(Poręba) Mieszkańcy ulicy Wyzwolenia w Porębie boją się o swoje życie. Dzieci wychodzące do szkoły, czy dorośli idący do pracy są pełni obaw. Wszystko przez groźne psy należące do Leszka S. Nie wiadomo, kiedy zwierzęta zaatakują - posesja, na której przebywają nie jest należycie zabezpieczona.
Zaskoczona przez psa ofiara nie jest w stanie powstrzymać się od krzyku, jest przerażona. Szok wywołany atakiem może wywołać trwały uraz psychiczny. Pewnie nic, by się nie stało gdyby psy, o których mowa były jamnikami lub pudelkami. Kłopoty zaczęły się, gdy 17 lutego zwierzęta napadły na starszą kobietę idącą ulicą Wyzwolenia. Ofiarą stał się niewielki piesek prowadzony na smyczy. Całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie. Kobieta, która widziała atak prawie zemdlała. Psy zaczęły ją gonić aż do jej własnej posesji. Konieczna była interwencja pogotowia ratunkowego i policji.
- Policjant miał odbezpieczoną broń i w razie czego miał strzelać do psów – opowiada jeden ze świadków.
Funkcjonariusze szybko ustalili właściciela. Za niedopilnowanie zwierząt grozi mu symboliczna grzywna do 250 złotych lub nagana. - Czy mamy dopuścić do nieszczęścia? Przecież nie wiadomo, na kogo padnie. Nie każdy wie o tym, by omijać to miejsce. Psy już, jako małe szczeniaki wychodziły na drogę. Wystarczyłoby porządne ogrodzenie. Zwierzęta są niewinne, nie chcę by zostały zlikwidowane, ale właściciel powinien poczuwać się do odpowiedzialności. Wszyscy boją się, że dojdzie do najgorszego. Młodzież często idzie tą drogą do szkoły. Mnie zawsze do pracy odprowadza mąż – opowiada jedna z kobiet.
Leszek S. ma pięć dużych psów, z czego jeden to rottweiler. W najgorszej sytuacji w konfrontacji z takimi czworonogami byłyby małe dzieci. Urząd Miejski w Porębie do właściciela zwierząt obiecał wysłać pismo z prośbą o zabezpieczenie terenu. Ciekawe, kartka papieru z pieczątką burmistrza wystraszy rottweilera. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze