RADNI ZGODNI W KWESTII WYNAGRODZENIA BURMISTRZ
Rada Miejska w Ogrodzieńcu uchwały ws. ustalenia wynagrodzenia Burmistrz Ogrodzieńca oraz wysokości diet radnych podjęła w czwartek, 16 grudnia. Miesięczne wynagrodzenie Burmistrz Anny Pilarczyk ustalono na maksymalnym poziomie – wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 100% maksymalnego poziomu dla wójta i burmistrza w gminie do 15 tysięcy mieszkańców (czyli 10 250 zł brutto), dodatek funkcyjny w wysokości 100% maksymalnego poziomu (czyli 3 150 zł brutto) i dodatek specjalny, który zgodnie z przepisami wynosić ma 30% sumy wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego (4 020 zł brutto). Do łącznego wynagrodzenia miesięcznego dolicza się też wysługę lat. Wynagrodzenie przysługuje Burmistrz od 1 sierpnia, więc tak jak w innych gminach, otrzyma ona wyrównanie za ostatnie miesiące. Uchwała ws. ustalenia wynagrodzenia Burmistrz podjęta została jednogłośnie, 14 głosami „za” (K. Adamus, W. Baran, B. Bednarz, W. Bednarz, M. Brożek, Z. Fabiańczyk, G. Gołuchowska, I. Guzik, B. Jakacz, M. Janoska, M. Kusiak, B. Pawełczyk, S. Smętek, E. Stanek; w sesji nie uczestniczył J. Janoska).
DIETY W GRANICACH 1500-2100 ZŁ BRUTTO
W Ogrodzieńcu zmieniono też wysokość diet radnych. Ustawa z dnia 17 września 2021 r. o zmianie ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe oraz niektórych innych ustaw zwiększyła maksymalną wysokość diet radnych z 1,5-krotności do 2,4-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Kwota bazowa to 1 789,42 zł. 2,4-krotność kwoty bazowej (czyli 4 294,61 zł) to maksymalna stawka dla radnych w największych gminach, liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z 27 października ws. maksymalnej wysokości diet przysługujących radnemu gminy, w gminach takich jak Ogrodzieniec (poniżej 15 tys. mieszkańców) dieta może wynieść do 50% maksymalnej wysokości, czyli 2 147,30 zł.
Diety radnych w Ogrodzieńcu ustalono procentowo od maksymalnej wysokości w gminie wielkości Ogrodzieńca, a miesięcznie będzie to od ok. 1500 zł do ok. 2147 zł brutto.
Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej w Ogrodzieńcu z 16 grudnia, diety radnych wynosić będą: dla przewodniczącego 100% kwoty maksymalnej (czyli 2147 zł brutto), dla wiceprzewodniczącego rady 90% maksymalnej diety (1932 zł brutto), dla przewodniczącego komisji 80% maksymalnej diety (1717 zł brutto), dla zastępcy przewodniczącego komisji 75% maksymalnej diety (1610 zł brutto), dla pozostałych radnych 70% maksymalnej diety (1503 zł brutto).
Wzrosła też dieta sołtysów za udział w sesjach Rady Miejskiej – za jedno posiedzenie będą otrzymywali 300 zł. Jak mówiła Burmistrz Anna Pilarczyk, w trudnym czasie pandemii, sołtysi bardzo wspierają działania gminy. Mają bezpośredni kontakt z mieszkańcami, cały czas działają i pomagają.
Uchwała podjęta została 13 głosami „za” (K. Adamus, W. Baran, B. Bednarz, W. Bednarz, Z. Fabiańczyk, G. Gołuchowska, I. Guzik, B. Jakacz, M. Janoska, M. Kusiak, B. Pawełczyk, S. Smętek, E. Stanek), przy 1 głosie „przeciw” (M. Brożek).
TAKIEJ DYSKUSJI DAWNO NIE BYŁO
Przebieg głosowania i to, że jedna radna zagłosowała przeciwko podwyższeniu diet było zarzewiem długiej i emocjonującej dyskusji, jaka w przypadku ogrodzienieckich sesji nie jest „standardem”. Burmistrz Anna Pilarczyk zaproponowała, by radna przekazała swoją dietę na cele społeczne, jeśli jest przeciwna uchwale ws. zmiany diet.
Podobne zdanie wyraziła Przewodnicząca Rady Małgorzata Janoska: - (…) szkoda, że takie uchwały imienne nie pociągają za sobą konsekwencji. Jeżeli głosuję „za”, to biorę, (…) w momencie kiedy jestem „przeciw”, a wszyscy inni za mnie zagłosują, no to nic tylko brać. Jeszcze tylko nadmienię, że w 2008 roku zostały uchwalone diety dla radnych i one od 2008 roku nie ulegały zmianom. Teraz nie jest to nasza inicjatywa, tylko stało się to na skutek obowiązującego w całej Polsce Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 27 października 2021 roku i dostosowane do liczby naszych mieszkańców.
Radna Martyna Brożek, która jako jedyna głosowała przeciwko zmianie diet, mówiła podczas sesji o złej sytuacji gospodarczej, wzroście cen żywności, energii. Wspomniała też, że wyobraża sobie, jak w kolejnej kadencji radnymi zostają osoby, które nie przychodzą do samorządu z jakąś ideą i po to, żeby robić coś dla innych, tylko zostaną radnymi, bo będzie to opłacalne.
- Wierzyłam, że zamiast podwyżki diet, zatroszczymy się na przykład o najmłodszych – to jest taki przykład. Myślę, że w niejednej szkole czy w przedszkolu w naszej gminie przydałaby się np. sala językowa. Może zamiast diet zbudowalibyśmy jakieś lodowisko dla dzieci. A tutaj niestety, radni zagłosowali za podwyżką. Są to tylko przykłady. Chciałabym, abyśmy z podobną troską jak przed chwilą, kiedy walczyliście państwo o swoją podwyżkę, potrafili się dzielić tym, co dostaniecie. Przystępując do wyborów w 2018 roku wszyscy obecni tutaj radni obiecali służyć mieszkańcom całym sercem. I teraz taki szybki rachunek sumienia – czy wszystkim nam się to udało? - mówiła radna Martyna Brożek.
Prosiła o informację na piśmie, jakie są źródła finansowania podwyżki diet dla radnych, czy w gminnym budżecie jest nadwyżka na zmianę diet i czy wpłynie to na wzrost podatków dla mieszkańców. Przewodnicząca Małgorzata Janoska wtrąciła od razu, że podatki nie wzrosną i przypomniała jak przed rokiem obniżono je w Ogrodzieńcu. M. Janoska powtórzyła i podkreśliła, że nie będzie podwyżki podatków w gminie.
RADNA BROŻEK: „TO STEROWANIE WYNIKIEM GŁOSOWANIA”
Kontynuując, Martyna Brożek stwierdziła, że nie sądziła, że ją to spotka. Dodała, że ktoś zasugerował jej, by zrezygnowała z diety lub nie przychodziła na sesję: - Przed sesją - powiem to wprost - poproszono mnie o rezygnację z diety, jeśli uchwała wejdzie w życie, nie chcę wskazywać palcem, lub o nieuczestniczenie w sesji. Uważacie państwo, że jest to w porządku? Ja uważam, że jest to wywieranie presji i jest to sterowanie wynikiem głosowania. Znacie mnie już państwo jakiś czas. Udowodniłam, że mając 800 złotych diety, bo tyle każdy z nas dostaje, potrafię się tym dzielić.
Słowa radnej wywoływały emocje wśród innych uczestników sesji. Z sali słychać było głosy radnych, którzy zapewniali, że wszyscy pomagają i dzielą się tym, co mają.
Wcześniej w trakcie posiedzenia, wytknięto radnej Brożek, że nie była obecna na jednej z ostatnich komisji i wątek ten przewijał się jeszcze w dyskusji na temat podwyżki diet. Co do nieobecności na ostatniej komisji, Martyna Brożek wyjaśniała, że nie mogła uczestniczyć w posiedzeniu i był to przypadek losowy, ale zazwyczaj bierze udział w komisjach.
- Ale nie może być tak, że pani burmistrz będzie decydować o tym kto jak będzie głosował, ewentualnie na co wyda te pieniądze. Wydam 800 złotych na to, na co będę chciała. Wydam i kolejną pensję radnej na to, na co sama będę uważała, że jest słuszne. Znacie mnie państwo. O każdej porze dnia i nocy możecie przyjść i poprosić o pomoc – mówiła radna Martyna Brożek.
KRÓTKA WYMIANA ZDAŃ O HIPOKRYZJI
Przewodnicząca Małgorzata Janoska: - Pragnę powtórzyć, że szkoda bardzo, że te uchwały nie są podejmowane tak, jak odpowiedzialność by na to pozwalała. Nikomu do kieszeni nie zamierzam zaglądać, nie zaglądam i nie życzę sobie, by ktoś mnie zaglądał. Natomiast jeżeli głosuję „za”, to zdaję sobie sprawę, że niestety - albo jestem z większością i podejmuję decyzję czy mnie się to bardziej podoba czy nie i tą dietę biorę, a jeżeli jestem przeciw, no to po prostu tej diety nie biorę. Ale u nas te uchwały są takie, że najwygodniej jest przegłosować większością, a dietę brać i później powiedzieć „no jednak ja nie byłam”. Ale to jest tak jak pani Brożek powiedziała – to jest decyzja każdego. Każdy zna pojęcie hipokryzji, zna pojęcie właściwego podejścia, zna pojęcie autoreklamy…
Radna Martyna Brożek: - Czy pani przewodnicząca zarzuca mi, że jestem hipokrytką?!
M. Janoska: - Nie, nie, nie...
M. Brożek: - ...bo ja mogę podać przykłady hipokryzji całej naszej rady.
M. Janoska: - Ja podaję tylko przykłady autoreklamy, reklamy, prawdziwego działania. Każdy ma swoje podejście. To jest uchwała taka, z którą podejrzewam większość nie mogła się pogodzić, ale trzeba wybrać jakieś za, albo jakieś przeciw. My tutaj nie mieliśmy aż tak dużego ruchu, bo zostało to wprowadzone Rozporządzeniem.
WIĘCEJ PIENIĘDZY, PRACY, ZMIAN
Dyskusja na temat diet, pracy radnych, ewentualnej rezygnacji z pobierania diety ciągnęła się w zasadzie do końca sesji. O tym, co gmina robi dla mieszkańców – w nawiązaniu do wspomnianej obniżki podatków w zeszłym roku – mówiła w dalszej części posiedzenia Burmistrz Anna Pilarczyk. Nadmieniła, że zeszłoroczna obniżka podatków była jej inicjatywą przeprowadzoną za zgodą radnych i wiązała się pośrednio z tym, że była wtedy podwyżka opłat za odpady. Anna Pilarczyk wspomniała, że w bieżącym roku z budżetu gminy dołożono do kosztów gospodarowania odpadami 700 tysięcy złotych po to, by nie wzrosła stawka opłaty, którą ponoszą wszyscy mieszkańcy. I że radna Brożek by o tym wiedziała, gdyby uczestniczyła w ostatnich komisjach, na których poruszany był ten temat.
- Udało mi się zorganizować środki finansowe na wszystko, bo to są środki nie inwestycyjne, tylko środki bieżące. I tak jak tutaj każdy radny jest, to wie, że moja odpowiedzialność jest duża. Podjęłam pracę w szpitalu, gdzie nie wzięłam ani jednego grosza kredytu. Tak samo tutaj przez te lata działalności ani raz nie wystąpiliśmy o zwiększenie kredytu dla gminy Ogrodzieniec. Wszystkie środki, które zdobywamy, zdobyliśmy ich bardzo dużo, zdobywamy ciężką pracą – mówiła Burmistrz Anna Pilarczyk.
Dodała, że przez kilkanaście lat w Ogrodzieńcu nic nie udawało się zrobić, a teraz się udaje. Gmina pozyskuje wiele środków zewnętrznych (rządowych, unijnych, z różnych fundacji) i – nawiązując do propozycji radnej, by zamiast podwyżki diet sfinansować salę językową – realizowane są inwestycje w szkołach, np. sala sensoryczna, albo laboratorium przyszłości. Burmistrz porównała też wielkość budżetu gminy, który w roku 2010 wynosił 20,7 mln zł, a w roku 2021 sięgnął 66,1 mln zł.
- Jak odchodził mój poprzednik budżet był 40 milionów. Zwiększyliśmy o 26 milionów. Dzisiaj obowiązki radnego zwiększają się kilkakrotnie, tak jak i moje obowiązki. Bo najprościej byłoby siedzieć w urzędzie, wypić kawę i powiedzieć mieszkańcowi, że na nic nie ma. A tu się okazuje, że na wszystko potrafimy pozyskać pieniądze. Musi pani radna jeszcze trochę pouczyć się samorządności i przede wszystkim przepisów dotyczących budżetowania, bo musi pani wiedzieć, że rada nie mogłaby przegłosować (uchwały ws. diet – przyp. red.), gdyby skarbnik tych środków nie miał w środkach bieżących. I nie będzie z tego tytułu żadnych podwyżek. Tak jak uznaliśmy na komisjach, na których pani nie było, ani jednej podwyżki nie będzie – zarówno podatku od nieruchomości i opłaty za śmieci, do której w kolejnym roku również będziemy dopłacać. Wszyscy radni - za wyjątkiem pani, bo pani nie było na tej komisji - zgodzili się, że swoją rezerwę z budżetu radnego przeznaczają na dopłatę do śmieci po to, żeby mieszkańca wspomóc. W międzyczasie dostaliśmy pieniądze z Polskiego Ładu na doposażenie Spółki Komunalnej w odpowiedni sprzęt do segregacji, abyśmy mogli tą cenę (za odpady – przyp. red.), która jest utrzymać – mówiła Burmistrz Pilarczyk.
Nadmieniła też, że w gminie dzieje się coraz więcej, a wymagania mieszkańców wobec lokalnych władz wzrastają. Jeszcze kilka lat temu potrafili się cieszyć z „byle czego” - obecnie nie cieszą się z tego, co już powstało, ale oczekują więcej. Odpowiadając Martynie Brożek, Burmistrz stwierdziła, że radna brzydko powiedziała o presji i pokazała tym swoją godność osobistą. Dalej Anna Pilarczyk mówiła o tym, jak zmienia się gmina i ile dotychczas udało jej się zrobić dzięki współpracy z Radą Miejską, która nie zawsze zgadza się z każdym pomysłem Burmistrz, ale jej ufa i wyraża zgodę na realizację nowych przedsięwzięć.
POCHWAŁA I PIENIĄDZE DAJĄ MOTYWACJĘ
Anna Pilarczyk powtórzyła, że podwyżka diet radnych nie przełoży się na jakiekolwiek podwyżki podatków i opłat dla mieszkańców: - Ja nie jestem urzędnikiem, burmistrzem siedzącym za biurkiem. Ja jestem burmistrzem innowatorem, szukającym pomysłów, rozwiązań. Gdzieś pojadę, przyciągnę pomysł. Mieszkańcom się to podoba. Ja widzę, jak mieszkańcy odpowiadają na ważne rzeczy i na te rzeczy, które się dzieją w Ogrodzieńcu. Jak jadę do Warszawy, to każdy wie, gdzie jest Ogrodzieniec. Jestem dumna z tego, że jestem mieszkanką tej gminy, że mogę tą gminą rządzić, że mam radnych, którzy nie zawsze uważają, że jakaś rzecz jest idealna, ale ufają mi. I pozwalają mi na takie działanie, aby dla każdego było dobrze. I obiecuję mieszkańcom, żeby mieszkańcy nie myśleli, że to wpłynie na jakiekolwiek podatki, na jakiekolwiek podwyżki ze strony gminy, że gminę jeszcze bardziej rozwiniemy, że to będzie jeszcze większa motywacja. Powiem tak – motywację daje przede wszystkim pochwała, ale również i pieniądze. Nie wyobrażam sobie, że którykolwiek radny wystartował tylko dla środków finansowych i żeby nie miał serca. Bo serce jest najważniejsze dla mieszkańca.
„ZRZUTKI” NA INWESTYCJE W GMINIE NIE SĄ POTRZEBNE
O pracy radnego, Burmistrz Pilarczyk mówiła jako o misji do spełnienia, która ma być godna. Radny ma mieć możliwość pomagania ludziom, np. poprzez przekazywanie środków na cele charytatywne. Powtórzyła, że moralność jej podpowiada, że jeśli ktoś z radnych jest przeciwny podwyżce diet, to może przekazać tę część diety dla potrzebujących.
Anna Pilarczyk zapewniła też, odnosząc się do wystąpienia radnej Martyny Brożek, że nie ma potrzeby, by radni składali się na nowe inwestycje w gminie: - Ja po raz kolejny potwierdzę, że dla szkół nie musicie się zrzucać na salę. Nie musicie się zrzucać na baseny, jak to było 20 lat temu, ponieważ to wszystko gmina wprowadzi, tylko małymi krokami. A lodowisko – pewnie pani radna nie wie, ale już dawno mamy projekt budowlany i będziemy go robić. Bardzo łatwo jest wybudować lodowisko – napisałabym dwa wnioski, 2,8 mln bym pozyskała, ale utrzymanie tego lodowiska będzie kosztowało gminę około pół miliona. No i niestety tu są te środki, o których nie każdy jeszcze pewnie wie jak wygląda. My się na pewno rozwiniemy i teraz sięgamy po kolejne środki i będziemy dalej ją rozwijać. Dziękuję państwu serdecznie wszystkim radnym za waszą uchwałę, bo to nie jest tylko dla was, bo na pewno podzielicie się z pozostałymi ludźmi, którzy tego potrzebują, bo to robicie na co dzień.
OBCIĄĆ DIETĘ, CZY JEJ NIE BRAĆ?
Zdaje się, że nie przekonało to radnej Martyny Brożek, która złożyła wniosek o obniżenie diety radnych o połowę, uwzględniając uchwaloną podwyżkę. - Bieżąca działalność radnego nie wymaga zaangażowania środków finansowych, które przekraczałyby dotychczasową dietę. Każdy radny z nas posiada stałe źródło dochodu, a nie zapominajmy o tym, że praca radnego to również praca społeczna – mówiła radna Martyna Brożek.
Głos w tej długiej i pełnej emocji dyskusji zabrała również Sekretarz Ogrodzieńca Maria Milejska, która od lat zasiada w Radzie Powiatu. Zwróciła uwagę na inflację i rosnące ceny. Dodała, że radna Brożek jest niezadowolona z podwyżki diet i ma oczywiście prawo do wyrażenia swojego zdania, ale jest osamotniona: - (…) nie rozumiem – skoro pozostałych 13 radnych było „za”, pani składa wniosek o obniżenie diet. Tym samym widzi pani, że została pani sama, ale dietę pani weźmie w tej wysokości co pozostali radni. Pani Martyno, naprawdę proszę się zastanowić. Dostanie pani dietę w tej wysokości, co jest w uchwale i przeznaczy pani dla ludzi bardzo potrzebujących.
Sekretarz Milejska dodała, że wśród radnych są „weterani”, którzy całe życie pomagają ludziom i dlatego są przez mieszkańców wybierani. Podkreśliła, że zmiana diet nie była pomysłem radnych, tylko jest to zmiana, o której zdecydowali parlamentarzyści.
- Muszę to powiedzieć, bo albo nie umiemy czytać ze zrozumieniem i przepraszam bardzo, żebym nikogo nie obraziła, ale proszę państwa przepisy się zmieniły odnośnie diet i wynagrodzeń. Przepisy. To nie na wniosek żadnego radnego powstała ta uchwała. I my się nie mamy co buntować, bo jest zapis dokładnie o tym, że mamy od sierpnia dać wyrównanie. Też jest zapis w ustawie. I bardzo proszę panią radną, żeby sobie doczytała, bo ja nie zmyślam. Ja to wszystko mówię z przepisów ustawy – wyjaśniała Sekretarz Maria Milejska.
- Pani sekretarz, ja też je znam. Tylko to od nas zależy, czy weźmiemy czy nie – odparła radna Martyna Brożek.
- No i ma pani prawo wziąć bądź nie. I to jest pani suwerenna decyzja. Jeszcze raz powiem – od 2008 roku nie było podnoszonych diet. A mamy rok 2021, za chwilę 2022. To nie jest jakieś przestępstwo, że diety zostaną podniesione. To są środki po to, żeby radni mogli je rozdysponowywać w swoim celu, pomagając swoim wyborcom. Tak jest. Sama jestem radną i wiem jak się to odbywa. Po to człowiek ma dietę, żeby ludziom pomagać i ją na to przeznacza. Najczęściej jeszcze brakuje tej diety i trzeba do niej swoich środków dołożyć, żeby drugiemu pomóc, bo przychodzą ludzie w potrzebie i takiej pomocy od człowieka oczekują i taką pomoc otrzymują – mówiła Sekretarz M. Milejska.
Jako ostatnia głos w dyskusji o dietach radnych zabrała Burmistrz Anna Pilarczyk. Wskazała, że prawo pozwala na to, by radny, który nie chce pobierać diety, napisał odpowiednie oświadczenie do Urzędu Miasta i dieta nie będzie mu wypłacana. Oświadczenie byłoby odczytane na kolejnej sesji Rady Miejskiej. - Myślę, że to będzie symbol olbrzymiego honoru jak na kolejnej sesji pani przewodnicząca będzie mogła odczytać takie oświadczenie. Bo nie tylko słowa, ale czyny. Czyny są bardzo ważne w takiej sytuacji, bo łatwo jest krytykować wszystkich radnych – podsumowała Burmistrz Anna Pilarczyk. (es) Grafika: Gmina Ogrodzieniec/Youtube
Napisz komentarz
Komentarze