- Zdiagnozowaliśmy, że mamy do czynienia z atakami, prowokacjami, ale również z inicjatywami, które miałaby zdestabilizować sytuację wyborczą w Polsce - powiedział wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski na wspólnej wraz z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem. (cytat za Interia.pl). W radio pełno wywiadów z wicepremierem, który mówi o zagrożeniu, ale zapewnia, że jesteśmy przygotowani, rozumiemy zagrożenie, a serwery (np. Państwowej Komisji Wyborczej są bezpieczne i nikt nam jednym kliknięciem nie zmieni wyniku wyborów. Broni nas Rząd, ochrania ABW. A ja nawet wierzę, że robią do dobrze i skutecznie i nikt się nie włamie. Jakieś incydenty, może nawet poważne zdarzały się i będą się zdarzać, ale ogólnie rząd sobie poradzi, a każde wykrycie cyberprzestępców roztrąbi jako sukces. I tak ma być.
Problem w tym że wojna dezinformacyjna toczy się gdzie indziej i innymi metodami. Minister Krzysztof Gawkowski wspomniał o roli Elona Muska, właściciela X i Tesli i czegoś tam jeszcze, który ogłosił, że Niemcy powinni głosować na AfD, Premier Wielkiej Brytanii to oferma (lub coś innego pejoratywnego), a jego (Muska) dziecko nie żyje, bo postanowiło zmienić płeć. Mnie szczerze mówiąc niewiele obchodzi co plecie ten mizogon Musk, choć rozwodzą się nad jego słowami media światowe i ogólnopolskie, roztrząsają czy „hajlował” czy tylko machał niesprawnie ręką (oczywiście, że hajlował!). Ma Krzysztof Gawkowski rację, że groźne jest, jak X należący do Muska manipuluje algorytmem, żeby poglądy Elona Mizogona wyświetlały się częściej, a moje, lub Premiera Donalda Tuska czy Wicepremiera Gawkowskiego mniej. Ale to jest groźne tylko wtedy, gdy ktoś chce Muska słuchać lub czytać.
Swoją drogą, wiele uniwersytetów ogłosiło bojkot tej rasistowskiej platformy, siejącej propagandę i antynaukowość i likwidują konta na X. Moim marzeniem jest, że Rząd PR nabierze refleksji, a najlepiej wszystkie rządy krajów UE i Kanady (Trump niech sobie iXsuje) i zrobią to samo. Zlikwidują konta na X wszyscy politycy. Wtedy będziemy na pewno o wiele bezpieczniejsi.
Ale nawet nie X jest największym zagrożeniem dla wyborów i przetrwania demokracji i dobrobytu jaki rozumiemy jako wspólne wartości bezpieczeństwa, wolności słowa, demokracji Starej Europy, do której Polska dumnie, po wiekach rusyfikacji, dołączyła. Celowo pomijam germanizację, bo o przyjaciołach nie mówi się publicznie źle. A ostatnie dekady, nie licząc rządów PiS, pokazały że kolejne elity III RP rozumiały, że najlepiej wszędzie mieć przyjaciół, a jak już mamy wroga to najgorzej gdy są to naraz Niemcy i Rosja.
Chyba poza politykami prawicy (PiS, Konfederacja) wszyscy inni od Centrum (KO) przez Lewicę, PSL i Polskę 2050 zgodnie mówią, że zagrożenie dezinformacją, wpływaniem na nasze umysły, idzie ze Wschodu, konkretnie z Rosji, może trochę, choć subtelniej z Chin. Główne miejsce tej ruskiej, czy ogólnie Wschodniej propagandy, jest na FB, gdzie są setki, może tysiące, stron takich jak „ciekawostki” „spotted:” nawet strony o ruchu drogowym, które oprócz czasem błahych, nawet prawdziwych informacji przepychają kłamstwa, nieprawdę, straszą albo nakłaniają. A mają zasięgi, które trudno osiągnąć mediom piszącym rzetelnie, czy prostującym przekłamania i nieprawdę. Spoglądam, z ciekawości na pierwszy lepszy taki profil, co chwilę coś takiego wyskakuje. Ciekawostki takie i owakie. Jeden ze stałych celów rażenia to samochody elektryczne. Że bez sensu, prąd przecież z węgla, więc kopcę (zdzieram już drugiego elektryka od 3 lat) tylko nie tu, tylko w Koninie, Bełchatowie lub Bogatyni (ten kierunek wycieczki dedykuję Staroście Myszkowskiemu Piotrowi Kołodziejczykowi, byle nie służbowym samochodem na mój koszt!).
Oczywiście, sporo prądu mamy z węgla, OZE jest super, ale nie zawsze wieje lub świeci, a atom ciągle daleko. Na węgiel jesteśmy jeszcze skazani na długo. Ale smog w Myszkowie, Zawierciu, a zwłaszcza w Żarkach, Koziegłowach czy Włodowicach nie jest z Bełchatowa, nawet nie jest z miejskiej ciepłowni (w Myszkowie firma Calor), tylko z domów opalanych węglem. Część czytelników może pamięta, że okropny smog mieliśmy w okresie Bożego Narodzenia. Powietrze w miastach i wioskach śmierdziało, smog był nie tylko wyczuwalny ale było go nawet widać. Przejeżdżałem wtedy obok ciepłowni U&R Calor w Myszkowie i aż zawróciłem zrobić zdjęcia i firmy. Cała dzielnica Podlas w dymie domowych kotłowni a z wielkiego komina ciepłowni nie wydobywało się nic! Ledwie białawy obłoczek i para wodna z układów kogeneracyjnych. I tak bez dymu ogrzano pół Myszkowa w tym naszą redakcję, też zasilaną z tej ciepłowni.
Węgiel choć ma wady i truje, to w ciepłowniach i elektrowniach truje setki może tysiące razy mniej niż z domowego ciepełka na „eko” groszek. Swoją drogą dobrze, że UE chce zakazać fałszowania nazw produktów, które trują na mają nazwy „eko”.
Węgiel w domach dawno przestał być paliwem najtańszym, bo swoje domy wiele taniej ogrzewają prądem ci, którzy zamontowali fotowoltaikę i nawet nie pomby ciepła, tylko proste i tanie panele lub folie na podczerwień. Sam ogrzewam wyłącznie w ten sposób 2 budynki, na węgiel (nie licząc brudnych rąk) nie byłoby mnie stać.
A co czytam na różnych FB stronach: Chińczycy budują 260 elektrowni na węgiel, Niemcy uruchamiają wszystkie wyłączone elektrownie węglowe. To informacje w dużej części prawdziwe, choć to nie powód do chwalenia węgla, bo jednocześnie oba te kraje dalej od niego odchodzą. Zmieniło się tylko tempo, również w Polsce. Ale co jeszcze czytam, zwłaszcza u polityków Konfederacji. Mentzena który odwiedził Myszków i Zawiercie zostawię na później. Mieliśmy niedawno w Żarkach wybory uzupełniające, w których startował i poległ Rafał Gawenda. Postać oryginalna, poglądy głupie. Kandydat na radnego ogłosił na ulotce i powtórzył to na spotkaniu przedwyborczym (że je zrobił to akurat cenne), że trzeba przywrócić wolność do palenia „czym się chce”, może nie oponami, zaznaczył, ale mokrym węglem już tak. Przywrócić prawo używania kopciuchów, do których radny włoży sobie wszystko oprócz opon. Ok, nie przeszkadza mi jego emanacja Wolnością, pod warunkiem, że pan Gawenda zatrzyma toksyczny dym u siebie, co jest przecież niemożliwe. Pośle do sąsiadów palących gazem, albo prądem z Bełchatowa. A to już narusza ich i moją Wolność!
Polska prawica idzie w jednym szeregu z Łukaszenką, Putinem i Trumpem, cytując tego ostatniego, że są tylko dwie płcie, kobieta i mężczyzna. Gejów jeszcze nie wysyłają do Auschwitz, ale gdzieś w przestrzeni publicznej padła już wypowiedź, nie pamiętam czyja, że tyle pieców się marnuje… Obrzydliwa wypowiedź, ale na FB pełno może łagodniejszych, ale dążących w tę stronę wypowiedzi, i żartów. Polska populistyczna „wolnościowa” prawica idzie na Wschód, gdzie Putin i Łukaszenka już czekają aby wziąć nas w jasyr.
Ciekawe jest to, jak politycy, zwłaszcza Konfederacji, ale i PiS są pacyfistyczni jednocześnie mówiąc o dumie narodowej, wstawaniu z kolan, Polsce silnej duchem i armią. A jednocześnie na każdym wiecu przedwyborczym Sławomir Mentzen, mówi, że jak zostanie prezydentem to jako zwierzchnik sił zbrojnych nie wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę. Mówił to w Myszkowie, mówił w Zawierciu, więc pewnie powtarza w każdym mieście.
A dlaczego nie wysłać wojsk na Ukrainę?
Tego pomysłu co prawda nigdy nie było, to Donald Trump powiedział, że kraje UE w tym Polska powinny wejść na Ukrainę jako siły rozjemcze gdy on uzgodni z Putinem warunki pokoju. Wróćmy więc do dumy narodowej i przytoczmy historyczne daty które dzielą wieki, ale jedno łączy: jak Polska była silna a Rosja słaba to polskie wojska były w Moskwie (1610, tzw Wielka Smuta, gdy w polskim królem był Zygmunt III Waza, a wojska hetmana Stefana Żółkiewskiego zajęły Moskwę, rezydowały na Kremlu, cara mieliśmy w naszym areszcie). I druga data, 25 kwietnia 1920, gdy Wojsko Polskie wspierane przez Ukraińskie po Bitwie Warszawskiej pogoniło Ruskich aż pod Kijów i się zatrzymało. Na Moskwę wyniszczeni wojną byliśmy wtedy za słabi.
Nie bardzo więc rozumiem, skąd na prawicy ten pacyfizm, podkreślanie, zwłaszcza w Konfederacji, że polski żołnierz nie będzie umierał za Kijów. Stare zasady sztuki wojennej się nie zmieniły, przez wieli do perfekcji opanowało to Imperium Brytyjskie, że zwycięskie wojny obronne toczy się nie na swojej ziemi i nie swoimi rękami. Wykrwawia się za nas (Za Wolność Naszą i Waszą!) Ukraina, czy nie byłoby przyjemnie pomóc bardziej i pogonić Moskali do samej Moskwy jak hetman Żółkiewski? Wtedy koszulki na pijanych, wypełnionych piwem brzuchach kibiców, z napisem „Dumni z Polski miałyby jakiś sens!
Na tych ciekawostkowych stronach na FB, co po 100.000 obserwujących mają jeden z nurtów forsowanych to „ANTYEKOLOGIZM”. Obrywa się jak już wspomniałem samochodom elektrycznym i frajerom co je kupują. Zaliczam się do nich z przyjemnością, choć mam też diesla, ale to elektryk robi 30 tys km, rocznie, diesel sporadycznie. Powód jest jeden: elektryk nic mnie nie kosztuje! Na benzynie (przyjemności jazdy motocyklem nie mogę sobie odmówić) i dieslu oszczędzam około 1600 zł miesięcznie, jeżdżąc elektrykiem gdzie i kiedy się da. Wynajem elektrycznego Fiata 600e kosztuje 1540 zł netto, już z ubezpieczeniem, a za dwa lata kolejny nowszy model. Dodatkowy bonus, że produkowany w Tychach, nie jak Tesla gdzieś w USA lub Niemczech. A na tych forach FB zauważyłem subtelny sposób zniechęcania do elektryków. Trafiłem na „artykuł” że baterie do elektryków przecież się zepsują a nowa to koszt 90-120 tys zł, koszt górny miałby być z Tesli. Nie wiem ile kosztuje bateria do Tesli, ale pamiętam, że gwarancja na baterię do Nissana Leaf była na 10 lat a koszt baterii po całkowitej regeneracji, jak podaje portal zajmujący się elektromobilnością elektrowoz.pl to niecałe 39 tys. zł. Do dziesięcioletniego Nissana nie będzie sensu kupować baterii fabrycznie nowej, regenerowana w 100% sprawna w zupełności wystarczy. Ale na stronach FB subtelnie podwaja się strach i niechęć do elektryków. Cel: głosujcie na narodową i wolnościową prawicę, my pozwolimy wam jeździć czym chcecie.
Szczucie na Unię Europejską. To stały motyw prawicowych forów. Dotacje dobre, wspólne regulacje złe. Choć to te wspólne regulacje, strefa Schengen, jedna waluta wzmacniają dobrobyt krajów UE. Jak bardzo wzmacniają a nie osłabiają nasz wspólny unijny dobrobyt przekonali się Brytyjczycy, którzy po Brexit mierzą się z drożyzną, i żyje im się coraz gorzej.
Oczywiście, zdarzają się regulacje unijne nieudane, ale po to mamy swoich posłów w PE, urzędników i komisarzy w Komisji Europejskiej, żeby wspólnie, a nie osobno błędne regulacje poprawiać.
Znowu tu przypomnę Sławomira Mentzena, kandydata Konfederacji, który Myszkowie i Zawierciu mówi o odrzuceniu dyktatu Brukseli, demonstrował też swoją niechęć do LGBT. To się podobało, tłum młodych mężczyzn w wielu do lat 30 rechotał z aprobatą. Prosta do droga do węgierskiej biedy, a dalej to już tylko białoruski raj nam zostanie.
Dobrowolny ZUS. To też hasło Mentzena. Też przytakiwanie i oklaski. Też narzekam na wysoką składkę, zwłaszcza zdrowotną, zwłaszcza jak w jednym miesiącu zapłaciłem 6000 zł składki zdrowotnej i już nie było mnie stać na dentystę za tyle samo. Warto dyskutować, jak ten system poprawić, ale to co mówi Sławomir Mentzen to czysty populizm. Jak słowa burmistrza Żarek Adama Zamory który w kwietniu 2024 wybrał wybory głosząc, że nie pozwoli zamknąć małych szkół, a w styczniu 2025 już chciał dwie zamknąć. Więc połamał sobie na tych populistycznych kłamstwach zęby, potykając się o własne matactwa. Tak jest hasłem „dobrowolny ZUS”. Ok, można go wprowadzić jak w USA, ale to oznacza to co w USA: jak wam biznes nie wyjdzie, jesteście biedni, ktoś zachoruje w domu, to zdychacie pod mostem na Warcie. Bo nie macie ubezpieczenia, prawa do emerytury, świadczeń zdrowotnych. Tego chce młody 20, 30 latek?
Właśnie takich populistycznych półprawd, złotych teorii i zwykłych kłamstw jest pełno na profilach FB, TikTok zbierających setki tysięcy obserwatorów. To jest prawdziwa wojna informacyjna, dezinformacja i propaganda być może finansowana (to mówią politycy) z Moskwy, czasem przez Białoruś. Tego nie zwalczy rząd ani TVN żadne wywiady Tuska czy Gawkowskiego. Niestety warszawskie elity, co dotyczy się też kampanii wielkomiejskiego kandydata KO Rafała Trzaskowskiego nie rozumieją i nie doceniają powiatów. W nich istnieją, często od 30 lat jak Gazeta Myszkowska i Kurier Zawierciański papierowe tygodniki, i rozwijające się od lat nasze portale. Czyli media lokalne rozsiane po całej Polsce. To my możemy wyłapywać oczywistą nieprawdę. Objaśniać i pomagać zrozumieć trudną rzeczywistość na zrozumiałych, znanych naszym Czytelnikom przykładach. Jak ten komin ciepłowni, który nie dymi, a grzeje. Niestety Koalicja 15 X doli mediów lokalnych nie docenia, nawet nie wiem czy ją rozumie. A to często my swoim tekstami obnażaliśmy liczne afery PiS, o których Raport Bodnara milczy, choć dobijamy się żeby zamiecione pod dywan, wróciły na światło dzienne i zostały rzetelnie zbadane.
To w wioskach i powiatach nośne bywają hasła: głosujcie na nas, nie pozwolimy dzieci demoralizować żadną edukacją, tfu… „seksualną”. Jak Sławomir Mentzen krzyczy w Myszkowie o „tęczowym Trzaskowskim” to cynicznie gra na homofobii wielu Polaków, którym się to podoba. Mnie utkwiło bardziej w głowie, jak niedoszły radny Rafał Gawenda z Żarek chciał bronić dzieci w Żarkach przed pedofilami, których widział nawet w nauczycielach żareckich szkół. Ja z nazwiska zawodu i wyroków karnych skazujących za czyny pedofilskie, gwałty na dzieciach znam tylko dwóch księży: jeden był proboszczem Gorzkowie, drugi wikarym w Koniecpolu. Był jeszcze kierowca TIRa ze Szczekocin, który kilka lat gwałcił własną córkę. Zaczął jak miała 9 lat. Raczej nie wszołach trzeba łapać pedofilów, chyba że na lekcjach religii.
Rafał Gawenda na spotkaniu w remizie OSP w Żarkach powiedział coś bardzo ciekawego, jakie wydarzenie w życiu było jego pierwszą publiczną aktywnością. Bronił Jasnej Góry przed pedalskim marszem LGBT (przepraszam za słownictwo, ale pasuje do sytuacji). Slajd pokazał, że to było w roku 2018. Zaraz, zaraz… Szukam w głowie, ale katalog zdjęć w telefonie okazał się lepszy. Czy to ten sam Marsz Równości, którego ja z kolei broniłem, żeby mógł iść? Nie, ja byłem rok później latem 2019 roku. Oprócz osób LGBT szły setki, może tysiące heteroseksualnych kobiet i mężczyzn, często z dziećmi. Wszyscy chcieliśmy wesprzeć słabszych, bo to tylko 10 % społeczeństwa określanych jako LGBT. To wtedy poznałem Monikę Rosę, posłankę dziś w KO, przeszliśmy razem sporą część trasy.
Pamiętam mamę z córeczką około 8 letnią, gdy szliśmy razem już w Parku Jasnogórskim, który tak się nazywa, ale tylko kawałek parku należy do Paulinów. I każdy Marsz Równości kończy się przed tą linią podziału. Bo to też linia podziału. Tu w Parku Jasnogórskim rodziny z dziećmi, w na Jasnej Górze kibole krzyczący z poklaskiem „kandydata obywatelskiego”: „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”. Jak krzyczy o „tęczowym Trzaskowskim Mentzen w Myszkowie jest to typowa polska nawalanka polityczna. Jak Mazanek z Żarek Letniska pisze o kandydacie na radnego z Żarek Rafale Gawendzie, to mimo ogromnych różnic może jest jeszcze szansa na rozmowę i wymianę poglądów? Może się nie przekonamy, wystarczy, choć ustalimy różnice i dostrzeżemy, że po drugiej stronie też jest Człowiek. Inny niż My, ale nie Wróg. Warszawa nam takich rozmów nie załatwi, polityka robiona przez obecny rząd z pozycji stolicy tego ani nie zrozumie, ani nie zmieni. A wybory wygrywa się w powiatach, nie w stolicy.
Napisz komentarz
Komentarze