(Zawiercie) 8 listopada około godziny 8.00, dwóch zamaskowanych mężczyzn weszło do punktu kasowego Banku Spółdzielczego w Zawierciu (ul. Wierzbowa) i przy użyciu przedmiotu przypominającego broń palną sterroryzowało obsługę oraz zażądało pieniędzy. W czasie kradzieży w placówce były dwie kasjerki i jeden klient. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Jak informuje policja bandyci mieli około 175 centymetrów wzrostu i byli szczupłej budowy ciała. Pierwszy ubrany był w czarną kurtkę, tego samego koloru czapkę i białe adidasy. Drugi przestępca w czasie napadu miał założoną zieloną bluzę z kapturem ozdobioną trzema paskami wzdłuż rękawów i biało - czarne tenisówki. Sprawcy mieli także założone na głowy kominiarki. To nie pierwsze tego typu zdarzenie w Zawierciu. Przypomnijmy, 14 października do zawierciańskiego oddziału Banku Spółdzielczego w Szczekocinach przy ul. Broniewskiego także weszli dwaj zamaskowani mężczyźni z „bronią” w ręku. Wtedy odstraszyła ich instalacja alarmowa.
- Nie wykluczamy, że napadu mogły dokonać te same osoby, które jakiś czas temu próbowały okraść oddział Banku Spółdzielczego w Szczekocinach. Obecnie policja prowadzi czynności mające na celu ustalenie sprawców kradzieży – informuje rzecznik KPP w Zawierciu Andrzej Świeboda.
Okolice ul. Wierzbowej po raz kolejny okazały się miejscem niebezpiecznym. Właściciele lokali i sklepów znajdujących przy tej ulicy zaczęli się obawiać o własne bezpieczeństwo. Ich obawy są jak najbardziej uzasadnione, zwłaszcza, że w lipcu br. 40-latek poturbował i okradł ekspedientkę sklepu ogólnospożywczego przy pobliskiej ul. Nowowierzbowej. Napastnik także miał w ręce przedmiot przypominający broń.
- W tej dzielnicy ogólnie jest dość niebezpiecznie. Atakują nożownicy, złodzieje napadają na człowieka w biały dzień, a teraz jeszcze napad na bank. Są tu wszędzie kamery, a mimo to nie czujemy się bezpiecznie – mówi właścicielka sklepu znajdującego się obok banku. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze