inwestycji Samorządowych. Z założenia fundusz miał wesprzeć gminy, powiaty, które ucierpiały finansowo z powodu epidemii. Czyli wszystkie. Bezczelność rządzących sięgnęła jednak szczytu. W całej Polsce jak kraj długi i szeroki pieniądze dostały te gminy, gdzie wójt czy burmistrz (starosta) jest z PiS-u, albo jawnie się pisowi podlizuje. Inne nie, że dostały mniej, tylko nic. Fundusz rządowy, ale podział partyjny. Jeżeli jednak PiS myśli, że takim działaniem się wzmocni, to się myli. Wkurzy jeszcze bardziej Polaków.
„Jesteśmy wkurzeni”- lub to samo w bardziej dosadnej formie, to hasło, które najlepiej przedstawia emocje młodych Polek i Polaków, również w Myszkowie, Zawierciu, Porębie, Poraju czy Łazach. Wkurzeni obłudą rządu, pazernością setek misiewiczów Dobrej Zmiany. Widzimy jak rodziny radnych PiS-u, bez komptetencji i konkursów obsiadają KRUSY, ZUSY, ARMIRY i całą resztę.
Chwilowo nie wychodzimy na ulice w Zawierciu, Myszkowie, a to nie znaczy, że wiosną nie wyjdziemy. Wyjdziemy na pewno.
Rządzący Polską PiS z przystawkami, ma z nami Polakami taki problem, że coraz mniej z Nas chce Ich jako rządzących. Spadek poparcia dla PiS wydaje się stały, a upadek nieuchronny. Tym bardziej, że elektorat PiS-u w szybkim tempie przenosi się na cmentarz. Perspektywy dla rządzących na 2021 i 2022 rok wydają się złe, jeżeli nie fatalne.
Napisz komentarz
Komentarze