Po naszym artykule dotyczącym przycinki drzew na ul. Rataja mieszkańcy zaczęli informować nas, że już od wielu lat na terenie Zawiercia dochodziło do niszczenia miejsc lęgowych ptaków. Dotychczas nikt jednak nie reagował. Nieskuteczne okazały się także przepisy mające za zadanie zapobiegnie takim zdarzeniom jak na ul. Rataja.
- Te bezbronne pisklęta leżą na chodniku, na trawniku, na drodze. Nie mogli przycinać drzew zanim rozwinęły się liście? Albo poczekać jeszcze miesiąc? Do tego czasu młode ptaki z pewnością wyfrunęłyby już z gniazd – mówiła pani Monika, która zawiadomiła nas o działaniach Zakładu Gospodarki Komunalnej.
Przycinkę zlecił Urząd Miejski w Zawierciu. Po naszej interwencji obcinka gałęzi została wstrzymana. Jak poinformował nas wówczas Łukasz Czop z Urzędu Miejskiego, ucięto wtedy korony 21 drzew. Oględziny policji przyniosły jednak zupełnie inny wynik – ślady świeżego cięcia na koronach ponad 50 drzew. Żeby wyciąć zadrzewienie przy drogach publicznych potrzebna jest zgoda regionalnego dyrektora ochrony środowiska, ale by wykonać przycinkę nie jest już wymagana taka decyzja. Samorządy, administratorzy osiedli, często więc obchodzą przepisy, określając „przycinką”, brutalne kaleczenie drzew. Przycinkę stosować można wyłącznie wtedy, kiedy usuwane gałęzie są obumarłe, nadłamane, wchodzące w kolizje z obiektami budowlanymi, urządzeniami technicznymi lub wynikają z kształtowania korony drzewa do 10 roku. Zdaniem Urzędu Miejskiego tak właśnie było. Opinia osób, które od lat zajmują się ochroną przyrody jest na ten temat zupełnie inna.
- Drzewa te z pewnością miały więcej niż 10 lat, dlatego na pewno przycinka nie była kierowana kształtowaniem korony drzewa. Nie zauważyłem, żeby gałęzie były połamane – powiedział nam były radny Andrzej Stróżecki, który od wielu lat zajmuje się ochroną przyrody w gminie.
Tego czy na objętych przycinką drzewach znajdują się gniazda, prawdopodobnie nikt wówczas nie zbadał, choć przepisy wyraźnie mówią, że od 1 marca do 15 października zakazuje się usuwania gniazd ptasich z obiektów budowlanych i terenów zieleni.
Jak wyjaśnił Eugeniusz Dziubek naczelnik Wydziału Infrastruktury Miejskiej UM obowiązek sprawdzenia czy w koronie drzewa znajdują się gniazda spoczywa na wykonawcy usług, a dokładnie na robotnikach ZGK, którzy przycinkę wykonywali.
- Zarówno w przypadku wykonywania cięć pielęgnacyjnych i sanitarnych w obrębie korony jak i przeprowadzania wycinki drzew, należy zwrócić uwagę na występowanie w obrębie zadrzewiania gatunków chronionych. W przypadku ich bytowania wycinkę i cięcia pielęgnacyjne należy przeprowadzić po uzyskaniu dodatkowego zezwolenia na odstępstwo od zakazów (wymienionych w art.52 ustawy o ochronie przyrody) w stosunku do gatunków objętych ochroną ścisłą lub częściową, głównie w zakresie zniszczenia ich siedlisk i ostoi lub przeprowadzić wycinkę drzew poza okresem lęgowym ptaków i po wylocie młodych z gniazda w okresie od 16 października do końca lutego. Nieprzestrzeganie bądź naruszenie któregokolwiek z zakazów lub ograniczeń obowiązujących w stosunku do ptaków objętych ochroną gatunkową, w tym niszczenie gniazd w okresie lęgowym, skutkuje – w myśl art.127 ustawy o ochronie przyrody -karą grzywny lub aresztu – wyjaśnia Regionalny Konserwator Przyrody Jolanta Prażuch.
Wiceprezes zarządu w Zakładzie Gospodarki Komunalnej Kamil Laber poinformował nas, że ZGM wyciągnął konsekwencje (pozbawienie premii!) wobec kierownika Zakładu Przygotowania i Realizacji Produkcji i Usług Dariusza Pawlika oraz podległych mu pracowników. Dla Mariusza M., sprawa zakończyła się w sądzie.
- Sąd wydał wyrok w postępowaniu nakazowym o nałożeniu kary grzywny w wysokości 200 zł. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny – informuje prezes Sądu Rejonowego w Zawierciu Agnieszka Wolak.
Justyna Banach
Nasz komentarz:
SUKCES DUŻY, KARA MINIMALNA
Kim jest Mariusz M. na którego sąd nałożył symboliczną grzywnę 200 zł? Szeregowym pracownikiem ZGK, miejskiej spółki podległej Prezydentowi Miasta. Sąd ukazał jak mógł, bezpośredniego wykonawcę bestialskiej wycinki drzew. Ci, którzy prace bezmyślnie zlecili, powinni nadzorować, co najwyżej dostali po premii. Mariusz M., który choć nie jest bez winy, Sąd, na razie nieprawomocnie, ukarał go grzywną jest więc w pewnym sensie kozłem ofiarnym całej awantury. Ale minimalna nałożona grzywna to jednak ogromny sukces wszystkich wrażliwych mieszkańców Zawiercia, którzy nie dają przyzwolenia na bezmyślne niszczenie gniazd, dzikie wycinki i przycinki. Kara niewielka, ale następny raz urzędnik prezydenta Macha, czy ktoś z ZGK trzy razy się zastanowi zanim sięgnie po piłę.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze