(Zawiercie) Wszystko wskazuje na to, że koszmar ludzi mieszkających przy ulicy Stefania w Zawierciu już niedługo się zakończy. Do tej pory codzienność była trudna do zniesienia. W okolicy unosił się odór nie do wytrzymania. – To zupełnie tak, jakby ktoś kazał nam trzymać głowy w szambie – denerwowali się mieszkańcy. I nie to było jeszcze najgorsze.
Szczególnie po ulewnym deszczu przejście suchą nogą po ulicy nie było możliwe. Na drodze rozlewały się fekalia, można tu było znaleźć zdechłe szczury, papier toaletowy, podpaski, stare prezerwatywy i inne przyjemne dla oka rzeczy. Okoliczni mieszkańcy najbardziej bali się zagrożenia epidemiologicznego. Dzieci nie opuszczały swoich placów. W czasie mokrym nikt bez gumiaków wyjść się nie odważył.
- Po ulewnych deszczach na naszej ulicy można znaleźć wszystko, to co ludzie wyrzucają do ubikacji. Po ostatnich nawałnicach nadal na drodze zalega mnóstwo szmat i innych nieczystości – mówił 12 lipca jeden z mieszkańców.
Sytuacja powtarzała się przez kilka lat, praktycznie po każdej większej burzy, czy ulewie. Bez maski gazowej lepiej się tu nie pokazywać. Wstrzymać oddech? Ileż można.
- To powinno być chociaż dezynfekowane, a nie pobieżnie ogarnięte. Wielu ludzi podłączonych jest deszczówką do kolektora sanitarnego i po większej burzy pojawia się problem. Te wielkie i metalowe pokrywy na ulicy w czasie opadów wybija do góry– dodaje mieszkaniec.
Jak do tej pory radzono sobie z odpadami?
- Do tej pory śmieci były zmiatane na kupki, albo zbierane łopatami i wrzucane w chaszcze rosnące obok – twierdzi pani Longina Adamus.
Jeden z głównych kanałów jest niedrożny. I tak od bardzo dawana mieszkańcy zmagają się ze smrodliwym problemem.
- Kłopotu nie było dopóki drożny był kanał deszczowy, tylko nastąpił zawał, o tam w okolicach krzyża. Nie ma kto tego naprawić. Wtedy zrobili odnogę w prywatną łąkę i bród nie trafia w ten sposób do oczyszczalni, a na tereny użytkowe – przyznają zgodnie mieszkańcy. Przechodnie nie kryją swojego zdenerwowania i mówią, że Stefania to jeden wielki kibel dla połowy Zawiercia.
- Tutaj też mieszkają ludzie i chodzą małe dzieci. Wdychamy to wszystko – denerwują się.
Jeśli ktoś dłużej przebywa na zewnątrz, to boli go zwykle głowa. Fetor jest nie do zniesienia i nie do wytrzymania. Fekalia mają także działanie odurzające i drażniące.
- Od piątku ok. 18.00 do soboty do 12.00 nie mogłem wyjść z placu, a był możliwy jedynie wyjazd samochodem, bo woda wchodziła mi na plac. Te fekalia zalegają tu od tygodnia tyle że teraz są wyschnięte i jeszcze sobie tu poleżą do następnej ulewy – załamuje ręce pan Krzysztof Pasztetnik.
Sami widzieliśmy, sytuacja na ulicy była nie do wytrzymania. Trudno było nie zwymiotować przechadzając się wzdłuż Stefanii. Choć podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić…
- Sama pani teraz czuje to co my przeżywamy. Nie jest łatwo. Czasami wstydzę się, gdy przyjeżdżają do mnie goście. Ciągle muszę im tłumaczyć skąd dochodzi taki mało przyjemny zapach. Najgorsze jest zagrożenie epidemiologiczne. Czasem wydaje się nam, że cofnęliśmy się do średniowiecza- narzekają ludzie.
Trudno mówić o komforcie, kiedy na podłożu utrzymuje się kilkucentymetrowa warstwa gnoju z dodatkiem zużytych produktów higienicznych.
- Czujemy się bezsilni, rozumiem, że inwestycja na naszej ulicy wiąże się z kosztami, ale nie wiem ile jeszcze wytrzymamy – rzuca jedna z kobiet.
Najgorzej jest, gdy słońce przypieka, wtedy zapach niemiłosiernie przeszkadza, szczególnie, gdy ulica nie jest do końca wysprzątana. Woń roznosi się daleko i trudno od niej uciec.
- Zamykamy okna, nie wietrzymy domu – dodają mieszkańcy.
URZĄD OBIECAŁ POMOC
Do Urzędu Miejskiego w Zawierciu wysłaliśmy kilka pytań w tej bulwersującej sprawie. Następnego dnia, czyli 16 lipca fekalia zostały zdezynfekowane.
- Po intensywnych opadach deszczu nieczystości wypływają na ulicę i towarzyszy im niemiły zapach. Dlatego prezydent Ryszard Mach podjął decyzję o natychmiastowym przygotowaniu przetargu na uzupełnienie kanalizacji deszczowej i dodatkowo na remont nawierzchni ul. Stefanii. Chcemy, by prace rozpoczęły się i zakończyły jeszcze w tym roku, choć o ostatecznych terminach wykonania inwestycji zdecyduje wynik postępowania przetargowego. Oczywiście po interwencji mieszkańców powiadomiliśmy Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, którego pracownicy mają rozsypać w tym rejonie specjalny środek odkażający i niwelujący nieprzyjemny zapach. Te działania mają zostać przeprowadzone jeszcze w tym tygodniu – informował Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu.
Takiej reakcji nikt się nie spodziewał. I stało się, smród opuścił tę ulicę. Mieszkańcy nie kryją swojego zadowolenia takim nagłym obrotem sytuacji. – Teraz, kiedy doszło do dezynfekcji naszej ulicy nikt nam nie uwierzy, że jeszcze kilka dni temu panował tu taki odór – cieszą się mieszkańcy. Wszystko wskazuje na to, że ich problem zostanie rozwiązany. Mieszkańcy ulicy liczą, że ich koszmar już niebawem dobiegnie końca. Pozostaje trzymać za słowo urzędników.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze