(Zawiercie) W poniedziałek, 15 marca zarząd Huty CMC Zawiercie - trzeciego pod względem wielkości producenta stali w Polsce, poinformował, że zamierza zwolnić nawet 120 pracowników. Po decyzji o ogłoszeniu upadłości PKS-u Zawiercia to kolejna tragiczna wiadomość dla zawierciańskiego rynku pracy.
- Kryzys gospodarczy trwający od końca 2008 roku nie pozostaje bez wpływu na działalność przedsiębiorstw zarówno na świecie jak i w Polsce. Sytuacja ta ma również odzwierciedlenie w wynikach finansowych CMC Zawiercie – mówi prezes huty Jerzy Kozicz.
Zdaniem zarządu zwolnienia to jedyna szansa na obniżenie kosztów działalności firmy oraz na zwiększenie jej efektywności i konkurencyjności na rynku. Prezes przypomina o ubiegłorocznym spadku produkcji sektora stalowego, a także o spadku zużycia stali w Polsce, które sięga 30 procent. Te argumenty nie do wszystkich przemawiają.
- Przedsiębiorstwa zawsze zastawiają się kryzysem. Jak dla mnie całe to ich uzasadnienie jest śmieszne i pozbawione rzetelnej analizy. Pracuję tu kilka lat, ale jako dosyć młody człowiek obawiam się, że niedługo zostanę bez środków do życia i bez perspektyw na przyszłość – mówi z niepokojeniem jeden z hutników.
Zwolnienia mają objąć grupę 120 osób. Porozumienie między związkami zawodowymi, a zarządem zostało podpisane z końcową liczbą zwolnień grupowych, która maksymalnie może wynieść do 80 osób. Do tego dodać należy jeszcze 40 hutników, którzy mają wypracowane emerytury i mogą na nie odejść. Początkowo zarząd spółki zamierzał zwolnić nawet 200 osób z całej liczącej około 1850 pracowników załogi.
Negocjacje między związkami zawodowymi, a zarządem huty trwały od 23 lutego. Do ostatniej chwili ważyły się losy tego, ilu pracowników wyląduje na bezrobotnym. Prezes w ostatnim momencie zgodził się jeszcze raz zmniejszyć liczbę zwolnień z 85 do 80 (+40 na emeryturę). Dla związków zawodowych każda zwolniona osoba to porażka, bo za każdą z nich stoją rodzina, dzieci.
-Nie jesteśmy przekonani, co do celowości tych zwolnień. W przypadku poprawy koniunktury pracodawca przewiduje możliwość wycofanania części wypowiedzeń. Tak też było w zeszłym roku – przypomina Marek Kijas przewodniczący Międzyzakładowego Samorządnego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników CMC Zawiercie.
W 2009 roku huta chciała zwolnić 300 osób, ale ostatecznie zwolniła 165 pracowników (ponad 60 hutników przeszło na świadczenia emerytalne lub przedemerytalne).
Na co mogą liczyć zwalniani? W podpisanym 15 marca porozumieniu, oprócz należnych z Kodeksu Pracy odpraw (pensja za 1-3 miesiące) dla zwalnianych przewidziano dodatkową odprawę zależną od stażu pracy w hucie.
W przypadku stażu, który wynosi od 10 do 20 lat pracownicy mogą liczyć na odprawę w wysokości 10 tysięcy złotych. Jeśli ktoś jest zatrudniony w hucie od 20 do 30 lat w razie zwolnienia dostanie 15 tysięcy złotych. Pracownicy, którzy mają na koncie powyżej 30 lat stażu otrzymają 20 tysięcy złotych.
- Odszkodowania, obojętnie, jakie one by nie były, nie są warte przeżyć związanych z utratą zatrudnienia. Stała praca jest najważniejsza. Jeśli ktoś przepracował w jednym zakładzie 30 lat i wchodzi na rynek pracy tak ciężki, jak w Zawierciu to dla niego te 20 tysięcy to jest nic. Chcąc rozwijać produkcję i zwiększać moce produkcyjne liczymy się z tym, że w końcu koniunktura przyjdzie. I kto będzie wtedy pracował? – pyta M. Kijas.
Warto przytoczyć przykład Huty im. Tadeusza Sendzimira - krakowskiego oddziału koncernu Arcelor Mittal. W styczniu 2009 roku z tego zakładu odeszło ponad 200 pracowników. W zamian każdy z nich dostał 99 tys. zł odprawy. Za to można było sobie otworzyć własną działalność, albo wyjechać w siną dal. Niestety hutnicy z Zawiercia nie maja tak komfortowej sytuacji.
Od 22 marca zarząd zacznie wręczać pierwsze wypowiedzenia. Rozwiązywanie umów o pracę potrwa przez najbliższych pięć miesięcy.
- Zawiercianie są bardzo związani z hutą. Tu pracowali ich dziadkowie, czasem całe rodziny. To smutne, że wszystko upada – mówi jedna z mieszkanek miasta.
Dla Warszawy, czy Krakowa zwolnienie 80 osób to mało znaczący fakt. Dla miasta takiego jak Zawiercie, gdzie bezrobocie utrzymuje się na poziomie ponad 17 procent liczy się każde miejsce pracy, a upadek jednego dużego zakładu stanowi tragedię dla całych dzielnic.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze