(Rokitno Szlacheckie) Rokitno Szlacheckie żyje w ciągłym strachu. Coś zabija zwierzęta hodowlane. – W ubiegłym roku po naszej miejscowości szalały dzikie psy. Teraz mamy nowy kłopot. Boimy się o życie naszych dzieci – przyznają mieszkańcy. Na wieś spadła kolejna plaga, tym razem chodzi prawdopodobnie o lisy, które wymordowały setki zwierząt. Kto przyjdzie z pomocą? Myśliwi umywają ręce, bo na teren prywatnych posesji nie wolno im wchodzić.
- Problem pojawił się już 19 czerwca. Lisy wybiły nam zwierzęta i bardzo kosztowną hodowlę. Okoliczni mieszkańcy widzieli je, nawet na swoich podwórkach. Wszyscy żyją w ciągłym strachu. Jedna z naszych znajomych spotkała to groźne zwierzę na placu i nie wiedziała, czy ma się ruszyć, czy uciekać, czy lepiej pozostać na swoim miejscu. Nigdy nie wiemy, czy mamy do czynienia ze zdrowym, czy wściekłym osobnikiem. Chcemy stworzyć hodowlę wolnowybiegową, a jesteśmy zmuszeni nasze zwierzęta trzymać w zamknięciu - opowiada pani Ewa Safaryn z Rokitna Szlacheckiego.
Tylko w jej hodowli zabitych zostało 96 zwierząt. Przede wszystkim ucierpiały kaczki, gęsi, ale i bardzo cenne kury zielononóżki. To polska rasa kur wyhodowana na przełomie XIX i XX wieku. W 1923 roku ustalono w Polsce wzorzec tej rasy. Ofiarą drapieżnika padła też mało znana i rzadka rasa gęsi Landes.
- Sprowadziliśmy je aż z Poznania z Instytutu Zoologicznego. Gdy zobaczyliśmy rozmiar strat, to byliśmy załamani – dodaje Piotr Suwalski.
To nie jedyny problem mieszkańców wsi, do niedawna po okolicy grasowały zdziczałe psy, które upodobały sobie opuszczone stodoły i las.
- W tamtym sezonie terroryzowały nas agresywne psy. Pogryzły nam zwierzęta. Na pewno na jesień ten problem powróci – wspominają mieszkańcy.
W sprawie interweniowali urzędnicy z łazowskiego magistratu. – Część z tych psów została wyłapana przez firmę zewnętrzną, choć trudno było ustalić, gdzie przebywają te zwierzęta – przyznaje Urszula Osikowicz z Urzędu Miejskiego w Łazach.
MYŚLIWI Z POMOCĄ NIE PRZYJDĄ…
- Lisy to problem nie tylko Rokitna Szlacheckiego, ale całej Polski. Do 1 lipca obowiązywał okres ochronny tych zwierząt. Nie możemy wchodzić na prywatne posesje i nie wolno nam strzelać w terenie zabudowanym. Teraz z lasów wychodzą młode lisy, często są zdezorientowane i również przez to giną. Mieszkańcy przesadzają z ich ilością. Nie ulega wątpliwości, że szczepienia uodparniają te zwierzęta i jest ich coraz więcej. Nasze koło rocznie odstrzela około 80 sztuk lisów na terenach łowieckich, czyli w lasach i na polach. Jedyne co mogę poradzić mieszkańcom Rokitna Szlacheckiego, to dokładne zamykanie i zabezpieczanie kur i drobiu – przyznaje w rozmowie telefonicznej Marian Dudek prezes koła łowieckiego „Cietrzew”. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze