Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 2 listopada 2024 22:21
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

ŚMIERDZI, CZY NIE?

(Poręba) Dosyć ostrą formę przybrało 14 maja spotkanie burmistrza Poręby z mieszkańcami dzielnicy Krzemienda. Głównym tematem stał się pobliski zakład, który zajmuje się produkcją mebli. Część mieszkańców narzeka, że w okolicy śmierdzi, a powodem miałby być dym wydobywający się z komina Limby. Właściciele firmy odpierają te zarzuty i twierdzą, że czują się oczerniani. Problem pozostaje nierozwiązany od lat i zdaje się, że spór przybiera na sile.
Podziel się
Oceń

Na miejscu wiele razy interweniowała straż miejska, ale zdaniem mieszkańców nie przynosiło to rezultatów, jak się okazuje strażnicy nie mają odpowiednich instrumentów do tego typu kontroli.

 

- Powiadamialiśmy straż miejską telefonicznie, przyjeżdżali i dawali się nabierać jak dzieci. Nigdy nie powąchali tych spalin lecących z wiatrem – mówi Mieczysław Machura z Krzemiendy.

 

- Wnuczka chodzi tu do szkoły i w czasie lekcji przy oknach zamkniętych wchodził smród – dodaje.

 

O sprawie od dawna wiedzą urzędnicy z porębskiego magistratu.

 

- Ponieważ jest ten problem, to działając zgodnie z prawem mogę tylko i wyłącznie zwrócić się do inspektora ochrony środowiska o przeprowadzenie niezapowiedzianej kontroli w tej firmie. Skieruję pismo do WIOS-iu – obiecywał burmistrz Poręby Ryszard Spyra.

 

W czasie spotkania podkreślana była konieczność zainstalowania na kominie firmy, lub na kominie sąsiada zakładu czujników pomiarowych.

 

- Moja mama i ojciec tutaj mieszkali i cały czas ten smród czuli – denerwował się ktoś z sali. Choć miejscowi podkreślają, że zakład jest potrzebny i daje miejsca pracy, to chcieliby kolejnej kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w tym miejscu.

 

W niektórych przypadkach Straż Miejska może pobierać próbki z paleniska za pomocą specjalnych urządzeń. Można się także zastanowić nad pobieraniem wymazów z komina i ich laboratoryjną kontrolą. - Czy kiedykolwiek popiół został zbadany? - pytali mieszkańcy Krzemiendy.

 

Podkreślają oni, że tylko niezapowiedziana kontrola mogłaby przynieść rozwiązanie całego problemu. - To wychodzi tak, jakbyśmy wszyscy byli zmówieni. Panie, nie da się oddychać – mówił do burmistrza Spyry któryś z mieszkańców.

 

Jedna z kobiet zaczęła z kolei mówić o dziwnym zjawisku, które zaobserwowała kiedyś wjeżdżając do Krzemiendy.

 

- To było coś w rodzaju smogu takiego angielskiego, w który wjechałam. Moja mama ma astmę sercową, nie możemy otworzyć okna z tej strony, nie możemy z tamtej strony – narzekała.

 

- W czasie godzin pracy szkoły tego dymu nie ma – powiedział nauczyciel szkoły i radny Gabriel Zieliński. Na pytanie mieszkańców przyznał, że kiedyś sam dzwonił do burmistrza w sprawie dymu.

 

PORĘBA TO NIE AFRYKA

 

Temat związany z zapachami na Krzemiendzie był także omawiany na sesji Rady Miejskiej w Porębie 25 maja. Od pewnego czasu nagrania z obrad dostępne są na stronie www.umporeba.pl.

 

- Burmistrz był u nas 14 maja, nie tylko ode mnie, czy Buchli (Kazimierz Buchla jest mieszkańcem Krzemiendy – przyp. red.) od wszystkich mieszkańców z pobliża Limby otrzymał wiadomość, że są truci – powiedział w czasie obrad Mieczysław Machura.

 

- Oprócz radnego Zielińskiego (Gabriel Zieliński - przyp. red.) nikogo nie zainteresowała ta sprawa. Jeżeli nie chcą radni zajmować się takimi problemami, to przynajmniej niech podejmą uchwałę zobowiązującą burmistrza żeby wystąpił do WIOŚ o „prawdziwą” kontrolę. Po pierwsze chodzi o montaż czujników na kominie, przy kominie lub na sąsiednich działkach, co jest stosowane w Afryce, nie wiem dlaczego w Porębie nie może to być zastosowane – mówi Machura.

 

- Jest tu radny, który pracował w zakładzie Limba, niech powie, co się robiło z odpadami z płyt meblowych – komentował w czasie sesji mieszkaniec, ale nikt mu nie odpowiedział.

 

- Większość ludzi nie jest w stanie z domu wyjść przez tę truciznę, czy Państwo mogą to zrozumieć? – apelował ze zdenerwowaniem.

 

M. Machura poinformował także, że jako inicjator na razie wycofał się z pomysłu zorganizowania referendum lokalnego w sprawie rozwiązania straży miejskiej. Zasugerował, że temat referendum w październiku będzie poszerzony dodatkowo o sprawę odwołania z funkcji burmistrza Poręby i rady miasta.

 

- Byłem dwa razy w ciągu czterech miesięcy u was. Jeżeli pan uważa, że może mieć pretensje do moich działań, to ja tego po prostu nie rozumiem. Zrobiłem wszystko, co do mnie należało – odpowiada Spyra.

 

- Skontaktowałem się z WIOŚ-iem. Czy to nie jest realizacja tego co mówię? Zawsze dotrzymuję słowa i teraz też dotrzymam, tylko proszę mi dać chwilę czasu – rzucił burmistrz.

 

LIMBA ODPOWIADA

 

- Najważniejsze jest to, że my nie mamy żadnego konfliktu z mieszkańcami. Nikt nie zgłaszał nam żadnego problemu, zarówno nasi sąsiedzi, jak i pracownicy pobliskiej szkoły. Nasza firma istnieje już od 27 lat i nigdy nie docierały do nas negatywne sygnały. Nie mieliśmy informacji o tym, że dzieci z pobliskiej szkoły są podtruwane. Natomiast od pewnego czasu zaczęła nas intensywnie nawiedzać straż miejska. Interwencje te są spowodowane telefonami, ale zawsze od tych samych dwóch osób – mówi właściciel Limby Zdzisław Dziechciarz.

 

Przedstawiciele zakładu meblarskiego zapewniają, że nie palą odpadami poprodukcyjnymi.

 

- Nasza firma przetrwała przez 27 lat, rozwijamy się, idziemy do przodu, korzystamy z dotacji unijnych. Dajemy miejsca pracy, płacimy podatki. Tymczasem atakują nas ludzie, dla których celem życia i radością jest niszczenie naszej firmy. To czysta ludzka zawiść i zazdrość – dodaje Aldona Turek córka pana Zdzisława i dyrektor handlowy w Limbie.

 

Rodzinny interes się rozwija, ale przedsiębiorcy mają już dość jak sami tłumaczą oczerniania i szkalowania:

 

- Prawda jest taka, że jątrzą tylko dwie osoby. Co jakiś czas mamy kontrole WIOŚ i straży miejskiej, jesteśmy szkalowani i oczerniani.

 

Sprawę tłumaczą również, jako wynik sporów, które sięgają poprzednich pokoleń.

 

- Dwaj inicjatorzy całego zamieszania - Kazimierz Buchla oraz Mieczysław Machura - podają irracjonalne argumenty wyssane z palca. Oskarżają nas o korupcję, że mamy spalarnię odpadów, że przyjeżdżają do nas transporty z odpadami z całej okolicy, które my spalamy. Nie można czegoś takiego od tak po prostu rzucić w eter, oczerniać i pomawiać– zaznacza A. Turek.

 

- Musielibyśmy mieć do takiej spalarni jakieś specjalne instalacje i urządzenia. W ubiegłym sezonie grzewczym mieliśmy 18 kontroli straży miejskiej oraz 4 kontrole WIOŚu. W listopadzie ubiegłego roku były aż trzy interwencje straży miejskiej w jeden dzień, ponieważ pan Machura zażądał ewakuacji pobliskiej szkoły. Żadna z tych kontroli nie wykazała spalania odpadów – dodaje Z. Dziechciarz.

 

- Ponieważ panowie Buchla i Machura oskarżali nas o skażenie gleby przyjechała kontrola WIOŚ i pobrała próbki ziemi. Okazało się jednak, że próbki zostały pobrane nie z tego miejsca, które usatysfakcjonowałoby tych dwóch panów. Pobrano kolejne próbki, z innego miejsca, przez pracowników specjalistycznego laboratorium w Częstochowie. Stwierdzono ponownie, że nie ma skażenia gleby. Sami mamy tutaj działkę i uprawiamy pomidory i inne warzywa, które potem zjadamy – tłumaczą właściciele LIMBY.

 

W ich odczuciu działalność firmy jest utrudniana. - Nie wykluczamy, że wystąpimy na drogę prawną, chodzi o szykanowanie, nękanie i pomówienia. O wszystkim dowiadujemy się od ludzi postronnych – przyznaje Aldona Turek.

 

WYCOFALI WNIOSEK Z URZĘDU

 

- Zaplanowaliśmy na ubiegły rok wymianę kotła centralnego ogrzewania. Jestem osobą postępową, trzeba stosować nowości. Chciałem zainstalować kocioł zasilany biomasą, bo obecnie palimy drewnem i węglem, ale to kłopot, bo drewno trzeba magazynować na zewnątrz. Podjąłem decyzję, że jeden z budynków zaadoptujemy na kotłownię i kupimy nowoczesny kocioł oraz silos na magazynowanie biomasy. Łączny koszt inwestycji, to około 450 tysięcy złotych, ale na montaż silosa konieczne jest pozwolenie na budowę. Złożyłem więc wniosek do Urzędu Miasta w Porębie o uzyskanie warunków zabudowy. Mielibyśmy ekologiczną kotłownię, byłaby to inwestycja w środowisko, częściowo sfinansowana z dotacji. Natomiast, panowie Buchla i Machura, po otrzymaniu informacji o naszych planach, okłamywali mieszkańców naszej dzielnicy, że spalanie biomasy jest szkodliwe dla otoczenia, dając im do podpisania listę, która miała na celu powstrzymanie całej inwestycji. Wiele z tych osób, które podpisały się na tej liście nie są naszymi bezpośrednimi sąsiadami, nie mieszkają w Porębie, a nawet w Polsce. Ponadto, pan Machura napisał pisma do szeregu różnych instytucji domagając się interwencji z ich strony, argumentując to tym, że przedmiotowa inwestycja będzie stanowić zagrożenie dla zdrowia mieszkańców oraz dzieci uczęszczających do pobliskiej szkoły podstawowej nr 3, ponieważ jest szkodliwa dla środowiska. Czy tym dwóm mieszkańcom naprawdę chodzi o ochronę środowiska? Myślę, że osoby te zamiast pisać do różnych instytucji i przekonywać ich oraz sąsiadów, że spalanie biomasy jest szkodliwe powinny się raczej udać do lekarza o właściwej specjalizacji – komentuje Z. Dziechciarz.

 

- W związku z zaistniałą agresją tych osób po tym jak zostali poinformowani o naszej decyzji dotyczącej ekologicznej inwestycji, widząc jak utrudniane i przesuwane w czasie będzie wykonanie planowanej inwestycji - wycofaliśmy wniosek. Kupiliśmy nowy kocioł i wymieniliśmy wkład kominowy. Palimy dalej tradycyjnie drewnem i węglem i nadal dymimy, bo nie mamy innego wyjścia – wspomina Z. Dziechciarz.

 

Według właścicieli LIMBY ich odpady są ewidencjonowane i przekazywane zgodnie z przepisami i nie stwarzają zagrożenia dla okolicznych mieszkańców i całej dzielnicy.

 

- Nie mamy toksycznych odpadów. Odpady musimy ewidencjonować, co roku przekazujemy sprawozdania do Urzędu Marszałkowskiego. Prowadzimy ich ewidencję i musimy mieć kartę przekazania, z tego jesteśmy rozliczani w czasie każdej kontroli – dodają przedsiębiorcy.

 

- Tak wyglądają zdjęcia dachów naszych sąsiadów zimą, oni też dymią. Ponieważ nasza firma posiada obecnie nowoczesny kocioł, proces rozpalania, a tym samym dymienia trwa od 7 do 11 minut. Nasz dym nie różni się od dymów z prywatnych domów tyle, że prywatnych domów nikt nie kontroluje. Czy my też mamy interweniować nasyłając kontrole na naszych sąsiadów? Ludzie muszą sobie napalić, rozumiemy to – komentują przedstawiciele zakładu i pokazują zdjęcia kominów swoich sąsiadów podczas palenia.

 

Czy zamontują państwo czujniki na kominie?– pytaliśmy.

 

- Jeżeli reszta mieszkańców także zamontowałby sobie takie czujniki, to my również się zgodzimy. Kupujemy węgiel z atestem i takim węglem też palimy. Żaden z prywatnych domów nie jest tak kontrolowany. Prowadzenie firmy nie jest proste – dodaje Zdzisław Dziechciarz.

 

Mieszkańcy narzekają na smog. - W ubiegłym roku, ktoś wypalał trawy i cała droga została zadymiona. Samochody się zatrzymywały, bo nie dało się przejechać. Na podwórku nie dało się wystać. Wtedy nikt z naszych sąsiadów nie zawiadomił straży miejskiej – tłumaczą przedsiębiorcy. - Dlaczego nasi sąsiedzi, którzy również obserwowali tę sytuację, nie zareagowali? – pytają.

 

W styczniu tego roku M. Machura wysłał pismo do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

 

- Obecnie właściciel wystąpił o wydanie decyzji o ustalenie warunków zabudowy dla nowej inwestycji na tej samej działce obejmującej zmianę sposobu użytkowania pomieszczenia magazynowego na kotłownię wraz z montażem komina systemowego o średnicy 300 mm oraz silosa na biomasę o wymiarach 11 metrów wysokości i średnicy 4600 mm, pojemności 140 m3, co spowoduje zwiększenie wydzielania trujących zanieczyszczeń – czytamy w piśmie.

 

Machura podkreśla również, że rzeczywiście pod pismem sprzeciwu wobec niedoszłej inwestycji firmy podpisała się osoba, która na co dzień mieszka w Londynie. - Moja córka przyjeżdża bardzo często do kraju. Kiedy składała podpis była w Polsce, w Porębie. Czy przyjeżdżając do domu powinna wąchać wątpliwej jakości zapachy? Już kilka domów w okolicy stoi pustych – komentuje Machura.

 

SZEREG KONTROLI…

 

Według danych porębskiego urzędu kontrole posesji przy ul. Górnośląskiej 11, w zakresie podejrzenia spalania odpadów produkcyjnych, prowadzone były przez Straż Miejską w Porębie od listopada 2012 roku.

 

W 2012 roku kontrole odbyły się dwukrotnie, w 2013 roku czterokrotnie, w 2014 roku siedmiokrotnie, w 2015 roku pięciokrotnie (stan na 5 maja 2015 roku). Nie potwierdzono spalania odpadów w piecu c.o.

 

Do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach 1 czerwca wysłaliśmy zapytania w sprawie porębskiego zakładu. Prosiliśmy o wskazanie, w jakim okresie czasu przeprowadzona została ostatnia kontrola WIOŚ na terenie firmy Limba, zlokalizowanej w Porębie przy ul. Górnośląskiej 11. Chcieliśmy także przekazania wyników tej kontroli. - Ile takich kontroli przeprowadzili Państwo w ostatnich latach? – dopytywaliśmy.

 

- W odpowiedzi na pytanie dotyczące kontroli WIOŚ w P. P. H. U. „LIMBA” zlokalizowanej w Porębie przy ul. Górnośląskiej 11 informuję, że w związku z interwencjami wpływającymi do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach dotyczącymi uciążliwości związanych z działalnością ww. Zakładu WIOŚ Katowice Delegatura w Częstochowie w roku 2014 przeprowadził dwie kontrole przedmiotowego Zakładu (pierwszą w miesiącu lipcu i drugą w miesiącu grudniu). Powyższe kontrole każdorazowo były prowadzone w trybie kontroli interwencyjnych bez uprzedniego zawiadomienia P. P. H. U. „LIMBA” Zdzisław Dziechciarz o zamiarze podjęcia działań kontrolnych. Termin kontroli przeprowadzonej w lipcu 2014 r. wynikał ściśle z obowiązku dochowania terminów rozpatrzenia sprawy wynikających z zapisów kodeksu postępowania administracyjnego. Wniosek o podjęcie działań przez WIOŚ wpłynął do tut. Inspektoratu w maju 2014 r. Ponadto w przedmiotowej interwencji podnoszone było również podejrzenie zanieczyszczenia gleby w sąsiedztwie Przedsiębiorstwa. W trakcie działań kontrolnych zostały pobrane próbki gruntu na działkach zlokalizowanych w sąsiedztwie zakładu. Uzyskane wyniki badań nie wykazały przekroczeń standardów jakości gleby. Nie stwierdzono również spalania odpadów oraz śladów mogących świadczyć o takiej działalności. Ponowna kontrola Zakładu w miesiącu grudniu, wynikająca z dalszych interwencji zgłaszanych do WIOŚ, nie potwierdziła podnoszonych zarzutów spalania odpadów poprodukcyjnych w posiadanych przez P.P.H.U. „LIMBA” kotłowniach. W pomieszczeniach kotłowni nie stwierdzono magazynowania odpadów (w tym odpadów poprodukcyjnych), jak również śladów prowadzenia takich działań. Spalania odpadów nie stwierdzono również po otwarciu drzwi zasypowych kotłów. Ponadto w trakcie kontroli ustalono, że Przedstawiciele Straży Miejskiej w Porębie, wielokrotnie w okresie wcześniejszym, dokonywali oględzin kotłowni - co znajduje odzwierciedlenie w notatkach przedłożonych przez Przedsiębiorstwo „LIMBA”, z których to notatek jednoznacznie wynika, że w Przedsiębiorstwie tym nie miało miejsca spalanie odpadów – czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez Rafała Radeckiego, kierownika Działu Inspekcji Delegatury WIOŚ w Częstochowie.

 

NIE SKŁADAJĄ BRONI

 

Mieczysław Machura zaznacza, że cała sprawa ciągnie się od 1998 roku. Nie zgadza się także z wynikami kontroli. W rozmowie z nami przyznaje, że odpadów spalać nie wolno nikomu. - Na spotkaniu z burmistrzem było wiele osób i to nie jest tak, że tylko my interesujemy się problemem – komentuje mieszkaniec.

 

Do tej pory żadna kontrola nie wykazała, żeby firma spalała odpady poprodukcyjne. - Próbki gleby zostały pobrane tylko z pół położonych na południe od zakładu, pomimo że wiatry północne prawie w ogóle nie występują – czytamy w piśmie skierowanym w sierpniu ubiegłego roku do Wojewody Śląskiego w Katowicach przez Mieczysława Machurę.

 

– Byłem zdziwiony sposobami kontroli prowadzonymi przez straż miejską. Na węch trudno oceniać spaliny. Według informacji uzyskanej z referatu gospodarki zabrakło analizy spalin, analizy sadzy. Uważam, że by uciąć wszelkie spekulacje takie badania powinny zostać przeprowadzone. Prześledzę całą dokumentację w tym zakresie – mówił w rozmowie telefonicznej wiceprzewodniczący rady w Porębie Grzegorz Gąska, który obiecuje, że sprawie będzie się przyglądał.

 

Nie ulega wątpliwości, że opisywany przez nas spór jest bardzo złożony. Jeżeli, ktoś posiada ważne informacje dotyczące tej sprawy prosimy o kontakt z naszą Redakcją, wszelkie spostrzeżenia można kierować na adres: ppalega@kurierzawierciański.pl

 

Monika Polak-Pałęga

 

 


ŚMIERDZI, CZY NIE?

ŚMIERDZI, CZY NIE?


Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: TPZJMTreść komentarza: Pan Redaktor nie odpowiedział, czy złożył zawiadomienie, ale skoro umieścił taki tekst na 1 stronie gazety więc może warto poprosić CBA o weryfikację tych informacji. Niczego nie można przesądzać ale czytając Prezesa Michala Szemla w mediach społecznościowych może warto spróbować ?Data dodania komentarza: 1.11.2024, 17:32Źródło komentarza: NASI INFORMATORZY: TEN PRZETARG MOŻE WYGRAĆ TYLKO JEDNA FIRMA!Autor komentarza: A.Treść komentarza: Co za żałosny szmatławy artykulik. Co się stało z rzetelnością dziennikarską.Data dodania komentarza: 31.10.2024, 22:42Źródło komentarza: KOBIETA POSTRZELONA W PLECY. POLICJA SZUKA STRZELCA. ZABEZPIECZONO BROŃ CZTERECH MYŚLIWYCHAutor komentarza: Władek OTreść komentarza: Nikt ich nie kontroluje, strzelają do wszystkiego co się rusza, nie przechodzą badań lekarskich, to klika chroniona przez pis, kościół i PSL, zarabiają grube pieniądze na tzw. walce ASF (dopłaty).Data dodania komentarza: 31.10.2024, 11:26Źródło komentarza: KOBIETA POSTRZELONA W PLECY. POLICJA SZUKA STRZELCA. ZABEZPIECZONO BROŃ CZTERECH MYŚLIWYCHAutor komentarza: SzelmaTreść komentarza: Jeżeli Pan Mazanek ma rację w sprawie ustawienia przetargu to czy zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestepstwa ? Przecież jest taki obowiązek w przypadku wykrycia nieprawidłowości.Data dodania komentarza: 30.10.2024, 16:53Źródło komentarza: NASI INFORMATORZY: TEN PRZETARG MOŻE WYGRAĆ TYLKO JEDNA FIRMA!Autor komentarza: BobMars39Treść komentarza: Powiem tak-jeżdżę autobusami już kilkanaście lat. Byłbym za odpłatnymi kursami gdyby ktoś dał gwarancję poprawy usług. Zimą ogrzewane autobusy (przynajmniej pierwsze kursy) a latem klimatyzacja (a nie: otwórzcie sobie okno). tandardy zachowania dla wszystkich kierowców! I możliwość zmiany godzin odjazdu niektórych autobusów (w końcu to dla pasażerów jest komunikacja miejska). Słuchajcie ludzi i bierzcie przykład od innych. Powodzenia.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 18:13Źródło komentarza: Bezpłatna komunikacja. Czy eksperyment się udał?Autor komentarza: ZawiercianinTreść komentarza: Jeszcze trochę i po mieście będą jeździć prywaciarze 30 letnimi kopciuchami i bilet będzie kosztował 9 zł .Data dodania komentarza: 25.10.2024, 23:15Źródło komentarza: Bezpłatna komunikacja. Czy eksperyment się udał?
Reklama
Reklama