(Zawiercie) Paulina Kasander z trudem mówi o tym, co przytrafiło się jej 3 września. Było już po 18.00, gdy jej dwie córki (8-letnia Nadia i 3-letnia Maja) uległy wypadkowi w łazience. Dzieci na skutek upadku rozbiły sobie głowy. Kobieta postanowiła szukać pomocy na Izbie Przyjęć Szpitala Powiatowego w Zawierciu…
- Dzieci były kąpane. Gdy młodsza wychodziła z brodzika poślizgnęła się na mokrych kafelkach i uderzyła głową o rant. Zawinęłam dziecko w ręcznik. Podałam rękę starszej żeby wyszła, a gdy obróciłam się do młodszej córki, to ta starsza także się poślizgnęła – mówi Paulina Kasander.
Kobieta opowiada o tym, że krwi było dużo, zaczęła przy pomocy ręczników uciskać rany. – Jak zobaczyłam, że krew dosyć mocno płynie po plecach, pierwsze co pomyślałam, to że trzeba te rany będzie zszyć. U starszej, patrząc na ranę, było widać tkankę tłuszczową - mówi kobieta.
Na Izbę Przyjęć Szpitala Powiatowego w Zawierciu z dziećmi zawiózł ją sąsiad.
- Wyszedł lekarz, powiedział że niestety on się dziećmi nie zajmuje, i że muszę jechać z dziećmi do Sosnowca. Zapytał się, co się stało. Wytłumaczyłam, że córki upadły i uderzyły głowami w kafelki. Lekarz stwierdził, że muszę jechać do Sosnowca, bo prawdopodobnie będzie potrzebna tomografia. I to było wszystko – dodaje pani Paulina.
TRZEBA ŁAPAĆ OKAZJĘ
- Zapytałam o transport i pan doktor stwierdził, że karetki nie ma, ale on coś załatwi. Wszedł z powrotem do gabinetu zabiegowego. Po około 10 minutach wyszedł i stwierdził, że pojadę razem z panem, który był na „zabiegówce” z synem – mówi Kasander.
W wolnym tłumaczeniu kobieta i jej dzieci do Sosnowca miały dojechać transportem innego pacjenta, korzystając z jego uprzejmości.
- Mieliśmy jechać z innym pacjentem, jego prywatnym samochodem – dodaje.
Jak relacjonuje, ran dziewczynek nikt w Zawierciu nie opatrzył. -Nie uzyskaliście żadnej pomocy? – pytamy.
- Kompletnie żadnej – dodaje Paulina Kasander.
Po wszystkim kobieta zgłosiła się o pomoc już do zawierciańskiej prokuratury.
- Zawiadomienie od kobiety trafiło do Prokuratury Rejonowej w Zawierciu. Dotyczy kwestii narażenia dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia – tłumaczy Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Obecnie sprawą zajmuje się Komenda Powiatowa Policji w Zawierciu. Zostanie przeprowadzone postępowanie sprawdzające, od którego będzie zależało, czy wszczęte zostanie dochodzenie.
14 września do Marka Walewskiego, który pełni obowiązki dyrektora szpitala wysłaliśmy kilka pytań. Chcieliśmy wiedzieć między innymi, jakiej pomocy udzielono dzieciom, czy rany zostały opatrzone? Z jakich względów szpital nie zapewnił transportu dzieci z Zawiercia do szpitala w Sosnowcu? Czy szpital zapewnia pacjentom powiatu zawierciańskiego odpowiednią liczbę karetek?
- W odpowiedzi na zapytania przesłane drogą elektroniczną informację, iż w dniu 3.09.2015 r. do Izby Przyjęć Szpitala Powiatowego w Zawierciu zgłosiła się Paulina Kasander z dwójką dzieci, które doznały urazu głowy. W Izbie Przyjęć dyżur pełnił lekarz zatrudniony przez spółkę „Orto – Jura”, która ma podpisaną umowę na świadczenie usług medycznych w zakresie chirurgii urazowo – ortopedycznej, całodobowo w Izbie Przyjęć. W dniu 9.09.2015 uzyskaliśmy pisemną skargę Pani Pauliny Kasander na niewłaściwe postępowanie lekarza Izby Przyjęć z dnia 3.09.2015r. Z uwagi iż rozmowa z lekarzem dyżurnym nie wyjaśniła postępowania lekarza, zwróciliśmy się do Prezesa Spółki „Orto – Jura” o wyjaśnienie okoliczności zdarzenia zgłoszonego w skardze Pani Pauliny Kasander. W załączeniu wyjaśnienie Prezesa Spółki „ Orto – Jura”. W uzupełnieniu do punktu 4 i 5 informuję, że Szpital zapewnia odpowiednią ilość karetek dla pacjentów powiatu zawierciańskiego. Obecnie dla Szpitala Powiatowego w Zawierciu usługi transportu medycznego świadczy firma MAG – MED wyłoniona w drodze przetargu – napisał Sławomir Milka, pełniący obowiązki Dyrektora Szpitala do spraw lecznictwa.
„Orto-Jura” uzyskała pisemne wyjaśnienia od lekarza dyżurującego na Izbie Przyjęć.
- Wynika z niego, iż wbrew twierdzeniom pani Kasander lekarz udzielił świadczeń medycznych dzieciom. Zebrał od matki wywiad oraz dokonał oceny ich stanu zdrowia. U dzieci nie wystąpiła utrata przytomności, nie nastąpiły nudności lub wymioty. Dzieci pozostawały w logicznym kontakcie, miały równe źrenice oraz brak urazów narządu ruchu. Występujący u dzieci izolowany uraz głowy wymagał zaopatrzenia przez lekarza z zakresu chirurgii dziecięcej. Najbliższą jednostką medyczną udzielającą tego typu świadczeń jest Centrum Pediatrii w Sosnowcu-Klimontowie – czytamy w odpowiedzi spółki „Orto-Jura” do Sławomira Milki.
- Stan zdrowia dzieci nie stanowił wskazań do transportu karetką. Z rozmowy z panią Kasander wynikało, że nie posiada ona transportu własnego, który umożliwiłby jej przewiezienie dzieci w trybie natychmiastowym do Sosnowca. Z pobudek czysto ludzkich, lekarz dyżurny postanowił pomóc pani Kasander – czytamy w dalszej części.
Podczas zaopatrywania złamania innego dziecka, które z ojcem własnym transportem miało być przewiezione do Sosnowca, lekarz zapytał, czy ojciec opatrywanego dziecka mógłby również zabrać panią Kasander z dziećmi. Ojciec pacjenta zgodził się.
- Przy tej rozmowie pani Kasander nie była obecna, stąd być może jej błędna ocena, że mężczyzna ten był całą sytuacją zaskoczony. Lekarz dyżurny podkreślał, że nie mógł zabezpieczyć urazu głowy dzieci nie tylko z uwagi na brak specjalizacji w zakresie chirurgii dziecięcej, ale również ze względu na brak czystego pomieszczenia w chwili zgłoszenia wobec zaopatrywania innego pacjenta. (…) Po przeanalizowaniu wyjaśnień lekarza dyżurnego w kontekście informacji zawartych przez panią Paulinę Kasander w skardze, spółka uznała, iż zapewne intencją działania lekarza dyżurnego było spowodowanie, aby dzieci jak najszybciej trafiły do specjalistycznej jednostki, skracając tym samym ich ból i cierpienie. Niestety, ten pośpiech w działaniu lekarza skutkował brakiem nie tylko zabezpieczenia tymczasowego ran dzieci na czas transportu, ale i powierzchownym ich badaniem – czytamy w dalszej części wyjaśnień.
O finale tej sprawy będziemy informować, gdy swoją ocenę wystawi prokuratura. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze