(Zawiercie) To był piękny, jasny poranek. Wiesław Laskowski 19 czerwca przechodził obok rzeki, z której słynie całe Zawiercie, czyli miasto za Wartą. Przechodniów nagle ściął z nóg smród, fekaliów i szamba. Szybko wyszło na jaw, co jest źródłem nieprzyjemnego zapachu. Okazało się, że cały brud pod silnym ciśnieniem wpływa do rzeki w parku w rejonie ulicy Kościuszki (naprzeciw dawnej Drukarni).
- Pochodzę z Poznania i nie wyobrażam sobie, by tam mogła zaistnieć taka sytuacja. To wstyd dla całego miasta. Jak można zrobić coś takiego w biały dzień? To nie do pomyślenia, przecież żyjemy w XXI wieku. Co to za wizytówka dla miasta i ludzi, którzy tu mieszkają? Trzeba zareagować, to nienormalne, by tak się działo – mówi ze zdenerwowaniem pan Wiesław.
Na miejscu rzeczywiście okazało się, że do Warty silnym strumieniem gnają nieczystości. Woda zrobiła się sina, śmierdząca. Zapach odrzucał, większość ludzi zatrzymywała się i patrzyła z niedowierzaniem na to, co się dzieje.
- Może gdyby chociaż zrobili to w nocy, ale widać te „czyściochy” chyba nikogo się nie boją – kręcił głową jeden z przechodniów.
Po naszej interwencji problemem zajął się Urząd Miejski w Zawierciu. Obecnie trwa ustalanie, kto odpowiada za wyciek gnojowicy.
- Sprawę zgłoszono wczoraj (19 czerwca) do Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Zawierciu. RPWiK ustali skąd jest ten wypływ – informuje Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu. Kara za zanieczyszczenie rzek może w skrajnych przypadkach wynieść nawet kilka milionów złotych. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze