O spotkanie z zawierciańskimi radnymi prosili przedstawiciele firmy Elemental. Chcieli porozmawiać o ewentualnej inwestycji firmy na terenie Zawiercia. Przewodnicząca Rady Beata Chawuła uznała, że najlepszym sposobem będzie zaproszenie przedstawicieli Elemental na sesję, bo posiedzenia są transmitowane w Internecie, dzięki czemu dyskusji będą mogli też wysłuchać mieszkańcy.
O działalności firmy opowiadali Wiceprezes Zarządu Michał Zygmunt i Project Manager odpowiedzialny m.in. za sprawy związane z ochroną środowiska Maciej Dudzic. Elemental Holding S.A. to globalna grupa kapitałowa z siedzibą w Polsce, która zajmuje się odzyskiem metali przemysłowych i szlachetnych. Obecnie firma analizuje kilka potencjalnych lokalizacji dla swojej nowej inwestycji, a pod uwagę brane są m.in. zapisy miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, środowisko inwestycyjnej w danej lokalizacji oraz nastawienie społeczności i stopień akceptacji mieszkańców dla przedsięwzięcia. Jak mówił wiceprezes Michał Zygmunt, przedsięwzięcie traktowane jest przez firmę jako lokalizacja kapitału na lata, z inwestowaniem kolejnych środków w przyszłości. - Dobry wybór jest niezwykle ważny. Zależy nam na miejscu, gdzie gospodarz też będzie widział korzyści dla lokalnej społeczności – mówił Michał Zygmunt, Wiceprezes Zarządu Elemental.
Główny obszar działalności firmy to produkcja metali przemysłowych i szlachetnych. M. Zygmunt porównał ją do działalności hut, przy czym zamiast surowców, które pozyskiwane są z ziemi, Elemental kupuje na rynku materiały, które mają duże koncentracje pierwiastków, które występują w niewielkich ilościach, ale są dużo warte. Firma zajmuje się produkcją metali z grupy platynowców (platyna, pallad, rod), metali szlachetnych z urządzeń elektrycznych i płytek drukowanych, zbiórką zużytych baterii (produkcją niklu i kobaltu jako drogich metali bateryjnych). Jak podkreślali przedstawiciele Elementalu, firma nie zajmuje się utylizacją odpadów. Kupuje to, co można przetworzyć na drogi metal.
- Projekt inwestycyjny jest elementem inicjatywy podjętej na poziomie Europy w celu wyrównania dysproporcji w przemyśle bateryjnym między Azją a Europą. Europa przespała rozwój tego przemysłu, a on zadecyduje o rozwoju przez najbliższe 20, 30 lat i albo ktoś będzie w tym uczestniczył albo będzie kupował w innych częściach świata. Komisja Europejska zainicjowała projekt dla całej Europy, w której wezwała firmy, które mają związek z tym przemysłem do przedstawienia propozycji rozwoju technologii i inwestycji. Z wieloma innymi firmami wzięliśmy w tym udział. Wybrano do realizacji i dofinansowania tylko 17 projektów, w tym nasz. Całkowita wartość zintegrowanego projektu europejskiego to ponad 3 miliardy euro inwestycji (…). Jednym z kryteriów dla akceptacji projektu były nowoczesność technologii i rozwiązań i element środowiskowy, ocena wpływu na środowisko i społeczeństwo – mówił Michał Zygmunt.
Projekt firmy Elemental był kilkanaście razy weryfikowany. Oprócz tego firma pozyskała wsparcie z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Warunkiem koniecznym dla akceptacji projektu przez EBOR jest analiza środowiskowa i społeczna, której dokonuje panel ekspertów. Jak zapewniał wiceprezes Zygmunt, projekt był wielokrotnie analizowany przez różne podmioty, a uwagę zwracano m.in. na element nowoczesności technologii oraz rozwiązań w zakresie ochrony środowiska. Analizy dokonane przez instytucje, które udzielają dofinansowania na realizację inwestycji, obiektywizują to, co przedstawia firma – oceniał wiceprezes Elementalu.
NIEWIELKA ILOŚĆ MATERIAŁU O DUŻEJ WARTOŚCI
Planowane przedsięwzięcie zakłada przetwarzanie 10 tys. ton materiału rocznie, z czego 6 tys. ton to katalizatory samochodowe. - W środku zawierają ceramiczny rdzeń w postaci plastra miodu z materiałów ceramicznych, na których jest platyna. To nie jest odpad niebezpieczny, to materiał ceramiczny z dużą zawartością metali szlachetnych – mówił Michał Zygmunt. Dodał również, że w regionie inne zakłady (np. huty) mają roczne zdolności w granicach 40-400 tys. ton. Skalę i ilość przetwarzanych materiałów wiceprezes Zygmunt porównał do butiku lub piekarni.
To, co zdaniem wiceprezesa wyróżnia Elemental, to duża wartość materiału przy jego niewielkiej ilości. Zapewniał, że ruch samochodowy związany z działalnością firmy nie będzie znaczący i uciążliwy dla miasta. W ramach planowanej inwestycji powstałoby zaawansowane centrum badawczo-rozwojowe, rafineria metali z grupy platynowców, elektrownia słoneczna (która będzie zasilała fabrykę w prąd). Obecnie w Europie działają trzy takie zakłady, które produkują czyste metale z grupy platynowców dla przemysłu – w Belgii, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. Elemental chce zlokalizować nowy zakład w południowej Polsce, a Zawiercie jest jednym z miejsc branych pod uwagę. Inwestycja ruszyłaby w trzecim lub czwartym kwartale tego roku (uzyskanie pozwolenia na budowę zakładu), natomiast produkcja rozpoczęłaby się w trzecim lub czwartym kwartale 2023 roku. Wartość inwestycji to ponad 400 milionów złotych, a przewidywane zatrudnienie to ok. 150-200 osób (oraz dodatkowo kilkaset osób w przedsiębiorstwach współpracujących).
W zakładzie powstanie linia do rozdrabniania baterii litowo-jonowych (w technologii szczelnej, odseparowana od atmosfery hali, bez mieszania atmosfery linii z atmosferą hali, praca linii w zamkniętej instalacji), linia do przetopu katalizatorów (6 tys. ton rocznie; zdaniem Michała Zygmunta najmniejsze odlewnie aluminium przerabiają więcej niż 6 tys. ton rocznie, a w skali pirometalurgicznej instalacja na 6 tys. ton jest bardzo mała), rafineria metali szlachetnych i rafineria metali dla przemysłu bateryjnego. Elemental rozważa lokalizację swojego nowego zakładu na obszarze strefy przemysłowej w Zawierciu w sąsiedztwie Zakładu Gospodarki Komunalnej (w prostokącie między ul. Inwestycyjną, Podmiejską, Myśliwską i składowiskiem odpadów komunalnych).
- Zakład jest oparty na zasadzie gospodarki obiegu zamkniętego. Odpady, które my będziemy oddawać na składowisko, czy też te, które będziemy zrzucać do sieci kanalizacyjnej, to są w zasadzie tylko odpady bytowe. Nie przewidujemy składowania odpadów czy przekazywania dużych ilości odpadów na składowisko śmieci. To sąsiedztwo z naszego punktu widzenia nie ma znaczenia ani praktycznej korzyści z tego nie mamy. Raczej patrzymy na to, że skoro jest działka sąsiadująca ze składowiskiem, która eliminuje tę działkę dla większości biznesów związanych z żywnością, czy produktami dla konsumenta inwestorzy nie chcą się lokować w takich miejscach. Z naszego punktu widzenia to sąsiedztwo nam nie przeszkadza – wyjaśniał wiceprezes Michał Zygmunt.
KORZYŚCI DLA MIASTA I LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI
Firma nie przewiduje wpływu na lokalną gospodarkę wodną. Projekt inwestycji zakłada maksymalne zredukowanie hałasu. Wśród korzyści społecznych M. Zygmunt wskazał, że jest to alternatywa dla górnictwa. Stwierdził, że przemysł związany z produkcją metali to przemysł następnych kilku dekad, a produkty tworzone przez firmę będą wymagane dla rozwoju gospodarki i najnowszych technologii. Dodał też, że firma Elemental lokując swój zakład w Zawierciu i dając dostęp do surowców, będzie przyciągać kolejne inwestycje. Spółka zamierza współpracować z uczelniami wyższym (Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie i Politechniką Śląską). Powstanie zakładu w Zawierciu umożliwia ściągnięcie do miasta wykwalifikowanych pracowników, którzy mogą się tutaj przeprowadzić. Ponadto nowa inwestycja może być perspektywą dla młodych mieszkańców, jak również wyspecjalizowanych inżynierów, którzy nie musieliby wyjeżdżać w poszukiwaniu pracy. Zaletą inwestycji z punktu widzenia samorządu będą wpływy z podatków i opłat lokalnych. Przewidywane przychody to nawet 2 miliardy złotych, a jak mówił M. Zygmunt projekt ma być rentowny. Podobne zakłady funkcjonujące na świecie to Umicore w Belgii, Johnson Matthey w Wielkiej Brytanii i Argor Heraeus w Szwajcarii.
Przewodnicząca Rady Beata Chawuła pytała, ilu mieszkańców Zawiercia mogłoby znaleźć zatrudnienie w zakładzie Elemental: - Rozumiem, że nie wszyscy będą stąd. Czy państwo macie specjalistów, którzy u was rozpoczną, czy będziecie szukać u lokalnej społeczności?
Jak informował Michał Zygmunt, większość pracowników będzie mogła być z lokalnej społeczności. Projekt rozpocznie się z ok. 15-osobowym zespołem projektowym, który stanowić ma trzon realizujący inwestycję. Dodał, że w zespole tym kluczową funkcję pełni już osoba pochodząca z Zawiercia. Potrzebnych będzie kilkadziesiąt osób o wysokich kwalifikacjach inżynierskich (chemicy, automatycy, elektrycy, mechanicy), spośród których kilkanaście będzie zapewne spoza miasta ze względu na to, że w Zawierciu może nie udać się znaleźć aż tylu osób z wymaganymi kwalifikacjami. Pozostała część pracowników będzie prawdopodobnie z Zawiercia. Wiceprezes Michał Zygmunt dodał, że zatrudnienie osób z lokalnej społeczności stabilizuje związek firmy z pracownikiem. - Osoba mieszkając blisko jest dla nas najlepsza – stwierdził Wiceprezes Zarząd Michał Zygmunt.
Beata Chawuła poprosiła o rozwinięcie kwestii hałasu, z uwagi na to, że zakład miałby być zlokalizowany niedaleko ul. Myśliwskiej, wzdłuż której są posesje mieszkańców.
Na to pytanie odpowiedział Maciej Dudzic. Jak mówił, przeprowadzono modelowanie oddziaływania akustycznego planowanej inwestycji, z którego wynika, że hałas będzie ograniczał się do terenu zakładu. W przypadku ul. Myśliwskiej w porze dziennej hałas nie przekroczy 40 decybeli, a nocą 35 decybeli (ok. 10 decybeli mniej od dopuszczalnych limitów). Wyjaśnił, że spokojna rozmowa to ponad 30 decybeli, mocno ożywiona rozmowa to ok. 40. M. Dudzic nadmienił też, że wskazane przez niego wartości będą ginęły w tle, a tło – czyli hałas środowiskowy na ulicy w terenie mieszkalnym – zwykle nie przekracza 40 decybeli. Zakład będzie pracował tylko w ciągu dnia; nocą działać będą urządzenia wentylacyjne.
JAKIE MOGĄ BYĆ SKUTKI POTENCJALNYCH AWARII?
Głos w dyskusji zabrał też radny Henryk Mól. Przybliżył on przedstawicielom firmy Elemental największe problemy, z jakimi obecnie borykają się mieszkańcy miasta. Pytał też o skutki ewentualnych awarii w zakładzie. - Na temat śmieci w Zawierciu mamy od dłuższego czasu wojnę, bo akurat strefa, która powinna służyć produkcjom, zakładom dużym, które by zatrudniały ludzi, dobrze by było, że ta strefa powinna przynosić korzyści dla mieszkańców. Obecnie mamy same odpady, ja wiem, że to najlepszy biznes, ale czy ludzie mogą spokojnie żyć i mieszkać, skoro kopalnia cynku i ołowiu, z którą się borykamy, grupa Fortum 100 tysięcy ton będzie przerabiać śmieci. Z państwa projektu nie widać takiego zagrożenia, bo i samochodów mniej i mniejsza produkcja, jest to trochę jakby łatwiej, ale obawa mieszkańców jest bardzo duża, bo w tej chwili mamy cały czas śmieci. A jak będzie awaria to będzie i chemia brać udział, w razie jakiej awarii, bo elektrownie atomowe też miały być dobre, bezpieczne. Czy nie grożą nam takie same skutki w przyszłości, bo jak jest nowe to wszystko będzie ok, ale co będzie dalej? – pytał Henryk Mól.
Michał Zygmunt odparł, że szukając lokalizacji dla zakładu, firma zwraca uwagę na to, jakie są problemy lokalnej społeczności. Podkreślił, że Elemental nie zajmuje się przetwarzaniem odpadów. Instalacja służyć ma do produkcji metali szlachetnych i bateryjnych, a odpad nie jest jej celem. Jak wyjaśniał, wspomniane przez radnego Móla Fortum działa w branży odpadowej, natomiast Elemental chce stworzyć zakład przemysłowy, który będzie produkował metal „jako produkt, po który ustawia się kolejka”. –Unia Europejska opublikowała listę metali strategicznych potrzebnych do rozwoju dalszego przemysłu. W Zawierciu byłaby produkcja produktów, które Europa w całości musi importować i które są na liście najważniejszych dla Europy – wyjaśniał wiceprezes Zygmunt.
Odnosząc się do pytania o ewentualne awarie wyjaśniał, że na etapie projektowania każdego rozwiązania technologicznego jest sześć poziomów analizy bezpieczeństwa; w każdej fazie projektowania dokonywana jest analiza „co jeśli” i przygotowywane jest rozwiązanie. - Nie chcę powiedzieć, że nie będzie żadnego ryzyka, ale biorąc pod uwagę skalę i podejście do projektowania, to jest to nieporównywalnie mniejsze ryzyko niż od sąsiadów, którzy w regionie działają – mówił Michał Zygmunt.
Maciej Dudzic zapewniał, że skutki potencjalnych awarii ograniczałyby się do sąsiedztwa urządzenia awaryjnego. W przypadku zbiorników na ciecze i awarii polegającej na wycieku, ciecz przemieszcza się ze zbiornika dwupłaszczowego do płaszcza zewnętrznego. Jeśli przemieszcza się dalej, to do tacy wychwytowej i do kolejnego zbiornika. Jeśli zaś chodzi o gazy techniczne, to na terenie zakładu byłaby ich niewielka ilość, porównywalna z ilością, jaką znaleźć można w średniej wielkości szpitalu. Dodał, że choćby zawierciański szpital wykorzystuje te same gazy, z których korzystać będzie zakład Elemental. Zapewniał, że skutki potencjalnych awarii byłyby punktowe i ograniczone do niewielkiego terenu.
Witold Grim wskazał, że planowana inwestycja to zakład o zwiększonym lub dużym ryzyku awarii przemysłowej. Pytał na ile mieszkańcy i inne podmioty, które będą sąsiadować z zakładem mogą czuć się bezpiecznie. W. Grim chciał wiedzieć jaka byłaby moc ewentualnego wybuchu, jego zasięg i skażenie środowiska.
Maciej Dudzic wyjaśniał, że zakład jest klasyfikowany jako o zwiększonym ryzyku awarii przemysłowej ze względu na przechowywane substancje. Efektem takiej klasyfikacji są kolejne obowiązki z zabezpieczeniem produkcji (np. plany działania na wypadek awarii, współpraca ze strażą pożarną wspólne szkolenia). Ocenił, że to nawet dobrze, bo firma podejmuje kolejne działania ochronne, a w razie wystąpienia jakiegoś niebezpiecznego zdarzenia, możliwe będzie sprawne i szybkie zapobieżenie jego skutkom. Uspokajał, że awarie w innych dużych zakładach przemysłowych nie powinny martwić w kontekście zakładu Elemental, bo skala działalności zakładów jest zupełnie inna. Inwestycja, która może powstać w Zawierciu nie wiąże się więc z tak dużymi zagrożeniami.
FIRMA NIE BĘDZIE SKŁADOWAĆ NIEBEZPIECZNYCH ODPADÓW
Radny Zbyszek Wojtaszczyk pytał co będzie się działo z resztą materiałów, z których pozyskiwane mają być metale. Jak tłumaczył wiceprezes Michał Zygmunt, w przypadku platynowców 0,3% to gotowy metal, a pozostałe 99,7% to kruszywo, które sprzedawane jest firmom z przemysłu budowlanego. To ceramiczny żużel, który po procesie topienia ma granulację lepszą i bardziej pożądaną niż kliniec lub żwir. To, co wychodzi ze wspomnianych wcześniej 6 tysięcy ton jest w całości sprzedawane jako produkt. W przypadku baterii, kilkanaście procent to aluminium, stal, miedź i jest to przekazywane do hut. Kilkadziesiąt procent stanowi pokruszony plastik, umyty, który jako granulat trafia do firm produkujących granulaty z tworzyw sztucznych. Materiał katodowy, który przechodzi chemiczną obróbkę sprzedawany jest w postaci kobaltu, niklu czy litu jako gotowe produkty. Kilka procent produkcji, która będzie odpadem przemysłowym ma trafiać do wyspecjalizowanych firm, które zajmują się odpadami przemysłowymi. Odpady nie będą składowane na terenie zakładu lub na zwykłym składowisku odpadów. Jeśli jakieś odpady byłby składowane, to byłby to tylko komunalne odpady pracowników, czy też opakowania produktów, które będą dostarczane do zakładu, czyli np. palety, folie, tektury.
RÓŻNE ODCZUCIA RADNYCH PO WYSŁUCHANIU PRZEDSTAWICIELI FIRMY
Radny Michał Myszkowski podziękował przedstawicielom firmy za zainteresowanie Zawierciem, bo jak mówił dotychczas w mieście nie było tak innowacyjnego projektu. Wyraził nadzieję, że firma zwiąże się z miastem i nie odejdzie do innej lokalizacji. Podkreślił, że dla mieszkańców ważne są miejsca pracy i ochrona środowiska. Jego zdaniem przedstawiony zarys procesu technologicznego odpowiadałby zawiercianom. Ze zdaniem M. Myszkowskiego zgodził się radny Przemysław Trepka.
Odmienną opinię miał na ten temat Witold Grim. Zapytał dlaczego inwestycja nie została zrealizowana w Libiążu – firma niedawno zrezygnowała z tej lokalizacji. Wiceprezes Zygmunt odparł, że warto zapoznać się z listem burmistrza Libiąża opublikowanym po rezygnacji firmy. - Każda społeczność żyje swoimi problemami. Ma swoich liderów politycznych, którzy takie wydarzenia traktują jako istotny element, w którym chcieliby się wypowiedzieć. Tak było w Libiążu. Po zlikwidowanej kopalni Janina jest żywa grupa społeczna mieszkająca blisko tego i osoba, która swoją działalność polityczną opiera na aktywizacji tej grupy. Tam nie wyszło kilka inwestycji, łącznie z parkiem dinozaurów. Co komu w tym przeszkadzało? To temat bardzo charakterystycznych lokalnych problemów i lidera grupy. Nam nie zależy, by na siłę lokować. My nie musimy chyłkiem po cichu się gdzieś ulokować. Przynosimy długoterminowo wartość i chcemy się ulokować tam, gdzie ktoś tą wartość widzi. Nie będziemy się lokować tam, gdzie musielibyśmy toczyć boje z lokalną społecznością – mówił Michał Zygmunt z Elemental Holding S.A. (es)
Napisz komentarz
Komentarze