(Poręba, Zawiercie) O problemach firmy budowlanej Fajkier słychać było po raz pierwszy wiosną tego roku. Wtedy pojawiły się plotki o tym, że sposobem na ratowanie Z.I.B. „Fajkier” sp. jawna z Poręby ma być sprzedaż hotelu Fajkier w Lgocie Murowanej. Właściciele firmy Alicja i Gustaw Fajkierowie zaprzeczali, że firma ma kłopoty i zamierza sprzedać Hotel. Przyznawali się jedynie do „przejściowych problemów”. Po roku z firmy odeszła połowa z ponad 100 osobowej załogi, a po siedzibie firmy w Porębie na ul. A. Ludowej 4 hula wiatr. Pracownicy zaczynają do Sądu Pracy pisać pozwy o wypłatę zaległych wynagrodzeń. Niektórzy nie dostali jeszcze wypłaty za lipiec.
-To nieprawda, że mamy kłopoty finansowe i że zamierzamy sprzedać Hotel. Rzeczywiście, mieliśmy przejściowe trudności z terminową wypłatą wynagrodzeń, ale to tylko opóźnienie o kilka dni –tłumaczyła Alicja Fajkier (Kurier Zawierciański z 13.05.2011). Wszystko wskazuje na to, że kłopoty były nie tylko przejściowe, ale jeszcze się pogłębiły. W połowie września do redakcji Kuriera Zawierciańskiego zadzwoniła pani Beata:
-To, co mówiła wam pani Fajkier to kłamstwo, zaległości od dawna wynoszą po parę miesięcy. Mężowi, który pracował tam 9 lat nie płacą od lipca. Pan Gutek (Gustaw Fajkier- przyp. red.) co chwilę mu mówi, żeby przyszedł za kilka dni, że będą pieniądze. Wszystko, co pisaliście wcześniej o firmie, że zadłużona, że mają problemy to prawda.
Wypłaty nie było, ale Fajkier sponsorem był w Zawierciu, na pikniku. Szlag nas wtedy chciał trafić. My nie mieliśmy na chleb, i żeby komunię synowi za co zrobić, a on sobie sponsoruje.
Odwiedzamy panią Beatę i jej męża Romana w domu w Zawierciu, na Borowym Polu. Skromny, zaniedbany domek. Czysto, ale po prostu biednie. Drzwi od pokoju zwisają na jednym zawiasie.
-Meble niektóre to sąsiedzi dają, jak komu co zbywa. Jakoś sobie radzimy. Skromnie żyjemy. Syn jeden jest niepełnosprawny. Dzieci mają swoje marzenia: chcieliby nowy rower, jakieś nowe ciuchy do szkoły. A ja poszłam do Biedronki, najtańsze piórniki z wyposażeniem za 10 zł kupiłam. Teraz zajmuję się dziećmi, ale szukam pracy. Choćby za sprzątaczkę, każdą pracę przyjmę –mówi zdesperowana kobieta.
Mąż Roman więcej milczy: -Z dziewięc lat tam pracowałem, nigdy nie było umowy o pracę. Ciągle tylko zlecenia. Teraz niby robię do końca września. Kiedyś coś podpisałem, ale mnie do ręki nic nie dali, tylko to.
Roman pokazuje plik druków RMUA, czyli miesięcznych raportów generowanych z programu Płatnik.
-Dawali takie kartki (druk RMUA). A tak, to najwyżej umowy zlecenia.
KZ: -Ale skoro dają panu druk RMUA, to raczej ZUS i podatek za pana płacą. Roczny podatek pan rozlicza?
-Tak, za cały rok dawali PIT do rozliczenia.
KZ: -Ile pan zarabiał?
-Na rękę tak od 1800 do 2100.
KZ: -Mogę zrobić kopię tych RMUA? Na druku RMUA ma pan brutto 1800- 2000 zł. A mówi pan, że tyle było na rękę.
-Nigdy nie było pasków, tylko pieniądze do koperty i do domu.
-Dwa tysiące z groszami zawsze mąż brał. W zależności od godzin –dodaje żona.
KZ: -To znaczy, że zaniżali panu wynagrodzenie. Jeżeli dwa tysiące ma pan na rękę, to brutto powinno być jakieś 2800, a jest 1800. To znaczy, że 1000 zł okradają pana na ZUS-e i podatku. Będzie pan miał mniejszą emeryturę.
-No tylko taki druk (RMUA) nam dawali, a ile wypłaty, to było w kopercie –powtarza Roman.
Do Sądu Pracy Pan Arek złożył już pozew przeciwko Fajkier sp.j. o zapłatę zaległego wynagrodzenia. Rozprawa 30. listopada.
-Nie było już na co czekać. Inny kolega dostał na początku października za lipiec i to nawet nie całość wypłaty. Udało mi się wyciągnąć świadectwo pracy i nawet umowę o pracę. Od 2006 roku do końca września. I od razu złożyłem pozew do Sądu Pracy.
Pan Artur też już odszedł z Fajkiera. Był kierowcą: -Nie płacili, odszedłem. A z tym, że zaniżali wynagrodzenia to prawda. Zawsze tak było.
Kuba z Poręby pracował w firmie przez 4 lata: -I przez 4 lata umowy o pracę tylko okresowe miałem, ale też żadnej na oczy nie widziałem. Podpisywałem, a oni zabierali papiery. Zajmowałem się kontrolą robót w terenie, kamerowałem.
KZ: -Pańscy koledzy mówią, że co innego było w papierach do podatku, a inne pieniądze na rękę. Oficjalnie dostawali mniej. A pan?
-Zawsze tak było. Na papierze mniej, na rękę więcej.
Alicja Fajkier: wszystko legalnie, kłopoty przejściowe
Właścicieli firmy Fajkier prosiliśmy o odpowiedź na pytania o kondycję finansową firmy. Proponowaliśmy spotkanie. Chcieliśmy poznać argumenty firmy. Proszę zwrócić uwagę, że pracownicy stawiają firmie zarzuty, które dla właścicieli Fajkier Sp. j. grożą odpowiedzialnością karną. Przy braku wyjaśnień z państwa strony niezwłocznie powiadomimy Inspekcję Pracy i Prokuraturę. Alicja Fajkier deklaruje ze chce spotkania, ale najwcześniej za 2 tygodnie. My najdalej za kilka dni.
„Pański mail zawiera pewne elementy szantażu. Zakreślenie terminów 2-3 dniowych w mailu z 10.X nie daje nam możliwości pełnego i merytorycznego odniesienia się do tematu” pisze A. Fajkier 17.X. Ale załącza odpowiedzi na pytania redakcji:
KZ: Czy to prawda, że Fajkier zaniża oficjalne wynagrodzenia, część wypłaty dając „pod stołem? –Zarówno wpłaty do US i ZUS dokonywane są zgodnie z przepisami –odpowiada Alicja Fajkier.
O sięgających trzech miesięcy zaległości w wypłacie pensji, odpowiedź jest równie oględna: „-Chwilowe opóźnienia w zapłacie wynagrodzeń spowodowane są nierzetelnością części kontrahentów. Większość osób to wieloletni pracownicy spółki, a dopiero w ostatnich miesiącach nastąpiły opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzeń.”
-Czy uratowanie firmy, wypłata zaległości jest możliwa? Trudno powiedzieć. Właściciele firmy odpowiadają, że: „-Wypłata zaległych wynagrodzeń pracowników jest dla spółki sprawą priorytetową.”
KZ: -Sposobem na ratowanie firmy jest sprzedaż hotelu w Lgocie Murowanej?
Alicja Fajkier: -„W chwili obecnej brak jest planów związanych ze sprzedażą hotelu, a ponadto sytuacja spółki nie wymaga podejmowania tak drastycznych działań.”
Baza budowlana i siedziba firmy w Porębie robi przygnębiające wrażenie. Żadnego szyldu, pracowników, maszyn, nie licząc starej, rozgrzebanej koparki. Czy to w ogóle jest siedziba zatrudniającej niedawno 100 ludzi firmy budowlanej, która 100 mln zł zarobiła na kanalizacji Zawiercia? Wychodzi mężczyzna, który pilnuje bazy. Na koniec rozmowy przedstawia się jako szwagier Gutka (Fajkiera), mówi, że nikogo nie chcieli oszukać: -Ta firma działa od wielu lat. Mają problemy z odzyskaniem należności za dużą robotę, i stąd kłopoty. Fakt, zalegają z wypłatą, ale chcą to uratować. Powiem im, żeby się z panem skontaktowali.
Nie skontaktowali się. A sprzed Urzędu Miasta Zawiercie zniknęła reklama Hotelu Fajkier z globusa, podarowanego miastu po otwarciu hotelu. Niektóre imiona pracowników Fajkier sp. j. i drobne szczegóły ich zatrudnienia zostały zmienione na ich prośbę
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze