(Zawiercie) Od co najmniej 2 lat mieszkańcy trzech bloków należących do Spółdzielni Mieszkaniowej „Hutnik” starają się zawiązać wspólnotę mieszkaniową. Póki co – bezskutecznie. Wspólnota pozwoliłaby lokatorom wyjść spod skrzydeł spółdzielni, która – zdaniem niektórych mieszkańców – generuje zbyt duże koszty, a pieniądze lokatorów przeznacza w dużej mierze na utrzymanie pracowników spółdzielni, a nie na realizację interesów mieszkańców, czyli np. remonty budynków. Lokatorzy zachęcają, spółdzielnia zniechęca.
Mieszkańcy bloków przy ul. Południowej 6, Piłsudskiego 50 oraz Huldczyńskiego 7 chcieliby wystąpić ze spółdzielni mieszkaniowej i zawiązać wspólnotę. Zdaniem lokatorów popierających ten pomysł, mieszkańcy płacą rocznie duże kwoty na remonty, których według nich nie widać. Jak twierdzą, są zmęczeni ponoszeniem wysokich kosztów utrzymania mieszkań. Kosztów, które - ich zdaniem - nie wiadomo na co są przekazywane. – Sąsiedzie, Sąsiadko wystarczy przejść na Nowowierzbową, Leśną, Południową, Broniewskiego czy Mickiewicza tam są przykładowe wspólnoty i jakie efekty! Wspólnota to my! Ty Sąsiedzie! Ty Sąsiadko! I ja! Nic o nas bez nas! (…) Rada Nadzorcza w spółdzielni nie reprezentuje naszych interesów. To zarząd sobie wybrał osoby i nawet zbierano na nie podpisy, głosy i tak uchwalają i przytakują jak sobie życzy zarząd!! Za tę przysługę mają po kilka tysięcy złotych na miesiąc – dokładnie ile to ponoć tajemnica! – napisali w 2015 roku mieszkańcy w ogłoszeniu, w którym zachęcali swych sąsiadów do wzięcia udziału w spotkaniu, na którym poruszone miały zostać kwestie przejścia ze spółdzielni do wspólnoty oraz związanych z nimi niższymi kosztami utrzymania.
Pod koniec kwietnia 2016 roku mieszkańcy zorganizowali spotkanie dla właścicieli lokali w nieruchomościach przy Huldczyńskiego 7, Piłsudskiego 50 i Południowej 6, by podjąć wspólnie decyzję o zawiązaniu wspólnoty. Aby to uczynić, wymagana jest zgoda większości właścicieli lokali pod właściwą uchwałą. – Zmiana tego stanu (zarządzania spółdzielni – przyp. red.) wymaga od nas, od większości właścicieli lokali złożenia podpisów (osobiście lub przez pełnomocnika) pod odpowiednią uchwałą zaprotokołowaną przez notariusza (wymóg ustawowy). (…) Dlatego bardzo ważny jest udział w tym zebraniu możliwie wszystkich właścicieli i zagłosowanie zgodnie ze swoją wolą. Tylko wtedy będziemy mieć realny wpływ i kontrolę nad wydatkami naszego czynszu. Przypomnijmy: całkowity dotychczasowy koszt sprawowania zarządu (dla 3 bloków) wynosi ponad 520 000,00 zł rocznie. Przechodząc pod „własny zarząd” oszczędzamy z tej kwoty ok. 200 000,00 zł rocznie tj. ok. 1,00 zł/m2 w czynszu. Do tego oczywiście fundusz remontowy przeznaczony tylko na nasze bloki. A to następne prawie 200 tys./rok – informowali swych sąsiadów lokatorzy zabiegający o zawiązanie wspólnoty.
Wśród haseł wypunktowanych przez zwolenników wspólnoty na jednej z ulotek dla współmieszkańców czytamy m.in. „Jakie kwoty to wynagrodzenia i ile zatrudnia zarządca pracowników, którym my płacimy i utrzymujemy? Czy aż tylu potrzebujemy do dobrego zarządzania?”, „Jeśli będziemy wspólnotą, to my ustalimy opłatę za zarządzanie i może to być o wiele mniej”, „Nagle podwyżka czynszu? Jakieś uzasadnienie?” oraz „Wspólnota to nie zarządca, to my właściciele i to my będziemy decydować!! Spółdzielnie to nie prezes i administracja tylko my!!”.
SM „HUTNIK”: CHWILOWY ZRYW GARSTKI OSÓB
Spółdzielnia nie pozostaje bezczynna i odpowiada lokatorom chcącym założyć wspólnotę. W przeciwieństwie do nich SM „Hutnik” zniechęca pozostałych mieszkańców do poparcia pomysłu odłączenia się od spółdzielni, wskazując, że utworzenie wspólnoty ma wiele wad i powoduje problemy z efektywnym i dobrym zarządzaniem nieruchomościami. Można odnieść wrażenie, że nikt nie zadba o mieszkańców tak jak spółdzielnia.
- Pokrycie wszystkich wydatków związanych z prawidłową eksploatacją budynków w wspólnocie z proponowanej stawki w wysokości 1,60zł/m2 pomniejszonej o wynagrodzenie tylko dla zarządcy wspólnoty (0,50zł/m2) jest wręcz rzeczą niemożliwą. Uregulowanie koniecznych należności bez gromadzenia odrębnie zbieranych pieniędzy jest fikcją. (...) Zakładając wspólnotę musicie państwo mieć świadomość, że stale rosnące koszty utrzymania mieszkań i zamierzonych przez zarząd wspólnoty remontów (najczęściej z zaciągniętego kredytu) będą obciążać tylko państwa. W sytuacji, gdy połowa właścicieli mieszkań zdecyduje o realizacji zaplanowanego przedsięwzięcia, bez względu na to czy macie pracę i środki czy nie i tak musicie płacić - odpowiada spółdzielnia w ogłoszeniu skierowanym do mieszkańców bloków przy Huldczyńskiego 7, Południowej 6 oraz Piłsudskiego 50. - Mamy nadzieję, że państwo ocenicie stan realny i nie dacie się zwieść potencjalnym zarządcom i osobom, które roztaczają przed państwem wspaniałą wizję wspólnoty, w której wszystko jest prawie za darmo - tymi słowami spółdzielnia kończy apel do mieszkańców, co brzmi jak wyraz zbyt daleko idącej troski.
O ubiegłorocznym spotkaniu właścicieli lokali, które zorganizowane zostało pod koniec kwietnia informowali nie tylko sami mieszkańcy, ale też władze spółdzielni. W informacji spółdzielnia podkreśla, że decyzja o powstaniu wspólnoty „wymaga poważnej dyskusji merytorycznej, argumentów za i przeciw, a nie chwilowego zrywu garstki osób”. - Apelujemy, aby pochopnie nie składać podpisów pod nieznaną treścią pism, aby nie były one wykorzystane w sposób niezgodny z państwa wolą ani nie udzielać pełnomocnictw upoważniających do reprezentowania i głosowania w państwa imieniu w sprawach uchwał objętych porządkiem obrad zebrania właścicieli lokali w dniu 25.04.2016r. - informowała spółdzielnia, wyjaśniając również co może się stać, gdyby doszło do powstania wspólnoty mieszkaniowej. Jak tłumaczyła w swym piśmie SM „Hutnik” lokatorzy mogą mieć problemy z podejmowaniem uchwał i osiągnięcia jednomyślności przy planowaniu prac i zarządzaniu kilkoma budynkami wchodzącymi w skład wspólnoty wielobudynkowej: - Przykładowo: jeśli będziecie państwo chcieli przeprowadzić prace remontowe na jednym z budynków, to koszty spłaty zobowiązania zaciągniętego na ten cel zostaną rozłożone na wszystkich właścicieli z trzech nieruchomości budynkowych.
„TYLKO DUŻY MA PRAWO BYTU”
Do mieszkańców zwróciła się również Rada Nadzorcza, zachęcając do wzięcia udziału w Walnym Zgromadzeniu Członków Spółdzielni. W swoim ogłoszeniu Rada odniosła się do zebrania, na którym lokatorzy wymienionych wyżej bloków opowiedzieli się za pozostaniem w spółdzielni. - Określone lobby zarządców dąży do obalenia spółdzielni, dla nich liczy się kasa, nie liczą się ludzie, oni nie znają słowa pomoc. Odpowiedzcie sobie sami lokatorzy, czy taki los wam odpowiada. Jak długo będziemy pełnić funkcję członków Rady, tak długo będziemy walczyć o Spółdzielnię, bo w dobie wszechobecnej globalizacji tylko duży ma prawo bytu - czytamy w piśmie, pod którym widnieje podpis „Z wyrazami szacunku, Rada Nadzorcza”.
MIESZKAŃCY DLA „ŚWIADOMOŚCI” – „ŚWIADOMOŚĆ” DLA MIESZKAŃCÓW
Pod koniec czerwca 2017 odbyło się zebranie założycielskie stowarzyszenia lokatorów spółdzielni mieszkaniowych w Zawierciu. Udział w nim wzięło 28 osób. Podczas spotkania przyjęto nazwę stowarzyszenia – „Świadomość” – oraz wybrano jej prezesa, którym została Wiesława Dorobisz. Co ma robić stowarzyszenie? Przede wszystkim służyć mieszkańcom: - Głównym celem i zadaniem stowarzyszenia będzie udzielanie wsparcia i pomocy członkom zawierciańskich spółdzielni mieszkaniowych, którzy znajdą się w trudnych sytuacjach losowych, materialnych, zdrowotnych lub mieszkaniowych wynikających z winy spółdzielni.
Mieszkańcy pragną pomagać sobie nawzajem i stanowić dla siebie oparcie. Chcą się zjednoczyć i są otwarci na lokatorów innych spółdzielni, nie tylko „Hutnika”.
KIEDY I JAK ZAKOŃCZY SIĘ DYSKUSJA O ZAŁOŻENIU WSPÓLNOTY?
Sprawę lokatorów chcących odłączyć się od Spółdzielni Mieszkaniowej „Hutnik” opisywała również w ubiegłym roku katowicka Wyborcza w artykule pt. „Lokatorzy chcą zawiązać wspólnotę i dostają wezwania na policję”. Autorka - Anna Malinowska - opisała wątpliwości jakie miała SM „Hutnik”, które doprowadziły do prokuratorskiego śledztwa ws. „wypełnienia blankietów, opatrzonych cudzym podpisem, niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę”. W związku z prowadzonym wówczas postępowaniem wszystkie osoby, których podpisy znalazły się na wspomnianym blankiecie musiały złożyć wyjaśnienia w tej sprawie. Sprawa wiązała się z kwietniowym spotkaniem, podczas którego mieszkańcy mieli wyrazić swoje zdanie na temat zawiązania wspólnoty. Zdaniem jednej z lokatorek niektórzy mieszkańcy nie przyszli, bo wystraszyli się wezwań na policję.
Spółdzielnia sygnalizuje mieszkańcom, że życie w ramach wspólnoty mieszkaniowej nie jest usłane różami, a wręcz przeciwnie - wiąże się z większą odpowiedzialnością każdego lokatora i może wywołać sąsiedzkie spory utrudniające podejmowanie decyzji. Czy w spółdzielni rzeczywiście jest tak kolorowo i lepiej niż we wspólnotach? Na pierwszy rzut oka widać zupełnie co innego - nieruchomości zarządzane przez wspólnoty zwykle są bardziej zadbane, wyglądają estetyczniej. Oceniając budynki z zewnątrz i porównując między sobą te, którymi zarządzają spółdzielnie i te „wspólnotowe” (nie tylko w Zawierciu, ale też w innych miastach) można często zauważyć, że wspólnoty wypadają lepiej. Wielu mieszkańców wspólnot stwierdza, że opłaty w spółdzielniach są dużo wyższe, a mimo tego wspólnoty jakoś funkcjonują. Na spółdzielnie mieszkaniowe lokatorzy narzekają nie tylko w Zawierciu, ale praktycznie w całym kraju, mając poczucie, że „spółdzielnia swoje, a mieszkańcy – swoje”. Naturalnie nie można generalizować, bo nie każda spółdzielnia jest „zła”, a wspólnota „na wskroś dobra”, jednak wydaje się, że wizja roztaczana mieszkańcom przez SM „Hutnik” jest trochę nazbyt pesymistyczna. Zwłaszcza, że nie ma ona zbyt pochlebnej opinii wśród mieszkańców.
CO MAJĄ ZROBIĆ LOKATORZY, CHCĄCY ZAŁOŻYĆ WSPÓLNOTĘ?
Bez zgody i poparcia większej liczby sąsiadów nie zdziałają wiele. Jeśli ich postawa nie jest jedynie „chwilowym zrywem”, to bez wątpienia warto starać się dalej, zachowując spokój i rozmawiając ze współlokatorami, podając konkretne przykłady wspólnot, które funkcjonują prawidłowo. Póki obie strony konfliktu będą przerzucać się ulotkami, raczej niewiele się zmieni. Tylko pozostali lokatorzy wciąż będą tkwić „między młotem a kowadłem”, nie mając pewności którą ze stron poprzeć. Motorem napędowym zmian może być założone w czerwcu stowarzyszenie. Mija dopiero drugi miesiąc działalności „Świadomości”, więc wszystko może się jeszcze zdarzyć. Czy zorganizowana współpraca i połączone siły większej liczby mieszkańców pozwolą im wywalczyć swoje?
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze