(Zawiercie) Przez osiedle Stary Rynek każdego dnia przejeżdżają setki osób – powinno więc być schludnie. Powinno, ale często nie jest. Co rusz w oczy rzuca się zniszczona elewacja, czasem zabite deskami okna. Zaniedbany budynek byłej synagogi, ruiny kamienicy obok Placu Dąbrowskiego, to tylko niektóre przykłady. Kiedyś dzielnica ta tętniła życiem, dziś woła o pomstę do nieba.
Po majówce na ul. Marszałkowską spadł prawdziwy grad śmieci. Każdy podmuch wiatru przenosił na całą ulicę odpady leżące przy koszach na śmieci. - Czyżby nasz ZGK tak świętował , że zapomniał o swoich obowiązkach ? Osobiście uważam , że to skandaliczne że ulica wygląda jak wysypisko – stwierdził jeden z właścicieli sklepów z ul. Marszałkowskiej.
- Wystarczy, że 2 maja nie wywozili śmieci, potem był weekend i efekt widać. Moim zdaniem to brak odpowiedniego planowania. Gdyby pracowali w czwartek byłoby zdecydowanie lepiej. Takie sytuacje nie zdarzają się często. No chyba, że „wandalka” przewróci kosz. Jak były kwietniki, to kwiatki były tu tylko przez 2 dni – mówi Andrzej Pilis.
Zdaniem sprzedawców takie zaniedbania mogą skutecznie odstraszyć nawet najwierniejszego klienta.
- Czy pani byłoby miło przejść taką ulicą do sklepu? Ja dziś sprzątałem co chwilę, ale już przestałem, bo niektóre śmieci, aż obrzydzają. Przecież to nie buduje pozytywnego wizerunku. Bardzo często są koło kosza poukładane jakieś śmieci, kartony, ale dużo tych rzeczy znika zabierane przez mieszkańców – powiedział nam tuż po majowym długim weekendzie pan Marcin.
ZGK tłumaczy nadmiernie zaśmiecenie Marszałkowskiej, nie swoim zaniedbaniem, czy zbyt długim urlopem, lecz awarią sprzętu.
- Mieliśmy awarię śmieciarki, ale śmieci zostały już sprzątnięte – wyjaśnił dyspozytor Zakładu Gospodarki Komunalnej Janusz Kowalczyk.
DYKTY MAJĄ W OKNACH
W jednym z mieszkań komunalnych przy ul. Aptecznej, w pobliżu nowo wybudowanego osiedla deweloperskiego w oczy rzuca się zabite deskami okno na parterze. Taki stan rzeczy utrzymuje się już kilka miesięcy. Na tej ulicy dość często dochodzi do różnego rodzaju incydentów. Tylko w tym roku na ul. Marszałkowskiej policja odnotowała kradzież i posiadanie narkotyków, na ul. Aptecznej 3 kradzieże, 1 rozbój i 1 włamanie, a na ul. Stary Rynek uszkodzenie ciała. Jednego z lokatorów przy ul. Aptecznej podobno we własnym mieszkaniu napadnięto, okradziono i pobito. Później ktoś wybił mu szybę. Administracja „zabezpieczyła” więc okno zabijając je deskami.
- Zakład Gospodarki Mieszkaniowej to nie jest instytucja charytatywna, dlatego nie możemy finansować komuś naprawy okna. Jeśli okno byłoby spróchniałe, to można złożyć wniosek o jego wymianę, ale stolarka w tym budynku była wymienia kilka lat temu. Są tam okna plastikowe. Konserwacja i naprawa to obowiązek lokatorów, mówi o tym umowa, którą zawieramy z najemcą – podkreśla dyrektor ZGM Grzegorz Wyszomirski.
Często zdarza się, że na naprawę, a nawet na życie wiele rodzin nie ma pieniędzy. Około 260 osób mieszkających przy ul. Aptecznej, Stary Rynek, Marszałkowskiej, Porębskiej i Hożej objętych jest pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. 130 osób korzysta z różnych form dożywiania. Prawie tyle samo rodzin otrzymuje dodatki mieszkaniowe.
Osiedle Stary Rynek było kiedyś najczęściej odwiedzanym w całym Zawierciu ze względu na dużą ilość sklepów. To właśnie w tej dzielnicy założono pierwszą sieć wodociągową Zawierciu. Był tam także plac targowy. Dziś dzielnica ta coraz bardziej się wyludnia. Coraz więcej sklepów jest likwidowanych. Mniej więcej połowa budynków znajduje się w zasobach Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Pozostałe należą do prywatnych właścicieli. W środę, 8 maja ZGM zorganizował kolejne przetargi na najem lokali użytkowych. Spośród 11 lokali, aż 7 znajduje się na osiedlu Stary Rynek. Mało estetyczne otoczenie, nie wygląda zachęcająco. Dlatego i inwestorów brakuje. Firma deweloperska, która wybudowała dwa nowe budynki przy ul. Porębskiej już od 2 lat nie sprzedała wszystkich mieszkań, a i o najemców jest bardzo ciężko. Pytanie tylko, na ile wina jest w mieszkańcach dzielnicy, wśród których oczywiście nie brakuje pijaków, demolujących mieszkania, ale są też niezamożne rodziny, których na przeprowadzkę do lepszych dzielnic po prostu nie stać. Niestety miasto nie ma pomysłu na tę dzielnicę, pozwalając, aby w mieszkaniach ZKG zamiast szyb, przez długie miesiące była dykta, tolerując taką sytuację, miasto przyczynia się do lumpienia dzielnicy. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze