Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 23 kwietnia 2025 12:03
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

Słabe czytanie słono kosztuje

Reklama
Wszyscy płacimy za niskie kompetencje dzieci w czytaniu – koszty ponosi całe społeczeństwo. Inwestycja we wczesną naukę opłacałaby się bardziej!
Reklama
Podziel się
Oceń

Brak wypracowanej na początku edukacji umiejętności czytania wśród dzieci wyrządza szkodę całemu społeczeństwu i ma swoją cenę. Tak wynika z badań, jakie na przestrzeni lat przeprowadził brytyjski oddział Fundacji KPMG. W ramach projektu „Every Child a Reader” specjaliści obliczyli, że koszt jednego słabo czytającego dorosłego, to nawet 64 tys. funtów rocznie, wydane z budżetu państwa. Koszt całego rocznika uczniów, którzy nie umieją dobrze czytać i dorastają bez wzmacniania tej kompetencji? Nawet 2,5 miliarda funtów rocznie. Problem z niewystraczającą umiejętnością czytania dotyczy także polskich dzieci.    
Czym może skutkować brak systemowego wsparcia okazanego dziecku, które słabo czyta i pisze? Ponurą wizję nakreślił raport „The long term costs of literacy difficulties” przygotowany przez Fundację KMPG przy współpracy z inicjatywą „Every Child a Chance Trust” w 2009 roku. Twórcy zaprezentowali w nim przekrój badań na temat długoterminowych konsekwencji trudności w czytaniu i pisaniu, zarówno dla jednostki, jak i dla całego społeczeństwa. A może przede wszystkim dla społeczeństwa, skutki problemów z czytaniem i pisaniem generują bowiem szereg kosztów społecznych. Po pierwsze, są one związane z koniecznością wsparcia dzieci z trudnościami w szkole, konsultacjami psychologa, czy późniejszymi zajęciami z czytania i pisania dla dorosłych. Następną, drugą co do wielkości kosztów kategorią, jest ta dotycząca zatrudnienia. Słabo czytające dziecko jest potencjalnym dorosłym, który nie generuje państwu przychodów z tytułu podatków, bo ma problemy z utrzymaniem stabilnej pracy. Wymaga za to wsparcia, np. poprzez wypłacanie zasiłku dla bezrobotnych. Innymi płatnościami, jakie eksperci wliczyli w bilans strat, są koszty związane z opieką społeczną, zdrowotną oraz… wymiarem sprawiedliwości. Brytyjskie badania rządowe (2002 r.), o których wspomina raport, pokazują bowiem, że wśród więźniów problemy z czytaniem i pisaniem są znacznie częstsze – 48 proc. skazanych czyta słabo w porównaniu do 21-23 proc. ogólnej populacji. Co więcej, aż ¼ przebywających w areszcie nieletnich czyta na poziomie przeciętnego siedmiolatka.
Ile kosztuje słabo czytające dziecko
Oszacowane na przykładzie społeczeństwa brytyjskiego wyliczenia są przytłaczające. Biorąc pod uwagę uśrednione koszty usług, jakie państwo musi wyświadczyć osobie o niskich kompetencjach w pisaniu i czytaniu, określono, że do jej 37. roku życia będzie to kwota od 5 do nawet 43 tys. funtów, a przez całe życie – od 5 do aż 64 tys. funtów. Mnożąc to przez 38,7 tys. brytyjskich dzieci, które w 2005 r. opuściły szkołę podstawową z osiągnięciami poniżej poziomu 3 w programie nauczania języka angielskiego (rok 2005 był ostatnim, kiedy prowadzono taką klasyfikację), daje łączną kwotę od 198 mln do nawet 2,5 mld funtów rocznie.
– To oczywiście wyliczenia szacunkowe, które dziś być może byłyby trochę inne. Twórcy raportu opierali się na aktualnej w 2009 r. sytuacji gospodarczej i dostępnych wtedy danych. Mechanizm jednak nie uległ zmianie, a główny wniosek wyciągnięty z raportu będzie zawsze aktualny – niskie kompetencje w czytaniu i pisaniu wśród dzieci zawsze będą generowały koszty ponoszone przez całe społeczeństwo. I to, co wyliczyli Brytyjczycy u siebie ma zastosowanie do innych społeczeństw: polskie społeczeństwo też płaci ogromną cenę (wyliczalną, w złotówkach!) za zbyt niskie kompetencje czytelnicze wśród współobywateli.

Reklama

Maria Deskur, szefowa wydawnictwa Słowne (dawniej Burda Książki)
Wczesne wsparcie nauki jest tańsze
W 2018 r. Fundacja KPMG przygotowała badanie podsumowujące wpływ programu „Reading Recovery” na objęte nim dzieci. Wyniki okazały się bardzo pozytywne nie tylko w kontekście edukacyjnym, ale także finansowym. 49 proc. dzieci, które otrzymały wsparcie programu we wczesnych latach, osiągnęły lepsze wyniki w nauce na egzaminach GCSE (egzamin zdawany powszechnie w trakcie piątego roku nauki w szkole średniej),  w tym z języka angielskiego i matematyki, w porównaniu z 23 proc. uczniów, które nie były objęte programem. Inny zbadany wskaźnik informuje o potrzebie specjalnego wsparcia edukacyjnego wśród dzieci do 14. roku życia. Wśród uczniów spoza programu 52 proc. wykazywało potrzebę jego uzyskania. Z kolei spośród podopiecznych „Reading Recovery” taką samą potrzebę wykazało tylko 34 proc. dzieci. Jeśli chodzi o zyski finansowe, to one również okazały się bardzo zadowalające: autorzy raportu wskazują, że wydane na każdego ucznia 2,8 tys. funtów, które pomogły mu zregenerować umiejętność czytania i pisania potencjalnie zwróci się z nawiązką w korzyściach społecznych, opiewających na kwotę od 9,2 tys. do 12,1 tys. funtów. To oznacza, że każdy funt wydany w programie generuje później korzyść społeczną opiewającą na min. 3,3 funta.
– Wczesna interwencja w podnoszenie kompetencji czytelniczych dzieci okazuje się zdecydowanie bardziej opłacalną strategią niż późniejsze wspieranie dorosłych, którzy z tego powodu gorzej sobie radzą w pracy, czy życiowo. Brytyjczycy pokazują z jednej strony, że zwrot z inwestycji jest na poziomie 230 proc., z drugiej, że koszty społeczne zaniechań idą w miliardy funtów. Co zatem robić i kto może mieć wpływ? W zasadzie każdy z nas może mieć wpływ. Każdy rodzic powinien chcieć (czuć się w obowiązku!) zainwestować minimum kwadrans dziennie we wspólne czytanie z dzieckiem od małego, a na etapie nauki czytania, być może nawet trochę więcej – by być pewnym, że dziecko naprawdę czyta i pisze płynnie. Zauważmy, że to jest inwestycja darmowa! Pracodawcy mogą zainteresować się poziomem czytelnictwa w swoich zespołach, doinwestować ten temat także w imię budowania kapitału ludzkiego i społecznego swoich firm – na pewno się zwróci z nawiązką. Patrząc holistycznie, jest wielka przestrzeń do działania i zagospodarowania dla inwestorów lub/i filantropów – czytelnictwo w Polsce wymaga znaczących nakładów finansowych. Wszelkie szczeble władz lokalnych i centralnych oczywiście też mają narzędzia, by temat coraz szerzej doinwestowywać. Czy działamy na skalę makro czy mikro, bardzo ważne jest, byśmy przestali myśleć o niskim czytelnictwie w Polsce jako problemie branży książki, ludzi kultury i edukacji. To nie jest problem garstki ludzi. To jest problem społeczno-ekonomiczno-gospodarczy, którego potężne konsekwencje, przeliczone na koszty co roku wszyscy opłacamy.
Maria Deskur

Problem trudności w czytaniu wśród uczniów dotyka jak najbardziej także Polski. Mówią o tym wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (2002 r.) Pod względem umiejętności dekodowania i rozumienia tekstu przebadano tam grupę dzieci z klas IV-VI szkół podstawowych. Bez względu na klasę poziom problemu okazał się podobny w każdej z nich. W IV klasie kłopoty z czytaniem miało 38 proc. uczniów, a w V i VI – po 36 proc. Główny wniosek nie napawa optymizmem – łącznie ok. 37 proc. uczniów w klasach IV – VI słabo czyta. Ile pieniędzy w szerokiej perspektywie płaci za to polskie społeczeństwo? Pytanie wciąż pozostaje otwarte. Pewne jest natomiast, że inwestycja w zmianę poziomu czytelnictwa będzie bardzo opłacalna – czy w domu, czy w firmie, czy w społeczeństwie.
O wydawnictwie
Słowne jest częścią koncernu medialnego Burda Media Polska i równocześnie jednym z liderów na polskim rynku wydawniczym. Od 20 lat nasze książki – wcześniej pod marką Burda Książki – trafiają do rąk kolejnych pokoleń czytelników. Oferujemy 1200 zróżnicowanych tytułów W portfolio wydawnictwa znajdują się: literatura obyczajowa, kryminały, thrillery, literatura podróżnicza (pod marką National Geographic), biografie znanych postaci ze świata mediów, sztuki, sportu, poradniki, książki dla dzieci i młodzieży. Nasi autorzy byli wielokrotnie nagradzani. Nela Mała Reporterka cztery lata z rzędu zdobyła Bestseller Empiku, zostając najmłodszą laureatką tej nagrody (w latach: 2016-2019).

Reklama

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: ...Treść komentarza: Niestety Z-cie nie miało nigdy szczęścia do odpowiednich ludzi na stołku prezydenta miasta czego Konarski jest jak widać doskonałym przykładem. Do tego nepotyzm, wkręcanie pociotków na "odpowiednie" stołki (m.in. sprawa z roku 2022 zw. z dyrektorką SP4, Pichetą), dobrze, że tego pana już nie ma u sterów miasta...Data dodania komentarza: 22.04.2025, 21:48Źródło komentarza: PREZYDENT PRZESŁUCHIWANY W „SPECJALNYM TRYBIE”Autor komentarza: Czytelnik 2Treść komentarza: Drogi Czytelniku chyba nie wiesz na czym polega wspólnota. Kwoty czynszu ustalają mieszkańcy na głosowaniu gdzie trzeba mieć co najmniej 51 %.w spółdzielni nie mają takiego głosu -wszystko ustala rada i zarząd.(i o dziwo zawsze są to podwyżki).Natomiast stawka eksploatacyjna się zmniejszyła o ponad połowę we wspólnocie (czyli koszty utrzymania pracowników spółdzielni były tak wysokie) a mieszkańcy wspólnoty postanowili przerzucić te pieniądze na fundusz remontowy, żeby w końcu zacząć remontować blok, na którym przez 40 lat nic się nie działo. Ale teraz mają głos , bo czasy komuny już się skończyły, a takimi tworami jak spółdzielnie powinno zająć się państwo i rząd i zmienić przepisy.Data dodania komentarza: 17.04.2025, 10:21Źródło komentarza: Oddzielili się od spółdzielni, koszty zarządu spadły od razu o połowę! J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Będziemy wkrótce testować również inne modele Indiana oraz wybranych marek które uznamy za interesujaceData dodania komentarza: 14.04.2025, 21:57Źródło komentarza: INDIAN CHALLENGERAutor komentarza: KaroTreść komentarza: Kultowa marka, piękny motocykl ;)Data dodania komentarza: 14.04.2025, 10:14Źródło komentarza: INDIAN CHALLENGERAutor komentarza: Czytelnik.Treść komentarza: Mam taką refleksję po tych artukułach. Zakłady wysprzedane, wszystko sprywatyzowane w tym kraju , poza mieszkaniami ludzi, którzy skupieni w spółdzielniach gospodarują się sami. Czyzby jakaś forma presji aby i mieszkania slynne M, przejęły prywatne podmioty? Wymienia redaktor w artykule prywatny podmiot, który pobiera/ dzisiaj tyle, a ile może pobrac maksymalnie?/ opłaty za gospodarowanie. Czynsz jak pan pisze nie zmienił sie, więc w sumie po co była ta wspólnota? Pisze redaktor o przekrętach prawie mafijnych przy budowie przez prywatnych przedsiebiorców osiedla w Parku . Pisze pan , że nie ma ze wspólnotami problemów. Poważnie!? Jest wiele linków do tych tematów jakie przekręty potrafią wystąpić we wspólnotach i jak spółdzielnie w odruchu czysto ludzkim przygarniają wspólnotowców na nowo. Podeślę jakby pan był zainteresowany. Wspólnota jest ponad miesiac i pan redaktor pyta czy inni pójdą w ich ślady na garnuszek do prywatnego zarządcy. Poczekamy zobaczymy bo na stare lata bezpieczeństwo w postaci lokum jest najważniejsze.Data dodania komentarza: 11.04.2025, 22:48Źródło komentarza: Oddzielili się od spółdzielni, koszty zarządu spadły od razu o połowę!Autor komentarza: KalinaTreść komentarza: Nie rozumiem jak można popierać Konfederację. Mentzen, który mówi o gwałcie jako niedogodności !!! Szok. Niedogodność to jest przy leczeniu zęba. Ponad 80% ofiar gwałtu cierpi na zespół stresu pourazowego. Przypomnijcie sobie 5 Mentzena!!!Data dodania komentarza: 10.04.2025, 11:01Źródło komentarza: Sławomir MENTZEN ODWIEDZIŁ Myszków i Zawiercie jako pierwszy z kandydatów
Reklama
Reklama
Reklama