(Zawiercie) Jeśliby negocjacje z NFZ porównać do pokera, to okazałoby się, że dyrektor szpitala Przemysław Zawadzki jest całkiem dobrym graczem. Udało się uzyskać zapłatę za niemalże wszystkie ubiegłoroczne „nadwykonania”, czyli usługi, które szpital wykonał, ale ponad ustalony limit w kontrakcie z NFZ. Wartość kontraktu całego szpitala to 38 milionów 733 tysiące złotych. Niestety nie ma mowy o podwyżce płac dla personelu medycznego, przynajmniej w tym roku. Właśnie to jest jednym z powodów postępującej fali odpływu lekarzy do innych placówek. O tych problemach dyskutowano na komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej Rady Powiatu Zawierciańskiego w czwartek, 24 lutego.
MAMY ODPŁYW LEKARZY
Choć 2010 rok nie zapowiadał się najlepiej ze względu na bardzo dużą wartość nadwykonań, to negocjacje z NFZ zakończyły się pomyślnie. Fundusz zmniejszył kontrakt w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii (o 200 tysięcy złotych), położnictwa i ginekologii (o 312 tysięcy złotych) i neonatologii (o 640 tysięcy złotych). - Nie musimy się tym martwić, ponieważ są to świadczenia nielimitowane – przekonywał dyrektor. Zwiększono środki na choroby wewnętrzne (o 232 tysiące złotych), dermatologię (23 tysiące złotych), neurologię (95 tysięcy złotych), choroby zakaźne (100 tysięcy złotych), pediatrię (44 tysiące złotych), położnictwo (52 tysiące złotych), chirurgię ogólną (126 tysięcy złotych), ortopedię (74 tysiące złotych), okulistykę (12 tysięcy złotych), leczenie zaćmy (40 tysięcy złotych), otolaryngologię (23 tysiące złotych). Zmniejszono ryczałt na izbie przyjęć (z 3.846 złotych w ubiegłym roku do 3.069 złotych w 2011). Kontrakt jest tylko o jeden procent niższy od poprzedniego i wynosi około 38 milionów 733 tysiące złotych. Ogólna strata za 2010 rok wyniosła 8,5 miliona złotych. Jest poprawa w w stosunku do 2009 roku, w którym strata wyniosła 11 milionów złotych. - Po raz pierwszy od wielu lat mamy zapłacone wszystkie nadwykonania. Być może warto działać w ten sposób – zauważa Jarosław Kleszczewski, lekarz i wiceprzewodniczący Rady Powiatu Zawierciańskiego.
Pomysłem dyrektora Zawadzkiego jest wprowadzenie limitowania wykonywanych świadczeń zdrowotnych na oddziałach. Niestety ciągle rosną koszty związane z bieżącą działalnością szpitala. Wzrosły płace, koszty energii, transportu, wyżywienia, leków.
- W tym roku nie ma mowy o jakichkolwiek podwyżkach w szpitalu. Ja się pod taką decyzją nie podpiszę. Każda grupa ma swoją pulę środków finansowych i nie możemy jej zwiększyć. Takie działanie rozbiłoby wszystko, co do tej pory zrobiliśmy – mówił dyrektor. Tymczasem lekarze odchodzą. Z pracą w lecznicy ma się pożegnać dwóch internistów i pediatra, a z funkcji ordynatora oddziału obserwacyjno-zakaźnego rezygnuje doktor Halina Ciszowska – Bogdał.
DO WYCIĘCIA JAK MIGDAŁKI
- W miejsce oddziału laryngologicznego wolałbym oddział udarowy. Wiem, że zaraz usłyszę historię ości rybiej w gardle – tryskał czarnym humorem Zawadzki.
Odział otolaryngologii funkcjonuje w zawierciańskim szpitalu od 50 lat. Wszystko wskazuje na to, że pacjenci (również ci z ością w gardle) będą musieli szukać pomocy na Śląsku. W lepszej sytuacji jest oddział opieki paliatywnej, na którym Przemysław Zawadzki chce zwiększyć ilość łóżek do 30. W tym celu podjęto już próbę rejestracji w Urzędzie Wojewódzkim. Zawadzki chce się przyczynić (oczywiście tylko pośrednio) do zwiększenia liczby porodów w zawierciańskim szpitalu. Dyrektor nie wyklucza poprawy komfortu przebywania na oddziale położniczym (np. przez remont sal). Mieszkanki powiatu może przyciągnąć również częstsze stosowanie znieczuleń podczas porodów.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze