(gm. Pilica, Udórz) 20 grudnia 2013 roku Kurier Zawierciański opublikował artykuł „To nie jest wojna o karpia”. W artykule opisaliśmy historię wieloletnich potyczek właściciela stawów w Udorzu Wacława Żaka z Wolbromia, który chciał rozbudować swoje przedsiębiorstwo rybne i wybudować drugi staw. Wójt Żarnowca Eugeniusz Kapuśniak, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zawierciu Andrzej Bugaj przez 5 lat robią wszystko co możliwe, aby Wacławowi Żakowi utrudnić wybudowanie i późniejsze użytkowanie stawu. Najpierw wójt Żarnowca odmawia wydania decyzji o warunkach zabudowy. Żak uzyskuje korzystny wyrok w sądzie, który nakazuje wydanie WZ-ki. Od 2008 roku, kiedy Żak zwrócił się o wydanie decyzji minęły już 2 lata. W połowie 2011 Żak uzyskuje pozwolenie na budowę stawu. Buduje, choć utrudnia to zawierciański PINB, czyli Andrzej Bugaj. Budowa, którą można było zrobić w kilka miesięcy, trwa 2 lata. W lutym 2013 roku staw jest gotowy i inwestor występuje o wydanie pozwolenia na użytkowanie. PINB utrudnia, nie wydaje decyzji. Pojawia się Janusz Ibek, z którym Żak jest w konflikcie jak tylko wszedł w posiadanie stawów w Udorzu. Po zawiadomieniu Janusza Ibka, że – jego zdaniem - staw został zarybiony przed uzyskaniem przez Żaka pozwolenia na użytkowanie stawu, zawierciański PINB wydaje decyzję o nałożeniu na inwestora kary 67 tysięcy złotych. Na podstawie pomówienia sąsiada. Żak stara się wykazać stronniczość działania inspektora PINB Andrzeja Bugaja. Nie bez znaczenia mogą być osobiste relacje szefa PINB z Januszem Ibkiem. Na stawach w Udorzu panowie byli widywani razem w dniach, kiedy nie toczyły się żadne czynności kontrolne PINB-u. Ale nawet nie to jest najważniejsze czy Janusz Ibek i i Andrzej Bugaj się przyjaźnią, czy wspólnie polują (obaj są myśliwymi). Ważne jest to, że Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Katowicach uznał, że wobec zarzutów o stronniczość w działaniu PINB w Zawierciu w tej sprawie należy przenieść jej rozstrzygnięcie do innej jednostki. Sprawa trafiła do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Dąbrowie Górniczej. A ten 8 lipca 2014 wydał decyzję umarzającą postępowanie administracyjne w sprawie nielegalnego użytkowania stawu rybnego przez Wacława Żaka. W swojej decyzji PINB Dąbrowa Górnicza stwierdził jednoznacznie, że działanie inspektora PINB z Zawiercia Andrzeja Bugaja było bezprawne (zmierzało tylko do nieuzasadnionego opóźnienia w wydaniu decyzji o użytkowaniu stawu), a nawet naruszało konstytucyjną zasadę zaufania do organów Państwa Polskiego, którego PINB jest przedstawicielem. PINB w Dąbrowie Górniczej uznał też w decyzji, że zarzut zarybienia stawu, postawiony przez Janusza Ibka jest niewiarygodny. W tym czasie (czerwiec 2013 faktycznie wystąpiła powódź w gminie Żarnowiec, a gmina została wpisana na listę gmin objętych klęską żywiołową). Wacław Żak nie musi płacić 67 tysięcy kary, zdaniem PINB w Dąbrowie Górniczej, naliczonej niesłusznie przez PINB w Zawierciu.
Kto rozpatrzy skargę na Bugaja?
Jeszcze w czasie sporu Wacław Żak do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Katowicach składał skargę na PINB w Zawierciu Andrzeja Bugaja zarzucając mu stronniczość i działanie wbrew prawu. Problem w tym, że Inspekcja Budowlana to tzw. administracja specjalna. Organizacyjnie PINB w Zawierciu podlega WINB w Katowicach. Ale formalnie insp. Andrzej Bugaj jako pracownik podlega staroście Rafałowi Krupie. Choć ten z kolei nie może wtrącać się w jego pracę. Gdy więc Wacław Żak złożył do Wojewódzkiego INB wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Andrzeja Bugaja, Powiatowego INB w Zawierciu, ten odpowiedział, że to nie jego kompetencja i odesłał sprawę do starosty Krupy. I tu świeża informacja. 12 sierpnia Wacław Żak otrzymał decyzję Starosty Rafała Krupy, że ten nie jest władny rozpatrzyć skargę i odsyła ją do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten spór kompetencyjny będzie w stanie rozstrzygnąć chyba tylko Premier Tusk. Pod warunkiem, że tym krajem jeszcze w ogóle ktoś rządzi…
JAK ZAROBILIŚMY 900 TYSIĘCY
Niestety nie dla siebie, ale dla Skarbu Państwa w nadziei, że Rząd RP wykorzysta te dodatkowe pieniądze jak najlepiej. Sprawa ta pokazuje jednocześnie jak duże interesy na naszych oczach rozgrywają się w rolnictwie. I o jak duże pieniądze toczy się gra w najodleglejszej gminie Powiatu Zawierciańskiego. Ale, że Żarnowiec wcale nie musi być Końcem Świata, a może być jego centrum może świadczyć niedawna wizyta Ministra Rolnictwa Marka Sawickiego.
Wacław Żak zaczął starania o budowę stawu w Udorzu w 2008 roku. Od 2007 roku większość łąk i stawów wokół niego, czyli dawne gospodarstwo rolne (PGR) w Udorzu dzierżawił Janusz Ibek, przedsiębiorca z Żarnowca, który często wygrywa przetargi na budowę i remonty gminnych dróg. Że ta współpraca z gminą, a dokładniej jej wójtem Eugeniuszem Kapuśniakiem się opłaca, może świadczyć zaangażowanie Ibka w kampanię wyborczą Kapuśniaka w 2010 roku. Ibek miał wtedy organizować transport wyborców wprost spod kościoła do urn wyborczych, co oficjalnie krytykowała konkurentka wójta Kapuśniaka w wyborach Małgorzata Miąsko.
Agencja Nieruchomości Rolnych w 2010 roku zrywa umowę dzierżawy łąk i stawów z Januszem Ibkiem ze względu na poważnie naruszenie prawa przez dzierżawcę. Ibek nielegalnie wyciął 131 drzew z dzierżawionego terenu. Ibek dzierżawionych pół nie zwraca. Pod koniec 2013 roku gdy pytamy o przyszłość stawów, ANR w Opolu informuje, że zamierza wystawić je do sprzedaży. Wtedy wtrąca się Cezary Barczyk, członek Zarządu Powiatu Zawierciańskiego, który pisze, do ANR, aby rozważyła „sprzedaż działek jednemu z dwóch podmiotów”, które dzierżawią teren. W tym samym piśmie Barczyk pisze, że działki dzierżawi Janusz Ibek, choć to nieprawda, gdyż po nielegalnej wycince drzew ANR wypowiedziała dzierżawę już 3 lata wcześniej. Choć Barczyk, działający w imieniu Starostwa Powiatowego w Zawierciu nie wskazał wprost, komu należy sprzedać działki, ale sugerował, aby transakcji dokonać z pominięciem przetargu, co byłoby niezgodne z prawem. Na pewno też nie pozwoliłoby na uzyskanie rynkowej, godziwej ceny za atrakcyjne łąki i stawy.
W lutym 2014 redakcja Kuriera otrzymuje informację, że podobno ANR wystawiła stawy w Udorzu na sprzedaż. – Ale na stronie Agencji nie ma śladu o przetargu - mówi nasz informator. Sprawdzamy. Rzeczywiście. Na liście działek przeznaczonych do sprzedaży w marcu nie ma gruntów w Udorzu. Ale szukamy dokładniej. Używając wyszukiwarki ANR docieramy do ogłoszenia o przetargu na sprzedaż gruntów w Udorzu. 26 hektarów łąk i stawów Agencja wycenia na 600.000 zł. Przetarg zaplanowano na 12 marca w siedzibie ANR w Opolu. Ktoś sprytnie ukrył przetarg tak, aby formalnie było wszystko OK (przetarg jest ogłoszony w BIP ANR Opole), ale dotarcie do ogłoszenia wymaga doświadczenia informatycznego. Nam się udało. Znajdujemy ukryte ogłoszenie i rozpuszczamy jak najszerzej informację o wystawionych na sprzedaż gruntach w Udorzu. Zgłasza się dwóch potencjalnych chętnych. Ostatecznie do przetargu przystępuje przedsiębiorca z Ogrodzieńca Zdzisław Kwieciński. I Janusz Ibek z Żarnowca. Działki, które ANR w Opolu wystawiła na sprzedaż za 600 tysięcy za 1,5 mln zł kupuje Zdzisław Kwieciński. Janusz Ibek odpuszcza przy cenie 1,45 mln zł. Jakby nie liczyć, dzięki redakcji Kuriera Zawierciańskiego Skarb Państwa zarobił „extra” 900.000 zł! Podziękowań od Ministra Finansów do dzisiaj nie otrzymaliśmy….
Zdzisław Kwieciński, który kupił za 1,5 mln zł łąki i stawy w Udorzu szybko przekonał się, jak w gminie Żarnowiec traktuje się nie swoich inwestorów. Nieznani sprawcy tuż po zakupie stawów przez Kwiecińskiego zniszczyli mu urządzenia wodne doprowadzające wodę do stawów.
Zdzisław Kwieciński jest właścicielem firmy transportowej i sieci hurtowni spożywczych z siedzibą w Ogrodzieńcu: -Ja podejrzewam, kto to zrobił, ale co będę mówił, jak nie mam dowodów. Przypilnuję. Bez dowodów co będę na policję to zgłaszał. Mam co innego do roboty. Łąki i stawy były tak zaniedbane przez poprzedniego dzierżawcę (Janusz Ibek- przyp. red.), że mamy tam sporo do zrobienia, aby był porządek.
Nie wystarczy wizyta ministra rolnictwa, żeby uznać gminę Żarnowiec za „pępek świata” ale mogę obiecać naszym Czytelnikom, że poświęcimy tej gminie więcej uwagi. Dzisiaj porządny traktor potrafi kosztować nawet milion złotych. Cena konfliktowego pola, które ANR wycenia na skromne 600 tysięcy sięga 1,5 miliona, a budowa skromnego stawu rybnego potrafi zaangażować wszystkie powiatowe urzędy na 5 lat. Zapewnie jeszcze niejeden artykuł o gminie Żarnowiec będziemy mieli okazję publikować.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze