(Zawiercie) 52 miliony złotych – tyle wynosi aktualna kwota zadłużenia Szpitala Powiatowego w Zawierciu. Z miesiąca na miesiąc rośnie wartość zajęć komorniczych, które bezpośrednio pomniejszają kontrakt w NFZ. Lecznica utraciła płynność finansową i do 10 września 2011 roku prawdopodobnie nie będzie posiadała wystarczających środków do tego, aby wypłacić pracownikom wynagrodzenia. Na sesji 25 sierpnia powiatowi radni dopytywali o wyniki audytu przeprowadzonego w placówce na zlecenie starostwa. Jan Macherzyński poprosił o przybliżenie aktualnej sytuacji szpitala. Z informacji przedstawionej w trakcie obrad wynika, że czas jego agonii nieuchronnie zbliża się ku końcowi.
STAN PRZEDŚMIERTNY
- Po przewie wakacyjnej chciałbym przekazać jak najlepsze informacje w sprawie szpitala, ale nie są one dobre. Podejrzewam, że będę pierwszym dyrektorem szpitala, który powie, że jest źle (ponieważ jest źle), a nie że jest dobrze (pomimo tego że jest źle). Sytuacja jest dramatyczna. Aktualnie kwota zadłużania wynosi 52 miliony złotych. Obsługa tego zadłużania kosztuje szpital miesięcznie około 500 tysięcy złotych. Przy przewidywanym kontrakcie na 2011 rok, który wynosi 40,5 miliona złotych na dzień dzisiejszy w bieżącej działalności operacyjnej szpital wygenerował stratę rzędu 4,5 miliona złotych (co w skali roku da 9 milionów złotych). Dla porównania za poprzedni rok strata zamknęła się w granicach 7,5 miliona złotych. Obecnie stan zobowiązań przeterminowanych wobec dostawców wynosi około 7,5 miliona złotych. Doliczając do tego wszystkie zobowiązania wymagalne, które musimy uregulować do końca sierpnia tego roku ta kwota zamyka się w granicach 10 milionów złotych. Zakładając, że mielibyśmy taką kwotę i spłacilibyśmy wszystkie zobowiązania, to od września nadal w bieżącej działalności będzie nam brakowało 1 milion 200 tysięcy złotych. Całkowite należności, które spłyną z funduszu zdrowia do końca tego miesiąca, to 800 tysięcy złotych. W kasie szpitalnej mamy około 100 tysięcy złotych. Istnieje zagrożenie, że 10 września będzie problem z wypłaceniem wynagrodzeń dla pracowników – mówił na sesji dyrektor szpitala Sergiusz Lendor.
Z miesiąca na miesiąc rośnie wartość zajęć komorniczych, które bezpośrednio pomniejszają kontrakt w NFZ. Kontrakt miesięczny wynosi 3,3 miliona złotych. Natomiast zajęcia komornicze w maju pomniejszyły tę kwotę o 21 tysięcy złotych, w czerwcu o 130 tysięcy złotych, w lipcu o 100 tysięcy złotych. W bieżącym miesiącu wszystkie nakazy zapłaty, które mogą w każdej chwili przekształcić się w zapłaty komornicze sięgają 700 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć 15 procent ewentualnych dodatkowych kosztów egzekucyjnych.
- Chciałem poinformować państwa, że szpital powiatowy w Zawierciu utracił płynność finansową i do 10 września 2011 roku prawdopodobnie nie będzie posiadał wystarczających środków, aby wypłacić pracownikom wynagrodzenia – dodaje Lendor.
Szpital nie ma też zdolności kredytowej. Podobna ocena sytuacji finansowej i kredytowej szpitala została zawarta we wstępnym audycie sporządzonym przez firmę z Krakowa na zlecenie Starostwa Powiatowego w Zawierciu. Dokument obecnie jest uzupełniany i już niebawem ujrzy światło dzienne. Lecznica utraciła także zdolność zawierania porozumień z firmami windykacyjnymi w przedmiocie pozyskiwania pożyczek krótkoterminowych (np. Magellan, M.W. Trade).
- Jako dyrektor rozmawiałem z przedstawicielami kilku banków i instytucji finansowych z prośbą o udzielenie długoterminowego kredytu. Niestety nie otrzymałem pozytywnej odpowiedzi – ciągnął dalej Lendor.
Szpital sięgał opinii między innymi ING Banku Śląskiego, PKO. Tylko jeden bank poprosił o dokumenty finansowe, celem weryfikacji sytuacji finansowej, ale zastrzegł sobie, że jeżeli udzieliłby kredytu, to tylko i wyłącznie pod warunkiem jego poręczenia ze strony starostwa.
17 sierpnia dyrektor spotkał się z prezydentem Zawiercia Ryszardem Machem, by przedstawić mu sytuację finansową szpitala. Ten jednak odmawia pomocy. Istnieje spore ryzyko, że szpital może nie realizować swojej podstawowej działalności, jaką jest świadczenie usług medycznych w formie leczenia szpitalnego i ambulatoryjnego dla mieszkańców powiatu.
Bez pieniędzy nie da się również wdrożyć programu restrukturyzacji. Dyrektor planuje go ukończyć we wrześniu. - Rozpocząłem procedurę redukcji zatrudnienia. Będzie ona na pewno drastyczna. Do tej pory rozwiązano umowę za porozumieniem stron z trzema pracownikami, z pięcioma nie przedłużono kończącej się umowy okresowej, siedmiu osobom złożono wypowiedzenie przez pracodawcę, w dwóch przypadkach jest to wypowiedzenie przez pracownika, trzy osoby dostały wypowiedzenie zmieniające stanowisko pracy – komentuje S. Lendor.
Dyrektor wydał zarządzenie zobowiązujące kierowników poszczególnych komórek organizacyjnych do rygorystycznego przestrzegania limitu przydzielonych kontraktów oraz raportowania o zaległościach w rozliczaniu z Narodowym Funduszem Zdrowia w systemie jednomiesięcznym. Prawo prawem, ale jak twierdzi Lendor do dziś nie spłynął żaden raport, czy sprawozdanie od ordynatora. Pomysłem nowej dyrekcji jest również reorganizacja komórek niezwiązanych bezpośrednio z leczeniem i ograniczenie płatnych dyżurów lekarskich.
DŁUGA DROGA W DÓŁ
Zdaniem dyrektora Lendora momentem przełomowym w historii naszego szpitala był rok 2005, kiedy rozpoczęto masowe zaciąganie kredytów i pożyczek na łączną wartość ponad 8 milionów złotych celem zaspokojenia uzgodnionych wcześniej zobowiązań pracowniczych wynikających z ustawy 203 i 313. W 2007 roku szpital otrzymał 10 milionów złotych z Ministerstwa Zdrowia na restrukturyzację. Pomimo tego dodatkowo zaciągano kolejne kredyty w firmach windykacyjnych, a w związku z toczącym się w tym roku sporem zbiorowym podpisano liczne porozumienia związkowe i pracownicze. Konsekwencją, czego był znaczny zwrot zobowiązań pracodawcy wobec pracowników szpitala.
- Zgodnie z artykułem 46 ustawy z 15 kwietnia 2011 roku odpowiedzialność za zarządzanie podmiotem leczniczym niebędącym przedsiębiorcom ponosi w pełni kierownik szpitala. W przypadku nie podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do przywrócenia płynności finansowej szpitala, gdy organ założycielski nie zmierzy się z tym problemem i nie zdobędzie się na odwagę, aby go rozwiązać jednoznacznie, jako kierownik szpitala będę zmuszony zrezygnować z pełnienia tej funkcji – podsumowuje dyrektor szpitala.
Innego zdania są związki zawodowe: to nie pracownicy odpowiadają za obecny stan rzeczy.
- Ustawa 203 (zakładała podwyżki rok po roku) weszła w życie w 2001 roku. Przez cztery lata w naszym szpitalu nie była wypłacana- mówi Małgorzata Grabowska ze szpitalnej „Solidarności”.
POWIAT TO NIE SKARBIEC
- Od początku 2010 roku do końca lipca 2011 roku starostwo uregulowało za szpital raty i odsetki od zaciągniętych przez lecznicę kredytów na sumę 6 milionów 334 tysięcy 679 złotych. Z powiatowej kasy co miesiąc na ten cel asygnuje się ponad 300 tysięcy (czasami blisko 400 tys. zł). Dla każdego powiatu ziemskiego takie obciążenie byłoby trudne do uniesienia, zwłaszcza, że nowe, powszechne zasady gospodarki finansowej drastycznie ograniczają swobodę dysponowania przez samorządy publicznymi pieniędzmi. To nie znaczy, iż powiat odżegnuje się od pomagania szpitalowi. Przeciwnie, dla starosty zasadniczym celem tej kadencji jest uczynienie placówki zdolną do realizowania jej statutowych zadań (leczenia pacjentów). Właśnie temu służy powołanie nowego dyrektora.
Oczywistym jest, że samym pompowaniem pieniędzy w dłużnika tego celu osiągnąć nie sposób. Tym bardziej, że powiat nie posiada ani takiej „pompy”, ani niewyczerpanego źródełka, z którego płynęłaby rwąca rzeka złotówek – przyznaje rzecznik prasowy starostwa Powiatowego w Zawierciu Maciej Pawłowski. Druga sprawa to zdolność kredytowa powiatu. Decyzję o likwidacji szpitala może podjąć jedynie zarząd.
GIODO POTWIERDZA: DANE DO KONTROLI
W poprzednim numerze KZ pisaliśmy o Ilonie Mróz, która reprezentuje podmiot współpracujący ze szpitalem. Chodzi o firmę Eszmun Consulting należącą do jej męża Sławomira Mroza. Ilona Mróz współpracuje ze szpitalem w zakresie doradztwa finansowego, analizy sytuacji finansowej, wydania opinii finansowej Z anonimowego listu, który dotarł do naszej redakcji wynika, że to właśnie Ilonie Mróz na polecenie dyrektora Lendora pracownicy mieli udostępniać dane osobowe zatrudnionych w szpitalu. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy Mróz jest osobą upoważnioną do dostępu do danych osobowych i medycznych leczonych w szpitalu pacjentów i czy do wycieku w ogóle doszło. Wtedy dyrektor Lendor nie znalazł czasu, by z nami porozmawiać i wyjaśnić całą sytuację związaną z wszelkimi wątpliwościami w tej sprawie. Zadecydowaliśmy, że podejrzenie wycieku danych osobowych i ich nienależyta ochrona w szpitalu powinny zostać zbadane przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Redakcja złożyła konieczne zawiadomienie. Już wiemy, że GIODO uznało kontrolę w zawierciańskim szpitalu za konieczną. – Fakt, iż w konkretnych sytuacjach mamy do czynienia z danymi osobowymi nie jest równoznaczny z tym, że do ich przetwarzania będą miały zastosowanie jedynie przepisy ustawy o ochronie danych osobowych. Istnieją, bowiem inne akty prawne, które również regulują kwestie przetwarzania danych osobowych w poszczególnych dziedzinach życia. Tak zapewne będzie w opisywanym przypadku, który w pierwszej kolejności należałoby rozpatrywać z uwzględnieniem, regulujących działalność placówek medycznych, przepisów m.in. takich, jak ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, ustawa o działalności leczniczej, ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty, czy rozporządzeń ministra zdrowia, w tym rozporządzenia w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania. Biorąc zaś pod uwagę fakt, że w sprawie tej chodzi również o dokumentację pracowniczą, zastosowanie znajdą również przepisy Kodeksu Pracy.
Niezależnie jednak od istnienia przepisów szczególnych, które nakazują określony sposób postępowania z dokumentami zawierającymi dane osobowe, każdy administrator danych osobowych (jest nim także szpital) na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych jest zobowiązany do dbałości o dane osobowe.- przyznaje Małgorzata Kałużyńska-Jasak dyrektor Zespołu Rzecznika Prasowego GIODO.
Dyrektor Sergiusz Lendor twierdzi, że Mróz miała wgląd do danych osobowych na podstawie podpisanej umowy. Sugeruje, że sporządzenie rzetelnej opinii finansowej o szpitalu bez wglądu do dokumentacji finansowej nie byłoby możliwe. Pytanie, po co kolejna firma, skoro inna właśnie kończy badanie szpitala, na zlecenie starosty?
NIE MA KASY NA SZPITAL- WYWIAD TO CO INNEGO
29 sierpnia wreszcie udało nam się porozmawiać osobiście z Sergiuszem Lendorem. Choć spotkanie nie należało do przyjemnych okazało się, że jesteśmy pierwszym zawierciańskim medium, jakie dyrektor „ugościł” w swoim gabinecie. To dziwne, bo 4 sierpnia na stronie www.zawiercie.info ukazał się obszerny sponsorowany wywiad z S. Lendorem. Ten jednak zaprzecza, by spotykał się z przedstawicielem portalu. Sekretarka dyrektora stwierdza wręcz, że nie kojarzy takiego tekstu.
- Wywiad z dyrektorem szpitala dostarczyło jednemu z portali starostwo. Gdy sytuacja wymaga dotarcia z informacją do szerszego grona odbiorców, korzystamy z możliwości publikowania materiałów sponsorowanych. Ponieważ szpitalem żywo interesuje się społeczeństwo, uznaliśmy za wskazane zaprezentowanie sylwetki Sergiusza Lendora wraz z przynajmniej zarysem jego dyrektorskich planów. Na sformułowane w starostwie i przesłane mu pytania Pan Lendor odpowiadał zupełnie samodzielnie.– twierdzi rzecznik Pawłowski.
Nieoficjalnie mówi się, że powiat bardziej niż na popularne stawia na media lojalne.
Za materiał, o którym mowa zapłacono 1107 zł brutto, choć podobno z kasą w powiecie krucho. Na nasze pytanie, o wydatki na ogłoszenia prasowe starostwa w 2011 roku, wg. redakcji otrzymaliśmy odpowiedź: Dziennik Zachodni- 4084,83 zł brutto, Głos Zawiercia i zawiercie.info- 3195,54, Kurier Zawierciański- 196,80 pln. Też brutto.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze