Jak wyjaśnia nam kapitan Michał Słota Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Myszkowie, zgłoszenie z 15 listopada dotyczyło rzekomo wyczuwalnego gazu w sklepie Lidl w Myszkowie. To były godziny poranne, przed 9:00. Ewakuacja klientów i pracowników, pod sklepem kilka jednostek straży, pogotowie, policja. Wycieku gazu jednak nie stwierdzono.
Trzy dni później Poraj, sklep Biedronka. Takie samo zgłoszenie. W sklepie miał być wyczuwalny gaz. Zagrożenie potencjalnie jest poważne, więc mamy powtórkę: ewakuacja klientów, na miejsce przyjeżdżają 4 zastępy straży pożarnej. Trzeba aż tyle? -pytamy.
Kpt. Michał Słota wyjaśnia: -W przypadku podejrzenia wycieku gazu, czyli substancji niebezpiecznej, w pewnym stężeniu z powietrzem również wybuchowej, regułą jest wysłanie czterech zastępów straży minimum. Nigdy nie wiemy, czy alarm jest prawdziwy, czy doszło do wycieku. Był więc nasz zespół i jednostki OSP. Wycieku gazu nie stwierdzono ani w Myszkowie, ani w Poraju.
-Co więc się stało?
Jak wyjaśnił nam kapitan Michał Słota, w Myszkowie w Lidlu wyczuwalny zapach, który błędnie zinterpretowano jako zapach gazu, wydobywał się z wózka widłowego. Nie było zagrożenia wybuchem czy pożarem.
Inaczej było w Biedronce w Poraju, ale też nie był to gaz ziemny. Tu przyczyną uciążliwego zapachu był smród wydobywający się z urządzenia chłodniczego. Nie wiemy, czy niesprawnego.
-W tych zdarzeniach nie stwierdziliśmy żadnych substancji wybuchowych -mówi kpt. Słota.
-Wojna dyskontów to raczej też bzdura? -pytamy nieco z uśmiechem.
Tu odpowiedzieć była równie jednoznaczna, że skoro nie było wycieku gazu, to również brak podstaw aby sądzić, że to jakieś wzajemne złośliwości dwóch rywalizujących ze sobą siedzi handlowych.
Czy straż widzi ignorowanie zasad PPOŻ w dyskontach? Te palety zastawiające wyjścia ewakuacyjne?
Jedno, co powinno zawodowo interesować strażaków, zwłaszcza zawodowych, to kompletne ignorowanie w dyskontach zasad bezpieczeństwa ppoż. Gdyby doszło w nich do prawdziwego pożaru, jest niemal pewne, że wyjście ewakuacyjne będzie zastawione paletą z towarem. Nie mówiąc już o zagraconych przejściach między półkami gdzie nie tylko wózek się nie przeciśnie, ale nawet dwóch klientów z ręcznym koszykiem. Pisaliśmy o tym prawie równo rok temu w grudniu 2023 w artykule: „Czy strażacy robią czasem zakupy?” Pokazaliśmy na zdjęciach kompletnie zastawione towarem zdjęcia jednej z Biedronek w Myszkowie. Po naszym tekście na jakiś czas się poprawiło. Na krótko.
Mija rok i pytanie jest równie aktualne: strażacy tego nie widzą?
Można by powiedzieć, że się czepiamy, gdyby blokowanie towarem przejść ewakuacyjnych w dyskontach było incydentalne. Ale to jest norma, nie incydent, w 80-90% sklepów spożywczych, popularnie określanych dyskontami. Problem jest stały bez względu na miejscowość, i w dużym stopniu dotyczy wszystkich siedzi handlowych. Choć dzisiaj przestawiamy dowody z Biedronek: w Lgocie Nadwarcie zdjęcia z 18 listopada, czyli z dnia w którym w Poraj miał się gaz ulatniać. A Zawiercie: Biedronka przy Obrońców Poczty Gdańskiej, obok Inter Marche. Takie zdjęcia moglibyśmy zrobić jednego dnia w większości okolicznych marketów spożywczych, wytykając takie samo ignorowanie przepisów przeciwpożarowych.
Napisz komentarz
Komentarze