(Zawiercie) 24 marca starosta Rafał Krupa spotkał się w Warszawie z wiceministrem zdrowia Jakubem Szulcem. Rozmowa o problemach zawierciańskiego szpitala nie przyniosła jednak konkretnych decyzji. Dziś (1 kwietnia) samorządowiec ma spotkać się ordynatorami i kierownikami lecznicy.
- Wizyta w Warszawie miała charakter zapoznawczo-informacyjny. Starosta, wzorem prezydenta Komorowskiego, który jedną z pierwszych podróży odbył do Waszyngtonu, postanowił w stolicy osobiście przedstawić się jednemu z ważniejszych rządowych dygnitarzy. Jego zdaniem, poza wysyłaniem oficjalnych pism do państwowych organów, równie ważne dla osiągnięcia samorządowych celów są bezpośrednie kontakty z decydentami najwyższego szczebla. Wizyta akurat w Ministerstwie Zdrowia świadczy o wyznaczonych na tę kadencję priorytetach powiatu. Starosta odniósł dobre wrażenie ze spotkania z Jakubem Szulcem. W zachowaniu wiceministra wyczuł zrozumienie dla problemów zawierciańskiego szpitala, życzliwość i chęć pospieszenia z pomocą. Konkretne ustalenia jednak nie zapadły – wyjaśnia rzecznik prasowy starostwa Maciej Pawłowski.
Dziś samorządowiec ma spotkać się z pracownikami zawierciańskiego szpitala. Rozmowa ma dotyczyć rezygnacji obecnego dyrektora lecznicy Przemysława Zawadzkiego.
- W obecnej chwili brak jest jasnych perspektyw, co do przyszłości naszego szpitala, co grozi zagrożeniem zdrowia i życia leczonych pacjentów – czytamy w podaniu z prośbą o spotkanie z politykiem.
Bardzo źle wygląda sytuacja I Oddziału Chorób Wewnętrznych, którego ordynator (Andrzej Podolecki) zwrócił się 28 marca do konsultanta wojewódzkiego:
- W oddziale 40 łóżkowym (często z dostawkami) oprócz ordynatora jest zatrudnionych dwóch lekarzy w pełnym wymiarze godzin i jeden w wymiarze ¾ etatu. Oddział pełni przeciętnie 12 dyżurów w miesiącu w czasie, których jeden z lekarzy zabezpiecza izbę przyjęć. Wobec tego prowadzenie prawidłowej, zgodnej z zasadami diagnostyki jest bardzo trudne – pisze lekarz.
W innych oddziałach sytuacja nie wygląda lepiej. Powiększony oddział opieki paliatywnej nadal pozostaje w sferze marzeń. Dług szpitala, to ponad 46 milionów złotych.
Monika Polak-Pałęga
nasz komentarz:
SZPITAL POLITYCZNIE BEZ SZANS
Starosta odwiedził Warszawę, spotkał się z ministrem. Moim zdaniem efekty wizyty, poza tym, że starosta zobaczył starówkę będą żadne. Z kilku powodów:
Jeżeli kogoś ze środowiska medycznego Zawiercia udaje się namówić na wypowiedź dotyczącą sposobów w jaki duet Zawadzki/Burski naprawia lecznicę, są to wypowiedzi zwykle krytyczne. Pomysły, niezbyt zresztą liczne, jakie dyrektorzy wyprodukowali przez rok pracy sprowadzają się do dwóch działań: ograniczania usług nierentownych (prowadzące do wygaszania szpitala) i wyciągania ręki po kasę do radnych powiatu lub lichwiarzy (nawet ci nie chcą już dawać). Patrząc po mizernych efektach, zarządzanie szpitalem przez dyrektorów jest wyjątkowo kosztowne.
Po drugie: szpitalowi może mocno zaszkodzić wielka polityka, która jak soczewka skupiła się w Ryszardzie Burskim, który wytoczył naszej redakcji proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych. Najbliższa rozprawa 7 kwietnia, przed Sądem Okręgowym w Częstochowie. Przypomnijmy: gdy Burski dostał kontrakt na dyrektora (szczegółów umowy nigdy nie ujawniono, wiadomo tylko, że wynagrodzenie dyrektora wyniesie ponad 360 tysięcy), w Kurierze Zawierciańskim napisaliśmy, co się działo w sąsiednim Myszkowie, gdy dyrektorem szpitala był Burski. A działo się wiele: setki procesów z pracownikami, nieudane pomysły prywatyzacyjne (zwłaszcza laboratorium, praca salowych), z których dyrektor rakiem się wycofywał. Inne decyzje –oceniane jako błędne- odkręcali następcy. Burski naszym tekstem poczuł się urażony i za tydzień w procesie będą zeznawać świadkowie, których powołaliśmy. Jacy to świadkowie? Np. poseł Prawa i Sprawiedliwości Jadwiga Wiśniewska, która kilka lat wcześniej, będąc radną w Powiecie Myszkowskim, wnioskowała o zwolnienie Burskiego dyscyplinarnie. Czy Mariusz Kleszczewski, obecnie Wicemarszałek Woj. Śląskiego, odpowiedzialny za służbę zdrowia i szpitale podległe Urzędowi Marszałkowskiemu, który porządkował bałagan po Burskim (był po nim dyrektorem szpitala w Myszkowie). Musiał m. in. odkręcać kontrowersyjną umowę Burskiego na wydzierżawienie szpitalnego laboratorium, które zawarł, przy sprzeciwie radnych i starosty z Labolatorium dr. Frida. Minęło kilka lat i czy te same racjonalizatorskie pomysły nie pojawiły się w Zawierciu? Będzie też zeznawał lekarz Piotr Bańka, znany chirurg, którego Burski karał naganami, za jego wypowiedzi, które padały z trybuny Rady Powiatu (Bańka jest i był radnym PiS-u w Powiecie Myszkowskim).
W tej atmosferze starosta z NAW-u, jedzie do ministra z Platformy, prosić o pomoc w ratowaniu szpitala, którym zarządzają dwaj chłopcy z plakatu (wyborczego) SLD. Wisieli pięknie razem na myszkowskiej Papierni. Burski do Rady Miasta Myszkowa się dostał, Zawadzki nie, bo nikt go tam nie zna. Pomoc szpitalowi mógłby poprzeć marszałek śląski (też niestety PO), ale nie wierzę, że odpowiedzialny za służbę zdrowia wicemarszałek zaryzykuje środki ratunkowe, gdy powszechnie znana jest jego opinia o kompensacjach i planach Burskiego. Mówił o tym rok temu w wywiadzie dla Kuriera Zawierciańskiego. W trakcie procesu będzie miał okazję odświeżyć sobie tamte czasy, i wiedzę o Burskim. Czy w sytuacji, gdy dyrektor szpitala i polityczni decydenci w województwie i w rządzie tak różnią się w spojrzeniu na służbę zdrowia, jest możliwe, że ktoś powierzy Burskiemu 5 zł?
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze