(Zawiercie) Szpital w Zawierciu obiegła wiadomość o planowanych zwolnieniach. Według nieoficjalnych informacji aż 150 osób może stracić pracę w lecznicy. Od maja nie funkcjonuje oddział wewnętrzny III, a pacjenci są „upychani” na korytarzach. W upalne dni brakuje miejsc na pękających w szwach salach. W takich realiach trudno jest zachować podstawowe normy intymności. Mimo to z doniesień niektórych tytułów prasowych można dowiedzieć się, że na pozostałych dwóch oddziałach wewnętrznych panują wspaniałe, komfortowe dla pacjenta i personelu warunki. Staraliśmy się ustalić, czy 150 osób zatrudnionych w naszym szpitalu wyleci na bruk i co dalej z wielkim pustostanem, którym od dwóch miesięcy jest oddział wewnętrzny III.
TAKICH ZWOLNIEŃ JESZCZE NIE BYŁO
- W tej chwili pod kątem ekonomicznym analizowane jest funkcjonowanie wszystkich komórek placówki oraz efektywność pracy zatrudnionych tam osób. Dopiero wyniki tych badań umożliwią podjecie jakichkolwiek decyzji kadrowych – tłumaczy rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Zawierciu Maciej Pawłowski.
Kiedy jedni mówią o tym, że pracę straci 150 osób, inni liczą na to, że część personelu przeniesie się do firm zewnętrznych w ramach outsourcingu. Jedno jest pewne: zwolnień na taką skalę zawierciańska służba zdrowia jeszcze nie widziała. Spirala zadłużenia rozkręca się w zastraszającym tempie, a władze powiatu zdają się być coraz bardziej zdesperowane. Im więcej niedopowiedzeń, tym więcej plotek w zaułkach szpitalnych korytarzy. Trudną sytuację w lecznicy widać gołym okiem- tak jak to, w jakich warunkach przebywają pacjenci.
SZPITALNY BIG BROTHER
10 maja na spotkaniu ze związkami zawodowymi były dyrektor szpitala Przemysław Zawadzki twierdził, że sytuacja na oddziale wewnętrznym III jest „przejściowa” i spowodowana chwilowym brakiem lekarzy, którym również wolno chorować. Tylko, że ta „przejściowa sytuacja” jest już nie do zniesienia. Dwa funkcjonujące oddziały przyjęły na swoje barki chyba zbyt wiele, co dosłownie czuć i widać wchodząc w upalny dzień na któryś z nich.
-Nieraz widziałam jak pacjenci leżą na korytarzach. To dla mnie niezrozumiałe, skoro jeden z oddziałów od dawna stoi pusty i bezużyteczny – mówi jedna ze spotkanych pacjentek.
Mimo tego inni mają odmienną opinię w tej samej sprawie i twierdzą, że oddziały wewnętrzne są wzorem komfortu.
- Niewiarygodne informacje nadesłali nam ostatnio czytelnicy, dotyczące skandalicznej sytuacji, jaka rzekomo ma miejsce na oddziałach wewnętrznych Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Zarzuty nadesłane przez czytelników dotyczą rzekomo sytuacji związanych z przebywaniem pacjentów na korytarzach tuż obok ciał zmarłych osób. Informacje te tak poruszyły nasz zespół, że niezwłocznie postanowiliśmy sprawdzić te niewiarygodne doniesienia – czytamy na stronie www.zawiercie.info (data dodania: 2011-07-14 10:52:11).
Dziennikarskie śledztwo szybko doprowadza do jednego wniosku: opisywana sytuacja nie miała miejsca, a oddziały wewnętrzne były czyste, schludne, jakby tego było mało „na korytarzach nie przybywał żaden pacjent”. - Nie napotkaliśmy także żadnego ciała osoby zmarłej- czytamy dalej w relacji.
Kilka dni później sami wybraliśmy się z wizytą na oddziały wewnętrzne. To co zobaczyliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania: zatłoczone sale i „dostawki” – tego nie da się przeoczyć (chyba że przez przypadek trafiło się do szpitalnej kaplicy, a nie na któryś z wyżej wymienionych oddziałów). Jeden z pacjentów leżał sobie na korytarzu. Jaki w tej chwili jest status oddziału wewnętrznego III?
- Status ten nie uległ zmianie, można więc stwierdzić, że utrzymane zostało status quo – dodaje Pawłowski. Jego zdaniem szpital wywiązuje się z umowy zawartej z NFZ i zapewnia ciągłość świadczeń zdrowotnych.
Z wyliczeń pracowników lecznicy wynika (dane z piątku 15 lipca), że na dwóch oddziałach wewnętrznych skumulowano prawie 100 łóżek. Na oddziale pierwszym w tym czasie stało 51 łóżek, a na oddziale drugim 48.
- Ciasne i wieloosobowe sale sprawiają, że nie ma miejsca dla pacjentów. Czy w takich warunkach łatwo jest umierać? – pytają pacjenci.
- Szkoda, że w dzisiejszych czasach o komforcie leczenia pacjenta decydują nie ogólnie przyjęte standardy, a ekonomia – mówi Małgorzata Grabowska ze szpitalnej „Solidarności”.
Dyrektor Zawadzki zaproponował dość daleko idącą reorganizację szpitala. Z trzech oddziałów wewnętrznych planował utworzyć dwa, w rachubę wchodziło także zmniejszenie liczby łóżek. 16 maja rada społeczna lecznicy wyraziła zgodę na likwidację oddziału otolaryngologicznego, połączenie pracowni endoskopii i rektoskopii, zmniejszenie z 40 do 35 liczby łóżek na oddziale dziecięcym oraz na połączenie oddziałów chorób wewnętrznych. Scaleniu miałyby ulec oddziały wewnętrzny II i I. Nowy dyrektor Sergiusz Lendor, który stanowisko objął 29 czerwca z rezerwą podchodzi do likwidacji, czeka na wyniki analizy finansowej poszczególnych jednostek. Audyt w szpitalu ma być prowadzony do 16 sierpnia, jego koszt wynosi 24 tysiące zł brutto.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze