(powiat zawierciański) Już niebawem u kierowcy Zakładu Komunikacji Miejskiej będzie można kupić nie dwa, ale cztery nominały biletów. W większości miast takie rozwiązanie nie byłoby możliwe. – Co jeszcze? Niedługo będziemy sprzedawać pasażerom paluszki, kawę, chipsy, albo słonecznik! – denerwują się kierowcy, którzy, na co dzień mają i tak wiele innych obowiązków. Przede wszystkim trzeba zadbać o bezpieczeństwo pasażerów, co w warunkach ZKM-u nie jest takie łatwe (zdezelowane pojazdy). Do tego dochodzi jeszcze marna kasa. 1600 lub 1800 złotych, to przecież nie szczyt marzeń. Nowe rozwiązanie wejdzie w życie w przeciągu najbliższych dni.
Wiele kiosków zamknięto. To spore wyzwanie dla kierowców. Nie jest im łatwo, bo szczególnie w zatłoczone, targowe dni muszą mieć „oczy dookoła głowy”, dbać o bezpieczeństwo przewożonych osób i dodatkowo sprzedawać bilety. Ten problem ignorowany był przez poprzednie kierownictwo. Zamiast szukać autentycznych rozwiązań karano kierowców za grzanie w autobusach.
Obecny dyrektor zakładu liczy na to, że już niebawem uda się pozyskać nowe miejsca sprzedaży. - Problem sprzedaży biletów na terenie miasta jest dosyć istotny, głównie z powodu słabo rozwiniętej sieci ich dystrybucji. Wiele kiosków zlikwidowano. Nowe rozwiązania rodzą natomiast nowe koszty – mówił jakiś czas temu dyrektor ZKM-u Marek Machelski.
W większości polskich rozwiniętych miast pasażerowie korzystają z biletomatów, natomiast kupujący bilet u kierowcy mają do wyboru jedynie dwa lub jeden nominał.
- Nie raz zdarzały się sytuacje, że gdy ktoś chciał nam zrobić na złość, to przychodził kupować bilet z woreczkiem pełnym „żółtych” monet. Oczywiście kierowcy każdą taką kwotę musieli dokładnie przeliczyć – zdradza jeden z byłych kierowców „czerwonych”, który zmienił pracę ze względu na niskie wynagrodzenie. Najgorzej było w handlowe czwartki: zatłoczone ulice, przepełnione i znacznie obciążone autobusy, jeśli jeszcze do tego dodać sprzedaż biletów, to trudno nad tym wszystkim zapanować. Jak zrozumieć pasażera, który stoi obok kiosku, a bilet kupuje u kierowcy? Przecież najważniejsze jest bezpieczeństwo przewożonych osób. Są także odcinki, na których nie ma punktów sprzedaży biletów.
Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie formalnego zapisu do regulaminu przewozu osób i bagażu ręcznego ZKM mówiącego o tym, że kierowca może odmówić sprzedaży biletu, gdy: pasażer nie posiada odliczonej kwoty, chce zapłacić za bilet zbyt dużą liczbą monet (co uniemożliwia prawidłową realizację rozkładu jazdy) lub chce zapłacić za bilet banknotem wielokrotnie przekraczającym wartość biletu (np. 100 zł).
Nietrudno kupić bilet na terenie przy dworcu PKP, na osiedlu Żabki, w Kromołowie, na Borowym Polu, czy w Blanowicach. Najgorzej jest na Wartach, na odcinku Poręba Sezam-Zawiercie.
- Przez nowe rozwiązanie autobusy będą się spóźniać. Trzeba raczej zainwestować w nowe punkty dystrybucji, a nie wszystkim obciążać zwykłych kierowców. To na nas zawsze rozładowywana jest w pierwszej kolejności złość pasażerów. Zarabiamy tu psie pieniądze, wstajemy przed 3.00 nad ranem, pilnujemy by każdy do celu dojechał bezpiecznie, często nie mamy nawet czasu na to, by zrobić siusiu – mówią kierowcy. Załoga chce spotkania z dyrekcją, referendum wewnętrznego w tej sprawie. – Chcemy, by bilety były ogólnodostępne. Cały czas próbuję znaleźć złoty środek. Kierowca nie musi sprzedawać biletów, jeśli np. jedzie opóźniony nie z własnej winy i to udowodni. Nie przewiduję w najbliższym czasie spotkania z kierowcami. Oni są po to, by wykonywać swoje obowiązki, a nie decydować o tym, czego chcą. Do tej pory było tak, że część z nich chciała sprzedawać bilety, inni do tego pomysłu podchodzili bardziej krytycznie. Chciałbym, by było jak najlepiej. Istnieją miejsca, gdzie nie ma kiosków – przyznaje w rozmowie telefonicznej Machelski.
Być może już niebawem kierowcy oprotestują takie rozwiązanie. Nastroje nie są zbyt spokojne.
Ostatnie podwyżki płac w ZKM miały miejsce kilka lat temu. Władze Zawiercia obiecywały, że to tylko ich początek. Średnie zarobki w ZKM wynoszą około 2500 złotych brutto. Kierowcy z krótkim, około pięcioletnim stażem pracy dostają na rękę 1600 złotych (dla porównania dyrektor zadłużonego szpitala zarabiał swego czasu 12 tysięcy złotych). Wszyscy są zgodni (przyznaje to także dyrektor ZKM) - podwyżki dla załogi są potrzebne. Rosną ceny żywności i produktów spożywczych.
U kierowcy będzie można kupić bilet za 2,50 zł, 3 zł, 4 zł. Pod znakiem zapytania stoi bilet za 2,20 zł. Trzeba pamiętać, że kilka bloczków wartych jest ponad 1000 zł. W przeszłości miały już miejsce przypadki napadów na kierowców. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze