(Zawiercie) W żadnym innym miejscu Zawiercia nie dochodzi chyba do tylu wypadków, co na ulicy Glinianej. Nawet kilka razy w miesiącu dzieje się tu coś niedobrego. Winą za to można obarczać fatum, siły nadprzyrodzone lub duchy. Marian Gajda dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Zawierciu twierdzi, że to kierowcy nie zwalniają i nie stosują się do przepisów obowiązującego prawa. O tym, że na pechowym skrzyżowaniu da się poprawić widoczność po raz kolejny na ostatniej sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego przypomniał Jan Zamora. Radny poinformował, że prywatni właściciele działek przy Glinianej gotowi są zgodzić się na wycięcie części drzew rosnących przy drodze, jeśli ma to doprowadzić do zmniejszenia liczby wypadków. 6 października na krzyżówce znowu zrobiło się niebezpiecznie, dwa samochody (Skoda Octavia i Ford Fiesta) wylądowały w rowie. Jeszcze tego samego dnia, w tym samym miejscu zderzył się Lanos z Mercedesem.
- Mogę pożyczyć własnej piły, jeśli PZD nie ma środków na wycięcie pozostałej części drzew, które ograniczają widoczność w pechowym miejscu – zwracał się do dyrektora PZD Mariana Gajdy radny Zamora.
5 sierpnia na Glinianej doszło do wypadku, w którym ciężkich obrażeń ciała doznała dziewięciomiesięczna dziewczynka, ranne zostały także trzy kobiety. Niemowlę nie wygrało walki o życie. Do tragedii doszło, gdy na skrzyżowaniu ulic Glinianej i Przyjaźni zderzyły się dwa samochody osobowe marki Renault Laguna. 43-letni mieszkaniec Katowic wjechał na skrzyżowanie i nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu pojazdowi, który poruszał się ul. Glinianą. Samochód katowiczanina nagle i z impetem uderzył w auto, które poruszało się drogą z pierwszeństwem przejazdu. Uderzona osobówka zjechała na pobocze, zderzyła się z drzewem i przewróciła się na bok.
17 sierpnia w rejonie ulicy Glinianej i Przyjaźni kierowca Daewoo Lanosa nie udzielił pierwszeństwa przejazdu kierowcy Volkswagena Golfa. Oba pojazdy zderzyły się. Na szczęście tym razem nikomu nic się nie stało. Tuż po tym zdarzeniu przy skrzyżowaniu pojawił się samochód porajskiego Drogpolu, który rozpoczął malowanie znaków poziomych na jezdni (linie bezwzględnego zatrzymania). Wcześniej wycięto przydrożne krzaki i na tym koniec. Na znaku STOP nie wszyscy się zatrzymują. Co jakiś czas dochodzi do sytuacji, które mrożą krew w żyłach. Kierowcy skarżą się, że choć krzaki zostały wycięte, to i tak widoczność nie jest tu najlepsza. Drzewa nadal zasłaniają sporą część jezdni.
5 września również na Glinianej Renault Megane zderzył się z Mazdą. Wszystko wyglądało bardzo poważnie. Na miejscu byli policjanci.
11 września na pechowym skrzyżowaniu znowu ktoś nie wyhamował i doszło do kolejnej kraksy w tym miejscu. Tym razem kierowca Renault Clio wymusił pierwszeństwo przejazdu na kierowcy Forda Focusa.
6 października w pobliżu Glinianej Skoda Octavia i Ford Fiesta wylądowały w rowie. Na miejscu był radny Jan Zamora. Jeszcze tego samego dnia w tym samym miejscu zderzył się Lanos z Mercedesem.
Dyrektor PZD Marian Gajda cały czas twierdzi, że to nieostrożność kierowców jest przyczyną stłuczek i kolizji w pobliżu cmentarza w Blanowicach. Objazd do Włodowic doprowadził do większego natężenia ruchu w tym miejscu. Dyrektor zauważył, że las w rejonie Glinianej należy do prywatnego właściciela i to „krępuje mu ręce”.
- Na zewnątrz jesteśmy oceniani jako ludzie, którzy nie potrafią się ze sobą dogadać. (…) Pan potrafi docinać, docinać i docinać i cieszyć się z tego, że jest źle (do radnego Jana Zamory). Jeszcze przed tragicznym zdarzeniem wydałem decyzję o wycince pobocza przy skrzyżowaniu. Później usuwaliśmy jeszcze krzaki, które rosły wyjeżdżając z Glinianej w prawo w ulicę Przyjaźni przy drzewie. Po wypadku wymalowaliśmy jeszcze linie bezwzględnego zatrzymania się. To nie tak, że dopiero po fakcie PZD przystąpił do porządkowania. Nie podejmę decyzji o tym, by wycinać drzewa z prywatnego lasu– mówił w sierpniu dyrektor PZD Marian Gajda
Zamora poszedł, rozpytał właścicieli lasu o wycięcie części drzew. Wszyscy wyrazili swoją pisemną aprobatę na wycinkę, jeśli ta ma pomóc w poprawie bezpieczeństwa na Glinianej. - Zrobimy wszystko, by w tym miejscu było bezpiecznie- zapowiada starosta Rafał Krupa.
- Będziemy rozmawiać z w sprawie tych gruntów. Problem polega na tym, że niektóre działki mają więcej niż jednego właściciela. Trudno wyciąć połowę lasu, bo ktoś mówi, że widoczność będzie lepsza. Nawet, jeśli uzyskamy zgodę na usunięcie drzew, to kto za to zapłaci? Tym bardziej, że dzisiaj przeprowadziliśmy wizję z policją, z której wynika, że nie ma potrzeby pozbywania się drzew przy drodze, bo widoczność jest wystarczająca – mówił 8 października dyrektor Gajda. Szef PZD dodaje, że jeśli do wycinki drzew w ogóle by doszło, to zapłaciliby za nią właściciele lasu.
W imieniu kierowców broni nadal nie składa Jan Zamora: –Nie zgadzam się, że w tym miejscu nic się nie da zrobić. Jadąc od Borowego Pola w lewo, w kierunku Rudnik widoczność jest słaba. Część drzew powinno się wyciąć. Dobrym rozwiązaniem byłyby również progi zwalniające. Chyba coś jednak jest nie tak, skoro ciągle dochodzi tu do stłuczek, kolizji i wypadków. Trzeba za wszelką cenę zmniejszyć liczbę zdarzeń na Glinianej, bo kiedyś znowu dojdzie do nieszczęścia.
Skrzyżowanie na Glinianej jest bardzo pechowe i chyba jeszcze długo takim pozostanie, skoro urzędnicy z PZD, bardziej niż o bezpieczeństwo kierowców, martwią się o środki na wycinkę. –Nie trzeba wycinać „połowy lasu”, ale częściową wycinkę trzeba przeprowadzić. Nie szkoda drzew, kiedy giną ludzie – mówi jeden z przechodniów. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze