Prowadzeniem sklepu zajmował się Jan Zamora wraz z żoną oraz wspólnikiem. O problemach występujących pomiędzy właścicielami sklepu a spółdzielnią oraz lokalnymi władzami pisaliśmy już kilkukrotnie na naszych łamach. Ponad rok temu opisywaliśmy, jak na początku 2014 roku ówczesny prezydent miasta Ryszard M. (który obecnie jest oskarżony o korupcję) wydzierżawił część placu przed „Kmicicem” przedsiębiorcy, który w tym miejscu miał prowadzić strzeżony parking. Jan Zamora oceniał, że jest to działanie przeciwko niemu, bowiem sklep bez dojazdu i miejsca do parkowania, straci klientów. Pojawiły się wówczas również podejrzenia ze strony J. Zamory, że działania ówczesnego prezydenta były zemstą polityczną - przypomnijmy, że Jan Zamora to były radny powiatowy, który chciał w drodze referendum odwołać prezydenta Macha.
UMOWA NAJMU: WYGASŁA, CZY WCIĄŻ OBOWIĄZYWAŁA?
Właściciele sklepu (czyli Kmicic B. Zamora i J.M. Wnuk Spółka Jawna) wynajęli lokal od Spółdzielni Mieszkaniowej „Zawiercie” na okres 10 lat. Jak wyjaśnia Spółdzielnia, po upływie tego czasu umowa wygasła i dłużej nie obowiązywała. Jednak Jan Zamora w rozmowie z nami tłumaczył, że sytuacja przedstawiała się zgoła inaczej. - W umowie było zapisane, że jeżeli my pół roku przed wygaśnięciem umowy złożymy wniosek o jej przedłużenie, to umowa zostanie przedłużona na kolejny okres. I my złożyliśmy taki wniosek w odpowiednim terminie - opisywał Jan Zamora.
W związku z tym, że właściciele sklepu nie opuścili lokalu, SM „Zawiercie” skierowała do sądu sprawę o eksmisję. Krótko po tym właściciele „Kmicica” zwrócili się do sądu o ustanowienie stosunku najmu. Z relacji Jana Zamory wynika, że w powyższa sprawa była rozpatrywana przez sąd trzykrotnie. Jak nam przekazał, za pierwszym i drugim razem sąd pierwszej instancji uznał, że umowa najmu nadal obowiązuje. J. Zamora wyjaśniał, że spółdzielnia wówczas się odwoływała, a sąd drugiej instancji - również dwukrotnie - powtarzał decyzję sądu pierwszej instancji. Sprawa skończyła się odmiennie za trzecim razem, gdy sąd drugiej instancji uznał, że umowa najmu jednak przestała obowiązywać.
- (...) Sąd argumentował, że musi być wola dwóch stron do zawarcia (dalszej umowy najmu - przyp. red.). Ale było w umowie napisane, że nie musi być żadnej woli, tylko my składamy wniosek i ta umowa zostanie przedłużona - mówił Jan Zamora.
W oświadczeniu, które wydała Spółdzielnia Mieszkaniowa „ Zawiercie”, zarząd krótko wyjaśnia sprawę o eksmisję. - Po zakończeniu 10 letniego okresu najmu umowa wygasła, ale, niestety, najemcy wezwani do dobrowolnego opróżnienia, opuszczenia i zwrotnego przekazania lokalu do dyspozycji spółdzielni, lokalu nie przekazali. W tym stanie rzeczy spółdzielnia, aby odzyskać lokal, zmuszona była wystąpić do sądu z pozwem o eksmisję. Po dwuletnim postępowaniu sądowym sąd orzekł eksmisję z lokalu i nakazał wydać go właścicielowi, czyli spółdzielni - wyjaśniała Krystyna Olesińska, pełnomocnik zarządu ds. organizacyjno-samorządowych.
CO DALEJ Z „KMICICEM”?
Właściciele sklepu mieli opuścić lokal do końca marca br., jednak „Kmicic” został zamknięty kilka miesięcy przed wyznaczonym terminem. Jak wyjaśniał J. Zamora, przyczyną wcześniejszego zamknięcia było odejście z pracy pracownic ze stoiska mięsnego: - 7 listopada (2016 roku - przyp. red.) była ta ostatnia rozprawa. Do końca marca mieliśmy termin, ale musieliśmy zakończyć działalność wcześniej, bo odeszły pracownice ze stoiska mięsnego, cała zmiana! Już praktycznie niemożliwe było, żeby sklep funkcjonował. My właściwie bazowaliśmy na mięsie, wędlinach - to przyciągało tutaj klientów, to było nasze sztandarowe stoisko. (...) Nie dziwię się (pracownicom - przyp. red.) - wiadomo jak jest na rynku. Ktoś im zaproponował pracę, no to odeszły, bo wiedziały, że tu i tak nie ma perspektyw, żeby to pociągnąć dłużej.
Zamknięcie sklepu to koniec pracy dla 30 osób - 28 pracownic i 2 kierowców. Jak opowiadał Jan Zamora, wśród pracownic były także kobiety samotnie wychowujące dzieci. Zamora zaznaczył również, że zamknięcie sklepu może mieć też wpływ na lokalnych kooperantów, np. piekarnie. Niewykluczone, że likwidacja „Kmicica” i związane z tym mniejsze zamówienia u okolicznych przedsiębiorców pociągną za sobą dalsze zwolnienia - jak mówił w rozmowie z nami J. Zamora, otrzymał on informacje o tym, że nie wiadomo, czy nie dojdzie do pojedynczych zwolnień w pobliskiej piekarni oraz hurtowni mięsnej.
Właściciele nie mają w planach otwarcia „Kmicica” w nowej lokalizacji, bo - jak wyjaśnia Jan Zamora - w przypadku sklepu ważne jest miejsce, w którym się znajduje. Przeniesienie nie gwarantuje dalszego powodzenia. - Sklep tylko w tym miejscu funkcjonuje, a gdzie indziej jak się przeniesie, to już nie będzie działał. To nie jest fabryka, że przenosimy i produkcja idzie dalej, taśmę się przenosi i produkuje się dalej - komentował Jan Zamora.
- Bardzo dobrze firma prosperowała, ale oni już nam zaczęli przeszkadzać około trzech lat temu. Jak zaczęli przeszkadzać, to obroty jednak spadały. Jak się zagrodzi parking i klient musi targać ciężkie zakupy 200 metrów, to podjedzie sobie do innego sklepu i wrzuci zakupy od razu do samochodu - wspominał J. Zamora przywołując temat parkingu wydzierżawionego prywatnemu przedsiębiorcy.
KONIECZNE REMONTY - KTO JE WYKONA?
Obie strony są zgodne w jednej kwestii - remontu lokalu, który jest konieczny zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynku. Jan Zamora mówił o braku zaangażowania spółdzielni przez kilka minionych lat oraz dużych kosztach ewentualnego remontu.
- Tutaj było strasznie zimno. Parę razy rozerwało kaloryfery. My w czynszu przez te dwanaście lat dużo zapłaciliśmy spółdzielni, a mimo to np. nie ocieplili budynku. (...) Cztery razy nam rozerwało kaloryfery, rury, raz nas zalało. Kiedyś w nocy ochrona dzwoniła, że mają sygnał włamania, ale obejrzeli na miejscu i nic nie było widać, żeby się coś działo. Przyszedłem, a tam z tyłu rozerwało kaloryfer, bo mrozy były wtedy i cały sklep był w wodzie. Zadzwoniłem do pracownic, które mogły przyjść, w niedzielę do północy wodę wylewaliśmy. (...) Jak remanent robiliśmy w Sylwestra, to na sklepie było kilka stopni ciepła, ale oni (spółdzielnia - przyp. red.) nic nie zrobili. Ja tam pisałem, żeby coś zrobili, bo przecież tak nie można pracować. Pracownice to były stale chore, nic nie zrobili, nic kompletnie. Chciałem sobie zrobić ogrzewanie, nie pozwolili. Remonty na zewnątrz - to do spółdzielni należałoby, żeby zrobić remont, ocieplić to, to przynajmniej z pół miliona złotych trzeba by. Ja mam to wyłożyć? A za pół roku znowu mi zaczną kłody rzucać? Skąd ja wezmę pół miliona? - mówił J. Zamora.
Również SM „Zawiercie” dostrzega konieczność odświeżenia lokalu, który pociągnie za sobą duże koszty. Pokryć je będzie musiał nowy najemca, bo spółdzielnia nie ma środków na tak duży remont.
- Spółdzielnia odzyskała lokal w stanie wymagającym jego generalnego remontu i modernizacji, których wykonanie przekłada się na wielotysięczne nakłady. Wobec bez mała 3 milionowego zadłużenia użytkowników lokali mieszkalnych spółdzielni, spółdzielnia nie posiada własnych środków na konieczny remont i modernizację odzyskanego lokalu i częściowo również całego pawilonu. Wobec powyższego prace te będzie musiał wykonać, na własny koszt nowy najemca lokalu. Jest to jeden z kluczowych warunków wynajmu tego lokalu - wyjaśnia pełnomocnik zarządu spółdzielni.
SPÓR POLITYCZNY?
Jan Zamora twierdzi, że działania spółdzielni mają podłoże polityczne i stanowią zemstę za jego działalność z czasów, gdy był powiatowym radnym w latach 2010-2014. W 2013 roku stał na czele grupy referendalnej, która chciała odwołać ówczesnego prezydenta Zawiercia.
- To jest zemsta za referendum. Tylko, że oni uderzyli we mnie, a ta firma nie jest moja - to jest firma mojej żony i wspólnika. Najmniej to ja ucierpię na tym. Jakby to była moja firma, to może bym to jeszcze zrozumiał, że walczą ze mną. (...) Najgorsze, że firma bardzo dobrze prosperująca nie zbankrutowała, tylko zlikwidowali ją źli ludzie - komentował J. Zamora.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Zawiercie” odrzuca te oskarżenia, stwierdzając, że: - (...) sprawa wynajmu lokalu, a w konsekwencji, po wygaśnięciu umowy, toczenie ze spółką jawną „Kmicic” sporu sądowego o eksmisję z lokalu, w żadnym zakresie nie miała podtekstu politycznego. Zarządzający Spółdzielnią (Zarząd i Rada Nadzorcza) nie angażują się w żaden sposób w jakiekolwiek spory o charakterze politycznym. Nie ma zatem racjonalnych podstaw umożliwiających twierdzenie, iż Spółdzielnia podejmując decyzję w niniejszej sprawie kierowała się motywami innymi niż rachunek ekonomiczny oraz interes ogółu jej członków.
Ponadto, spółdzielnia komentując sprawę zamknięcia „Kmicica” podkreśla również to, że Jan Zamora nie był najemcą lokalu, a tym samym stroną w sprawie. - Spółdzielnia nie wypowiadała najemcom umowy najmu lokalu, nie było takiej potrzeby. Umowa najmu rozwiązała się z mocy samego prawa po upływie 10-letniego okresu, na który została zawarta - wyjaśniała K. Olesińska.
CO POWSTANIE PRZY BLANOWSKIEJ 50?
Wśród mieszkańców Zawiercia pojawiły się pogłoski, jakoby przy ul. Blanowskiej 50 miał powstać popularny market spożywczy. Jak dotąd SM „Zawiercie” nie potwierdziła, że w lokalu, w którym do niedawna mieścił się sklep „Kmicic” ma zostać otwarty inny sklep spożywczy. Pewne jest jedynie to, że nowy najemca będzie musiał przeprowadzić kosztowny remont lokalu. Nie wiadomo tylko, jak szybko spółdzielni uda się znaleźć najemcę, który byłby gotowy zainwestować znaczącą sumę w modernizację części pawilonu.
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze