(Zawiercie) 6 grudnia zapadł wyrok w sprawie Stefana C., który podając się za adwokata, nakłaniał matkę 6-letniej wówczas Amelki pogryzionej przez amstaffa do zmiany zeznań. O sprawie wypadku do jakiego doszło na terenie jednego z zawierciańskich ogródków piwnych pisaliśmy na łamach Kuriera Zawierciańskiego wielokrotnie. Za podżeganie do przestępstwa z poplecznictwem właściciel „biura ds. trudnych” został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz 3000 zł kary. Oskarżony zapowiedział już, że zamierza złożyć apelację.
Przypomnijmy. 12 czerwca do płotu piwnego ogródka przy ulicy Sikorskiego w Zawierciu Dariusz P. przywiązał swojego amstaffa. Mała Amelka w ogródku baru przebywała z matką, jej koleżanką i braciszkiem. Gdy dziewczynka sięgała po swoją pluszową zabawkę pies należący do Dariusza P. nagle rzucił się w jej kierunku i uszkodził jej nosek.
- Córka się przewróciła… Zobaczyłam, że jest cała we krwi. Myślałam, że ma odgryziony cały nos. Wówczas wybiegł oskarżony. Zwróciłam mu uwagę, że nie pilnował psa. Na zmianę z koleżanką dzwoniłam na pogotowie. Moja córeczka miała wyrwaną część nosa w kształcie trójkąta. Jakiś klient baru zaczął mi pomagać, przyniósł wodę utlenioną. Nie mam żadnych wątpliwości, w jakich okolicznościach Amelka została ranna. Bałam się, że Dariusz P. ucieknie, został. Powiedział: „Ale o co Pani chodzi? Przecież nic się nie stało”- opowiadała matka pogryzionej dziewczynki Angela Borowiec.
Jeszcze tego samego dnia do matki małej Amelki zadzwonił właściciel psa i pytał jak czuje się dziecko. Dwa dni później Borowiec odebrała telefon od Stefana C. podającego się za adwokata Dariusza P. Znany w Zawierciu właściciel agencji nieruchomości i „Biura ds. trudnych” zaproponował kobiecie ugodę, jeśli zmieni zeznania w prokuraturze. W zamian za kłamstwo, że to nie pies ugryzł dziewczynkę, tylko, że uderzyła się ona o huśtawkę, mieli porozmawiać o rekompensacie. Słowa matki potwierdzało wykonane przez nią nagranie. Ponieważ uznaliśmy, że treść rozmowy wskazuje na próbę wpływania na zeznania matki poszkodowanej nasza redakcja powiadomiła o wszystkim prokuraturę. Ta uznała, że są wystarczające dowody na postawienie zarzutów i złożyła osobny akt oskarżenia przeciwko Stefanowi C. zarzucając mu podżeganie do przestępstwa z poplecznictwem. Akt oskarżenia wpłynął do sądu w listopadzie 2011 roku. W toku procesu, w którym orzekał sędzia Michał Nawrocki, oskarżony zaprzeczał, aby próbował przekupić matkę pogryzionego dziecka i że „nie nakłaniał do składania fałszywych zeznań”. W sprawie zeznawał m. in. policjant, który odsłuchiwał nagranie rozmowy z telefonu Angeli Borowiec oraz – tej samej rozmowy - z płyty CD dostarczonej policji przez kobietę. Sam oskarżony podczas jednej z rozpraw stwierdził, że nagranie „nie jest kompletne” i złożył wniosek o badanie fonoskopijne nagrania rozmowy.
- Biegli porównali nagranie zapisane na płycie CD, które dostarczyła policji świadek podżegana wcześniej do składania fałszywych zeznań, z nagraniem na telefonie komórkowym i stwierdzili ich zgodność oraz że nie mają żadnych przejawów manipulacji – poinformował nas rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie Bogusław Zając.
Za podżeganie do przestępstwa z poplecznictwem właściciel „biura ds. trudnych” został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz 3000 zł kary. Oskarżony zapowiedział już, że zamierza złożyć apelację.
Natomiast Dariusz P. za niedopilnowanie zwierzęcia został skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz obowiązek wpłacenia 3,5 tysiąca złotych na rzecz poszkodowanej. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami on również złożył apelację. Sprawa odbędzie się w Sądzie Apelacyjnym w Częstochowie 11 stycznia. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze