(Zawiercie) Dominującym tematem ostatniej sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego 24 czerwca miał być temat służby zdrowia. Niestety nie było dyskusji o szpitalu, zabrakło w ogóle rozmowy o służbie zdrowia. Były za to jednym tchem wypowiadane przez przewodniczącego rady Adama Rozlacha uchwały, przegłosowywane w ciągu około 8 sekund. Nic, więc dziwnego, że obrady trwały tylko ponad godzinę. To nowy rekord Rozlacha, który po ostatniej sesji zyskał przydomek „Adam Speedy Gonzales Rozlach”. Komuś wyraźnie bardzo się spieszyło.
HENRYK GONDEK: „Przepraszamy, nie jesteśmy w stanie pomóc szpitalowi”.
Podczas swojej interpelacji radny był wyraźnie zawstydzony stanem zawierciańskiego szpitala. Pytał o to, jak wygląda aktywność poszczególnych przedstawicieli gmin na tle rady społecznej. Gondek wyśmiał przypisywanie sobie nadmiernych zasług przez Starostwo Powiatowe w Zawierciu. Na wielu tablicach informacyjnych przy kluczowych inwestycjach widnieją napisy, że inwestycje te są finansowane właśnie przez starostwo. Prawidłowo i merytorycznie byłoby napisać, że są finansowane ze źródeł powiatu. Zbulwersowany radny zauważył, że przy wielu remontowanych drogach pojawia się napis „Przepraszamy kierowców za utrudnienia”.
- Chciałbym zwrócić uwagę na utrudnienia na drogach naszego powiatu i tabliczki, które się tam pojawiają. Jakby to wyglądało w przypadku szpitala? Może tam też powinniśmy umieścić odpowiednią tabliczkę: „Przepraszamy, że nie jesteśmy w stanie pomóc szpitalowi”? – pytał H. Gondek.
Starosta Ryszard Mach stwierdził, że nie może oceniać rady społecznej i że ta sama co jakiś czas rozlicza się ze swojej działalności.
- Radny Gondek dziś popisał się niesamowitą brawurą, chylę przed nim czoło, bo po raz pierwszy ktoś miał odwagę coś takiego publicznie powiedzieć – mówiła Małgorzata Grabowska ze szpitalnej „Solidarności”.
MIECZYSŁAW SKRĘT: „Te ronda są nasze”
Mieczysław Skręt jest niezadowolony z poziomu wiedzy społeczeństwa o inwestycjach drogowych powiatu. Szczególnie nie podoba mu się to, że zawiercianie nie wiedzą np. tego, że to nie gmina pozyskała środki zewnętrzne na budowę rond, tylko powiat.
- Chciałbym, by informacje o naszych inwestycjach drogowych były bardziej dostępne i by mieszkańcy powiatu wiedzieli, że tych pięknych rond nie robi miasto. My jako powiat dostaliśmy pieniądze na tę budowę i to powinno być nagłośnione. Już mówi się, jakie to piękne inwestycje robi miasto – mówił z rozżaleniem Skręt.
W odpowiedzi Mach zauważył, ze inwestycje unijne jasno określają ilość tablic informacyjnych - nie może być ich ani mniej, ani więcej.
GRZEGORZ KONOPKA: Powiat utrudnia życie miastu?
W marcu i w kwietniu gmina Zawiercie złożyła wnioski o pozwolenia na budowę i remonty. Uzyskanie takiego pozwolenia jest konieczne do remontu kilku ulic w mieście. Radny zastanawiał się, dlaczego do tej pory nie wydano zezwoleń i dlaczego to tak długo trwa. Jego zdaniem, to ewidentne blokowanie miejskich inwestycji. Na sesji Konopka nie doczekał się odpowiedzi – dostanie ją pisemnie.
DRÓG REMONTY W WIELKIM DOLE
Andrzej Herman i Jarosław Kleszczewski pytali o remonty dróg. Swoje niezadowolenie zaakcentował przede wszystkim Herman, który denerwuje się brakiem remontów nawierzchni w gminie Szczekociny i przy granicy naszego powiatu z powiatem jędrzejowskim. Kiepsko (jak ser szwajcarski) wygląda także droga 795. Kleszczewski interpelował w sprawie napraw jezdni w Kroczycach.
Marian Gajda, dyrektor PZD narzekał na brak pieniędzy, jednak zapewnił, że droga nr 795 była niedawno odnawiana, jeśli pojawiły się tam wyrwy, to już po remoncie.
Co do Kroczyc, to roboty przy naprawach trwają tam „pełną parą”, ale warunki pogodowe są, jakie są.
POMOC DLA BIELSKIEGO
Jednogłośnie radni postanowili pomóc powiatowi bielskiemu w zwalczaniu skutków powodzi. Tegoroczna wielka woda dotknęła okolice Bielska-Białej bardziej niż w 1997 roku. W mieście pozamykano wiele głównych ulic, zniszczone zostały domy. Z budżetu naszego powiatu na pomoc dla powodzian radni przeznaczyli 10 tysięcy złotych.
WNIOSEK PRZEPADŁ
17 czerwca Komisja Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej Starostwa Powiatowego w Zawierciu podjęła decyzję o ponownym złożeniu wniosku do zarządu o choć częściowe poręczenie 15 milionowego kredytu dla szpitala. Władze lecznicy chcą pozyskać kredyt na rynku pozabankowym. 12,5 mln złotych pożyczki ma wystarczyć na spłatę zobowiązań krótkoterminowych. Reszta pieniędzy zostanie przeznaczona na inwestycje. Pożyczka miałaby być udzielona na okres 4 lat z dziewięciomiesięcznym okresem karencji i dałaby możliwość zmiany struktury zobowiązań z krótko- na długoterminowe, co uchroniłoby szpital przed kosztami sądowymi, kosztami egzekucji komorniczych i przywróciłoby płynność finansową. Ponieważ powiat odmówił poręczenia kredytu, dyrekcja zwróciła się do firm windykacyjnych. Takie rozwiązanie nie jest najlepsze, ponieważ kredyt będzie opierać się na barbarzyńskim oprocentowaniu dwa, a nawet trzy razy większym niż bankowe.
– Komisja budżetu jednoznacznie stwierdziła, że możliwości finansowe nie pozwalają na poręczenie takiego kredytu – mówił na sesji radny Mieczysław Skręt.
Tym samym wniosek przepadł.
Podobne stanowisko ma przewodniczący komisji rewizyjnej Zbigniew Sałaciński.
- Jest nam bardzo przykro, że powiat nie wygospodarował, chociaż części środków, by poręczyć pożyczkę, którą planuje wziąć dyrektor. Przecież w grę wchodzą grube miliony, które będą spłacane przez pracowników szpitala. Kontrakt w przyszłym roku powinien być wyższy o jakieś 4- 5 milionów złotych, by tego dokonać. Jeśli byłoby poręczenie, to kontrakt mógłby być oczywiście niższy. To, co się dzieje teraz, to dla nas wirtualne planowanie – martwi się o losy lecznicy Małgorzata Grabowska.
OCHRONA PRZECIWPOŻAROWA SZPITALA Z OSZCZĘDNOŚCI NA INWESTYCJACH?
- Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, że po kontroli komisji rewizyjnej, szpital ma zapewnić sobie środki na ochronę przeciwpożarową z oszczędności na inwestycjach, przecież to zadanie powiatu – dziwi się Grabowska.
Rzeczywiście trudno jest mówić o jakichkolwiek oszczędnościach, gdy placówka jest w kompletnej zapaści.
EKSPRES SZPITAL, EKSPRES SŁUŻBA ZDROWIA
Od 10 lat ustala się szczegółowy plan tego, co będzie tematem wiodącym konkretnej sesji. 24 czerwca 2010 roku takim tematem miała być służba zdrowia. Tylko „miała być”, bo choć obrady zostały przesunięte, by komisje mogły się dokładniej zająć tym tematem, to pomiędzy „ekspresowymi” głosowaniami zafundowanymi przez radnych nie udało się porozmawiać o problemach naszych lecznic.
Godzina i dziewiętnaście minut (tyle z zegarkiem w ręku trwała sesja), to zdecydowanie za mało, by poważnie porozmawiać.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze