Źródło Kromołów - Warta Zawiercie – 0:6 (0:4)
W derbach Zawiercia obyło się bez niespodzianki. Ekipa Witolda Grima rozbiła na wyjeździe bez większych problemów kromołowian. Starcie było niezwykle czyste, sędzia nie musiał używać kartoników. W piętnastej kolejce Warta będzie podejmowała Błyskawicę Preczów, a Źródło zmierzy się na wyjeździe z Zew-em Kazimierz.
Kibice Warty i Źródła zasiedli w minioną sobotę (30 października) na jednej trybunie. Derby pokazały, że Zawiercie ma kulturalnych fanów futbolu. Obeszło się bez złośliwości, jakie w takich starciach wydają się być normą. Nadzieje miejscowych na sprawienie niespodzianki na boisku rozwiały się już w siódmej minucie, kiedy bramkę w ekipie Andrzeja Lenartowicza strzelił były reprezentant Źródła Marek Surowiec. Ten sam zawodnik pokazał dziesięć minut później, że lubi kromołowską murawę i podwyższył na 0:2. Nie bez winy był w tej sytuacji Grochalski, który po wyrzucie z autu krzyknął: „moja” i minął się z futbolówką. Nie zdążyło upłynąć pół godziny gry, a było już 0:3. Swoich sąsiadów pogrążył Mateusz Kozłowski. Gospodarze nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć i znów musieli wznawiać grę od środka, tym razem po uderzeniu Dawida Gajeckiego. Takim rezultatem zakończyła się pierwsza odsłona. W drugiej połowie nic się nie zmieniło. Goście byli cały czas w ofensywie, ale nie byli już tak skuteczni. Dwa razy o kilka centymetrów pomylił się Surowiec. Na gola kibice musieli czekać aż do 78 minuty. Na listę strzelców wpisał się Kordas, który zastąpił na placu gry Gryca. Chwilę później wynik starcia ustalił Pasternak.
- Niestety, moi chłopcy nie podjęli walki. Wystraszyli się bardziej rutynowanych rywali. Do gry w piłkę potrzebny jest charakter. Jak nie ma zaciętości i chęci zwyciężania nic się nie zrobi. Druga sprawa, że umiejętności muszą iść w parze z treningiem. Straciliśmy szybko dwie bramki i było „pozamiatane”. Nie wiem dlaczego, jak Surowiec szedł z piłką, nasi obrońcy cofali się, nikt nie kwapił się, żeby mu przeszkodzić. Przy drugiej bramce Grochalski krzyknął „moja” i minął się z piłką. Zagraliśmy nieodpowiedzialnie w obronie i biernie w ofensywie – skwitował trener Źródła Kromołów Andrzej Lenartowicz.
- Graliśmy przeciwko juniorom i nie można tego zwycięstwa oceniać w kategorii sukcesu. Mecz toczony był w przyjaznej atmosferze, obeszło się bez najmniejszych złośliwości. Derby były pozytywnym wydarzeniem dla klimatu piłki w Zawierciu. Kibice obu drużyn zasiedli wspólnie na trybunie. Największym sukcesem jest to, że obeszło się bez złośliwości i nieodpowiedzialnych zachowań – stwierdził trener Warty Zawiercie Witold Grim.
Źródło Kromołów: Grochalski, Laber (75 min Ł. Dudek), K. Grajdek, Iłczyk, Kot, R. Dudek, D. Janoska, Zamora, B. Janoska (35 min M. Grajdek), Orman, Szafran.
Warta Zawiercie: Nowak-Jaworski, Pasternak, Gumulski, Molenda, Surowiec, Jurak, Gajecki, Kozłowski Mateusz, Majchrzak, Cholewka (73 min Przybysz), Gryc (46 min Kondas).
W piętnastej kolejce podopieczni Witolda Grima będą podejmowali niżej notowanych preczowian. Ekipa Zdzisława Stanka będzie szukała punktów w starciu z Zew-em Kazimierz. Źródło zakończy rundę jesienną występem w Sławkowie. (RUC)
Napisz komentarz
Komentarze