(Podzamcze) W miniony weekend doszło do kolejnej tragedii na jurajskich skałkach. W czasie wspinaczki na Górę Birów zginęła 64–letnia mieszkanka Mikołowa. Jak udało nam się dowiedzieć w kwietniu br. ta sama kobieta spadła podczas wspinaczki na skałę Adept. Wówczas upadek zakończył się urazem kręgosłupa, tym razem turystka nie miała tyle szczęścia. Mimo natychmiastowej reanimacji, kobiety nie udało się uratować.
7 kwietnia kobieta spadła podczas wspinaczki z wysokości 10 metrów. Poszkodowana z urazem kręgosłupa trafiła wtedy na SOR w Zawierciu.
- Możemy mówić o dużym szczęściu. Upadek z tej wysokości mógł zakończyć się tragicznie - tak wówczas komentował wypadek naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR Robert Pilarczyk.
Jak się okazało, tamto zdarzenie nie zniechęciło mieszkanki Mikołowa do wspinaczki. 64- latka w sobotę 10 września postanowiła wspiąć się na Górę Birów. Po godzinie 15.00 dyżurny Grupy Jurajskiej GOPR otrzymał zgłoszenie, że osoba wspinająca się na Górę Birów upadła na ziemię i jest nieprzytomna.
- Po przybyciu na miejsce zastaliśmy kobietę leżącą pod skałą. Towarzyszące jej osoby prowadziły już reanimację. Podpięliśmy poszkodowaną do defibrylatora, kilka minut później na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Na miejsce przyleciało także Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niestety kobiety nie udało się uratować – przekazał nam naczelnik GJ GOPR.
Jak tłumaczą ratownicy, podczas przygotowywania się do zjazdu coś poszło nie tak.
- Ta pani wypięła się ze wszystkich zabezpieczeń, zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego wypadku – wyjaśnia Pilarczyk. Sprawą zajmie się teraz prokuratura. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze