(Włodowice) „Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie” – te słowa piosenki Skaldów chyba każdy zna. We Włodowicach miejsce starego i poczciwego listonosza już niebawem zajmie... wykwalifikowany agent. Mieszkańcy nie kryją swojego oburzenia i zapowiadają, że Urzędu Pocztowego przy ulicy Rynek nie oddadzą. A jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Bogusława Opiekulska, która pełni funkcję naczelnika włodowickiej poczty całej sytuacji komentować nie chce. Nieoficjalnie wiadomo, że pracownicy boją się tego, że wylądują na bezrobociu. Poczta Polska swoją siedzibę we Włodowicach ma od 1949 roku (choć zmieniała lokalizację). Dziś nikt nie wyobraża sobie bez niej życia.
- Nie oceniam dobrze planów przekształcenia Urzędu Pocztowego w agencję. Myślę, że to rozwiązanie nie przyniesie dobrego rezultatu. Na spotkaniach wiejskich mieszkańcy podkreślają swoje zdenerwowanie. Wszyscy szanują pracę urzędników pocztowych, ich zaangażowanie. Listonosz, to osoba godna zaufania, która wpisała się na stałe w naszą kulturę – mówi wójt Włodowic Adam Szmukier.
Agencję pocztową próbowano stworzyć kilka lat temu w Rudnikach (gmina Włodowice). Był to eksperyment nieudany. Placówka miała swoją siedzibę w sklepie spożywczym i nie przetrwała próby czasu. Włodowiczanie obawiają się, że podobnie będzie i w tym wypadku, dlatego poczty łatwo nie oddadzą. Plac, na którym znajduje się urząd należy do Skarbu Państwa, a budynek do Poczty Polskiej. Krążą pogłoski, że siedziba ma być sprzedana. Skoro tak, to powrotu do starej poczty nie będzie. Pomysł z agencją „nie wypalił” również w Żarkach Letnisku (powiat myszkowski). Zlikwidowaną pocztę miał zastąpić agent, ale wytrwał tylko 2 miesiące. Teraz mieszkańcy na pocztę dojeżdżają do odległego o 8km Poraja.
- Przekształcenie nie wpłynie negatywnie na zakres i jakość świadczonych usług. Powód takich działań wynika z przyjętej strategii i oszczędności. Poczta przeszkala osobę, która staje się agentem, ten działa na własny rachunek i otrzymuje prowizję. Pracownicy są przenoszeni do najbliższych urzędów, albo dostają inną propozycję pracy na poczcie. W przypadku Włodowic nie mówimy o zamknięciu placówki – tłumaczy regionalny rzecznik prasowy Poczty Polskiej Bartłomiej Kierzkowski.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i znajdzie się agent, to przekształcenie dojdzie do skutku w maju tego roku.
- Poczta istnieje od zawsze. Listonosze są bardzo przyjaźni i kiedy spotykamy ich na ulicy, to od razu przekazują nam przesyłkę. Zawsze można również zadzwonić na pocztę i przekonać się, czy długo oczekiwany list dotarł. Nie wyobrażam sobie, by agent był w stanie tę pracę wykonać na tym samym poziomie – martwi się Justyna Kłosowska mieszkanka Włodowic.
Rachunek ekonomiczny zdecydował, że rozstrzygnięcie o przekształceniu poczty zapadło.
Obawy mieszkańców zdają się być uzasadnione, ale decyzje zapadają w odległej od Włodowic Warszawie. Już niebawem mieszkańcy wytoczą „ciężkie działa” - zapowiadają powstanie Społecznego Komitetu Obrony Urzędu Poczty i będą zbierać podpisy w obronie swoich listonoszy. Pisma trafią do dyrekcji Poczty Polskiej w Sosnowcu i w Warszawie. A tam zapewne znikną w stercie wniosków z całej Polski w szufladzie: „poczty do likwidacji”.
Tekst: (mpp) Foto: (EC)
Napisz komentarz
Komentarze