(Zawiercie) Dopiero w środę 7 grudnia przywrócono ruch pociągów na drugim torze, na odcinku Zawiercie – Myszków, po tym, jak 2 grudnia w pobliżu stacji Myszków – Światowit zderzyły się pociągi towarowe. Do zdarzenia doszło o godzinie 4.30 . W tył stojącego pociągu przewożącego mazut, najechał pociąg towarowy z węglem. Żaden ze składów się nie wykoleił, ale ruch na odcinku Zawiercie – Poraj został całkowicie wstrzymany. Przy usuwaniu skutków wypadku pracowało 26 jednostek straży pożarnej. Lekko ranny został maszynista składu z węglem, ale jego obrażenia nie były groźne. Po południu wznowiono ruch pociągów z Poraja do Myszkowa. Jednak na odcinku Myszków – Zawiercie do soboty wieczorem (3 grudnia) kursowała tylko autobusowa komunikacja zastępcza. Pasażerowie mieli nie lada problem, aby przedostać się do pracy czy na uczelnię. Czy w tej sytuacji zawinił człowiek, czy mechanizm kolejowy, to wykaże policyjne śledztwo.
- O godz. 4:30 na trasie Myszków - Zawiercie, pociąg towarowy relacji Jaworzno Szczakowa - Ełk najechał na tył pociągu relacji Trzebinia - Wróblin Głogowski z ładunkiem - 16 cystern z olejem opałowym. Ranny został maszynista z pociągu relacji Jaworzno Szczakowa – Ełk –komentował kilka godzin po zderzeniu Karol Jakubowski, z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
- W składzie pociągu towarowego z cysternami uszkodzeniu uległo 6 wagonów, z czego ostatnia cysterna uległa rozszczelnieniu. Z niej na torowisko i nasyp kolejowy wyciekła substancja ropopochodna. Strażacy przepompowali substancje z 4 uszkodzonych wagonów cystern – mówi kpt. Mariusz Szczepański, rzecznik prasowy KP PSP w Myszkowie.
Maszyniści oraz dróżniczka od razu zostali przebadani na obecność alkoholu. Wszyscy byli trzeźwi. Z relacji osób obecnych na miejscu wynika, że maszynista, który przewoził mazut chwilę po zdarzeniu mówił, iż zaniepokoiły go sygnały wysyłane przez semafor. Światła często się zmieniały. Co tak naprawdę było powodem katastrofy, wykaże policyjne śledztwo.
Kilka godzin po zdarzeniu, kiedy mieszkańcy chcieli dostać się do pracy czy szkoły, na dworcach panowało spore zamieszanie. - W piątek rano musiałam się dostać z Myszkowa do Zawiercia pociągiem. Przed wyjściem z domu oczywiście już słyszałam o tym zderzeniu pociągów, co się zdarzyło nad ranem. Nie wiedziałam czy i jak jeżdżą pociągi, więc poszłam na dworzec sugerując się rozkładem jazdy. Okazało się, ze do Zawiercia kursują zastępcze autobusy. Ruszyliśmy, gdy zebrało się kilku pasażerów. To było kilka minut przed godziną 10, za jakieś 15 minut wg rozkładu powinien być pociąg w kierunku Zawiercia, więc współczuję tym, którzy o równej 10 przyszli na dworzec i się okazało, że autobus ruszył już kilka minut wcześniej. Ale konduktor w autobusie nam tłumaczył, że jest zamieszanie i nic wg rozkładu nie kursuje - ani pociągi, ani te zastępcze autobusy. Autobus podjeżdżał na każdą stację po drodze do Zawiercia, o tej godzinie czasami tylko jedna osoba czekała na peronie. Ale autobus po każdego przyjechał – opowiada Edyta, która tego dnia próbowała dojechać do pracy w Zawierciu.
Na odcinku Myszków - Zawiercie - Myszków pociągi zaczęły kursować jednym torem w sobotę wieczorem (3 grudnia). Ruch na drugim torze został wznowiony dopiero o godz. 9.00 w środę, 7 grudnia. - Ruch pociągów na trasie Katowice – Częstochowa odbywa się bez zakłóceń. Kolejarze uporządkowali teren po zdarzeniu. Komisja powołana przez PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. ustala przyczyny zdarzenia. Wszystkie linie kolejowe są pod stałym monitoringiem służb PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.- mówi Jacek Karniewski, z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. (ek)
Napisz komentarz
Komentarze