(Zawiercie) Czasami można się zastanawiać, jak to się dzieje, że córka powiatowej radnej Krystyny Koczur nagle dostaje stworzony specjalnie dla niej etat w szkole, albo jak to jest możliwe, że firma obklejająca reklamami przystanki autobusowe Zakładu Komunikacji Miejskiej zbiera całe zyski dla siebie. Radna miejska Ewa Mićka wielokrotnie pytała o to, jak to jest możliwe, że z reklam na przystankach ani miasto, ani sam przewoźnik nie ma nic. Może np. poza gratisową wymianą szyby w razie jej zbicia przez wandala. Właścicielem firmy Lavigo, która zajęła się obklejaniem szyb na przystankach miejskich jest mąż powiatowej radnej Małgorzaty Komendy. Takich przykładów handlu etatami w powiecie i mieście jest więcej. Czy to próba zachęcenia radnych do głosowania w odpowiedni sposób np. przy uchwale absolutoryjnej?
Za swoją lojalność wobec rządzących w mieście i powiecie członków NAW-u (przede wszystkim wobec prezydenta Zawiercia Ryszarda Macha) politycy mogą bardzo wiele zyskać, za brak lojalności mogą bardzo wiele stracić.
Małgorzata Komenda, która do rady startowała z listy PO pełni obecnie funkcję pełnomocnika prezydenta ds. organizacji pozarządowych, kiedyś była sekretarką w Miejskim Ośrodku Kultury „Centrum” w Zawierciu.
- Od jakiegoś czasu na przystankach zaczęły się pojawiać reklamy. W związku z tym pytanie, w jakiej formie są one realizowane? Czy ZKM pobiera jakiekolwiek opłaty z tego tytułu?- dopytuje radna Mićka. Czy na tę usługę był przeprowadzony jakikolwiek przetarg? Jak się okazuje nie, bo to przedsiębiorca przyszedł z pomysłem do prezydenta. – Mamy nowe przedsiębiorstwo, które w zamian za możliwość umieszczenia reklam utrzymuje przystanki nieodpłatnie, czyli gmina nie ponosi z tego tytułu żadnych kosztów – powiedział na sierpniowej sesji Rady Miejskiej zastępca prezydenta miasta Wojciech Mikuła. Firma ma np. w przypadku wybicia szyb wymienić je na nowe. Oprócz tego przedsiębiorstwo ma utrzymywać przystanki „w formie właściwej”. Zakład Komunikacji Miejskiej nie ma dochodów z reklam, które tylko zasłaniają pasażerom widoczność. Co w zamian robi firma Pawła Komendy, który jest mężem powiatowej radnej Małgorzaty Komendy? Możnaby oczekiwać, że chociaż posprząta niedopałki papierosów lub poprzyklejane do ławeczek gumy do żucia. Ale nie. Na prace porządkowe, zamiatanie przystanków jest zawarta odrębna umowa z Zakładem Gospodarki Komunalnej Sp. z o.o. w Zawierciu. Wystarczyło mieć pomysł na biznes i zgłosić się do władz miasta, by odnieść sukces.
- Czyli mam rozumieć, że jeżeli ktoś z ulicy zgłosi się do pana prezydenta, to pan prezydent zazwyczaj przyjmuje taką propozycję? – denerwowała się Ewa Mićka.
Zdaniem Mikuły taka forma jest dopuszczalna z uwagi na to, że nie zostały uruchomione żadne środki (zastępcy prezydenta zapewne chodziło o środki z budżetu gminy). – Zgadza się nie są uruchomione żadne środki, jednak w ten sposób pozbawiono gminę lub ZKM dochodu z reklam. Rozumiem, że cały dochód z reklam znajdujących się na tych przystankach jest przekazywany na konto tego, kto utrzymuje przystanki, więc gmina pozbawiła się dochodu – sugeruje E. Mićka.
Reklamy na przystankach wywiesza zawierciańska firma „Lavigo” na podstawie umowy z Urzędem Miejskim. Współpraca między magistratem, a przedsiębiorstwem odbywa się na zasadzie udzielenia przez gminę prawa tej firmie do zagospodarowania powierzchni wiat przystankowych na cele zamieszczania na nich reklam i ogłoszeń. W zamian za to, firma „Lavigo” zobowiązała się do stałego i bieżącego utrzymywania wiat przystankowych na swój koszt. Osoby, które są zainteresowane publikowaniem reklam na przystankach, powinny w tym celu kontaktować się z firmą „Lavigo”. To samo przedsiębiorstwo obklejało już samochody Straży Miejskiej, Zakładu Gospodarki Komunalnej.
Na tym nie koniec. Od jednego z naszych informatorów nieoficjalnie wiemy, że Małgorzata Komenda tuż przed głosowaniem nad absolutorium (czerwiec 2012) miała spotkać się ze starostą Rafałem Krupą w restauracji Riva. Czy w zamian za swoją przychylność Małgorzata Komenda otrzymała pracę z wynagrodzeniem około 1800 złotych brutto w projekcie powiatu zawierciańskiego „Mam zawód-mam pracę w regionie”? Radna nie ukrywa, że w projekcie brała udział.
- Spotykam się z wieloma osobami i mam do tego pełne prawo. Jestem osobą publiczną. Inni radni również urządzają spotkania z różnymi osobami w swoich domach lub w miejscach publicznych. Ja robię to oficjalnie, a nie jak niektórzy w zagajnikach leśnych. Nie życzę sobie inwigilowania mojej osoby. Żona radnego Zbigniewa Roka powinna lepiej zająć się dzieckiem i wieczorem czytać mu bajki, a nie szpiegować ludzi. Co do projektu mam odpowiednie wykształcenie, jestem doradcą zawodowym i wykonuję to, do czego mam uprawnienia. Nie chcę, by ktoś się wtrącał w to co robię poza godzinami pracy – komentuje radna.
Sytuacja robi się coraz bardziej napięta.
- To nie był wieczór, tylko popołudnie. Lubimy z żoną zaglądać do tego lokalu. Jadłem tam zarówno z wicestarostą Grelą, jak i z samym starostą – żartuje radny powiatowy Rok.
Firma Solid Consulting z Gorzowa Wielkopolskiego, która wygrała przetarg na obsługę projektu „Mam zawód - mam pracę w regionie” w piśmie z 2 maja 2012 (załącznik do SIWZ) nie wymienia radnej Komendy w „wykazie personelu, który będzie uczestniczył przy wykonywaniu zadania”. Przypadek, czy nie, ale po czerwcowym spotkaniu w Rivie ze starostą Krupą radna dostaje pracę przy projekcie.
Osobą przyjmującą zainteresowanych uczestnictwem w projekcie miał być Grzegorz Rdest syn dyrektorki Powiatowego Urzędu Pracy w Zawierciu. W niepotwierdzonych spekulacjach to Małgorzata Komenda typowana jest na osobę, która miałaby zastąpić Annę Rdest na stanowisku dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy.
Radni powiatowi oburzali się, gdy dotarły do nich informacje o zatrudnieniu córki radnej Krystyny Koczur w Zespole Szkół i Placówek Specjalnych. im. Marii Grzegorzewskiej w Zawierciu. Pracownicy placówki potwierdzają, że Marta Koczur u nich pracuje. Zdaniem polityków PO, dodatkowe etaty w tej szkole nie były potrzebne, tym bardziej, że ubyło w niej uczniów. Nie wszystkie nowozatrudnione osoby posiadają wymagane prawem kwalifikacje, w tym córka powiatowej radnej. Krystyna Koczur, która startowała z komitetu Wyborczego Wyborców „Praca i Samorządność” szybko zdradziła to ugrupowanie. Kiedyś pełniła funkcję dyrektora przedszkola przy ulicy Topolowej w Łazach. Postępowania dyscyplinarnego nie było, ale do Urzędu Miasta i Gminy w Łazach trafiały anonimowe skargi od pracowników
Wśród radnych jest wiele osób, których niezależność mogłaby być wystawiona na próbę. Pracują, bowiem w instytucjach podległych miastu lub powiatowi: Andrzej Danecki (SLD, dyrektor MOK „Centrum”), Zygmunt Knopik (SLD, dyrektor MOPS). Wśród radnych SLD osoby niezatrudnione w instytucjach miasta lub powiatu to jedynie: Henryk Górny i Leszek Wojdas.
RADNY, JAKA JEST TWOJA CENA?
14 stycznia 2011 na wniosek trzynastu radnych wnioskowano o odwołanie z funkcji Przewodniczącego Rady Adama Rozlacha. Tajne głosowanie nie pozostawiło złudzeń – w mieście i w powiecie rządzi jedno ugrupowanie, na jego czele stoi jeden człowiek. Tylko dziesięciu radnych poparło uchwałę o odwołaniu przewodniczącego. W obozie PO/SLD/PSL trwały spekulacje, kto „zdradził”. Po raz kolejny szansa na zmianę układu sił w powiecie pojawiła się na sesji 28 czerwca 2012 roku. Na niczym jednak spełzły plany „zdetronizowania” starosty Rafała Krupy (NAW). Dotychczasowa nieformalna koalicja (PO, SLD, PSL) rozpadała się jak domek z kart. W kuluarach wrzało, że zdradzili między innymi członkowie PSL-u (Artur Janosik i Krzysztof Wrona). Jan Grela (Praca i Samorządność) do końca był niewiadomą, ale ostatecznie poparł zarząd, którego sam jest członkiem (wszystko wskazuje na to, że już niedługo).
Za udzieleniem absolutorium dla zarządu głosowali: Rafał Krupa, Rafał Porc, Marek Szczygłowski, Jan Grela, Dariusz Bednarz, Artur Janosik, Henryk Karcz, Zygmunt Knopik, Krystyna Koczur, Małgorzata Komenda, Zdzisław Maligłówka, Zbigniew Rok, Adam Rozlach, Andrzej Wilk, Krzysztof Wrona, Andrzej Danecki, Jerzy Gębala, Henryk Górny
Przeciw: Paweł Kaziród, Jarosław Kleszczewski, Konrad Knop, Jan Macherzyński, Jan Zamora
Wstrzymali się: Leszek Wojdas, Lech Jaros
KTO ROZDAJE KARTY?
Nie od dziś wiadomo, że osobą, która rozdaje karty w mieście i w powiecie jest Ryszard Mach. Chociaż jest prezydentem Zawiercia, to wydaje się, że od niego uzależnione są ewentualne zmiany w Zarządzie Powiatu. - Ryszard Mach na pewno jest politykiem sprytnym. Ma skuteczne zaplecze. W tak zwanych „międzyczasach” dociera do radnych, a siła jego argumentów jest tak mocna, że samorządowcy zmieniają zdanie. Realizuje swoją politykę, ale czy z korzyścią dla miasta i powiatu, to się okaże (...) Rada musi zacząć pracować. Wszyscy mają tego świadomość. By praca była skuteczna trzeba się dogadać, ale nie może do tego dojść bez kompromisu. Obecna sytuacja nie jest budująca. Jeżeli część radnych jest chwiejna, to pożytek z nich żaden, to świadczy o ich słabości – komentował na początku kadencji radny powiatowy Jan Macherzyński.
Od tego czasu raczej niewiele się zmieniło. Nie od dziś wiadomo, że relacje między starostą Rafałem Krupą, a wicestarostą Janem Grelą są bardzo, bardzo, bardzo napięte. Szczególnie po ujawnieniu przez naszą redakcję afery związanej z podejrzeniem ustawiania przetargów na transport medyczny w zawierciańskim szpitalu. Pojawiły się opinie o tym, że odwołanie wicestarosty to jedynie kwestia czasu. Samorządowcy w kuluarach rozpowiadają, że to właśnie Ryszard Mach zablokował tę inicjatywę. Oferowanie stanowisk w zamian za lojalność to w zawierciańskiej, nie zawsze czystej polityce norma. Ostatnie wydarzenia w szpitalu, ewentualna rola starosty Rafała Krupy w szpitalnej aferze, o której był informowany, ale nic z tym nie zrobił, czy ujawniana dzisiaj przez nas sprawa działek przy domu Krupy w Kroczycach mogą, jeśli nie zmieść starostę ze stanowiska, to przynajmniej na długo zająć mu czas tłumaczeniem się z tych afer. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze