(Zawiercie) 30 sierpnia przed Urzędem Miejskim w Zawierciu odbyła się pikieta w obronie zawierciańskich hutników. Demonstracja miała trwać w trakcie sesji Rady Miejskiej. Organizatorem protestu była Partia Razem. Do zgromadzonych (około kilkadziesiąt osób) przemawiał między innymi Adrian Zandberg, członek zarządu krajowego tego ugrupowania. Ostatecznie obrady radnych trwały bardzo krótko i skończyły się przed protestem. Pytanie, czy to przypadek? Pikietujący przemaszerowali ulicami miasta pod siedzibę Huty Szkła Zawiercie (obecnie w upadłości). Tu pikietujący spotkali się z pracownikami Huty Szkła Kryształowego „Zawiercie”, czyli najnowszej firmy, która zajmuje się produkcją szklanych wyrobów przy ul. Towarowej. W marszu wzięli udział także byli pracownicy HSZ.
- Chcemy, by gmina, powiat, województwo i rząd wreszcie na poważnie pochyliły się nad losem zakładu i jego załogi, którym pilnie potrzebne są mądre rozwiązania. Takim rozwiązaniem mogłoby być przejęcie huty przez samorządowe województwo i przekształcenie jej w instytucję kultury, na wzór innych zabytkowych zakładów przemysłowych w regionie, przy utrzymaniu czynnej produkcji na niezmniejszonym poziomie – przekazali tuż przed pikietą przedstawiciele okręgu sosnowieckiego Partii Razem.
Demonstracja rozpoczęła się około 13.00 pod magistratem. - Ludzie dostają po 100, 200 złotych. Zamiast pieniędzy wciska im się produkowane przez hutę szkło. Muszą chodzić po domach, sprzedawać je sąsiadom, znajdować na nie klientów. Po to żeby kupić dzieciom wyprawkę do szkoły. Czy to nie jest hańba? (…) Dzisiaj tu odbywała się sesja plenarna rady miejskiej. Zaczęła się o 12.00. Normalnie trwa dwie, trzy, cztery godziny. „Uwinęli się” w trzy kwadranse po to żeby nie stanąć „twarzą w twarz” z nami tutaj – zauważył Łukasz Wolny z okręgu sosnowieckiego Partii Razem.
„Tchórze!” - rozbrzmiało pod zawierciańskim magistratem. Walkę w obronie huty wsparli także związkowcy z OPZZ wraz z Arkadiuszem Głowackim z rady powiatowej związku.
- Huta Szkła nie płaciła swoim pracownikom. Co najmniej ten proceder trwa ponad 10 lat. Każdy pracownik o tym wiedział. My jako „Solidarność” odzyskaliśmy dziesiątki tysięcy złotych dla pracowników w sądach. Jak ogłoszono upadłość likwidacyjną Huty Szkła, nie było Partii Razem, ani nikogo z państwa – powiedziała szefowa zawierciańskiej „Solidarności” i zawierciańska radna Małgorzata Benc (PiS).
- Nie zrobiliście nic, to myśmy pomagali tym ludziom – dodała. „Do widzenia!”, „Czyny nie słowa!” - to usłyszała w odpowiedzi.
- Tak proszę państwa „czyny nie słowa” i nie róbcie sobie w tej chwili partyjnej reklamy – komentowała M. Benc.
- Jeżeli PiS miałby wolę polityczną, to sprawę huty mogłoby załatwić w tydzień – komentował potem w rozmowie telefonicznej Ł. Wolny.
Justyna Samolińska z zarządu krajowego „Razem” przypomniała, że partia ta istnieje dopiero od 2015 roku.
„Chłosta Jarosław weź hutę zostaw”, „Niech nam trwa huta szkła” – dało się słyszeć.
„Najpierw ludzie, potem zyski”, „Naszym prawem, prawo pracy” – takie hasła wykrzykiwali pikietujący. „Gdzie jest prezes?” – pytali w końcu zebrani.
O to jakiego okresu dotyczą zaległości Huty Szkła Kryształowego „Zawiercie” zapytaliśmy jej pracowników.
- Marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień – wymieniały, pracownice. - To nie prawda, że zaległości są niewielkie – dodały. Mimo wszystko hutnicy przychodzą do pracy i wykonują swoje obowiązki sumiennie.
- Dostaliśmy na przełomie lipca i czerwca w ciągu 6 tygodni łączną sumę 400 zł (na pracownika – przyp. red.). Potem część osób dostało po 1500 zł, a część po 1000 zł. Trudno nam się już doliczyć naszych pieniędzy – mówi jedna z pracownic.
„NIKT NAS NIE SZANUJE JAKO PRACOWNIKÓW”
W czasie pikiety nie zabrakło gorzkich słów. - Chciałam powiedzieć, że od jakiegoś czasu nikt nas nie szanuje jako pracowników. My swoją pracę wykonujemy jak najbardziej uczciwie, ale uczciwie za to nie dostajemy pieniędzy. Za każdym razem jest wiele innych rzeczy do zapłacenia, tylko nie nasze wynagrodzenia. Mogą to wszyscy potwierdzić jest nam ogromnie przykro, że nas tak traktują i że zniszczyli taki zakład z tak ogromną tradycją – powiedziała jedna z pracownic, której załamał się głos.
- Już miesiąc nie pracuję. Pracowałam do 31 lipca. Są zaległości – powiedziała jedna z kobiet, która wyliczyła, że łącznie z odszkodowaniem zakład zalega jej około 10 tysięcy zł.
Na pikiecie pojawili się także byli pracownicy huty, a chodzi o upadłą HSZ - Mnie zakład zalega prawie 20 tysięcy. Odszedłem w maju 2014 roku. Poszedłem do sądu, sprawy powygrywałem, poszedłem do komornika, a ten ściągnął mi raptem 5 tysięcy złotych – mówił jeden z mężczyzn.
- To co się tutaj stało to jest skandal, bo państwo zawiodło ludzi. Nie może być sytuacji, w której inspekcja pracy mówi jasno, że pracodawca powinien wypłacić wynagrodzenia, a pracodawca tego nie robi. Nie może być sytuacji, w której pracownicy przychodzą z wyrokiem sądu, a prezes rozkłada ręce i mówi „nic mi nie zrobicie”. Jeżeli państwo jest bezradne w takiej sytuacji, jeżeli państwo zostawia ludzi samych, to ci ludzie przestają wierzyć w państwo – powiedział Adrian Zandberg.
- Kiedy tutaj godzinę temu zaczynaliśmy tę demonstrację, to wyszła pani radna z Prawa i Sprawiedliwości i powiedziała mniej więcej tyle, że nic tu się nie da zrobić. Otóż da się zrobić. (…) Po pierwsze samorząd wojewódzki ma realne narzędzia, żeby ratować tę produkcję, która jest. Można stworzyć instytucję kultury z czynną produkcją. To jest 130-letni zakład z olbrzymią tradycją i nie ma powodu, żeby nie był perełką turystyki regionalnej – dodał Zandberg.
- Człowiek, który odpowiada za to, że setki ludzi nie dostawało wynagrodzeń nie powinien pełnić roli zarządczych. Powinno mu się po prostu sądownie zakazać pełnienia roli prezesa. Żeby nie skrzywdził kolejnych ludzi – przekonywał Zandberg.
„Do więzienia!” – dało się słyszeć swego czasu wśród zgromadzonych.
- Potrzeba tego, żeby Najwyższa Izba Kontroli, a także być może Centrale Biuro Antykorupcyjne przyjrzały się temu co stało się przez tych 10 lat (ostatnich – przyp. red.) – mówił A. Zandberg.
PRZEKONYWAŁ, ŻE OPÓŹNIENIA SĄ NIEWIELKIE
Problemy z wypłatami mieli swego czasu pracownicy Huty Szkła Zawiercie Sp. z o.o. (obecnie w upadłości). Dotknęły one także pracowników nowej Huty Szkła Kryształowego „Zawiercie”.
Jarosław Chłosta zawierciański radny był obecny na sesji Rady Miejskiej. Jest on prezesem Huty Szkła Kryształowego „Zawiercie” (została zarejestrowana przy ul. Huldczyńskiego w 2015 roku). Przez krótki czas radny był również prezesem HSZ (w upadłości). Choć nie wyszedł do pikietujących, to dziennikarzom udało się z nim porozmawiać.
Prezes poinformował, że w zakładzie w tej chwili pracuje około 100 osób. - Jest produkcja, są zamówienia, jest sprzedaż – mówił.
Zaznaczył, że pracownicy dostają wynagrodzenia z niewielkim opóźnieniem (około miesiąca). - Wynika to głównie z opóźnieniami zwrotu podatku VAT i z charakterystycznym rynkiem eksportowym, gdzie terminy płatności są do 60 dni – powiedział. Jak wynika jednak z relacji hutników zaległości mogą sięgać nawet kilku miesięcy.
Prezes poinformował, że złożone zostało zawiadomienie do prokuratury. - Dotyczy to ochrony moich dóbr osobistych, bo wszystkie te manifestacje tak naprawdę nie dotyczą mojej skromnej osoby. Dotyczą podmiotów, które są albo w upadłości, albo już ich nie ma. Są mieszane pojęcia. (…) Ktoś próbuje zbić kapitał na losie pracowników huty – sugerował.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze