(Zawiercie) Ciągnąca się od września budowa czwartego ronda miała zakończyć się jeszcze przed 1 listopada. Prace idą jednak opornie, jak przysłowiowa krew z nosa. Drogowcy na dokończenie prac mają zaledwie ponad 2 tygodnie. Jeśli nie uda im się na czas zakończyć robót za każdy dzień zwłoki będą musieli zapłacić.
Realizowana dzięki dofinansowaniu z tzw. Schetynówki i wspólnych środków Urzędu Miasta i Starostwa Powiatowego „Przebudowa drogi powiatowej (ulicy Aptecznej i 11 Listopada) w Zawierciu na odcinku od drogi krajowej nr 78 ul. Wojska Polskiego do skrzyżowania ulic Kościuszki i Blanowskiej” firmie Fajkier idzie dosyć opornie. Użytkownicy dróg przejeżdżając przez „plac budowy” mają powód do zdenerwowania, bo jeszcze do ok. 20 listopada będą musieli zmagać się z utrudnieniami w rejonie skrzyżowania ulic: 11 Listopada, Stary Rynek i Piłsudskiego. Kierowcom puszczają nerwy także ze względu na nieokreśloną zmianę organizacji ruchu.
- Skąd kierowcy mają wiedzieć jak jechać? Czy pierwszeństwo mają jadący od strony Piłsudskiego, tak jak było dawniej, czy ci zjeżdżający z ronda? Wprawdzie jest informacja o zmianie organizacji ruchu, ale nie ma znaków ja się poruszać – mówi zdenerwowany kierowca Fiata.
- W związku z 1 listopada byliśmy zmuszeni nieoficjalnie otworzyć przejazd przez rondo. Stare znaki obowiązują więc tylko częściowo. Dopóki na nawierzchni nie będą namalowane znaki poziome nie możemy wstawić znaków pionowych – tłumaczy Marian Gajda, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg.
Oprócz ronda w ramach projektu zostaną wykonane także nowe nawierzchnie dróg (w sumie aż 642 metrów bieżących) i chodniki. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze