(Zawiercie) Znowu coraz głośniej robi się wokół zawierciańskiego szpitala. Wszystko wskazuje na to, że lada dzień zostanie podpisane porozumienie w sprawie dokończenia budowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Takie informacje podano do wiadomości podczas nadzwyczajnej Sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego, 22 marca. Na korytarzach poza obradami szeptało się jednak o czymś innym. Starosta Rafał Krupa niedawno oficjalnie poinformował radnych powiatowych o tym, że bierze pod uwagę możliwość przekazania zawierciańskiej lecznicy zewnętrznemu podmiotowi. Komu? Kiedy? Za ile?- dopytywali radni Platformy Obywatelskiej. Na internetowych forach i w kuluarach zawrzało, że mafia działająca na terenie Śląska i województwa kieleckiego mogła współpracować z czołowymi politykami Niezależnej Alternatywy Wyborczej. Co w zamian? Starosta Rafał Krupa o „handlu” z mafią nic nie wie, a z pytaniami odsyła nas najpierw do swojego rzecznika prasowego Macieja Pawłowskiego. Potem chce, żeby dostarczyć je na piśmie.
KAŻDY MOŻE KOGOŚ POMÓWIĆ
- Ani ja, ani moi znajomi (nie tylko z NAW) nie utrzymujemy towarzyskich, biznesowych i wszelkich innych relacji ze środowiskiem przestępczym. Owszem, zdarzają mi się kontakty (głównie wzrokowe) z osobnikami łamiącymi prawo, ale tylko wtedy, gdy któryś z nich wyprzedza mnie na „podwójnej ciągłej” lub zajeżdża mi drogę z pierwszeństwem. Co do szpitala, moim zasadniczym celem jest utrzymanie go w dotychczasowej formie organizacyjno-prawnej. Oczywiście nie wykluczam także innych rozwiązań, np. w postaci wydzierżawienia obiektu podmiotowi prowadzącemu lecznictwo zamknięte, jednak tę ewentualność traktuję jako ostateczność. Ponieważ zmianę prawnego statusu placówki rozważam na razie czysto teoretycznie, nie prowadzę zobowiązujących rozmów w tej sprawie. Z uwagą przyglądam się natomiast lecznicom, które poszły tą drogą – powiedział starosta.
Burza i nieoficjalne spekulacje polityków rozpętały się po publikacji tygodnika NIE, który zasugerował, że według Prokuratury Okręgowej w Częstochowie czołowy działacz NAW-u miał kontakty z grupą przestępczą, a konkretnie z jej trzema członkami. Antyklerykalne „NIE” w ubiegłym tygodniu opisało działania częstochowskiej prokuratury. Sprawa dotyczy zdarzenia z listopada ubiegłego roku, gdy policjanci z Kielc i garnizonu śląskiego rozbili zorganizowaną grupę przestępczą działającą na terenie Śląska i kieleckiego. We wspomnianej akcji wzięło udział 120 policjantów, antyterrorystów i funkcjonariuszy Urzędu Kontroli Skarbowej. Jak relacjonuje Mateusz Cieślak z „NIE” prokuratura postawiła zarzuty 19 osobom, a 11 z nich przebywa w areszcie tymczasowym.
Z publikacji wynika, że jednym z kluczowych świadków w sprawie mógłby być niejaki „Kajman” ze wsi w okolicach Zawiercia, który wbrew własnej woli miał przebywać w domu gangstera Arkadiusza N. Temu ostatniemu ponoć założono podsłuch, ale świadek zeznawać nie będzie, bo według rewelacji zamieszczonych w tygodniku jeden z lelowskich lekarzy weterynarii potwierdził jego tożsamość. Pokrzywdzony to…owczarek niemiecki. To by wyjaśniało, dlaczego „Kajman” traktowany był jak prawdziwe zwierzę, trzymany na łańcuchu i poniewierany, co popychało go do desperackich i szaleńczych ucieczek. Jak podaje gazeta innym podejrzanym o przestępstwa rozbójnicze również stawiano zarzuty na podstawie niezweryfikowanych podsłuchów, jednym z nich był Tomasz M. z Żarek.
Zawierciański wątek, to insynuacje tygodnika NIE o rzekomej współpracy Ryszarda Macha z trzema przestępcami, którzy w zamian za pomoc w zbieraniu głosów poparcia w ostatnich wyborach (Mach został Prezydentem Zawiercia) mieli uzyskać wpływy w załatwianiu spraw administracyjnych. Jak podaje „NIE” gangsterzy przyznali się do tego zarzutu. Szybko pojawiły się głosy, że NAW przehandlował z gangsterami zawierciański szpital. O brawurowej akcji policji pisaliśmy w grudniu ubiegłego roku (KZ nr 48 02.12.-08.12.2011). Grupie przestępczej zarzuca się między innymi wymuszenia rozbójnicze, handel narkotykami i przestępstwa podatkowe. Podawaliśmy, że te ostatnie polegały na dostarczaniu przedsiębiorcom fikcyjnych faktur w celu wyłudzenia zwrotu podatku VAT.
Wśród podejrzanych znalazł się Rajmund M. z Włodowic bardziej znany w lokalnym środowisku, jako „Reniek”. Informowaliśmy, że w Myszkowie, na biurowcu należącym do gminnej spółki MTBS, do czasu remontu elewacji wisiał wielki szyld jego firmy Ren-Bud, zajmującej się m. in. wyburzeniami. Firma otrzymała między innymi zlecenie rozbiórki starych hal targowych przy ul. Kościuszki w Myszkowie. „Reniek” był oskarżany o naruszenia przepisów BHP przy pracach rozbiórkowych. Sąd Rejonowy w Myszkowie na wnosek Straży Miejskiej ukarał go grzywną w kwocie 480 zł.
Arkadiusz N. zwany „Słoniem” pracował, jako ochroniarz jednej z restauracji, gdzie w przeszłości była agencja towarzyska.
Kolejny zatrzymany Tomasz M. z Żarek od dawna jest znany policyjnym kartotekom (miał być zamieszany nawet w porwanie i morderstwo). Proces jego matki Leokadii M. podejrzanej o przestępstwa gospodarcze na szkodę Banku Spółdzielczego w Myszkowie przez wiele miesięcy nie schodził z pierwszych stron gazet. Gazeta Myszkowska należąca do tego samego wydawnictwa co KZ ciągle relacjonuje ten zbliżający się do końca proces.
MACH: Informacje gangsterów to pomówienia
- Anonimowo rozpowszechniane informacje, jakobym miał cokolwiek wspólnego ze środowiskiem przestępczym są haniebne. Ani ja, ani nikt związany z Niezależną Alternatywą Wyborców nie prowadził rozmów o szpitalu z ludźmi z takiego środowiska. Niestety w ostatnim czasie obserwuję bezimiennie rozpowszechniane kłamstwa na mój temat. Obecnie prawnicy analizują różne internetowe publikacje i komentarze. Najwyższa pora, by tymi sprawami zajęły się sądy. Myślę, że wtedy dowiemy się, komu brakuje cywilnej odwagi, by takie bzdury wypisywać ukrywając się pod internetowym pseudonimem. Pod względem prawnym analizuję także publikację tygodnika „Nie”. O poparcie ze strony osób opisanych w tekście nie zabiegałem. Równie dobrze – chcąc mi zaszkodzić – poprzeć mógłby mnie bez mojej wiedzy Don Corleone, czy ta mniej zacna część mieszkańców Pruszkowa i Wołomina – mówi Ryszard Mach.
ADAM ROZLACH: SESJA ZWOŁANA BEZPRAWNIE!
Ważną dla wszystkich opcji politycznych informacją, było wstępne porozumienie związane ze wznowieniem prac nad SOR. Grupa siedmiu radnych powiatowych z SLD i PO właśnie w tej sprawie zawnioskowała o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Powodem były wątpliwości zgłaszane samorządowcom przez generalnego wykonawcę inwestycji Grupę 3 J. Nie obyło się bez uszczypliwości.
- Porządek obrad sesji nie był przedstawiony. Wszyscy chcemy, aby SOR był jak najszybciej wybudowany, dlatego zadecydowałem o zwołaniu obrad może nawet łamiąc prawo. (…) Ta sesja nie powinna się odbyć. W majestacie prawa nie, ale dla dobra sprawy tak – komentował Przewodniczący Rady Adam Rozlach.
Taka postawa spotkała się ze sprzeciwem grupy wnioskującej, która nie zgadzała się ze stanowiskiem, że politycy spotkali się tylko po to, by porozmawiać o „ już rozwiązanym problemie”.
- Kto tu jest dla kogo? Pan tu jest dla nas, dla radnych!- wołał z sali radny Leszek Wojdas (SLD) - W mojej ocenie przewodniczący dał przykład tego, że nieszczęściem się stało, że w styczniu ubiegłego roku nie został odwołany. Nie jest reprezentantem wszystkich radnych, nie spełnia swojej funkcji, ale jest wyrazicielem pewnego układu. Dlaczego przewodniczący celowo opóźniał pierwsze posiedzenie rady? Wniosek, który złożyliśmy miał trzy punkty, między innymi informację zarządu, odniesienie się do pisma Grupy 3J i zajęcie wobec tego określonego stanowiska. To śmieszne, przecież przewodniczący ma ustawowy obowiązek prowadzenia sesji. To radni są podmiotem w tym wypadku.
W to, że obrady były bezprawne nie wierzy również wiceprzewodniczący Jarosław Kleszczewski: - Podaliśmy punkty porządku obrad. Nie uwzględniliśmy jedynie standardowych części typu: otwarcie sesji, sprawdzenie listy radnych. Nie chcieliśmy słuchać sprawozdania z działalności zarządu, ponieważ od tego są sesje planowe.
PRZEKONYWALI, ŻE BEZ NICH RADY NIE DAMY
- Tylko dalsza realizacja inwestycji siłami obecnego generalnego wykonawcy umożliwi zamawiającemu uruchomienie SOR przed końcem 2012 roku, co tym samym pozwoliłoby na podpisanie kontraktu z NFZ na kolejny rok. (…) Pragniemy zauważyć, że rozpisanie nowego przetargu spowoduje, że ubieganie się o kontrakt na kolejny rok prawdopodobnie nie będzie możliwe – argumentuje Grupa 3 J w piśmie do starosty.
Z powodu spowolnienia prac przy budowie SOR, w przewidzianym terminie (do 7 lutego) nie została rozliczona wzięta na nie zaliczka (z Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia). Starostwo zwróciło ją, przystępując równocześnie do dopełniania niezbędnych formalności (odbioru robót, dokonywanego przez inwestora zastępczego). Formalności te stanowią podstawę ponownego występowania o zaliczkę.
PRZELEWY POSZŁY TUŻ PRZED SESJĄ
- Rozumiem, że płatności wobec podwykonawców zostały dokonane w dniu dzisiejszym? – sugerował wiceprzewodniczący Kleszczewski.
Starosta Krupa wyjaśnił, iż do sześciu podwykonawców wysłano zapłatę za odebrane i rozliczone roboty (dzięki dokonanej na początku stycznia cesji wierzytelności). Polityk zaznaczył, że pieniądze trafiły do przedsiębiorstw, które wskazała „Grupa 3J”. Przedłużenie zadania z udziałem dotychczasowych firm na podstawie aneksu jest możliwe.
Lech Jaros przypomniał, że gdy radny Macherzyński wielokrotnie dopytywał się o budowę SOR ze strony zarządu otrzymywał zawsze odpowiedź, że „wszystko jest w porządku”. Polityk zastanawia się, czy Zarząd Powiatu nie ukrywał złych wiadomości przed radnymi, skoro już we wrześniu ubiegłego roku do Rady Powiatu Zawierciańskiego trafiło pismo z prośbą o wystąpienie na sesji przedstawiciela podwykonawców. Chodziło o brak wynagrodzeń. Na pytanie czy takie pismo nie powinno wcześniej dotrzeć do wszystkich radnych przewodniczący stwierdza: „Rada powiatu, to rada powiatu. Członkowie rady powiatu to co innego”. Pismo z IX.2011 do radnych trafiło z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
- Musicie wiedzieć skąd się wzięła koncepcja zwołania tej sesji. Jeśli byłaby odpowiednia informacja ze strony zarządu i nie byłoby alarmujących artykułów w prasie o wstrzymaniu budowy SOR-u, to nie było by nas tu. Jako wicestarosta brałem udział w spotkaniach z budowlańcami przy tej inwestycji. (…) Ostatecznym dzwonkiem do zwołania obrad było pismo, które od państwa otrzymaliśmy (wskazuje na przedstawiciela Grupy 3 J- przyp. red.). To jest nasz punkt honoru, by prace zostały wykonane na czas. Nie ma odpowiedzialności „na słowo”. Proszę nie myśleć, że chcemy się wymądrzać. Od kiedy dowiedziałem się, że władza nie pochodzi od Boga, to jej nie wierzę, w końcu ja też kiedyś byłem u władzy – mówił Wojdas.
Starosta R. Krupa wyjaśnił, że do pewnego czasu inwestycja przebiegała bezproblemowo. Niestety na skutek trudności płatniczych Grupy 3 J pojawiły się opóźnienia. Jak zaznacza wicestarosta Jan Grela trudności zaczęły się w listopadzie i grudniu ubiegłego roku.
- Wykonawcy wielokrotnie prosili wraz generalnym wykonawcą i z inwestorem zastępczym o spotkanie z panem starostą. Nasze prośby nie zostały spełnione – komentował Przemysław Święcichowski z firmy Clever, który stwierdził, że spotkanie proponowali już w sierpniu (dopiero w lutym doszło do skutku).
Prezes Grupy 3J Leszek Celuch jest przekonany, że jeżeli wykonawcy otrzymają potwierdzenie swoich cesji i zostanie podpisany aneks o przedłużenie terminu, to inwestycja zostanie zakończona do 30 czerwca. W momencie, kiedy pojawiły się pierwsze problemy z finansowaniem, Grupa 3J stwierdziła, że pieniądze muszą przepływać bezpośrednio od zamawiającego do wykonawców. – Najważniejsze, aby udało nam się wypracować taką formułę, która pozwoli na kontynuowanie tej inwestycji – mówił do radnych L. Celuch, który stwierdził, że podwykonawcy nie mogą dokończyć budowy, jeżeli nie mają pewności, że dostaną pieniądze za swoją pracę. Podobnie jest z aneksem, który jest podstawą prawną do dalszych działań przy SOR. – Udało się już ustalić warunki porozumienia i mam nadzieję, że do poniedziałku uda się je podpisać. Rzeczywiście, wnioskowaliśmy o umożliwienie nam przedstawienia naszego punktu widzenia na Radzie Powiatu. Mamy nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze – dodał prezes Grupy 3J tuż po zakończeniu obrad.
PRACE NABRAŁY TEMPA
Co wpłynęło na nagłe przyspieszenie prac nad porozumieniem? –zadawali to pytanie radni.
- Chciałem podziękować wszystkim radnym, którzy są tu obecni. Istotne jest to, że jeszcze 30 minut przed sesją tego porozumienia nie było. Prawda jest taka, że tuż przed obradami byliśmy na spotkaniu z Grupą 3J. W jego trakcie prezes odebrał telefon od starosty z zaproszeniem na rozmowy. Dlatego dziś wystąpienie generalnego wykonawcy było tak łagodne. Możemy to przyjąć za drobny sukces, że roboty zostaną wznowione – podsumował wiceprzewodniczący Kleszczewski.
R. Krupa utrzymuje, że prace nad porozumieniem rozpoczęły się dużo wcześniej: – Te decyzje były wypracowywane od dłuższego czasu. Zarząd odbywał się kilka tygodni temu. I to wtedy podjęliśmy decyzję o płatnościach dla podwykonawców. Również opinie prawników były już wcześniej realizowane. To, że akurat dzisiaj pan prezes przyjechał do nas, być może wpłynęło w jakiś sposób na przebieg obrad, ale wiele kwestii było już ustalonych. Dopiero kilka dni temu pojawiła się propozycja Grupy 3J i inwestora zastępczego motywująca aneksowanie umowy. Chodzi o bezpieczeństwo naszych pieniędzy. Nie podejmę żadnych decyzji powodujących naszą stratę – komentuje Krupa.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze