(Żarnowiec) W niedzielę 31 sierpnia gmina będzie gospodarzem jubileuszowych XV Dożynek Powiatowych. Wójt Żarnowca Eugeniusz Kapuśniak i starosta zawierciański Rafał Krupa jako organizatorzy imprezy przygotowali bogaty program uroczystości dożynkowych. Czy jednak w gminie jest tak naprawdę bogato? Może są miejsca i ludzie, których gminni urzędnicy woleliby nie pokazywać. My odwiedziliśmy takie właśnie miejsce. Na obrzeżach gminy we wsi Otola (Kuwole) mieszka, a raczej wegetuje pan Włodzimierz. Jest kaleką od urodzenia, nie ma nóg i mieszka w rozpadającej się chacie, a utrzymuje z renty w wysokości - jak twierdzi - 600 złotych.
- Mam rencinę kilkaset złotych, jeszcze jakiś dodatek na opiekę czy na coś dadzą i to wszystko, czasami węgla przyniosą, trochę sąsiedzi pomogą, ale nie zawsze. Mam siostrę, ale starsza ode mnie koło 70, rzadko mnie odwiedza.
Obraz, jaki tam zastaliśmy był naprawdę straszny. Z drewnianej chatki wyczołguje się brudny, zarośnięty człowiek, którego wygląd i miejsce gdzie mieszka urąga człowieczeństwu. Pytamy go jak gmina się nim opiekuje?
- Mówię wam, dadzą trochę pieniędzy, co mi się należą chyba, a mnie cały bok boli, bo się przewróciłem, lekarza potrzebuję.
Pytamy, zatem w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, dlaczego ten człowiek tak wygląda i co robią, aby mu pomóc.
- Znany jest nam przypadek Pana Włodzimierza. Od lat mu pomagamy. On utrzymuje się z renty i dodatku pielęgnacyjnego. Kiedyś miał nawet samochód malucha dla niepełnosprawnych. Na bieżąco monitorujemy sytuację, zaglądamy do niego, opał kupujemy. Jest z nim problem, bo on nie chce naszej pomocy i sam sobie nie chce pomóc. My naprawdę się staramy robić co możemy i mamy dokumentację historii pana Włodzimierza. Wszystko to przez kolegów i alkohol się tak porobiło – mówi nam urzędniczka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żarnowcu.
Wójt gminy Eugeniusz Kapuśniak też sprawę zn,a jak twierdzi, od lat.
- Znam ten przypadek. To trudna sprawa. My, jako gmina staramy się mu pomagać jak możemy. On miał nawet kiedyś przed laty mieszkanie w Zawierciu, ale z tego, co wiem zrezygnował bądź zostało mu ono odebrane w następstwie zadłużenia. Staramy się pomagać rzeczowo, dajemy opał, bo obawiamy się, że pieniądze może przeznaczyć na alkohol. Jest mi przykro, że ten człowiek tak żyje, ale wobec jego postawy naprawdę niewiele więcej możemy zrobić choć będziemy się starać pomagać mu więcej- opowiada nam w rozmowie telefonicznej wójt Żarnowca.
Zapytaliśmy sąsiadów pana Włodzimierza jak on żyje, na co dzień i czy rzeczywiście gmina pomaga?
- Coś tam mu dają, a jak żyje? Tak wegetuje z dnia na dzień, nie chcę o tym więcej mówić – odpowiada nam zapytany o los pana Włodzimierza sąsiad, chcąc zostać anonimowy.
Wójt i gminni urzędnicy twierdzą, że sytuacja jest im znana od lat. Zapewniają, że pomagają jak mogą i niewiele więcej da się zrobić „bez zmiany postawy wobec postawy samego zainteresowanego”, ale jak jest naprawdę? Byliśmy u pana Włodzimierza dwa razy. Wyglądał tak samo – po prostu strasznie. Co ważne nie poczuliśmy od niego woni alkoholu, a jak twierdzą w gminie pije i to dużo. Był jednak głodny. Nie zauważyliśmy również w jego chatce wózka inwalidzkiego. Poruszał się czołgając. Co stanie się, gdy przyjdzie zima albo, kiedy nagle będzie potrzebował lekarza? Pytań jest cała masa. Odpowiedzi brak. Gmina może i pomaga i nawet ma na to stosowne dokumenty, ale fakt pozostaje faktem. Obraz, jaki zastaliśmy nie wymaga komentarza. Na początku wspomnieliśmy o dożynkach, jakie gmina i powiat organizują za parę dni w Żarnowcu. Pan Włodzimierz też kiedyś był rolnikiem, nawet jak twierdzi na specjalnym wózeczku pracował w polu, nadto jest mieszkańcem gminy i naszego powiatu. Co stałoby się, gdyby jakimś cudem pojawił się na uroczystościach 31 sierpnia? Ma prawo tam być tylko czy jego obraz nie zburzyłby pięknego wizerunku gminy i nie zawstydził zebranych gości? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam.
Marcin Wojciechowski
Napisz komentarz
Komentarze