(Poręba) Sąd Rejonowy w Zawierciu prześwietli sprawę porębskiego Orlika. Inwestycja stała pod wielkim znakiem zapytania. Miała zostać zrealizowana do 15.X. 2010 roku, lecz kilka miesięcy od tej daty na miejscu budowy nadal nic się nie działo. Koszt przedsięwzięcia szacowany na nawet 1,5 mln zł, w przetargu spadł do 1 mln zł. Orlika miała wykonać firma Moris-Sport z Warszawy. Zamiast tego na placu budowy pojawiło się błoto i woda. O to, czy burmistrz Marek Śliwa dotrzymał słowa i oddał sprawę boiska do sądu pytał na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Porębie radny Ryszard Spyra. Orlik został otwarty dopiero 9 września ubiegłego roku. Niestety, już nie brakuje niezadowolonych z jego obecnego stanu.
- Często firmy wygrywają przetargi, ale okazuje się, że nie mają wystarczającej mocy przerobowej - komentował burmistrz przyczyny opóźnienia w budowie (Kurier Zawierciański z 3.XII.2010). Firma MORIS-SPORT sugerowała, że inwestycja nie mogła ruszyć, ponieważ projekt, który dostarczyła gmina zawierał błędy, a zmiany w nim oznaczałyby wzrost kosztów do początkowo planowanych 1,5 mln zł. Wykonawca zaznaczał, że zaprojektowane przez gminę boisko miało „fruwać w powietrzu”.
Poręba 4 kwietnia 2011 roku odstąpiła od umowy z wykonawcą. Wtedy obie strony zapowiedziały, że spór zakończy się w sądzie. Urząd Miasta od 15.X.2010 naliczał wykonawcy kary umowne 0,3% od kwoty wynagrodzenia (ok. 3 tys. zł/dzień), tłumacząc, że zapłaci ostatecznie za orlika nawet setki tysięcy zł mniej.
-Wysokość kar zostanie dokładnie obliczona i wykazana w pozwie sądowym – tłumaczyła Izabela Kasprzak, kierowniczka Referatu Gospodarki Miejskiej, Mienia Komunalnego i Rolnictwa w Urzędzie Miejskim w Porębie (KZ nr 15, 15.IV.2011-21.IV.2011). 1 września 2010 roku, tuż przed wyborami samorządowymi przedstawiciele wykonawcy i gminy – podpisali protokół konieczności. Protokół dotyczył różnicy pomiędzy pomiarami rzeczywistych poziomów w terenie, a tymi uwzględnionymi w projekcie. Zarzuty o tym, że zaprojektowane boisko miało „fruwać w powietrzu” odpierała Joanna Klajmon-Rusin z Architektonicznego Studia Projektowego w Rudzie Śląskiej. Jak tłumaczyli przedstawiciele firmy projekt uwzględniał między innymi: konieczność podniesienia terenu celem uniknięcia zalewania obiektu wodą spływającą z pobliskiej drogi (nie zmieniono natomiast kierunku odpływu tej wody), optymalne wpisanie projektowanego kompleksu w istniejący teren (różnica wysokości pomiędzy drogą, a projektowanym boiskiem - 5 cm), projektowaną przez branżystę głębokość studzienek kanalizacji sanitarnej i deszczowej oraz projektowane spadki przyłączy tych studzienek (na podstawie karty studzienki i wydanych warunków).
Reanimacji boiska (czy udanej czas pokaże) dokonało Przedsiębiorstwo Budowlane MONOBET z Tychów. Licząc tak, jak gmina zapowiadała w ubiegłym roku, do chwili wypowiedzenia umowy kary dla Moris - sport, sięgnęłyby szacunkowo kwoty pół miliona złotych!
- Aktualnie Sąd Rejonowy w Zawierciu wystąpił z wnioskiem o pomoc w przesłuchaniu strony pozwanej i świadka przez jeden z warszawskich sądów. Kwota roszczenia wynosi bez mała 50 tysięcy złotych – informuje Bogusław Zając, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie. Jak zapowiadają przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Porębie, to początek drogi w dochodzeniu swoich należności.
- Sąd zobowiązał firmę Moris-sport do złożenia dodatkowych wyjaśnień i dokumentów. Termin następnej rozprawy nie jest znany – odpowiada burmistrz Śliwa na interpelację radnego Spyry.
Niestety nie brakuje głosów krytycznych, co do obecnego stanu boiska. – Sztuczna murawa już znajduje się w fatalnym stanie, szczególnie podczas turniejów rozgrywanych na orliku. Często słyszę jak piłkarze narzekają np. na złą przyczepność – narzeka pan Michał z Poręby. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze