(Zawiercie) Sandra Kaczoch, to zawiercianka z krwi i kości, która jest studentką III roku Akademii Jana Długosza w Częstochowie. Młoda artystka nie tylko szuka swojego spełnienia w nieskończonym źródle sztuki, ale przede wszystkim z daleka od rutyny zgłębia tajniki wiodącej prym kreski. To ona jest początkiem wszystkiego, to od niej wszystko się zaczyna… 7 października w galerii Zawarte Miejskiego Ośrodka Kultury „Centrum” w Zawierciu odbył się wernisaż, podczas którego dzieła utalentowanej studentki spotkały się z niezmiernie ciepłym przyjęciem.
Kreska daje nieograniczone możliwości. Pokazuje szeroki wachlarz dróg, jakimi porusza się sztuka. To w końcu próba odnalezienia własnego niedoścignionego sensu, indywidualnego wyrazu i prawdy.
- Poszukiwanie własnej kreski jest dla artysty plastyka tym, czym jest szukanie najczystszego tonu przez muzyka. Sandra jest w takim momencie rozwoju, że ma przed sobą mnóstwo strun, muska je delikatnie, wsłuchuje się w dźwięki, układa w takty, po czym zmienia tonację, ten sam temat aranżuje inaczej. Spójrzmy pod tym kątem na jej prace. Ołówek idzie w ruch, nie gardzi pastelami, litografie mienią się odmianami tego samego motywu. Raz jest to studium siedzącej lub leżącej kobiety; innym razem ironiczny nieco portret o kresce zuchwałej, śmiałej; gdzie indziej znajdziemy ocierające się o abstrakcję- a może surrealizm-wizerunki twarzy, wzbogaconych o ornament: a to geometryczny, a to znów esami-floresami malujący jakieś emocje przedmiotu. Świat bajkowy?- czemu nie, odpowiada Sandra, kreśląc ciepłymi kolorami ni to poczciwą babulinkę, ni to Babę Jagę – pisze o twórczości młodej artystki Andrzej Borkiewicz kierownik galerii.
W swoich dziełach Sandra posługuje się ołówkiem, kredką, węglem, czasem pędzlem i farbą. Nie są jej obce tradycyjne techniki graficzne. Te prace warto zobaczyć.
Tekst: (mpp) Foto: (EC)
Napisz komentarz
Komentarze